Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-09-2018, 13:18   #63
Raga
 
Raga's Avatar
 
Reputacja: 1 Raga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputację
- Owszem. Mam nagrania. Co was interesuje? Samo spotkanie czy coś jeszcze? - zapytał mężczyzna.
Inspektor już miała powiedzieć, że jedynie moment rozmowy uwieczniający groźby, ale coś jej zaświtało w głowie.
- Nagrania z samego spotkania z nimi i rozmowy, jak również nagrania sprzed budynku, uwieczniające pojazd którym przyjechali na spotkanie.
- Pojazdu nie mamy zarejestrowanego - odparł z udawanym żalem właściciel - Nie każdy parkuje tak jak wy - intuicja Iryi podpowiadała, że przytyk dotyczył czegoś więcej niż tylko miejsca w jakim zostawili auto. - Jeśli chodzi o spotkanie to moi ludzie przygotowali nagranie. Jest tutaj - dodał wyciągając płytkę z szuflady biurka, położył na blacie i przesunął w kierunku inspektor.
Ten materiał załatwiał dla nich całą sprawę i na dobrą sprawę mogli zbierać się do siebie. Głupio jednak było tyle drogi fatygować się dla kilku zdań, więc wypadało jeszcze popytać i pierdoły.
- Doskonale - odparła, choć nie było entuzjazmu w jej głosie i sięgnęła po nośnik danych. - Jakie wystosunkowali represje nie przyjęcia ich oferty? - zapytała.
- Wprost nic konkretnym nie zagrozili - Collins ociągał się z odpowiedzią, ale wydobył z siebie zapewne tylko to co było zgodne z nagraniem jakie właśnie przekazał. - Wiecie jak to działa. Opowiadają o tym co się może stać jak się nie skorzysta z ich oferty. Z doświadczenia sami wiecie, że bardzo często te rzeczy jakimś zbiegiem okoliczności się jednak przytrafiają - mężczyzna powiedział to tak jakby miał duże doświadczenie w tym temacie.
- Po powrocie na posterunek zapoznamy się z materiałem - odparła, lekko potrząsając trzymanym w ręku dyskiem. - Czy coś jeszcze chciałby nam pan powiedzieć, czy możemy już się oddalić by zająć się pana problemem? - dodała wypowiadając w bardzo dyplomatyczny sposób słowa, które naprawdę cisnęły jej się na język.
- Liczę, że jesteście kompetentni i na podstawie tego co wam dałem ustalicie sobie wszystko co potrzebujecie. - Collins wstał, ale nie po to żeby odprowadzić gości do drzwi, tylko żeby uzupełnić opróżnioną już szklankę. - Jak będziecie jednak mieli jeszcze jakieś pytania to moje drzwi są dla was zawsze otwarte - dodał ze sztucznym, wyuczonym uśmiechem.

Corday nie odpowiedziała tylko wstała z fotela i spojrzała w kierunku przełożonego dając mu znać, że nie ma sensu dłużej tu przesiadywać. Kiedy Sinclair ruszył do drzwi, Irya podeszła do Collinsa nalewającego sobie, sądząc po zapachu, nie pierwszej jakości szkocką. Była wyższa od mężczyzny, więc musiała się nieco pochylić, by zbliżyć usta do jego uszu.
Collins wyglądał jakby zaraz miał eksplodować z przypływu ekscytacji, której wcale nie zamierzał ukrywać i nerwowo oblizał wargi.
- Jeśli tylko pojawi się cień podejrzenia, że dziewczyny tu są podle traktowane, to zapewniam, że nie ma takiej instytucji, która nie przyjdzie na dokładną kontrolę pana lokalu - syknęła groźbę i odsunęła się od niego, znów przywdziewając na twarz uprzejmy uśmiech.
Poprzedni nastrój Collinsa prysł bez śladu, a jego twarz diametralnie się zmieniła. Przez ułamek sekundy wyrażała rozczarowanie, które przekształciło się w wyraźną, ledwo powstrzymywaną furię, a towarzyszył temu złowrogi błysk w oczach.
- Każda z nich wie gdzie są drzwi - odparł ostro. - Każda z nich też wie co je czeka jak mi coś zrobi koło dupy, a wygląda na to, że któraś nie jest wystarczająco wdzięczna za pracę jaką jej daję - uzupełnił kierując wzrok w kierunku gdzie za ścianą znajdowała się sala dla VIPów.
- Odezwiemy się wkrótce - dodała nie zrażona jego komentarzem. Inspektor dobrze wiedziała, że jej “upomnienie” go wystraszyło i teraz dwa razy się zastanowi nim coś zrobi. Nie oglądając się na niego, wyszła z gabinetu.
Collins patrzył za nimi bez słowa.

