Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-09-2018, 12:49   #49
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Zosia przebrała się w lekko podniszczone ubranie, jak dobrze pójdzie nada się nawet do kopania w grobach… jeśli tylko przetrwa. Ogarnęła się i ruszyła w kierunku lasu już na skraju drzew spoglądając w świat duchów i szukając znajomych postaci.
Te, nawet dla obdarzonej talentem Zosi, były trudne do wypatrzenia… niewidocznie w świecie ludzi, również i w tym wymiarze były trudne do wypatrzenia.Jak kameleony. Drzewice raczej nie garnęły się do kontaktów z ludźmi, a czasem potrafiły być agresywne. Co akurat mogło się przydać… tym bardziej, że taką agresywną drzewicę Zosia właśnie wypatrzyła.
Perka skłoniła się lekko.
- Witaj. Czy mogłabym ci zająć chwilę? - Uśmiechnęła się do leśnego ducha.
Drzewica zauważając czarownicę zwęziła oczy do szparek niemalże. Nie spodziewała się być zaobserwowana… nawet przez nią. Nie odezwała się przyglądając bacznie Zosi, a rośliny tworzące jej strój/ciało… wiły się jak węże.
- Potrzebuję pomocy. - Perka zatrzymała się kilka kroków od drzewicy wpatrując się w nią z zainteresowaniem.
- No i… co z tego?- odparła z rezerwą głosie drzewica. Lekko chropowaty jak kora ale miły dla ucha głos.
- Zastanawiałam się czy jest coś co mogłabym ci ofiarować byś mi pomogła. - Zosia uśmiechnęła się ciepło. - To… bardzo ważne dla mnie.
- Tak jak Kusemu?- zapytała drzewica ruszając w kierunku Perki.- Chcesz z upiornym orszakiem zadrzeć? Czy to mądre? To nie twój świat wiedźmo. Zmarli należą do Nawii i królującego w niej Welesa.
- Nie chcę wojować z nimi, chcę zamknąć punkt. On… narusza świat normalnych. - Zosia nie ruszyła się z miejsca. - Nie wiem czy zależy ci na tym na czym zależało Kusemu.
- A tobie?- zapytała zaciekawiona drzewica.- Zależy by mi zależało?
- Tak. Inaczej by mnie tu nie było. - Zosia uśmiechnęła się do Ducha. - Wiem, że igranie z upiorami bez pomocy nie jest rozsądne. Wiem... że Kusy może zawieść.
- Nie jestem też istotą która lubi starcia ze zmarłymi. - zadumała się drzewica stojąc blisko Perki. Jej.. pędy badawczo ruszyły ko czarownicy im muskać poczęły jej ciało i skórę szyi. Dziesiątki małych pędów.
- Spodziewam się, że nie pomożesz mi bez odpowiedniej zapłaty. - Perka rozpięła koszulę, odsłaniając ukryte pod nią ciało.
- Wielce się cenisz…- zaśmiała cicho drzewica muskając jej nagi biust końcówkami pędów delikatnie. Zamyśliła się przekrzywiając głowę na bok.- Możesz mi się przydać, ale… nie tak jak myślisz.
- Cenię się na tyle by wiedzieć, że mogę stanowić pokusę. - Perka uśmiechnęła się do leśnego ducha. - Jak mogłabym zapłacić za pomoc?
- Trzeba odciągnąć kogoś… ludzi… od mojego drzewa. Jutro…- wyjaśniła drzewica nadal muskając jej piersi pędami. - Zdołasz to uczynić? Przyjdą jutro, będą śmiecić, gadać… wolę żeby jutro ich nie było. Jak przyjdą, odciągniesz ich… jak… to już twoja sprawa.
- Czy mogłabyś zdradzić chociaż, co to za ludzie? - Perka zadrżała od dotyku pędów.
- Ze wsi… przychodzą… gadają i śmiecą pod moim drzewem. Mają wielkie plany i małe możliwości. Kumple. Tyle że jutro… nie chcę by byli pod moim drzewem.- wymruczała drzewica owijając pędy wokół szczytów piersi Perki. Delikatnie. Niczym małymi wężykami były oplecione.
- Dobrze. Odciągnę ich od twojego drzewa. - Zosia jęknęła cicho czując dziwną pieszczotę. - A ty.. pomożesz mi?
- Mhmm… mogę… spróbować. Ale nie będę narażać siebie… lub mojego drzewa.- mruknęła drzewica rozpinając pędami spodnie Zosi.
