Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 10-09-2018, 20:24   #621
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Dziedziniec, który na co dzień świecił pustkami i niewykorzystaną przestrzenią wypełnił się tego dnia masą żołnierzy i rzemieślników spieszących z podbijaniem końskich podków, naprawianiem butów, czy też ostrzeniem mieczy. Dopiero teraz Venora zrozumiała, że na zewnątrz panuje hałas, który również jej nie zbudził. Rycerka miała sprzęt w najlepszym stanie, ale dawno nie sprawdzała siodła i całego osprzętu służącego do jazdy konno. Na dziedzińcu postawiono też kilka straganów z różnymi towarami, a bramy zostały otwarte dla żołnierzy obozujących poza zamkiem.
~ W sumie to już mi się nawet nie chce spać ~ stwierdziła. Uznała, że musiała być mocno zmęczona skoro była w stanie spać pomimo całkiem głośnych odgłosów dobiegających z zewnątrz. Rozejrzała się już bardziej przytomnie po swojej komnacie, a gdy dostrzegła swoją torbę podeszła do niej. Ubrała się, wzięła mieszek ze złotem i założyła pas z mieczem, który był jasnym sygnałem dla otoczenia kim jest, bo niestety bez zbroi wciąż była mało rozpoznawana. Ale kto wie, po ostatniej uczcie w końcu zostanie zapamiętana jako rycerz, a nie jakaś tam młódka kręcąca się między wojownikami.

Zarzuciła na siebie płaszcz i wyszła z pokoju z zamiarem zwiedzenia straganów. Na korytarzu podeszła jeszcze do drzwi komnaty maga, chcąc sprawdzić czy może tam się udał. Zapukała i zaraz chwyciła za klamkę.
Drzwi zadrżały pod naciskiem jej ręki, lecz nie ustąpiły. Arla tam nie było, bo raczej nie zamykałby się na klucz od środka. Zgodnie z pierwotnym planem, panna Oakenfold przemknęła chłodnymi i posępnymi korytarzami aż do schodów, którymi po kilku chwilach dostała się na dziedziniec. Gęsta tłuszcza sprawiała, że musiała się momentami przeciskać by lepiej widzieć, co kto ma na sprzedaż. Większość towarów nadawała się do konsumpcji. Owoce i wędzone ryby zajmowały drewniany stragan starego farmera, przy którym kręcił się młody chłopiec. Kilka metrów dalej można było zakupić parę błyskotek lekko umagicznionych, zaś dwa kolejne stragany oferowały oręż i elementy zbroi.
Panna Oakenfold bez większego celu oglądała wystawione przedmioty. Doskwierał jej deszcz, brak towarzystwa i nie najlepszy nastrój. Błyskotki przejrzała tylko pobieżnie, za to na orężu i pancerzu znacznie dłużej zawiesiła oko.

Wszystko jednak zdawało się nie być tak dobre jak sprzęt który już miała w posiadaniu. Kręciła się więc dalej szukając kogoś sprzedającego magiczne mikstury, bo te zawsze w każdych ilościach się przydawały.
~ Na pewno mikstura pomniejszenia się przyda, na wypadek kolejnego uwięzionego smoka ~ na tą myśl uśmiechnęła się. Przeciskała się więc dalej w tym tłumie, starając się by kaptur nie spadł jej z głowy. Pilnowała też by nikt nie zainteresował się jej sakiewką, bo ojciec i brat zawsze jej do głowy wbijali, że trzeba uważać by z targowiska nie wrócić z niczym. Mimowolnie wypatrywała przy okazji znajomych twarzy pośród mijanych osób. Przechodząc obok kowala, musiała aż zakryć uszy, gdy ten szybkimi uderzeniami młota o metal, poprawiał kształt czyjejś tarczy.
~ A może Arlo próbował mnie obudzić, ale spałam jak zabita… ~ przeszło Venorze przez myśl, nie mogąc uwierzyć, że dała radę spać, gdy za oknem rozstawiały się stragany. ~ Mógł chociaż zostawić liścik z informacją gdzie go posiało… ~ zaperzyła się. Mocniej owinęła się płaszczem, mając minę niczym kot wrzucony do beczki z wodą.

-Niech żyje król!- usłyszała za plecami głos Agness. Akolitka Tempusa miała na sobie ciepłe ubranie, zupełnie niepodobne do szat założonych na wystawną kolację na cześć Alusair. Oczy miała podkrążone, ale na ustach Venora dostrzegła niewielki uśmiech, który już znała doskonale. Agness znów zwabiła jakiegoś młodzieńca do swego łoża. Kto wie, może nawet kilku, jak w wiosce barbarzyńców, w górach.
-Znam twój ekwipunek. Nie ma tu nic, lepszego od tego co sama posiadasz. Szukasz tu czegoś konkretnego?- dopytywała Agness.
- Witaj - Venora widząc przyjaciółkę uśmiechnęła się, po raz pierwszy od przebudzenia. Trzymając jedną ręką poły płaszcza rozejrzała się mimowolnie w koło. W przeciwieństwie do Agness, sama wcale nie była ciepło ubrana, ale akurat na zimno nie narzekała, bo musiało mocno ochłodzić, żeby było to dla niej nieprzyjemne. Była to jedna z zalet posiadania niebiańskiej krwi.
- Tak, moknięcie od kwadransu wyraźnie dało mi do zrozumienia, że na lepszą broń czy pancerz nie mam co liczyć. Chyba muszę się pogodzić, że już dla mnie zostało tylko robienie na zamówienie sprzętu lub znalezienie w jakichś katakumbach zapomnianego artefaktu - stwierdziła pół żartem pół serio. - Jedyne co mogę tu przydatnego kupić to wielki kosz jabłek i marchwi dla naszych wierzchowców. Przyda im się nieco rozpieszczania przed wyruszeniem w drogę. A ty pomożesz mi to taszczyć do stajni - dodała z satysfakcją, że nie będzie musiała się z tym sama szarpać.

-Oczywiście.- odparłą krótko ex kultystka, przecierając rękawem skroń z cieknących po twarzy kropel deszczu. Venora i jej towarzyszka zakupiły kosz owoców i ostrożnie ruszyły w kierunku stajni, gdzie teraz znajdowała się masa koni, zapełniając każdy wolny boks. Przed wejściem do drewnianego budynku stało kilku gwardzistów.
-To królewski koń też potrzebuje ochrony?- spytała zdziwiona wojowniczka.
- No raczej nie Młot i reszta naszych - odparła jej paladynka, która nawet już nie zwracała uwagi na to gdzie stały straże. - Rumak regentki zapewne pochodzi z najlepszych linii i został starannie wyszkolony. Na pewno jest bardzo cenny. Szkoda, żeby coś mu się stało - stwierdziła. - Hymm, może kiedyś w przyszłości zajmę się hodowlą koni bojowych - dodała w zamyśleniu, gdy zbliżyły się do wejścia do stajni.
-No tak.- wzruszyła ramionami -A wpuszczą nas tam w ogóle?- spytała, ale Venora nie zdążyła odpowiedzieć. Strażnicy odsunęli się z przejścia jeszcze zanim obie kobiety zbliżyły się dość blisko.
-Chwała Cormyrowi!- powitał je jeden z rycerzy, najwyraźniej rozpoznając twarz Venory. Agness posłała mu zalotne spojrzenie, ale służbista nawet tego nie zauważył. Panna Oakenfold czuła mentalnie jak Młot się cieszy, kiedy tylko wkroczyła do stajni.
- Jak widać, niepotrzebnie się martwiłaś - powiedziała rycerka z mrugnięciem oka, gdy znalazły się już w środku, kierując się na sam koniec, gdzie znajdowały się ich wierzchowce.

Po drodze Panna Oakenfold oglądała mijane konie. Wiele z nich było niepospolitej urody, choć rzadko, który postawą dorównywał jej własnemu. A już na pewno, żaden nie był tak temperamentny jak Młot.
- Gdzieś tutaj też jest klacz Arla. Zostawimy jej kilka jabłek - oznajmiła, gdy stanęły przed boksem z Kamą, siwą klaczą, której dosiadała Agness. W końcu mogły postawić przepastny kosz na ziemi. - Jakieś ciekawe plotki do ciebie doszły? - zapytała ex kultystkę i sięgnęła po kilka owoców, podchodząc do boksu obok, gdzie rezydował jej czarny koń. Głaszcząc go po pysku, podała mu soczyście czerwone jabłko.
-Cóż nie wiele. Dowiedziałam się, że kilku doradców Alusair z najbliższego otoczenia traktuje tę kampanię jako głupi wymysł niedoświadczonej wojowniczki… Krótko mówiąc są przeciwni szturmowaniu twierdzy. Ale nie wiem, którzy z doradców, ani też dlaczego tak myślą.- skomentowała. -Ale wiesz. Nie tym bym się przejmowała. Na twoim miejscu martwiłabym się o Arla.- wzięła wdech, przyglądając się Venorze w oczekiwaniu na jej reakcję.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 11-09-2018, 20:03   #622
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Paladynka uniosła brwi zaskoczona i zamarła w bezruchu. Młot oburzony, że przestała go drapać za uchem, trącił ją mocno łbem, aż się zachwiała i musiała się złapać jego kantaru, by się nie wywrócić.
- Co masz na myśli? - wydusiła z siebie Venora, zupełnie nie wiedząc czego się spodziewać.
-No cóż, ty karmisz konia, a twój mężczyzna spaceruje sobie z doradczynią regentki po obozie żołnierzy za murami twierdzy…- odpowiedziała ciszej, by te słowa nie dotarły do niepowołanych uszu.
Paladynka odetchnęła z ulgą, bo już zaczynała mieć czarne myśli, że jej ukochany ma jakieś poważne kłopoty, czy może naraził się komuś wysoko postawionemu. Teraz też wyjaśniło się dla niej czemu mag tak wcześnie wstał.

