10-09-2018, 13:55
|
#56 |
| Wciąż uspokajała Bonesa, choć ten rwał się do przodu jak głupi.
Słysząc wersję jednego z mężczyzn, na jej sinych ustach wykwitła imitacja uśmiechu. - Do von Eisenstadta idźcie. Chętnie was ugości - rzuciła tamtym, podczas wychodzenia z zarośli.
Nawet gdyby mówili prawdę, wielmoża i tak powinien to docenić, że skierowali podejrzanych własnie do niego. Gdyby natomiast grupa odmówiła podobnej gościny, dawałoby to z kolei wyraźne poszlaki, które aż korciły do chwycenia za broń. |
| |