- Czyli… jeśli mi pomożesz, ja pomogę tobie? - Perka zadrżała spoglądając w dół, na pędy które otarły się o jej nagie uda.
- Tak… jeśli ja pomogę tobie, lepiej żebyś ty pomogła mnie. Dla ciebie lepiej żebyś wywiązała się.- drobne pędy ocierały się o jej łono, kwiatuszek i wrażliwy punkcik. Była to irytująco delikatna pieszczota. Jakby drzewica bawiła się apetytem Perki.
- Jeśli.. obiecuje pomoc, to dotrzymuję słowa. - Zosia nie wytrzymała i poruszyła biodrami ocierając się swoim kwiatem o jeden z pędów.
- To dobrze…- drzewica odsunęła się zostawiając Perkę pobudzoną i przyglądając się badawczo jej ciału.
Perka zadrżała. Skrzyżowała ręce na piersiach starając się nieco osłonić rozpalone dziwnym dotykiem ciało.
- Powinnyśmy zacząć obrzęd po północy.
- Będę wtedy… tam…- uśmiechnęła się ironicznie drzewica.
- Dziękuję. - Zosia ścisnęła uda, starając się powstrzymać wydobywającą się z kobiecości wilgoć.
- Jeśli się spiszesz wyjątkowo dobrze jutro… może będzie dodatkowa nagroda. Może.- uśmiechnęła się w odpowiedzi drzewica.
- Zrobię co w mojej mocy… jeśli ty też postąpisz w ten sposób. - Perka zacisnęła dłonie na swoich przedramionach starając się powstrzymać ich drżenie.
- Zobaczymy więc… jak to wyjdzie.- stwierdziła z uśmiechem drzewica oddalając się parę kroków od Zosi. Jej pędy uspokoiły się, lecz nadal wpatrywała się w odsłonięte obszary ciała dziewczyny.
- Pragniesz mnie, prawda? - Perka niemal wyjęczała te słowa.
- Ja? Może. Ale moje pragnienia… niekoniecznie muszą być przyjemne dla ciebie córko kobiety i mężczyzny.- wyjaśniła cicho drzewica.
- Jestem… jestem ich ciekawa. - Zosia zerknęła w dół na opuszczone spodnie. Czy powinna je naciągać? Pertraktacje się już skończyły. - Jestem ciekawa twoich pragnień.
- To nie jest mądre podejście z twej strony czarownico. - zaśmiała się ironicznie drzewica, choć w tonie jej głosu słychać było i lęk.
- Gdybym nie była ciekawa… niewiele bym wiedziała o was. O duchach. - Perka uśmiechnęła się i czując że jej ciało nieco się uspokoiło, odsłoniła piersi. - Zdradzisz mi swoje pragnienia?
- Moje pragnienia… oplatają cię… unieruchamiają… bawią się tobą… biorą cię jak ów Kusy.- wyjaśniła lubieżnym tonem drzewica.- Wysysają jak wąpierz z sił. Moje pragnienia są groźne młoda czarownico. Nie czas je realizować teraz, kiedy czeka cię równie… jeśli nie bardziej wyczerpująca walka.
Perka naciągnęła spodnie i zbliżyła się do drzewicy.
- A dostanę całusa na szczęście? - Uśmiechnęła się lubieżnie pozwalając duchowi napatrzeć się na swoje piersi.
- Niech.. będzie… - Drzewica oplotła ciało pędami niczym mackam i przyciągnęła do siebie. Ich usta zetknęły się i język wślizgnął między wargi Perki.
Czarownica objęła ducha wokół szyi i pogłębiła pocałunek. Brakowało by jej obcowania z duchami, chyba bardziej niż czegokolwiek innego.
Pocałunek był namiętny, a język wijący się w ustach Zofii, nieludzko długi i zwinny…. tańczył z języczkiem Perki, niemal owijając i pieszcząc go. Czarownica poczuła jak traci oddech, uwiesiła się na ramionach drzewicy przywierając do niej całym ciałem. Drzewica całowała namiętnie i długo… ale w końcu uwolniła ją ze swoich pęt i objęć.
Perka odsunęła się.
- Chyba… nie będę miała nic przeciwko byciu spijaną przez ciebie. - Mrugnęła do ducha i zabrała się za zapinanie koszuli.
- Nie bądź taka pewna.- zaśmiała ironicznie drzewica oddalając się powoli.


Cmentarz był mały i stary. Nieco zapuszczony i zarośnięty drzewami. Trochę za blisko wsi, ale czarownice nie mogły narzekać. Joanna zabrała ze sobą dwie łopaty i czarne ubranie, a także czarną czapkę pod którą próbowała wcisnąć jak najwięcej ze swoich włosów.