- To Caladnei, jest nie tylko prawą ręką regentki, ale też stoi na czele bojowych magów, co oznacza, że Arlo jest jej podwładnym. A że ma on już swoją pozycję pośród nich i jest jednym ze zdolniejszych czarodziei, to nic dziwnego, że omawiają wspólnie plany działania - czarnowłosa wyjaśniła przyjaciółce, nie ulegając jej sugestiom. Ponad to jej własne słowa, uświadomiły jej, że Arlo faktycznie musiał być ważną personą i teraz jego słowa wspominające, że ma swoje obowiązki jako bojowy mag, nabrały większego sensu. Niewykluczone więc, że sam miał za zadanie kierować działaniami cormyrskich magów w nadchodzącej bitwie z orkami. - Bardziej się martwię więc tym pierwszym tematem. Ale cieszę się, że Regentka jest zadowolona z tego co my zdziałaliśmy. Nasz sukces na pewno pozwolił jej utrzeć nosa tym, którzy są przeciwni tej kampanii
-Zgadzam się.- odparła Agness.

~***~

Kobiety spędziły w stajni jakiś czas. Młot był zadowolony i wyczesany podobnie jak i ich pozostałe wierzchowce, kiedy Venora i Agness opuszczały drewniany budynek. Deszcz przestał padać na chwilę i można było chodzić po dziedzińcu zamku bez kaptura na głowie, ale chłodny wiatr wślizgujący się przez otwarte na oścież bramy smagał nieprzyjemnie ludzi zebranych za murami twierdzy.
Venora już miała udać się z powrotem do swej komnaty, gdy ujrzała Arla idącego pomostem nad urwiskiem przed zamkiem. Czarodziej szedł szczelnie opatulony swoimi szatami, patrząc pod nogi, by nie wdepnąć w kałużę.
Widząc go od razu jej nastrój znacznie się poprawił. Już chciała kierować się do budynku, ale po prawdzie nie wiedziała, czy Arlo od razu przyjdzie do pokoju czy może śpieszy się na jakąś naradę. Najlepiej więc było od razu do niego podejść. Rycerka spojrzała na swoją towarzyszkę, która była znacznie od niej wrażliwsza na niepogodę.
- Wracaj do zamku, ja poczekam na mojego maga - wskazała skinieniem głowy na szczupłą sylwetkę w oddali, po czym wyprostowana ruszyła w kierunku Arla, nie przejmując się deszczem, bo bardziej zmoknąć już i tak nie mogła.

Arlo dostrzegł Venorę już z oddali i od razu powitał ją gestem ręki. Po krótkiej chwili kochankowie spotkali się tuż za bramą, obok mechanizmu podnoszącego kraty.
-Dzień dobry…- rzekł, uśmiechając się blado. Arlo objął jedną ręką Venorę zwalniając kroku.
-Co w końcu cię dobudziło?- spytał z przekąsem.
- Czyli jednak próbowałeś mnie obudzić... - westchnęła mając w końcu potwierdzenie swojego przypuszczenia. - Ale cóż, tak mnie zmęczyłeś to nie ma się co dziwić - dodała z mrugnięciem oka. Prawda jednak było, że paladyna znacznie lepiej sypiała odkąd z nim była. Ruszyli razem, przyspieszając kroku. - Jak minęło ci spotkanie? - zapytała z zaciekawieniem.
-Jesteś jak Alusair, wszędzie masz swoich szpiegów.- zauważył z rozbawieniem. -Ocenialiśmy szanse rozkopania równin między górami, a zamkiem. Caladnei, średnio przypadł do gustu ten pomysł. Stwierdziła, że mamy zbyt mało czasu i zbyt małą wiedzę żeby wykonać tak ważną misję.- para w końcu dotarła pod daszek, przy wejściu do korytarza prowadzącego na schody.

-Chyba przyjdzie nam najzwyczajniej w świecie wziąć udział w bitwie w staroświeckim stylu.- skomentował, zdejmując z barków przemoknięty płaszcz.
Venora zrzuciła z głowy kaptur i potrząsnęła głową. Włosy miała całe mokre, pomimo okrycia.
- Rozumiem - powiedziała w zamyśleniu. - Ale... - pociągnęła temat dalej, gdy ruszyli korytarzem gdziekolwiek kierował się mag. - Nie macie żadnych czarów, które mogłyby zastąpić rozkopanie? Z tego co mówił ork to wychodzi, że tak naprawdę jest tylko jedna kolumna, której zniszczenie miałoby zawalić całą równinę...
-Tak mówił, ale nie wiemy czy faktycznie tak jest. Może nie wie o innych. A może zniszczenie jej nic nie da? No i niebezpieczeństwo jest ogromne. Co jeśli nie zdołamy uciec?- wzruszył ramionami. -Też bym chciał tak to rozegrać żeby ryzykować jak najmniej żyć, ale tutaj jest zbyt wiele niewiadomych.- pokręcił bezradnie głową.

- Tak, masz rację - pokiwała głową, ale było coś jeszcze co nie dawało jej spokoju. - A co jeśli wróg użyje tego? Zakładanie, że Hashpack’or był jedynym, który o tym wie może być zgubne. Półczart z pewnością nie będzie się dwa razy nad zastanawiał użyciem tej przewagi
Arlo stanął w pół kroku, wbijając poważne, świdrujące spojrzenie w twarz ukochanej.
-Tego nie brałem pod uwagę…- zamyślił się. -Choć jak tak pomyślę… Oni będą się bronić, nie trzeba im zmyślnych taktyk. Po za tym orkowie i ich współplemieńcy żyją w tym kompleksie jaskiń. Być może nawet nie przyjdzie im do głowy taki manewr. Ale masz rację. Ktoś powinien zabezpieczyć teren i zadbać o to by wojska były bezpieczne przed rozpoczęciem bitwy.- zgodził się czarodziej.
Venora pokręciła głową.
- No ja niebyłabym tak pewna, że Krwawy Topór przejmowałby się swoimi, gdyby miał to być prosty sposób do pokonania nas - stwierdziła wielce sceptycznie by wódz orków jakkolwiek interesował się swoim ludem. - On włada orkami przez strach i przemoc na poziomie znacznie przekraczającym to jak zazwyczaj wygląda walka o władzę u zielonych. Nie wiem nawet czy można go klasyfikować jako orka. Moim zdaniem bardziej odpowiednie jest myślenie o nim jak o demonie. Sam widziałeś w Iern do czego są zdolne
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 11-09-2018, 20:30   #623
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Co zatem proponujesz?- spytał. W międzyczasie udało im się już dotrzeć pod drzwi swojej komnaty. Dopiero teraz Venora zorientowała się gdzie doszli. Zdjęła płaszcz jeszcze przed wejściem do pokoju, wyżymając go z wody na korytarzu i dopiero weszła do środka.
- Najpewniejszym rozwiązaniem mimo wszystko byłoby zawalenie równiny zanim oni to zrobią, kiedy nasze wojska na niej się nie będą znajdować - stwierdziła, podchodząc do krzesła, na które zaczęła zrzucać swoje przemoczone szaty. - Ale masz rację, że opieranie całej bitwy na tym nie jest mądre, a już na pewno jest to niebezpieczne zadanie dla tych, którym przyjdzie to zrobić. Dlatego tak jak już mówiłeś, najlepszym rozwiązaniem wydaje się zabezpieczyć tamto miejsce. Krasnoludy i Xor na pewno będą najbardziej odpowiednie do zadania jeśli o to chodzi - zasugerowała.
-Xor będzie nam potrzebny w bitwie. My nie władamy jakimiś specjalnymi jednostkami. Orkowie mają demony, trolle i ogry na usługach. Będziemy potrzebować naszego golema w walce.- odparł mag. -Segrid i Dundein to jedyne krasnoludy, które wezmą udział w tej bitwie. Chyba nie chcesz ich oddelegować?- spytał Arlo.

- Nie osłabiaj już tak naszych sił. Mamy wprawnych rycerzy, znacznie lepiej uzbrojonych i opancerzonych niż wszystkie orki, nasze wierzchowce są świetnie wyszkolone i nauczone tratowania w szarży oraz mamy magów bojowych dających wsparcie o jakim przeciwnik może tylko pomarzyć - powiedziała na jego słowa i zaczęła wycierać się do sucha. - Ja nie podejmę decyzji, jedynie mogę zwrócić uwagę, że oddelegowanie wspomnianej trójki plus kilku zbrojnych do pomocy owszem może osłabić oddziały, ale z drugiej strony jeśli ich interwencja okaże się konieczna, to mogą uratować życie całej reszcie naszego wojska.-
Arlo skinął jej głową.
-A co jeśli w podziemiach pozostaną jacyś orkowie? Jeśli Segrid albo Dundein zginą?- spytał. -Może powinniśmy ruszyć tam całą grupą? Spróbować zabezpieczyć tamto miejsce i wrócić do reszty na czas bitwy?- zaproponował.
Paladynaka skuliła się w sobie na samą myśl znalezienia się znów w podziemiach.
- Tak, tak też można byłoby to rozwiązać - odparła z dużą niechęcią na jego nową propozycję. - Jeśli nie okaże się, że ktoś jest potrzebny na powierzchni bardziej. Przyznam się, że zbieram się na odwagę, żeby zaproponować regentce, aby pozwoliła mi być u swojego boku, bo przewiduję, że nie uda się jej odwieźć od udziału w walce. -

-Jeśli chcemy kogoś wysłać tam do podziemi, to tylko nas samych. To ważne i odpowiedzialne zadanie. Nie możemy pozwolić na to, żeby tego podjął się byle piechur.- odparł Arlo. -Więc, jeśli chcesz walczyć u boku regentki, musimy liczyć na to że orkowie nic nie zrobią w podziemiach.- dodał na koniec.
Venora zrobiła kwaśną minę. Milczała, intensywnie myśląc nad tym wszystkim. Było tak dużo niewiadomych i wychodziło na to, że najlepiej by było, gdyby mogła być w kilku miejscach na raz. Przebrała się w tym czasie do końca i usiadła na łóżku.
Wyglądało na to, że nie było wyjścia.
- Tak... Te podziemia to największy problem - zgodziła się z nim. - Może okazać się, że nic tam nie będzie. Szczerze będę się za to modlić. Ale jeśli faktycznie jest to tylko jedna kolumna to konsekwencje mogą być tak straszne, że nawet nie chcę o tym myśleć - wzdrygnęła się, zarówno na myśl ponownego chodzenia po okropnych podziemiach, jak i efektu zaniedbania tego tematu. - Masz rację, jeśli ma to być dobrze dopilnowane, to musimy sami tym się zająć - powiedziała w końcu i jęknęła cierpiętniczo.