***

W drodze do biura niewiele było do obgadania. Wszelkie decyzje można było podjąć dopiero po zapoznaniu się z nagraniem. Oboje jednak byli zgodni co do tego, że mają o wiele ciekawsze rzeczy do roboty niż pomaganie Collinsowi.

Nagranie zaczynało się gdy czteroosobowa grupa osobników podeszła do wejścia do klubu. Ubranie i sposób poruszania się, kojarzyły się Corday z Andersonem. Drugie ujęcie kamery pokazywało grupę zaraz po wejściu do lokalu i według inspektor przynajmniej jedna z osób poprawiała na sobie kurtkę, tak jakby wdała się w jakąś szamotaninę.
Kolejna scena pokazywała ich wchodzących do salki dla VIPów. Dwóch ruszyło do drzwi gabinetu Collinsa, dwóch pozostałych zatarasowało drogę nadchodzącym ochroniarzom.
Kolejne ujęcie miało miejsce już w gabinecie właściciela, ale nagranie również nie było pełne.

Cytat:
- Przesyłamy pozdrowienia od pana Parkera - zaczął jeden z nich.
- Pan Parker niech się zajmie swoimi interesami, a nie moimi - odszczeknął Collins.
- Mamy dla pana ofertę nie do odrzucenia. Wiemy doskonale jakie są pana obroty Panie Collins. Za 10% pana zysków jesteśmy w stanie zapewnić panu bezpieczeństwo w tej dzielnicy - zaproponował niezrażony mężczyzna.
- Proszę przekazać panu Parkerowi, że sam jestem sobie w stanie zapewnić ochronę - Collins był nieugięty.
- Czyli mam rozumieć, że nie jest pan zainteresowany współpracą i taką informację ma przekazać panu Parkerowi? - doprecyzował gość.
- Dokładnie tak! A teraz wynocha! - zapienił się właściciel.
- Zatem do widzenia. Myślę, że niedługo się znowu zobaczymy - mężczyzna odpowiedział ze stoickim spokojem, wstał i skierował się do wyjścia. - Idziemy - wydał polecenie towarzyszom.
Corday ze skrzyżowanymi przed sobą rękami i znudzeniem wymalowanym na twarzy oglądała nagranie. Niby nic nie mówią, ale każdy wie o co chodzi. Scenka była podręcznikowym przykładem zastraszania słabszego przez silniejszych. Kobieta przetarła dłonią twarz i popatrzyła na przełożonego.
- Ja to bym ich na siebie nasłała. Niech się pokopią, a my będziemy mogli pozbierać tych niedobitków i zamknąć w celi. W sumie tak jak to ostatnim razem ogarnęliśmy mimochodem - zaproponowała całkiem serio Irya.
- Przy odrobinie szczęścia sprawa rozwiąże się sama. Jakoś mnie nie rusza los Collinsa, jego ludzi, ani zdegenerowanych bywalców jego klubu - przytaknął Sinclair. - Jedyne konsekwencje to klasyczna zjebka z góry. Miejmy nadzieję, że nie ostatnia. - dodał bardziej do siebie odchylając się w fotelu i wpatrując w sufit.
 
__________________
Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start.
Raga jest offline