- Potrzebujemy jednej kości, więc najlepiej byłoby poszukać jakiegoś starego i zaniedbanego grobu. Gdzie trumna lub jej resztki będą łatwo dostępne. O tej porze nikt na cmentarz nie powinien się już zapuszczać.- powiedziała do pozostałych dwóch czarownic w samochodzie, Ruty i Perki.
- Najlepiej jakby ziemia była ruszona, chyba że znacie sposób na szybkie odrastanie trawniczka. - Zosia zaparkowała na leśnej drodze, kawałek od cmentarza. Spokojnie mogły pokonać tą trasę pieszo.
- Potrafię przyspieszyć wegetację roślin.- odparła z uśmiechem Ruta. Również na czarno ubrana.
Perka nie miała czarnych ciuchów, ale uznała, że ciemne dżinsy i podniszczona bluza z kapturem wystarczą.
- No to super. - Wysiadła z auta, dając dziewczynom czas by do niej dołączyły. - To czas zmienić się w rabusiów.
Ruszyły przez mrok nocy podążając pomiędzy grobami. Cel ich wędrówki nie był z góry określony… w końcu, nie wiadomo było który z grobów nada się idealnie. Owszem należało wyszukać jak najbardziej stare miejsce pochówku, ale nie na tyle stare by ciężko było odnaleźć kości. Nagle… cała trójka zamarła i odruchowo przywarła do nagrobków. Na cmentarzu widać było światło, migoczące lekko i rozpraszające mrok, który miał ich skryć. Ktoś jeszcze tu był.
Perka spróbowała dojrzeć kto o tej porze może się kręcić na cmentarzu.
- Jak tak dalej pójdzie będzie trzeba jeszcze odciągać czyjąś uwagę. - Mruknęła cicho.
- Musimy podejrzeć… ostatnie czego potrzebujemy, to by ktoś przyłapał nas na rozgrzebywaniu grobu.- mruknęła złowieszczym tonem Świerga. Z miejsca w którym się znajdowały, ciężko jednak było sprawdzić kto się jeszcze tu kręci. Należało podejść bliżej.
- Dobra to podejdę. Mogę poudawać jakąś nawiedzoną laskę ze stolicy, która musi biegać o północy. - Spojrzała na swój strój. Jeansy może średnio się nadawały, ale adidasy, które założyła już tak.
- Krzycz w razie kłopotów.- mruknęła cicho Świerga wyciągając z kieszeni wilczą łapkę obwiązaną jakimiś trawami.
- Przybędziemy z pomocą.- dodała bojowo Ruta chwytając za łopatę.
- Może nie będzie potrzeby. - mrugnęła do czarownic. - Jakbyście usłyszały jęki to po prostu idźcie dalej.
- Dobra…- mruknęła Aśka zerkając na pośladki Zosi w jeansach. -.... jak usłyszymy jęki.
Zosia zaś ruszyła w kierunku celu, podbiegając ostrożnie i słysząc jęki, choć nie erotycznej natury.
Na jednym z grobów postawiono parę świeczek, rogatą czaszkę i wysmarowano go ezoterycznymi malunkami zrobionymi za pomocą kredy. Bo przy tym grobie… czarowały “wiedźmy”, wikkańskie wiedźmy. Czyli neopoganki utożsamiając się z wiccanizmem i wierzące w różne “naukowe” opracowania podstaw czarowania. I mające 100% kontaktu z naturą i ciemnymi “mocamI” i 0% prawdziwej magii w sobie. Niemniej czarowały właśnie. Machały wahadełkami i truły się jakimiś esencjami z kadzidełek. Było ich trzy… zgodnie z jedną z zasad, które znały a które po prawdzie nie miały znaczenia. I zbyt zajęte swoimi praktykami, by zwrócić uwagę na skradając się Perkę.
Perka podeszła do dziewczyn.
- Przepraszam, co panie tu robią? - Zapytała wkładając w swój głos tyle zaskoczenia ile tylko była w stanie.
To wyrwało je z stanu “czarowania”. Dwie młodsze z piskiem schowały się za najstarszą z nich. Czarnulka wstała z kolan nadal trzymając czarkę z jakimś wywarem i suknęła dumnie i władczo starając się zachować spokojnie i groźnie.
- A na co to wygląda? Zajmujemy się właśnie… rzeczami, których prosta wieśniaczka nie jest w stanie pojąć.- warknęła, a jedna z kryjących się za nią przyjaciółek od razu sprostowała.
