10-09-2018, 09:40
|
#53 |
| Grupka mężczyzn podążała przed siebie. Nie zauważyli stróżów, więc oni sami postanowili działać. Po krótkiej naradzie, rozeszli się i niepostrzeżenie otoczyli grupkę podejrzanych osobników. Byli już pewni, nie znali tych mężczyzn i pierwszy raz widzieli ich na oczy. Byli oni z pewnością zamiejscowi.
Vermin i Drago pozostali w ukryciu na lewej flance. Dziewczyny i chart Bones pozostały z tyłu, odcinając ewentualną drogę powrotu. Pies, mimo poleceń swojej pani, pozostawał niespokojny. Warczał i w pewnym momencie szczeknął dwa razy. Mężczyźni, usłyszawszy nowy dźwięk, przystanęli i zaczęli się rozglądać.
W tym momencie z ukrycia wyszli Wolfgang i Rudolf, którzy znaleźli się na prawej flance. Wyszedł także Abelard z Kasztaniakiem.
Ci bez w momencie sięgnęli po broń, przyjmując szyk rozglądali się w po okolicy próbując ocenić zagrożenie. Zdawało się, że dostrzegli jednak tylko cztery osoby. Te przed nimi oraz te na prawej flance. - Czego chcecie? – warknął jeden z mężczyzn. - Jeśli nie chcecie jatki, to się rozejdzcie. Już! - podniósł głos, by po chwili ciszej zaznczyć. - Za nami idą nasi przyjaciele. |
| |