-O ile Alusair w ogóle się na to zgodzi.- skomentował czarodziej. -Żołnierze są zmotywowani. Nie przeszkadzają im mrozy i deszcz. Każdy z nich chce poucinać kilka zielonych łbów. Wiedzą, że królestwo rośnie w siłę pod rządami Alusair i chcą za nią walczyć oraz ginąć.- Arlo podszedł do okna, skąd było widać zatłoczony dziedziniec.
-Poproszę o audiencję u regentki.- rzekł, nie odwracając się w drugą stronę.
Venora przyglądała mu się chwilę.
- Towarzyszyć ci, gdy będziesz z nią rozmawiać? - zapytała, choć zabrzmiało to też jak prośba by zabrał ją ze sobą. Nie chciała by sam brał na siebie rozmowę na ten temat stając naprzeciw sceptycznych doradców Alusair.
-Jeśli zgodzi się na audiencję, to zapewne nie będzie problemu w twoim uczestnictwie.- odparł mag. -Pójdę i spróbuję to załatwić. Potem wrócę i zajmę się moją księgą zaklęć. A potem spędzimy ostatnie spokojne popołudnie.- uśmiechnął się blado i wyszedł.*
- Mogłeś się chociaż przebrać... - powiedziała Panna Oakenfold już do zamkniętych drzwi, po tym jak szybko wybył blondyn. - Jeszcze się przeziębisz... - mruknęła pod nosem i spojrzała w kierunku okna. Po planach Arla mogła ocenić, że ma jakieś dwie, może trzy godziny zanim on wróci. Opadła plecami na siennik i wbiła spojrzenie w sufit, nie mając ochoty opuszczać swojego pokoju. Czuła przytłoczenie powagą zadania, którego mogło przyjść im podjąć.

Cały kwadrans siedziała w bezruchu, by w końcu wziąć się w garść i wstać. Rozejrzała się po pokoju, szukając tak inspiracji na znalezienie sobie zajęcia, bo bezczynność nie służyła jej, kiedy miała za dużo problemów na głowie. Zabrała się więc za dokładny przegląd sprzętu. Rozstawiła całą broń po komnacie, sprawdziła czy zbroja dość się świeci od wypolerowania. Niestety nic nie wymagało czyszczenia bo już były wypielęgnowane. Mogła jedynie rozmyślać, co może jej się przydać a co lepiej zostawić na wypadek...
Venora przygryzła wargę, gdy mimowolnie wspomniała ostatni raz spędzony w podziemiach. Ciężko było nie myśleć o spotkaniu z Illithidami, nie wspominać okropnych chwil gdy mogła tylko patrzeć jak giną jej kompani. Paladynka tęskniła za swoim łuskowatym kompanem bardziej niż się do tego przyznawała. Ale póki trwała ta kampania to miała związane ręce i jedyne co teraz mogła to modlić się by udało jej się odnaleźć Balthazaara.
- Muszę się wziąć w garść... Nie mam czasu na pierdoły - fuknęła zła na siebie. Potarła twarz. - Trzeba pomówić z lordem, żeby pozwolił przechować część z tego w skarbcu - stwierdziła na koniec i zaczęła zbierać miecze, sztylety i wszystko inne jedno na stertę rzeczy których nie bierze, drugie prosto do torby.

~***~

Do powrotu czarodzieja Venora zdołała wypełnić każdy punkt swojego planu. Lord Marduck nie miał problemu z udostępnieniem kilku skrzyń w zamkniętych pod kluczem kufrach, w katakumbach. Markiz był zajęty doglądaniem przygotowań do wymarszu swoich żołnierzy, którzy mieli dołączyć do armii Alusair. Sługa Lathandera wysłał do Venory swego podczaszego, który zaprowadził ją do odpowiedniego miejsca, pomagając ze wszystkim. Podczaszy zamknął solidne drzwi i ku zdziwieniu Venory wyciągnął zza pazuchy krótką, drewnianą różdżkę, którą wycelował w drzwi. Mężczyzna wymówił kilka słów pod nosem i jaskrawa aura pokryła całą powierzchnię wrót. Korytarza, prowadzącego tutaj strzegło po drodze kilku gwardzistów, a to oznaczało, że Venora mogła być spokojna o swoje rzeczy.
Pogoda znów się zepsuła i w ciągu czasu spędzonego w katakumbach znów zdążyło się rozpadać. Na szczęście wyjście z podziemi znajdowało się wewnątrz budynku i wracając na zamek Venora nie zmokła.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 12-09-2018, 13:33   #624
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Panna Oakenfold spędziła czas do powrotu Arla z Agness, która również zdawała się mocno wynudzić brakiem zainteresowanych nią mężczyzn. Akolitka czekała na młodszą towarzyszkę pod drzwiami jej komnaty, a kiedy Venora pojawiła się na schodach, Agness od razu zarzuciła ją masą pytań o Arla tłumacząc ciekawość troską.
- Wszystko jest w porządku, po prostu dziś ma dużo na głowie - odparła paladynka otwierając drzwi do swojego pokoju. Zaprosiła do środka przyjaciółkę. Po tym jak rozpaliła w kominku by pokój się nagrzał, obie zasiadły na łóżku. Venora na razie nie zamierzała się dzielić informacją o misji w podziemiach, bo wolała poczekać na oficjalne stanowisko Regentki. Nawet trochę nie zdziwiło jej więc gdy temat podjęty przez Agness okazał się być ściśle związany z jej pożyciem. Paladynka chcąc czy też nie, usłyszała od akolitki wiele nowych rad jak może ona dbać o swojego mężczyznę. Agness nawet oferowała lekcje praktyczne, na co Venora, czerwieniąc się na twarzy, uprzejmie powiedziała, że jednak w zupełności wystarczy jej wiedza teoretyczna.

Czarodziej wrócił w trakcie rozmowy Venory i Agness. Arlo odwiesił swoją szatę na wieszak, na drewnianym stojaku, który przesunął bliżej kominka, by szybko przeschła. Mężczyzna okrył nagi tors futrem, które zabrał z łoża i usiadł na nim.
-Regentka przyjmie nas niebawem. Przyśle gońca by nas wezwać.- oznajmił krótko.
- To się lepiej przebiorę, bo okurzyłam się chodząc po tutejszych katakumbach - stwierdziła panna Oakenfold, ale jeszcze nie wstawała, tylko przytuliła się do mężczyzny, żeby go ogrzać. - Jadłeś dzisiaj cokolwiek? - zapytała go, zmartwiona, że przez zabieganie mógł zapomnieć o tak przyziemnej rzeczy. - Agness, możesz poszukać pozostałych? Gdy wrócimy z rozmowy z Regentką zapewne będziemy mieć informacje warte każdemu do przekazania - poprosiła towarzyszkę, której twarz zaczynała nabierać podejrzanych rumieńców gdy patrzyła na nią i maga.
-Już idę.- odparła exkultystka, po czym ruszyła z zadaniem.
-Przebieraj się, musimy być gotowi, w każdej chwili.- Arlo polecił władczym tonem. -Jadłem śniadanie. Na obiad przyjdzie czas potem.- dodał po chwili bardziej potulnym tonem.
- To dobrze, bo już się martwiłam - powiedziała rycerka i pocałowała go lekko w policzek. Wstała i podeszła do swoich ubrań, które przyszykowane do zapakowania, leżały złożone na krześle. - Lord użyczył nam swojego skarbca. Do kilku skrzyni przepakowałam to co nam nie będzie potrzebne w bitwie. Mnóstwo jest tych szmaragdów... - pokręciła głową i zdjęła koszulę, by zaraz założyć czystą.
-Dobrze, przyda się na stworzenie kolejnych oddziałów, lub wybudowanie kolejnej twierdzy.- zauważył Arlo.

~***~

Kochankowie jeszcze jakiś czas dywagowali nad tym jak wykorzystać masę klejnotów o zielonym kolorze. W końcu dyskusję przerwało pukanie do drzwi. Młody jegomość w kolczudze zawsze kręcił się w okolicach regentki będąc na każde jej zawołanie.
-Chwała królowi!- powitał ich i skłonił się lekko -Pani was wzywa.- dodał na koniec i ruszył powoli w stronę schodów.
Venora popatrzyła na Arla, znów nieco stremowana przed tym spotkaniem.
- Nie ma co czekać - mruknęła, bardziej do siebie niż do maga i wyszli z komnaty. - Ty będziesz z nią mówił? - szepnęła do Arla, gdy ruszyli za mężczyzną.
-Pomówi z kim zechce.- odparł czarodziej. Niedługo później dotarli do komnaty, pilnowanej przez samych Rycerzy Purpurowego Smoka. Młodzieniec w kolczudze czekał już pod drzwiami, a kiedy Venora z Arlem zbliżyli się dość, osobnik otworzył im drzwi.
Regentka siedziała przy wielkim stole, na środku izby dumając intensywnie nad kilkoma rozwiniętymi mapami. Przez chwilę tak siedziała nieruchomo, ale w końcu podniosła wzrok i się wyprostowała. Posłaniec zamknął za nimi drzwi, a Alusair wskazała dwa stołki po drugiej stronie stołu.
-Więc o czym będziemy rozmawiać?- spytała wstając od stołu.


