Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-09-2018, 20:30   #623
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Co zatem proponujesz?- spytał. W międzyczasie udało im się już dotrzeć pod drzwi swojej komnaty. Dopiero teraz Venora zorientowała się gdzie doszli. Zdjęła płaszcz jeszcze przed wejściem do pokoju, wyżymając go z wody na korytarzu i dopiero weszła do środka.
- Najpewniejszym rozwiązaniem mimo wszystko byłoby zawalenie równiny zanim oni to zrobią, kiedy nasze wojska na niej się nie będą znajdować - stwierdziła, podchodząc do krzesła, na które zaczęła zrzucać swoje przemoczone szaty. - Ale masz rację, że opieranie całej bitwy na tym nie jest mądre, a już na pewno jest to niebezpieczne zadanie dla tych, którym przyjdzie to zrobić. Dlatego tak jak już mówiłeś, najlepszym rozwiązaniem wydaje się zabezpieczyć tamto miejsce. Krasnoludy i Xor na pewno będą najbardziej odpowiednie do zadania jeśli o to chodzi - zasugerowała.
-Xor będzie nam potrzebny w bitwie. My nie władamy jakimiś specjalnymi jednostkami. Orkowie mają demony, trolle i ogry na usługach. Będziemy potrzebować naszego golema w walce.- odparł mag. -Segrid i Dundein to jedyne krasnoludy, które wezmą udział w tej bitwie. Chyba nie chcesz ich oddelegować?- spytał Arlo.

- Nie osłabiaj już tak naszych sił. Mamy wprawnych rycerzy, znacznie lepiej uzbrojonych i opancerzonych niż wszystkie orki, nasze wierzchowce są świetnie wyszkolone i nauczone tratowania w szarży oraz mamy magów bojowych dających wsparcie o jakim przeciwnik może tylko pomarzyć - powiedziała na jego słowa i zaczęła wycierać się do sucha. - Ja nie podejmę decyzji, jedynie mogę zwrócić uwagę, że oddelegowanie wspomnianej trójki plus kilku zbrojnych do pomocy owszem może osłabić oddziały, ale z drugiej strony jeśli ich interwencja okaże się konieczna, to mogą uratować życie całej reszcie naszego wojska.-
Arlo skinął jej głową.
-A co jeśli w podziemiach pozostaną jacyś orkowie? Jeśli Segrid albo Dundein zginą?- spytał. -Może powinniśmy ruszyć tam całą grupą? Spróbować zabezpieczyć tamto miejsce i wrócić do reszty na czas bitwy?- zaproponował.
Paladynaka skuliła się w sobie na samą myśl znalezienia się znów w podziemiach.
- Tak, tak też można byłoby to rozwiązać - odparła z dużą niechęcią na jego nową propozycję. - Jeśli nie okaże się, że ktoś jest potrzebny na powierzchni bardziej. Przyznam się, że zbieram się na odwagę, żeby zaproponować regentce, aby pozwoliła mi być u swojego boku, bo przewiduję, że nie uda się jej odwieźć od udziału w walce. -

-Jeśli chcemy kogoś wysłać tam do podziemi, to tylko nas samych. To ważne i odpowiedzialne zadanie. Nie możemy pozwolić na to, żeby tego podjął się byle piechur.- odparł Arlo. -Więc, jeśli chcesz walczyć u boku regentki, musimy liczyć na to że orkowie nic nie zrobią w podziemiach.- dodał na koniec.
Venora zrobiła kwaśną minę. Milczała, intensywnie myśląc nad tym wszystkim. Było tak dużo niewiadomych i wychodziło na to, że najlepiej by było, gdyby mogła być w kilku miejscach na raz. Przebrała się w tym czasie do końca i usiadła na łóżku.
Wyglądało na to, że nie było wyjścia.
- Tak... Te podziemia to największy problem - zgodziła się z nim. - Może okazać się, że nic tam nie będzie. Szczerze będę się za to modlić. Ale jeśli faktycznie jest to tylko jedna kolumna to konsekwencje mogą być tak straszne, że nawet nie chcę o tym myśleć - wzdrygnęła się, zarówno na myśl ponownego chodzenia po okropnych podziemiach, jak i efektu zaniedbania tego tematu. - Masz rację, jeśli ma to być dobrze dopilnowane, to musimy sami tym się zająć - powiedziała w końcu i jęknęła cierpiętniczo.