- I nie jesteśmy satanistkami.
- Tak się składa, że jestem z Warszawy, a wy wyglądanie na satanistki. - Wskazała palcem na rogatą czaszkę, zastanawiając się do jakiego zwierzęcia należała. Sądząc po kształcie to były pozostałości jakiejś małej antylopy… albo suhaka ze stepów rosyjskich.
- Nie jesteśmy. My służymy matce ziemi i wszystkim duchom ją zamieszkującym.- odparła z dumą główna wikkanka.- Ale co taka… jak ty…. może o tym wiedzieć.
- Możemy rzucić na ciebie klątwę… jak się stąd nie oddalisz.- mruknęła druga z dziewcząt ukrywająca się za przywódczynią.
- Bardzo proszę, ale zróbcie to, gdy pójdę wezwać policję. Zakłócacie spokój tego poświęconego miejsca. - Perka rozejrzała się po płocie szukając jakiejś budki strażnika, licząc na to, że to wystarczająco zniechęci dziewczyny.
- Dobra dobra warszawko… ile?- rzekła przywódczyni sięgając do sakiewki.- Dwieście, pięćset?
Perka westchnęła.
- Szczerze. Po co to robicie? - Wskazała podbródkiem na grób. - Co wam ten biedak zawinił?
- Jakby taka… nieoświecona ateistka wiedziała cokolwiek na temat ezoteryczne.- mruknęła kędzierzawa popleczniczka głównej wiedźmy.
- To jest Zdzisławy Dębickiej. Możesz o tym nie wiedzieć… z pewnością nie wiesz, ale w czasach Drugiej Rzeczpospolitej była potężną czarownicą i sławnym medium, a my skontaktujemy się z jej duchem, by uzyskać jej patronat i nauki.- stwierdziła dumnie czarnulka.
- Z tego co mówiłyście, jesteście specjalistkami, więc po co wam jeszcze nauki? - Perka zerknęła na grób, zastanawiając się czy kojarzy jakieś historie o Zdzisławie Dębickiej. Czy rzeczywiście mogła być wiedźmą, czy też był to jedynie kolejny zabobon.
- Ciężko się spodziewać, by ktoś o tak słabej aurze świadczącej nikłej duchowości, mógł zrozumieć potrzebę astralnego dziedzictwa.- odparła pogardliwie czarnulka wypluwając bełkot New Age. - Jak ważna jest mentalna więź z przodkami.
Ale czarnulka nie mogła być jej potomkinią. Linia Dębickich nie przetrwała ostatniej wojny. Zdzisława nie była wiedźmą sławną tak bardzo jak jej babka Świętosława… niemniej była znaną wiedźmą radzącą sobie nieźle z duchami i specjalistką w kwestii kontaktów z Nawią.
- Jesteś z nią spokrewniona? - Perka zadała pytanie, ale pozwoliła spojrzeniu odpłynąć spoglądając na świat duchów. Tych na cmentarzu było dwóch… pewnie nie minął jeszcze ich 44 dniowy pobyt w świecie żywych, zanim całkowicie odejdą. Zdzisławy oczywiście nie było. Zmarła podczas drugiej wojny światowej… od jej zgonu minęło więcej niż 44 dni.
- Oczywiście… duchowo i spirytualnie.- odparła dumnie czarnulka, a jedna z jej popleczniczek spytała Perkę podejrzliwie.
- A co ty tutaj robisz?
Perka powróciła spojrzeniem do świata żywych i przyjrzała się dziewczynom.
- Mam problemy ze spaniem i biegam po nocach, a jako, że mieszam a agroturystyce niedaleko, uznałam że po zwiedzam. - Wydobyła z kieszeni telefon. - Dobra dziewczyny fajnie było, ale macie 2 minuty i albo się zwijacie albo dzwonię po policję.
- I biegasz po cmentarzu, gdzie łatwo można sobie zrobić krzywdę w ciemnościach?- kontynuowała poplecznika, ale przywódczyni uciszyła ją gestem dłoni.
- Dobra… zwijamy się stąd, a ty…- burknęła czarnulka zwracając się do Zosi.- … uważaj bo twoja karma jest mroczna.
- Obiecuję uważać. - I sprawdzić czy nie udało im się rzucić jakiejś klątwy, dodała w duchu, obserwując zwijające się “wiedźmy”.
Dziewczyny uwijały się szybko, spełniając polecenia liderki która zirytowana zapaliła papierosa za pomocą różowej zapalniczki. Od czasu do czasu posyłały Zofii złowrogie spojrzenia.