Venora pokłoniła się przed Regentką i dopiero wtedy zajęła wskazane przez nią miejsce. Miała wielką ochotę poczekać by to Arlo podjął temat, ale zdążyła zauważyć, że Alusair ceniła również jej zdanie. Tym bardziej nie czuła się skrępowana, gdy brakowało tu doradców, którzy mogliby wyrażać swój stanowczy sprzeciw na poruszane tematy. Ale paladynka zdała sobie też sprawę, że przychodząc tu, Arlo podważał decyzję swojej przełożonej.

- Pani, chcieliśmy pomówić na temat informacji, które zdobyliśmy w górach - powiedziała na wstępie, a gdy już zaczęła to ciągnęła swoim zwyczajem dalej. - Mianowicie o wspomnianej przez orka kolumnie, której zniszczenie miałoby zawalić całą równinę. Obawiamy się, że spotkany przez nas ork nie był jedynym osobnikiem posiadającym tą wiedzę - Venora zamilkła zdając sobie sprawę, że regentka lubiła gdy było mówione z sensem i na temat, ale przede wszystkim krótko.
-Przejdź do rzeczy.- zażądała Alusair.
Rycerka skinęła głową i kontynuowała.
- Istnieje niebezpieczeństwo, że wróg może wykorzystać to przeciw nam - wyprostowała się na krześle. - Nasi przeciwnicy są dowodzeni przez półczarta i szczerze uważam, że nawet powieka mu nie drgnie gdyby kazał rozłupać kolumnę, nawet jeśli miałaby pogrzebać część jego oddziałów przy okazji
-I jaką masz propozycję dla mnie?- spytała chłodno.
Panna Oakenfold na tyle rozkręciła się w swojej wypowiedzi, że Arlo nawet nie miał szans się wtrącić.
- Zbiorę grupę najbardziej obeznanych w przemierzaniu podziemi, zdolną obronić się gdyby po drodze przydarzyły się problemy, odszukamy wspomnianą kolumnę i zadbamy o to by nikt jej nie uszkodził - wyjaśniła.

-Będę was potrzebować w bitwie.- skomentowała i podeszła do okna, wyglądając na dziedziniec.
- Rozumiem to doskonale pani, ale konsekwencje niedopilnowania tego mogą być katastrofalne, gdyby równina zapadła się, kiedy nasze wojska będą na niej toczyć walkę - odparła na to Venora, która była bardzo przekonana do tego o czym mówiła.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 12-09-2018, 20:03   #625
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-A jeśli orkowie o tym jednak nie pomyślą…- odwróciła się do rycerki -I zastaniecie tam pustą jamę? Bierzesz to pod uwagę?- spytała unosząc lekko brew.
-Poproszę mistrza Besketesa o zaklęcie teleportacji!- wystrzelił Arlo -Jeśli jaskinia będzie bezpieczna, na dźwięk rogu teleportuję nas na powierzchnię. Wtedy od razu dołączymy do walki!- zaproponował podekscytowany faktem, że na czas wymyślił takie rozwiązanie.
Venora, której spojrzenie było skupione od dłuższego czasu na Alusair, skierowała zdumiony wzrok na maga. Bramy portali teleportacyjnych paladynka miała już okazję całkiem nieźle poznać, ale zdecydowanie nie ujęła jej ta forma przemieszczania się z miejsca na miejsce.
- Taaak... - odparła, w końcu i pokiwała głową. - Gdy upewnimy się, że nic nie ma, wrócimy teleportując się - zgodziła się bez wahania z Arlem.
-Hm… Będziesz w stanie udźwignąć na barki, jeśli coś nie powiedzie się w waszym planie i przegramy bitwę?- spytała, lecz szybko pokręciła głową i wróciła do stołu.
-Ilu potrzebujesz do tej misji?- spytała Venorę.
Paladynka nabrała powietrza w usta, ale na całe szczęście Regentka zmieniła temat. Czarnowłosa była jej wdzięczna.

- Nasza dwójka - mówiąc to spojrzała na Arla. - Krasnoludy, elfia Harfiarka, akolitka Tempusa i golem Xor - wyliczyła najważniejszych członków drużyny. - Dobrze byłoby też wziąć parę kapłanów Tempusa - wspomniała Anger i Gustava. Na koniec spojrzała na Arla pytająco, na wypadek gdyby chciał kogoś dodać.
-Czy twoje zaklęcie będzie w stanie przenieść ich wszystkich?- Alusair spojrzała na bojowego maga.
-Najwyżej poproszę o dwa.- odparł Arlo popierając tym samym plan Venory.
-Pojutrze o świcie ruszamy. Jeśli chcecie zdążyć o wszystko zadbać powinniście ruszać jak najszybciej.- skomentowała dając jednocześnie pozwolenie na tę wyprawę.
- Tak też zrobimy, pani - odpowiedziała Venora uśmiechając się z zadowoleniem. - Rozmówimy się z naszymi kompanami i przekażemy informację kiedy dokładnie wyruszymy - dodała, dla dopełnienia formalności.
-Mój posłaniec jest na wasze usługi.- odpowiedziała i odprawiła ich delikatnym gestem ręki.
Para opuściła kwaterę władczyni. Oboje byli zadowoleni z siebie, że udało im się ją przekonać do swojego planu. Wrócili do swojej kwatery i dopiero tam, gdy opadły emocje związane z samą rozmową, Venora zdała sobie sprawę w co sama się wpakowała. Po pierwsze nienawidziła podziemi, a na domiar złego w którymś momencie mieli skorzystać z magii teleportacji, czego jej organizm nie najlepiej znosił. Chyba jedynym plusem całej sytuacji był fakt, że Arlo będzie przy niej.

~***~

Agness bardzo dobrze wywiązała się ze swojego zadania i pod drzwiami komnaty paladynki czekała ze wszystkimi kompanami. Stamtąd udali się całą grupą na stołówkę posilić się, gdzie w międzyczasie rycerka, jako jedyna nie potrzebująca jeść, w krótkich słowach wprowadziła ich co do zadania jakie przypadło im w udziale. Z początku rozważali by wyruszyć jeszcze tego samego dnia, lecz czas potrzebny na przygotowanie się do drogi sprawiał, że gotowi byliby dopiero tuż przed zmierzchem. Jesienna pogoda nie sprzyjała spaniu pod gołym niebem, dlatego wyjątkowo zgodnie uznano, że zaczną swoją podróż tuż przed świtem, by jeszcze tą noc spędzić w ciepłych łóżkach by być w pełni wypoczętym. Było to ważne, bo z założenia od razu po wykonaniu swojego zadania musieli wbić się w wir bitewny z zielonoskórymi. Na koniec Agness została wydelegowana z misją znalezienia Anger i Gustava w obozowisku mieszczącym się przed twierdzą, dla których udało się na tą noc zorganizować kwaterę w zamku.
- Na naszych barkach teraz spoczywa bezpieczeństwo wielu setek zbrojnych - skomentowała Venora, gdy została już tylko z magiem w komnacie. - Nic tak nie zagrzewa do działania jak dobra motywacja - dodała z nutą sarkazmu, po raz setny chyba tego dnia sprawdzając czy aby wszystko spakowała.

-Jesteś rycerzem Helma. Codziennie nosisz te brzemię na barkach, myślałem że już przywykłaś.- odparł mag, przeglądając w tym czasie swój ekwipunek.
- Jeszcze nigdy na taką skalę... - odparła krzywiąc się. Raz miała okazję sama dowodzić oddziałem zbrojnych i uratować kilka wiosek, ale to nie umywało się do tego w czym teraz uczestniczyli.
Mężczyzna wybrał kilka różdżek, a także przejrzał pierścienie, które miał w posiadaniu. Na koniec wziął grubą księgę zaklęć, usiadł i położył ją sobie na kolanach.
-Będę musiał wyselekcjonować odpowiednie zaklęcia.- Arlo fuknął pod nosem. -Ale to dopiero przed wymarszem.- dodał i uśmiechnął się blado. Pogoda psuła się z każdą kolejną chwilą. Niebo znów zaszło ciemno szarymi chmurami, a mroźny wiatr przyniósł ze sobą obfite opady deszczu, które nieprzyjemnie zacinały od boku.
-Nienawidzę jesieni…- Arlo warknął pod nosem, kręcąc lekko głową. Venora w końcu dała spokój swojej magicznej torbie, odkładając ją na krzesło i podeszła do maga. Jego stwierdzenie dało jej jasny przekaz, że w końcu może zrobić coś samolubnego. Pociągnęła go na łóżko i przytuliła się do niego. Tego wieczoru, przytłoczeni nadchodzącym dniem, oboje nie byli w nastroju na nic więcej jak po prostu leżeć w swoich objęciach i aż do zaśnięcia rozmawiali o tym czy aby na pewno wszystko jest dopięte na ostatni guzik przed wyruszeniem.

15 dzień Gnicia. Twierdza Wysoki Róg.