-O ile Alusair w ogóle się na to zgodzi.- skomentował czarodziej. -Żołnierze są zmotywowani. Nie przeszkadzają im mrozy i deszcz. Każdy z nich chce poucinać kilka zielonych łbów. Wiedzą, że królestwo rośnie w siłę pod rządami Alusair i chcą za nią walczyć oraz ginąć.- Arlo podszedł do okna, skąd było widać zatłoczony dziedziniec.
-Poproszę o audiencję u regentki.- rzekł, nie odwracając się w drugą stronę.
Venora przyglądała mu się chwilę.
- Towarzyszyć ci, gdy będziesz z nią rozmawiać? - zapytała, choć zabrzmiało to też jak prośba by zabrał ją ze sobą. Nie chciała by sam brał na siebie rozmowę na ten temat stając naprzeciw sceptycznych doradców Alusair.
-Jeśli zgodzi się na audiencję, to zapewne nie będzie problemu w twoim uczestnictwie.- odparł mag. -Pójdę i spróbuję to załatwić. Potem wrócę i zajmę się moją księgą zaklęć. A potem spędzimy ostatnie spokojne popołudnie.- uśmiechnął się blado i wyszedł.*
- Mogłeś się chociaż przebrać... - powiedziała Panna Oakenfold już do zamkniętych drzwi, po tym jak szybko wybył blondyn. - Jeszcze się przeziębisz... - mruknęła pod nosem i spojrzała w kierunku okna. Po planach Arla mogła ocenić, że ma jakieś dwie, może trzy godziny zanim on wróci. Opadła plecami na siennik i wbiła spojrzenie w sufit, nie mając ochoty opuszczać swojego pokoju. Czuła przytłoczenie powagą zadania, którego mogło przyjść im podjąć.

Cały kwadrans siedziała w bezruchu, by w końcu wziąć się w garść i wstać. Rozejrzała się po pokoju, szukając tak inspiracji na znalezienie sobie zajęcia, bo bezczynność nie służyła jej, kiedy miała za dużo problemów na głowie. Zabrała się więc za dokładny przegląd sprzętu. Rozstawiła całą broń po komnacie, sprawdziła czy zbroja dość się świeci od wypolerowania. Niestety nic nie wymagało czyszczenia bo już były wypielęgnowane. Mogła jedynie rozmyślać, co może jej się przydać a co lepiej zostawić na wypadek...
Venora przygryzła wargę, gdy mimowolnie wspomniała ostatni raz spędzony w podziemiach. Ciężko było nie myśleć o spotkaniu z Illithidami, nie wspominać okropnych chwil gdy mogła tylko patrzeć jak giną jej kompani. Paladynka tęskniła za swoim łuskowatym kompanem bardziej niż się do tego przyznawała. Ale póki trwała ta kampania to miała związane ręce i jedyne co teraz mogła to modlić się by udało jej się odnaleźć Balthazaara.
- Muszę się wziąć w garść... Nie mam czasu na pierdoły - fuknęła zła na siebie. Potarła twarz. - Trzeba pomówić z lordem, żeby pozwolił przechować część z tego w skarbcu - stwierdziła na koniec i zaczęła zbierać miecze, sztylety i wszystko inne jedno na stertę rzeczy których nie bierze, drugie prosto do torby.

~***~

Do powrotu czarodzieja Venora zdołała wypełnić każdy punkt swojego planu. Lord Marduck nie miał problemu z udostępnieniem kilku skrzyń w zamkniętych pod kluczem kufrach, w katakumbach. Markiz był zajęty doglądaniem przygotowań do wymarszu swoich żołnierzy, którzy mieli dołączyć do armii Alusair. Sługa Lathandera wysłał do Venory swego podczaszego, który zaprowadził ją do odpowiedniego miejsca, pomagając ze wszystkim. Podczaszy zamknął solidne drzwi i ku zdziwieniu Venory wyciągnął zza pazuchy krótką, drewnianą różdżkę, którą wycelował w drzwi. Mężczyzna wymówił kilka słów pod nosem i jaskrawa aura pokryła całą powierzchnię wrót. Korytarza, prowadzącego tutaj strzegło po drodze kilku gwardzistów, a to oznaczało, że Venora mogła być spokojna o swoje rzeczy.
Pogoda znów się zepsuła i w ciągu czasu spędzonego w katakumbach znów zdążyło się rozpadać. Na szczęście wyjście z podziemi znajdowało się wewnątrz budynku i wracając na zamek Venora nie zmokła.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline