Zamieszanie, jakie panowało w innych rejonach zamku, pozwoliło na więźniom wydostać się bez problemów z niezbyt gościnnych lochów zamku Scharmbeck. Akurat idealnie w czas, by znaleźć się w centrum walki, która omal nie zakończyła się zwycięstwem kultystów.
Na szczęście tylko "omal".
Po walce, podczas której Dietrich mógł wypróbować swój nowy łuk, przyszła kolej na dzielenie łupów i odbieranie zapłaty. Dla jednych zapłatą było złoto, wierzchowce, nowa broń, dla innych - stos czy wizja śmierci z rąk własnych. Na to jednak Dietrich nic nie mógł poradzić.
Schowawszy zdobyty na Detlevie pistolet Dietrich ruszył w stronę zamkowych stajni. Uznał, że lepiej zabrać porządnego wierzchowca niż mieć w kieszeni niecałą setkę sztuk złota, za którą można by kupić najwyżej jakąś chabetę. A takich (tego był pewien) Lehmanowie by nie trzymali.
No i okazało się, że miał rację. Na dodatek dzięki wstawiennictwu Petera nowym nabytkiem stał się piękny lekki rumak bojowy, kasztanek o wdzięcznym imieniu Salut.
Po zaprzyjaźnieniu się z wierzchowcem Dietrich udał się do kuchni. Przeżyte przygody zwiększyły jego apetyt. Poza tym miał zamiar porozmawiać z pozostałymi na temat dalszych planów. Być może wspólnych.