Niestety kapryśna aura do rana pogorszyła się jeszcze bardziej. Wiatr z północy przyniósł ze sobą potężną burzę. Ulewny deszcz zamienił górskie ścieżki w koryta błotnistych potoków, a jaskrawe błyskawice raz po raz przecinały niebo rozświetlając okolice na krótką chwilę. Towarzysze niedoli wspierani dodatkowo przez Anger i Gustava, szczelnie poowijali się płaszczami ale na niewiele się to zdawało przy tak paskudnej pogodzie. Wieże Twierdzy Wysoki Róg jeszcze nie zniknęły im z oczu, kiedy ubrania już były przemoknięte do suchej nitki.
-Nie mam pojęcia jak królowa chce przeprowadzić tędy żołnierzy!- krzyknął Dundein, zasłaniając twarz przed zacinającym deszczem. Krasnolud tego dnia splótł brodę w warkocz, żeby jak najmniej mu przeszkadzała namoknięta.
-Chyba wiem, gdzie znajduje się wejście do tych przeklętych jaskiń, ale to kręta i trudna droga. Konie mogą nie podołać w takich warunkach!- krzyknęła Segrid. Krasnoludka miała na sobie płaszcz, który dzięki nasączonej weń magii nie przemakał.
-Znam pewien skrót przez góry, ale możemy tam trafić na różne bestie!- zaproponowała ich przewodniczka.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 13-09-2018, 09:47   #626
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
- Jak duży to skrót?! - odkrzyknęła paladynka. - Nie okaże się, że konno szybciej dojedziemy niż skrótem pieszo?! - wyraziła swoje powątpiewanie.
-Skrót oszczędziłby nam kilka godzin, ale to wąskie przejście między skałami, będziemy narażeni…- wzruszyła ramionami, jakby nie mogła stwierdzić czy gra jest warta świeczki, ale uznała, że Venora powinna o tym wiedzieć.
- A jak wąskie?! - ciągnęła dalej rycerka. - Dundein nie utknie?! - zażartowała sobie.
-Nie, ale jeśli deszcz osunął błoto i skały możemy mieć problem…- odparła kręcąc dalej głową.
Panna Oakenfold starała się szybko wybrać rozwiązanie, ale nie było łatwo ocenić co było dla nich najlepszym rozwiązaniem. Skrót wymagał od nich pieszej wędrówki, a wtedy przynajmniej byłoby im cieplej. Za to jazda na końskim grzbiecie zawsze była najwygodniejsza i w tym wypadku znacznie pewniejsza. Z resztą mieli znaczną przewagę czasową nad wojskami, które gdy wyruszą i tak będą się wlekły.
- To idziemy normalnie! - zdecydowała w końcu. - To tylko niepotrzebne ryzyko - dodała.
Segrid skinęła głową i poprawiła ułożenie kaptura na głowie, oraz buzdygan wetknięty za pas. Górska ścieżka była bardzo wymagająca. Błoto i masa kamieni spowalniały wierzchowce.


Po całym dniu wędrówki w tak niebezpiecznych warunkach kompani czuli ogromne zmęczenie, jeszcze większe zmęczenie czuły natomiast konie.
-Niebawem powinniśmy dotrzeć do okolic, gdzie powinno być wejście do podziemi. Mam nadzieję, że właśnie tam znaj…- świst strzały przerwał słowa krasnoludki. Pocisk trafił ją w pierś i prawie strącił z grzbietu konia. Na szczęście strzała nie przebiła napierśnika i tylko zostawiła w nim niewielkie wgniecenie.
-Orkowie!- krzyknęła Gritta, widząc pocisk wymierzony w Segrid.
Paladynka widząc co się dzieje, bez zwlekania dobyła Szponu Zimy, którego chłód czuła nawet przez rękawicę.
- Skąd padł strzał?! - syknęła Venora, rozglądając się za niebezpieczeństwem.
-Tam! Na skalnej półce!- Gritta wskazała palcem kierunek, ale dopiero kiedy błyskawica rozświetliła niebo Venora ujrzała kilka czających się postaci orków. Gustav i Anger od razu dobyli łuki strzelając w tamtą stronę.
-Odsuń się!- Arlo polecił swej ukochanej wysuwając się naprzód. Mężczyzna sięgnął pod pazuchę po kawałek siarki, wymruczał pod nosem słowa wyzwalacz zaklęcia i przed nim zmaterializowała się płonąca kula ognia, wielkości pięści dziecka. Mag wykonał energiczny ruch ręką, a kula wystrzeliła w kierunku orków rosnąc z każdą sekundą.

Eksplozja wyrzuciła w powietrze dwa ciała, które upadły niedaleko kompanów. Pozostali na górze ujadali jeszcze chwilę, aż w końcu skonali od poparzeń.
-Dobra robota!- Segrid krzyknęła do Arla, po czym zeskoczyła z konia.
-To ścierwo z Anauroch. Skurwiele są wytrzymalsi i bardziej niebezpieczni od tych zamieszkujących Cormyrskie lasy…- krasnoludka kopnęła z pogardą martwego orka.
- Jej...To było szybkie... - skomentowała Venora efekt czaru rzuconego przez Arla, z podziwem w głosie. Schowała miecz i sięgnęła do tobołków, bo przypomniało jej się, że ma coś przydatnego na tą okazję. Wyciągnęła piękną kuszę i trzy kołczany bełtów. Zabawne zdawało się być to ile to już czasu ze sobą nosiła tą broń i jeszcze nie oddała z niej żadnego strzału, wpierw z braku bełtów, a później przez brak okazji. - Trzymaj Segrid, zrobisz z tego lepszy użytek niż ja. To zguba orków - wyjaśniła podając przewodniczce. - Ruszamy dalej, nie ma co czekać, aż się otrząsną po tym co zrobił z nimi Arlo - ponagliła wszystkich.
Krasnoludka przygarnęła kuszę, uważnie jej się przyglądając.
-Słyszałam o tych kuszach…- mruknęła pod nosem, co Venora ledwie słyszała przez wyjący w górach wiatr.

-Jest ciemno! Już chyba po zmierzchu! Może powinniśmy odpocząć?- spytała Anger.
-Jesteśmy już blisko. Nie ma sensu się wystawiać na widok!- odparła krasnoludka.
- Zgadzam się! Jedziemy dalej! - paladynka poparła przewodniczkę. - Mogę na kilka minut stworzyć światło, ale będziemy jak latarnia dla naszych wrogów!
-No wiesz, my ludzie jak i nasze wierzchowce, nie widzimy w ciemności!- skomentował Arlo puszczając Venorze oczko.
- Oh... No tak... - Venora przygryzła wargę, bo wydawało jej się, że jeszcze aż tak ciemno nie jest. Ale faktem było, że bez światła to co najwyżej konie nogi połamią. - No trudno, jak sobie chcecie! - dodała i skupiła się na wywołaniu tego magicznego efektu, tak jak to zrobiła pierwszy raz na balu u Trollobójcy. Zastanawiała się tylko, czy to światło mogłoby być "przyklejone" do jakiegoś przedmiotu by działać niczym pochodnia. ~ Nie dowiem się jak nie spróbuję ~ stwierdziła i rozejrzała się za czymś co mogło robić za owy trzonej pochodni. Wyciągnęła ciężki buzdygan i skupiła się na jego głowni. Kula jasno świecącego światła rozbłysła na broni, osadzając się na jej szczycie.
- Działa! - rzuciła ucieszona z efektu rycerka i podała przedmiot magowi. - Ruszamy się! - ponagliła ich po raz kolejny.

Arlo przekazał buzdygan Gustavowi.
-Masz, trzymaj. Jestem magiem i potrzebuję wolnych rąk.- skomentował z uśmiechem. Rosły Tempusyta przejął dziwaczną pochodnię i powiódł wzrokiem za odjeżdżającym Arlem mrucząc coś pod nosem.
Grupa ruszyła dalej. Burza nieco ucichła, wędrując dalej na południowy wschód, ale nie ułatwiło to dalszej wędrówki kompanom ze względu na wszechobecny mrok nocy.
-Są równiny!- Gritta krzyknęła wskazując w końcu rozciągające się na wiele mil tereny pomiędzy górskimi pasmami. Część tych terenów była porośnięta ogromnymi połaciami lasów, inne wyglądały na opuszczone i nie zagospodarowane ziemie uprawne.
-Tak! Już wiem gdzie jesteśmy! Wejście do podziemi jest niedaleko stąd! U podnóża naszej góry!- krzyknęła Segrid.

Venora wbiła spojrzenie w szarą dal. Wyobraziła sobie, że nim zamek został zdobyty przez zielonych to tu, na tej równinie, przy lesie, musiały znajdować się domy chłopów, którzy uprawiali te ziemie i wypasali bydło na łąkach. Lecz kiedy obrona zamku się załamała to ci bezbronni ludzie musieli uciekać zostawiając za sobą dobytek i ziemie.
~Wielu zapewne straciło tu życie… ~ przeszło jej przez myśl, ale otrząsnęła się z tego zadumania, bo nie było na to czasu. Już przytomnie spojrzała na swoich kompanów.
- Bądźcie wyjątkowo ostrożni, mogą tam czyhać orki na nas - przestrzegła wszystkich panna Oakenfold. W tym momencie, skupiła się głównie na swoim zmyśle wyczuwania negatywnej energii, który mógł ochronić przed atakiem z zaskoczenia.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 14-09-2018, 10:15   #627
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Instynkt Venory nigdy nie zawiódł. Rycerka skupiła się za swym niezwykłym zmyśle wyczuwania negatywnej energii w pobliżu. Wszystko działo się tak szybko. Silny i co najważniejsze sporych rozmiarów impuls energii pojawił się z prawej strony. Venora spojrzała w tym kierunku i ujrzała rozpędzonego trolla, który za cel obrał sobie Gustava. Potężny cios barkiem przewrócił Tempusytę i jego wierzchowca w ciągu jednej sekundy. Rżenie rannego konia zagłuszył donośny okrzyk trolla, który najwyraźniej zadowolił się swoją ofiarą i od razu sięgnął łapą w stronę wierzgającego wierzchowca.
- Wyciągajcie kwas! - krzyknęła rycerka dobywając miecza i pogoniła Młota wprost na trolla, by zaatakować go z końskiego grzbietu.
Dopiero teraz kompani mogli mu się z bliska lepiej przyjrzeć. Wychudzony jak na standardy trolli, lecz o charakterystycznych proporcjach ciała. Nisko osadzona głowa znajdowała się na długiej i przygarbionej szyi. Ręce sięgały mu niemal kolan patykowatych nóg. Na ciele nosił wiele śladów walk, sporo blizn i zadrapań. Czarne oblepione krwią i błotem włosy zachodziły mu na oczy, a bulwiasty nos był jeszcze większy niż nos Dundeina. Stwór dyszał ciężko ukazując haczykowate zębiska, na myśl o posiłku na wyciągnięcie ręki.


