Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-09-2018, 15:26   #71
Phil
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
Kislevici przeczesywali polankę w poszukiwaniu żywej duszy. Chatka z pewnością była zamieszkała, widzieli ślady bytności wszędzie wokół niej. Zbudowano ja z kamiennych bloków, dach był drewniany. Na jednej ze ścian widzieli przybudówkę, również pokrytą drewnianymi gontami. Okna zasłonięte były okiennicami.

Blisko domu znajdował się okólnik. Przekrzywione pale i poprzeczki widziały już lepsze dni, a w środku rosła gęsta trawa. Cała zagroda nie wyglądała na uporządkowaną, na ziemi leżały podniszczone narzędzia, połamane deski i stare kosze. Pojedyncze drzewa rosnące tu i ówdzie nie zasłaniały widoku na majestatycznie wznoszące się wokół polany góry. Częściowo zalesione, a częściowo skaliste zbocza pięły się stromo. Grisza odkrył wydeptaną ścieżkę wiodącą od chaty w kierunku końca doliny, ginącą gdzieś pomiędzy głazami.

Tymczasem Galina siedząca na wozie i obserwująca ich uważnie nie zauważyła, kiedy wieśniak zniknął bez śladu, jakby rozwiał się na wietrze. Gdy tylko zorientowała się, wzdrygnęła się i zaczęła niespokojnie rozglądać.

Dwójkę jej towarzyszy osadził w tym momencie głuchy, basowy warkot. Odwrócili się, a ich plecami ukazał się potwór, bestia o gęstym i czarnym jak noc futrze, przekrwionych oczach i odsłoniętych, pożółkłych kłach. To mógł być pies, ale podejrzewali domieszkę wilczej krwi. Zamarli w bezruchu, Dima zaczął tylko powoli naciągać cięciwę łuku. Nie zdążył jednak nawet unieść broni, gdy zza chaty wyszedł znienacka krasnolud. Ubrany był jedynie w skórzane spodnie, a przez ramię miał przewieszoną torbę, która pasowała bardziej do rzemieślnika w mieście, niż samotnika mieszkającego w górach. Gęsta, rudawo-złota broda nie zasłaniała do końca mięśni grających pod skórą, a bicepsy musiały robić wrażenie. Wygolona na gładko głowa błyszczała mocno.

Przyglądał im się przez chwilę przymrużonymi oczami, potem rozejrzał się wokół, a gdy zauważył na obrzeżach polany wóz położył zwierzęciu dłoń na karku. Bestia ucichła od razu, ale nie spuszczała wzroku z Dymitra i Griszy. Krasnolud przeszedł obok nich bez słowa, z torby wyciągnął klucz i otworzył drzwi przybudówki zamknięte na wielką kłódkę. W środku widzieli jakieś beczki i skrzynie. Machnął ręką w stronę Galiny, pokazując jej, żeby podjechała.


* * *


To był ich pierwszy kontakt z Navarro, przez ludzi zwanego Szalonym.
 
__________________
Bajarz - Warhammerophil.
Phil jest offline