Kiedy tylko krasnolud usłyszał, że zbliżają się nieumarli szybko przeszedł do działania nawet pomimo półprzytomności działając jakimiś wrodzonymi odruchami. Nałożył buty, rękawice, poprawił pas i dopiął skórznię, w której spał. W trakcie snu bandaże na jego twarzy poluzowały się odsłaniając część przypalonej skóry. W słabym świetle można było nawet uznać, że pod bandażami kryje się kolejny nieumarły albo co najmniej jakieś monstrum. Runiarz szybko założył skórzany czepiec, który związał pod brodą. - Uważajcie tam z tym paleniskiem! - zawołał Galeb - Byście ognia nie zadławili! Wsadźcie pochodnie i dmuchajcie przez boczny otwór, aby podsycić płomienie! Niech ktoś zapali latarnie!
Piecyk miał to do siebie że jak się umiało z niego korzystać to bardzo szybko się rozpalał, bardzo szybko spalał rzeczy... ale też nieumiejętne korzystanie z niego mogło go po prostu zgasić. Detlef poprosił o pomoc z pancerzem, a że był najbardziej pancerną, a zarazem kompetentną siłą bojową w drużynie to Galeb poszedł mu w sukurs. Był zbrojmistrzem i wiedział lepiej od wojowników, jak sprawnie z tym działać. - Jak skończę, ty pomożesz mnie z moim kirysem. - rzucił mu Galeb - Niech nam Gazul dopomoże!
Kiedy już wraz z kapralem się dopancerzyli, Galeb ruszył pomóc Leo z napierśnikiem i Gustavowi (jeżeli ten zapomniał założyć go na czas warty). Czas uciekał i nie można go było tracić. Gdyby jeszcze ktoś nie rozpalił pochodni Runiarz zajmie się tym osobiście. Chociaż jemu i Detlefowi wystarczyło światło księżyca i gwiazdy.
Ostatecznie stanął u boku swojego towarzysza, w swoim pełnym opancerzeniu z młotem i tarczą oraz naładowaną kuszą. W głębi wizjerów hełmu widać było błyski w oczach. Powinien zdołać parę razy wystrzelić i chociaż nie był wprawnym strzelcem każdy rozwalony na dystans chodzący trup to jeden mniej do ubijania w walce wręcz.
- Tyle że wtedy było nas więcej... mieliśmy mniejszą przestrzeń do bronienia... i przebieglejszego przeciwnika. - rzekł Galvinson i zaczął mówić głośno w khazalidzie prośbę do Boga Przodka - Gazulu, Przewodniku po Podświecie, spójrz łaskawie na tych, którzy będą gromić to co w twych oczach jest złem. Gazulu, Dzierżący Czarne Ostrze, zapewnili spokój udręczonym przez zło duszom... Gazulu, którego sztandar nas zjednoczył, obdarz mnie i kuzyna Detlefa siłą, abyśmy odparli hordę wynaturzeń...
Dopiero słysząc słowa o chorągwi Detlef mógł zauważyć, na galebowym napierśniku odznakę kaprala Czarnego Sztandaru. Skrawek sztandaru, długie pasmo czarnego materiału, Runiarz owinął sobie wokół prawego przedramienia.
Ostatnio edytowane przez Stalowy : 11-09-2018 o 21:30.
|