Venora prędko pognała Młota do bestii. Mimo sporego zamieszania, rumak nie czuł krzty strachu dzielnie doskakując do monstrum. Rycerka zdążyła dobyć lodowego ostrza i kiedy tylko zbliżyła się do oponenta cięła precyzyjnie po paskudnym łbie trolla. Bestia zaryczała i odstąpiła od próby pożarcia konia Gustava. Stwór zamachnął się szponiastą i nienaturalnie długą łapą uderzając potężnie w bok Venory. Nim panna Oakenfold zdążyła się zasłonić, bestia poprawiła z drugiej strony, odbierając jej na krótką chwilę dech w piersi. Stwór zaryczał raz jeszcze, plując na przeciwniczkę i nagle ścisnął obiema łapami trzymaną w uścisku rycerkę. Venora czuła jak niemal pękają jej żebra, ale na szczęście jej magiczny pancerz uchronił ją przed złamaniami i poważniejszymi ranami. Reszta drużyny na czas zareagowała. Każdy z kompanów zadziałał po swojemu, a największym popisem umiejętności mogła pochwalić się Segrid, która zatańczyła pod nogami trolla atakując zajadle po kolanach. Stwór padł na ziemię kilka chwil później, a Arlo dokończył dzieła polewając truchło żrącym kwasem ze szklanej butli.
-Jesteście cali?- spytała Segrid zerkając to na Gustava, to na Venorę.

- Taaa... Tylko trochę mnie poobijał... - odpowiedziała paladynka i skrzywiła się na twarzy, gdy ruszając ramionami starała się ustalić czy aby wszystko z nią w porządku. - A ty Gustav i twój koń? - zapytała przyglądając się kapłanowi boga bitew.
-Ma rozorany bok…- Gritta podeszła bliżej i pochyliła się nad powalonym koniem. -Ale będzie żył, tylko trzeba go uleczyć.- spojrzała na pozostałych, czy ktoś poczuje się do zmarnowania zaklęcia leczącego na zwierzę.
-I tak wchodzimy pod ziemię. Dobij go, oszczędź mu cierpienia.- wtrąciła się Agness.
Za to Gustav wyglądał, że jest cały, na tyle na ile można było ocenić stan okutego w stalową zbroję wojownika.
- W żadnym razie - fuknęła Venora, bo czuła niepokój swojego rumaka spowodowany z rannym członkiem jego stada. Paladynka zeskoczyła z grzbietu i sięgnęła po swoją torbę i z nią podeszła do rannego zwierzęcia. - Mam mikstury leczenia, których sama nie zamierzam już tknąć. Napoję nimi biedaka - powiedziała i wyciągnęła pierwszą butelkę. Odkorkowała i ostrożne zaczęła polewać ranę zwierzęcia.
-Tempus mówi, że każda bitwa niesie ofiary, będą nam potrzebne te eliksiry.- odezwała się Anger, na co Gustav skinął głową.
-Racja. Nasze zdrowie jest ważniejsze niż zdrowie zwierzęcia. To nieroztropne marnować napar dla… konia…- przekonywał Venorę.

- Dwie butelki są znacznie mniej warte niż wyszkolony do bitwy wierzchowiec - stwierdziła paladynka na ich słowa. - Poza tym ilu mamy kapłanów w drużynie, co? - spojrzała przez ramię po kolei na Anger, Gustava, Segrid i Dundeina, a na koniec na Agness, ale do tej tylko się uśmiechnęła. - Mamy dość magii objawień by biedne zwierze nie traciło niepotrzebnie życie
-Nie!- zaprotestował Gustav. -Ilu by nie było kapłanów to za mało. Nie zapominaj młoda damo, że czeka nas bitwa i dziesiątki rannych żołnierzy czekających na pomoc. Co im powiesz? Że nie możesz im pomóc, bo uleczyłaś konia?- Gustav miał chłodny wyraz twarzy i nie wyglądał jakby miał zamiar odpuścić.
Na zachowanie kapłana rumak panny Oakenfold zaczął groźnie rżeć.
- Nasza misja ma teraz priorytet. A polega ona na szybkości. Dlatego jedziemy konno, a nie pieszo. Jeśli szybko się uwiniemy to w ten sam sposób wrócimy, by oszczędzić zwoje teleportacji. Jesteś za ciężki, żebyś jechał na grzbiecie z kimś innym - odparła ze spokojem Venora na jego zarzuty i wyciągnęła drugą butelkę, której zawartością polała to co jeszcze nie zrosło się na ranie. Jednocześnie głaskała uspokajająco zwierzę.

- A żołnierzy sama lepiej wyleczę, niż taka fiolka - stwierdziła rycerka tonem wyraźnie mówiącym, że to koniec w tym temacie. - Ruszajmy dalej, nie ma czasu na dłuższe przestoje. Segrid prowadź - dodała i znów skupiła się na swoim wyjątkowym zmyśle. Miała nadzieję, że tym razem uda jej się szybciej wyczuć zagrożenie i ostrzec pozostałych.
Gustav kręcił głową, kiedy Venora kończyła wylewać leczniczy napar na ranę wierzchowca. Koń leżał tak chwilę ciężko dysząc, ale eliksiry najwyraźniej podziałały, gdyż rumak zaczął wierzgać, próbując się podnieść. Panna Oakenfold czuła, że również Młot czuł ulgę i nieco się uspokoił. Anger złapała za uzdę i pomagała wstać zwierzęciu, kiedy służka Helma rozglądała się wokół szukając ewentualnego zagrożenia. Gustav nie zdążył wsiąść z powrotem na grzbiet konia, gdy między górskimi szczytami poniósł się echem donośny ryk, podobny do tego, który wydał z siebie wcześniej troll.
- Oho, jakby jeden był mało... - mruknęła Venora pod nosem.
-Ruszajmy!- poleciła Segrid -Ten skurwiel wezwał chyba kolegów…-
Grupa ruszyła, przyspieszając tempa. Błotnista i stroma ścieżka nie sprzyjała takim eskapadom, ale kompani nie mieli wyjścia, jeśli nie chcieli tracić sił i magii na kolejną walkę.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 14-09-2018, 12:00   #628
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
~***~



Zejście z góry było trudne i męczące. Magiczne światło stworzone przez Venorę słabo oświetlało podróżnikom drogę, ale na szczęście udało im się tego dokonać bez żadnego uszczerbku na zdrowiu wierzchowców. Wyżyny u podnóża gór porośnięte były lasem i zanim kompani skryli się między drzewami, Arlo wskazał palcem odległe równiny.
-To tam rozegra się bitwa.- rzekł zerkając kątem oka na ukochaną.
- I cały ten teren miałby się zawalić przez jedną kolumnę... - odparła mu rycerka wpatrując się w dal. Na chwilę nawet dla niej wydawało się to być nierealne, ale życie nauczyło ją, że w każdej katakumbie może czaić się demon, a w piwnicy można natrafić na beholdera.
Czarne chmury spowiły całą krainę w mroku i nie sposób było dostrzec zamczyska, o które toczyła się cała ta gra.

Wiatr tutaj był słabszy i nie huczał tak. Kompani mogli już rozmawiać nie krzycząc do siebie. Las był gęsty, a drzewa silne i potężne. Grube korzenie nierzadko wychodziły z ziemi zmuszając wędrowców do większej uwagi.
-Gdzie to cholerne wejście? Padam na pysk…- Agness kręciła głową rozglądając się wokół siebie.
-Każdy jest zmęczony tylko ty marudzisz…- skomentowała Segrid.
-Tempus uczy nas, że znój podróży jest nieodłącznym elementem oczekiwania bitwy życia. Kto wie, czy czekający nas bój nie jest potyczką naszych czasów…- Gustav próbował uspokoić akolitkę i zmienić jej tok rozumowania.
- Ja bym się raczej nastawiała, że u wejścia będzie czekać na nas komitet powitalny w osobie kilku orków, albo nawet trolli - odezwała się paladynka w sarkastycznym tonie. - No i nie zapominajmy o wyvernach... - dodała, zerkając na przyjaciółkę.

~***~

-Co widzisz?- Arlo przyglądał się Segrid, która kilka chwil temu zeskoczyła z końskiego grzbietu i szukała śladów na grząskiej, mokrej ziemi.
-Ślady goblinów. Jest ich sporo.- odparła nie odrywając wzroku od skrawka ziemi, nad którym klęczała.
-Jeśli są gobliny, to musi być jaskinia!- zauważył Dundein poprawiając uchwyt młota w ręce. Nikt z członków grupy nawet nie podejrzewał, że ta wyprawa pójdzie gładko, więc zakładanie, że potencjalnym przeciwnikiem będą gobliny i tak brzmiało optymistycznie. Grupa maszerowała powoli za Segrid, która odgarniała liście paproci, czy też przyglądała się połamanym gałązkom krzewów.
W końcu Segrid zatrzymała wszystkim gestem ręki i wysunęła się lekko na przód, znikając w leśnej gęstwinie. Arlo i Gustav zeszli z wierzchowców by rozprostować członki.
-Cholerna pogoda. Całą drogę lało jak z cebra, a teraz kiedy schowaliśmy się pod drzewami deszcz w końcu ustąpił…- fuknęła Anger.
-Deszcz daje życie, nie zapominaj o tym nigdy.- odparła Gritta uśmiechając się blado.