Perka postukała w telefon sugerując im, że czas mija. Gdyby te dziewczyny wiedziały… Powstrzymała ciężkie westchnienie i jeszcze raz spojrzała na grób starej wiedźmy. Dopilnuje by poszły sobie do bramy i wróci do Aśki i Marylki.

Zabrało to wszystko zbyt wiele czasu jak na gust Perki. Dziewczyny grzebały pomstując na nią i dały się potulnie odprowadzić do bramy. Dopiero wtedy mogła wreszcie wrócić do przyjaciółek, które znalazły już odpowiedni grób i po ciemku zabrały się za kopanie.
- Wybaczcie musiałam pozbyć się pseudo wiedźm. - Perka podwinęła rękawy gotowa przejąć od którejś łopatę.
- Pseudo czego?- zapytała się zaskoczona Ruta.- Ładne chociaż były?
- Nieszczególnie. Przejąć łopatę? - Perka wskazała podbródkiem na powiększającą się pomału dziurę.
- Proszę…- stwierdziła z uśmiechem Marylka z chęcią pozbywając się swego brzemienia.-
- Pozerki.. nie cierpię ich. Na moje bagna na szczęście się nie zapuszczają. - dodała ironicznie Świerga.
- Ale wiedziały gdzie był grób prawdziwej czarownicy. To się im chwali. - Perka zabrała się za pomoc przy kopaniu.
- Skąd niby wiedziały?- zamyśliła się Joanna wpatrując się w Zosię zaciekawiona.
- Pewnie legendy. - Perka odrzuciła kolejną porcję ziemi. - Dogadałam się z drzewicą. Zastanawiałam się czy mogłabym liczyć na waszą pomoc.
- Dogadałaś? To brzmi niepokojąco. W czym pomóc? Czego ona chce?- zapytała Joanna przyglądając się badawczo Perce. A Ruta dodała cicho.- Ja bym się bała zaczepiać drzewicę.
- Chce by jutro przegonić ludzi spod jej drzewa. Z jakiegoś powodu to dla niej ważny dzień. - Perka odrzuciła kolejną partię ziemi i otarła czoło.
- Przegonić? Jak?- zapytała Świerga machając łopatą.- Jakich lu…-
Przerwała wypowiedź słysząc charakterystyczne stuknięcie. Dokopały się do szczątków trumny.
- Bardziej odciągnąć. - Perka zabrała się za odgarnianie ziemi z trumny, tak by zrobić miejsce na przebicie. - To podobno chłopcy ze wsi, myślę że pójdą za ładnymi dziewczynami olewając to drzewo.
- Z pewnością…- zamyśliła się Joanna rozgrzebując szczątki trumny. - Te… Marylka. Bądź użyteczna i poświeć tu latarką!
Perkę kusiło by osłonić usta ale powstrzymała się.
- W zamian za to zatrzyma upiory. Umówiłyśmy się, że jeśli rzeczywiście pomoże, to jej pomogę. Mogę spróbować pójść tam sama… - Zosia przyglądała się pracy Asi. - Pomóc?
- Hmm… pomóc.- zgodziła się blondynka rozgrzebując szpadlem ziemię. Do reszty kwestii się nie odniosła. Zapewne uznając, że na tamte problemy przyjdzie czas później.
Perka spróbowała wbić łopatę, między deski i podważyć spróchniałe drewno.
I to jej się udało, tyle że pod deską zobaczyła ziemię głównie. Trumna spróchniała i rozsypała się wraz ze szczątkami które okrywała. Niemniej po krótkim grzebaniu w ziemi czarownice dostrzegły piszczel, dwa żebra i żuchwę.
- To co bierzemy?- spytała Ruta.
- Chyba żebra wystarczą. - Perka odetchnęła widząc, że resztek skóry i mięsa już nie ma.
- Więc bierzmy żebra.- mruknęła blondynka zabierając kości.- Teraz musimy to jeszcze zakopać, a Ruta zadba o ukrycie naszych czynów.
- Dobra. - Perka wygramoliła się z dołu i zabrała się za zakopywanie.

Minęła godzina nim zakończyły całe sprzątanie. Na koniec Ruta polała grób jakimś płynem, który sprawił że rośliny wyrosły ze świeżo poruszonej gleby, maskując ich profanację.
- To ruszamy? - Perka zerknęła na pozostałe czarownice. - Im szybciej będziemy to miały z głowy tym lepiej.
- Tak… ruszajmy.- odparła z uśmiechem Ruta.
 
Aiko jest offline