-Znalazłam!- Segrid wyłoniła się z ukrycia. Poruszała się żwawo i gibko jak na krasnoluda, choć jej sposób chodzenia znacznie odstawał od tego jak po lesie przemykała elfia Harfiarka.
-Mam dwie wiadomości. Dobrą i złą.- oznajmiła krasnoludka.
-To może najpierw dobra…- Dundein pozwolił sobie podjąć decyzję za Venorę.
-Znalazłam wejście do podziemi. To osuwisko, całkiem niedaleko stąd. Wcześniej jaskinia była ukryta i ledwie widoczna.- mówiła zerkając na każdego z towarzyszy po kolei.
-Deszcze podmyły okolice i ziemia osunęła się odsłaniając kawał jaskini.- wyjaśniła przewodniczka.
-To była ta zła informacja?- Agness uniosła brew.
-Nie. Zła informacja jest taka, że na skraju jaskini i osuwiska zagnieździła się banda goblinów.- wyjaśniła na prędce.
-Ilu?- Arlo jak zwykle od razu przeszedł do rzeczy.
-Nie wiem ilu przebywa w środku, ale około trzech tuzinów.- dodała na koniec.

- Aż trzy tuziny? - dopytała panna Oakenfold, zastanawiając się jak mogliby sobie z nimi poradzić w miarę szybko i bez strat własnych. - Te małe pokurcze mają marne szanse z wojownikiem w zbroi płytowej. Wiem co mówię, już raz dowodziłam oddziałem zbrojnych w walce z takimi paskudami na północ od Suzail - dodała, popierając swoją opinię doświadczeniem zdobytym w boju. Od razu przypomniała jej się walka z hersztem zielonych i aż zaśmiała się pod nosem.
- Nie ma innego wejścia? - dopytała Venora dla pewności. - Bo jeśli nie, to zawsze mogę spróbować pogadać z ich przywódcą, może mnie poznają - zaproponowała i spojrzała na maga, bo był z nią wtedy gdy napotkała na gobliny, które drżały na jej widok.
-Z goblińcami się nie gada tylko nabija na pale!- fuknął Dundein, słysząc propozycję Venory. Na te słowa Arlo zaśmiał się pod nosem i położył dłoń na ramieniu brodacza by go nieco uspokoić.
-Zgadzam się z tobą przyjacielu. Jesteśmy protektorami królestwa i naszym obowiązkiem, jest walka z zagrożeniem dla niego. Nie widzę innego wyjścia jak tylko wybić tę hordę w pień.- oznajmił zerkając po towarzyszach. Goblinów było sporo, ale wszak grupa była w tak zacnym składzie, że nie powinni oni wyrządzić im większej krzywdy.

-Proponuję odgrodzić ich zaklęciem od wejścia do jamy. Być może w środku czai się ich więcej, tak więc dobrze będzie podzielić ich na grupy, zanim zaatakujemy.- splótł ręce na piersi, patrząc na Venorę w oczekiwaniu na jej akceptację. Ta wzruszyła tylko ramionami, co nie szczególnie było widoczne z uwagi na ciężki pancerz, który nosiła. Szczerze mówiąc to rycerka nie miała za dużej wiedzy o tym jakie czary potrafił rzucać Arlo, więc kiedy wspomniał o utworzeniu magicznej bariery to od razu jej się ten pomysł spodobał.
- To będzie doskonałe rozwiązanie - powiedziała paladynka kiwając głową z uznaniem. - Jeśli zablokuje się w ten sposób drogę w dalsze korytarze to nikt nie ucieknie i nie ostrzegą pozostałych - stwierdziła z zadowoleniem. - To bierzemy się do roboty - dodała na koniec, wykazując się całkiem sporym zacięciem, pomimo zmęczenia tak trudną podróżą.
-Pójdę przodem. Segrid chodź ze mną, przyda mi się ktoś do osłaniania tyłów.- zwrócił się do krasnoludki, która tylko skinęła głową.
-Ukryjemy się w pobliżu ich obozu. Kiedy usłyszycie pohukiwanie sowy, wtedy możecie brać pod uwagę naszą gotowość.- skomentowała Gritta.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 14-09-2018, 13:34   #629
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Dobrze elfko.- Segrid spojrzała na czarodzieja. -Jest tam sporo błota, więc nie liczcie na szybką szarżę…- ostrzegła ich od razu.
-Atakujcie od razu, gdy tylko ujrzycie jaskrawą ścianę mocy.- polecił Arlo. Mag i przewodniczka zniknęli po chwili w leśnej gęstwinie.
-Co z końmi?- Anger wejrzała na Venorę.
- Młot zaopiekuje się stadem. Jak zwykle zresztą - odparła paladynka.
-Ruszajmy w takim razie.- odparł Gustav zeskakując z grzbietu wierzchowca. Pozostali poszli za jego przykładem i kilka chwil później grupa pod przewodnictwem agentki Harfy przedzierała się przez las, starając się przy tym narobić jak najmniejszego hałasu. Gęste krzewy kryły grupę na odległości kilkudziesięciu metrów, aż w końcu dotarli na skraj gęstwiny, skąd widać było za drzewami głęboką nieckę wypełnioną tonami błota.
-Cholera…- szepnęła elfka przyglądając się otoczeniu. -Gobliny siedzą na samym skraju jaskini… Od momentu jak wyłonimy się zza drzew, do potencjalnego pola walki dzieli nas jakieś dwadzieścia metrów przez cholerne błoto. Spowolni nas…- spojrzała przez ramię na Venorę.
-Te małe skurwiele zdążą nas ostrzelać…- Agness wtrąciła się do rozmowy, choć jej spostrzeżenia nie były wielkim odkryciem.

Inna droga nie miała racji bytu. Wejście do jaskini znajdowało się pod cztero metrowym urwiskiem, z którego nie sposób było skakać ciężkozbrojnym wojakom.
-Sprytne pokurcze wiedzą, że to jedyna droga do nich…- Gritta głowiła się co począć.
-Chyba nie ma innego wyjścia jak po prostu spróbować się tam przedrzeć i już.- skomentowała Agness.
Venora zmrużyła oczy intensywnie myśląc nad rozwiązaniem.
-Wiem! - stwierdziła nagle z uśmiechem i zajrzała do swojej torby. - Tak, mam dwie mikstury niewidzialności. Pozwoli nam się dostać do nich niepostrzeżenie i ich zająć do czasu aż pozostali dołączą - zaproponowała. - Z Grittą już raz nam się taka taktyka udała - wspomniała atak na kultystów na Smoczym Wybrzeżu... Przewodzonych przez Agness. - Kto ze mną się na to pisze? - spojrzała po kompanach, oczekując jakiegoś ochotnika[/i]
-Ja pójdę…- syknął Dundein. Krasnolud towarzyszył Venorze już od dawna i nigdy nie lękał się skoczyć za znacznie młodszą od siebie rycerką choćby i w ogień.
-Tylko jak to zrobić, żeby te parszywce nie dostrzegły śladów na błocie?- podrapał się po brodzie.

-Jest noc. Oni grzeją dupy przy ogniskach. Pewnie nawet nie zauważą, że coś rusza się po błocie.- wtrącił Gustav.
-A co z twoim pancerzem? Tylko głuchy, albo głupi nie potrafiłby zrozumieć, że ktoś zbliża się podstępem.- skomentowała elfka, patrząc na opancerzenie Venory.
- Gdyby iść odpowiednio powoli... Albo.. - Venora skierowała spojrzenie na Anger. - Masz możliwość roztoczyć ciszę, tak jak wtedy przy gigantach? - zapytała ją.
Kobieta uśmiechnęła się lekko w odpowiedzi.
-Mam, zbliżcie się.- Anger wyjęła spod zbroi ciężki, żelazny symbol Tempusa i uniosła go przed siebie.
-Władco bitew, Najwaleczniejszy, Najmężniejszy! Panie wojennej wrzawy! Mistrzu toporów! Ześlij swoje błogosławieństwo na mych sojuszników, by mogli rozbić w perzynę siły oponenta!- modliła się z zamkniętymi oczami. Efektu nie było widać na pozór, aż do chwili, gdy Venora zrobiła krok, a jej ciężka zbroja nawet trochę nie zadźwięczała.
-Pijcie miksturę i ruszajcie! Nie ma czasu do stracenia.- poleciła im Gritta.
Panna Oakenfold pokiwała głową i podała jedna miksturę Dundeinowi. Odkorkowała swoją fiolkę i spojrzała na krasnoluda, kładąc mu dłoń na ramieniu, by wiedzieli gdzie są kiedy już staną się niewidzialni. Wypili zawartość w jednym momencie i gdy magia zaczęła działać ruszyli ostrożnie przed siebie.

Mikstura prędko zaczęła działać i Venora po raz kolejny doświadczyła tego dziwacznego uczucia, kiedy jej ciało skrawek po skrawku znika z jej własnych oczu. Nie minęła chwila a wraz z Dundeinem stali się kompletnie niewidzialni. Para towarzyszy ruszyła do przodu starając się utrzymać równe tempo kroków. Krasnolud robił co mógł by nadążyć z krótszymi nogami.
W końcu wyłonili się z osłony krzewów, a niedługo potem wkroczyli na bagniste podłoże osuniętej gleby przez obfite opady deszczu. Wejście do jaskini było spore i nie sposób było go zauważyć, ale tylko od południowego wschodu. Panna Oakenfold z każdym krokiem doliczała kolejnych przeciwników. Jedne gobliny spały, inne pożerały mięso jakiegoś upolowanego zwierza. Jeszcze inne stróżowały, rozglądając się po okolicy. Było ich około czterdziestu, tak jak naliczyła Segrid. Venora nigdzie nie potrafiła wypatrzyć żadnych bestii towarzyszących przeważnie goblinom w ich parszywym życiu. Ani wilków, ani worgów, ani innych bestii.
Błoto pod nogami było grząskie i głębokie. Venora czuła jak nogi topią jej się do wysokości kolan i wcale nie zazdrościła Dundeinowi.
~ Bywało gorzej...~ pocieszała się w myślach rycerka, wspominając przedzieranie się przez śmierdzące bagniska, gdy poszukiwała siedziby licza.

Na szczęście duetowi udało przejść się przez ten przeklęty teren sprawnie i pozostając niezauważonymi. Kiedy postawili ostatnie kroki na błotnistym terenie i stanęli na twardym gruncie nieopodal wejścia do jamy w lesie zahuczała sowa. Gritta obserwowała ich kroki swym elfim wzrokiem, a kiedy uznała, że są dość blisko dała znak czarodziejowi. Venora położyła dłoń na rękojeści lodowego miecza gotując się na walkę. Ta cisza trwała kilka sekund, ale mag w końcu wiedział co robi. Jego głos poniósł się echem po okolicy skupiając uwagę kilku goblinów. Nagłe poruszenie wśród zielonoskórych zbudziło kilku śpiących osobników, kilku oderwało od kolacji.
Jeszcze inne zerwały się, łapiąc za łuki. Wtedy za plecami Venory pojawiła się ściana ognia wysoka na dwa metry i kompletnie odcinająca wejście do jamy. Gobliny zerwały się do walki już wiedząc co je czeka. Wtedy z ukrycia wyłonili się pozostali. Gustav, Anger, Agness biegli przodem, jako ciężkozbrojni i mniej narażeni na goblińskie strzały. Za nimi pędziła Gritta uzbrojona w łuk. Zielonoskórzy skupili się na nich celując z krótkich łuków, a chwilę później z zupełnie innej strony nadszedł kolejny atak. Bełt wystrzelony przez Segrid wbił się w czaszkę jednego z goblinów powalając go prosto w płomienie ogniska.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 15-09-2018, 18:49   #630
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację

Chaos jaki wywołało pojawienie się ognistej ściany bardzo sprzyjał grupie atakujących. Nawet Venora była pod wrażeniem tego efektu. Nie miała jednak czasu podziwiać, więc prędko dobyła lodowego ostrza i cięła nim w najbliższego goblina, stając się jednocześnie widzialną dla zielonych pokurczy.
Gobliny były wielce poruszone takim obrotem spraw. Sprawnie skoordynowana i przeprowadzona akcja agresorów niemal od razu złamała morale zielonoskóry. Kilkunastu widząc zbliżających się wrogów od razu postanowiło dać nogę zostawiając swych współplemieńców na pewną śmierć. Kilku goblinów uciekło znikając gdzieś w krzakach, a kilku padło od śmiercionośnych strzał Gritty.
Venora i Dundein również nie próżnowali, skupiając na sobie uwagę tych przeciwników, którzy znajdowali się najgłębiej w obozie. Lodowe ostrze cięło śmierdzących goblińców nie szczędząc nikogo. Ich krew zamarzała nim zdążyła chlusnąć na ziemię i skały. Dundein wcale nie pozostawał z tyłu. Jego młot dosłownie zmiażdżył czaszkę najbliższego stwora, a drugiemu prawdopodobnie połamał większość żeber, co dało się rozpoznać po donośnym chrupnięciu.

Kilku goblinów próbowało walczyć i stawiać się, ale ich prowizoryczne włócznie i stara, pordzewiała broń na niewiele się zdały przeciwko takim przeciwnikom jak Venora. Kilka chwil później do boju dołączyli pozostali i sprawę goblinów wyjaśniono do końca nie oszczędzając żadnego z pokonanych stworów.
-Haaaa!- warknął kapłan Moradina, gdy ostatnim ciosem powalił zielonoskórego w grząskie błoto. -Pozdrówcie Grumsha, czy komu tam ścierwa cześć oddajecie!- warknął.
-Poszło dobrze i sprawnie!- Gritta rozejrzała się po polu bitwy.
- Zostało z nich tyle, że nawet wprawny nekromanta nie miałby z nich pożytku - skomentowała z zadowoleniem paladynka i potrząsnęła swoim mieczem, z którego spadło sporo brunatnych kryształków lodu powstałych z zamrożonej krwi goblinów. Spojrzała w kierunku ściany ognia. - Wcale nie pogniewałabym się gdyby dalej było równie prosto - dodała, ale skrzywiła się wiedząc jak płonne zapewne będą to nadzieje.
- Gritta, rozejrzyj się czy nie mają jakiś symboli klanowych. Jak reszta do nas dołączy i Arlo zdejmie czar to ruszymy dalej - dodała, wracając spojrzeniem na kompanów.

-Może powinniśmy odpocząć?- syknęła Agness. -W końcu, że tak to ujmę…- dodała, nie odrywając spojrzenia od rycerki.
- No... - Rycerka zawahała się. Była wciąż pod wpływem bitewnej euforii i najlepiej ruszyłaby dalej. Ale Agness miała rację, trzeba było odetchnąć. - Dobrze, schowamy się tylko przed niepogodą w jaskini
-Wreszcie!- ucieszyła się akolitka.
-Pójdę po konie.- zaproponowała elfka.
-Poradzisz sobie?- Gustav posłał jej blady uśmiech, na co Gritta odpowiedziała rozbawioną miną.
Arlo skupił się na płonącej ścianie, którą w końcu rozproszył siłą woli, odkrywając przed grupą głęboki korytarz. Venora nie czuła aury zła w pobliżu, a to był dobry znak.
- Wydaje się być bezpiecznie. Nie wyczuwam już żadnej negatywnej energii w pobliżu - oznajmiła towarzyszom paladynka.
-Przeniosę trochę drewna głębiej. Będzie przynajmniej ciepło i w miarę widno.- oznajmił Dundein.
-Pomogę mu.- dodała Segrid. Kompani szybko i sprawnie rozbili obóz nieco głębiej w jamie. Korytarz był szeroki na cztery metry, wysoki na dwa i ciągnął się wijąc niczym wąż, pod lekkim kątem w dół.


-Aż dziw pomyśleć, że jesteśmy tak daleko od zamku, a można tam dotrzeć przez tę jaskinię…- zachwycał się Arlo.
- Tak, brzmi niewiarygodnie - zgodziła się z nim Venora i podeszła do niego. - Ale z tego co mi opowiadał mój mentor, to takie fortyfikacje zwykle mają jakieś mniej lub bardziej tajne przejścia podziemne - powiedziała, wpatrując się w głąb jaskini.
-Wiem kochana. Nas też o tym uczą podczas długich przygotowań do służby wojennego maga.- odpowiedział czarodziej.
Kompani wspólnymi siłami rozbili obóz i rozsiedli się przy ognisku. Ubrania rozłożone nieopodal kamieni odgradzających obszar paleniska suszyły się, a zmarznięci towarzysze w końcu mogli odpocząć. Agness czy Segrid od razu udały się na spoczynek. Gritta rozsiadła się wygodnie na wielkim kamieniu, patrząc w milczeniu w głęboką czeluść jaskini. Gustav jadł suszone mięso, a Anger modliła się w ciszy do Tempusa.
-Nie zostało nam wiele czasu. O świcie powinniśmy ruszyć w dalszą drogę, bo armia na nas nie zaczeka.- oznajmił Arlo.
- Lepiej byłoby nawet wcześniej ruszyć - powiedziała Venora, która jako że czuła się najlepiej, zaoferowała się na pierwszą wartę, więc wciąż pozostawała w swojej zbroi. - I tak będziemy pod ziemią, więc światło dnia nic nam nie da - siedziała na wielkim kamieniu z założonymi rękami, jednym uchem słuchając rozmów kompanów, a drugim odgłosów dobiegających z głębi jaskini.

-Hola hola…- Gustav uniósł przypominającą kowalskimi rozmiarami dłoń.
-Jest już dawno po północy.- kontynuował -Tylko ulubieńcom bogów i elfom wystarcza odpoczynek długości czterech godzin…- uniósł krzaczastą brew. -My ludzie potrzebujemy nieco dłużej pospać.- zapostulował.
Venora uniosła brwi w zdziwieniu. Chciała oczywiście sprostować, że to nie bogu, a magii pierścienia zawdzięczała krótki sen. Niestety, jak już miała okazję się przekonać, nie zawsze się to sprawdzało i kończyło się spaniem wiele godzin ponad to co powinno jej wystarczyć. W każdym razie przynajmniej nie musiała jeść.
- Nie sądziłam, że już jest tak późno... - przyznała się młoda rycerka. - No dobrze. Wyśpijcie się. Jak jeszcze Gritta weźmie wartę po mnie to wszyscy będą mogli w pełni wypocząć - zaproponowała.
Gustav przytaknął głową, zgadzając się z propozycją panny Oakenfold. Gritta spojrzała na rozmówców przy ognisku i wzruszyła ramionami.
-Mi też odpowiada ten układ.- rzekła krótko, znów kierując wzrok w otchłań nieznanej pieczary.
-Zbudź mnie trochę wcześniej. Muszę przygotować odpowiednie zaklęcia…- Arlo poprosił ukochaną, odgarniając jej kosmyk włosów z czoła.
- Dobrze, tak zrobię - odparła i pocałowała go czule w usta.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:43.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172