Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-09-2018, 20:54   #147
Stalowy
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Kiedy tylko krasnolud usłyszał, że zbliżają się nieumarli szybko przeszedł do działania nawet pomimo półprzytomności działając jakimiś wrodzonymi odruchami. Nałożył buty, rękawice, poprawił pas i dopiął skórznię, w której spał. W trakcie snu bandaże na jego twarzy poluzowały się odsłaniając część przypalonej skóry. W słabym świetle można było nawet uznać, że pod bandażami kryje się kolejny nieumarły albo co najmniej jakieś monstrum. Runiarz szybko założył skórzany czepiec, który związał pod brodą.

- Uważajcie tam z tym paleniskiem! - zawołał Galeb - Byście ognia nie zadławili! Wsadźcie pochodnie i dmuchajcie przez boczny otwór, aby podsycić płomienie! Niech ktoś zapali latarnie!

Piecyk miał to do siebie że jak się umiało z niego korzystać to bardzo szybko się rozpalał, bardzo szybko spalał rzeczy... ale też nieumiejętne korzystanie z niego mogło go po prostu zgasić. Detlef poprosił o pomoc z pancerzem, a że był najbardziej pancerną, a zarazem kompetentną siłą bojową w drużynie to Galeb poszedł mu w sukurs. Był zbrojmistrzem i wiedział lepiej od wojowników, jak sprawnie z tym działać.

- Jak skończę, ty pomożesz mnie z moim kirysem. - rzucił mu Galeb - Niech nam Gazul dopomoże!

Kiedy już wraz z kapralem się dopancerzyli, Galeb ruszył pomóc Leo z napierśnikiem i Gustavowi (jeżeli ten zapomniał założyć go na czas warty). Czas uciekał i nie można go było tracić. Gdyby jeszcze ktoś nie rozpalił pochodni Runiarz zajmie się tym osobiście. Chociaż jemu i Detlefowi wystarczyło światło księżyca i gwiazdy.

Ostatecznie stanął u boku swojego towarzysza, w swoim pełnym opancerzeniu z młotem i tarczą oraz naładowaną kuszą. W głębi wizjerów hełmu widać było błyski w oczach. Powinien zdołać parę razy wystrzelić i chociaż nie był wprawnym strzelcem każdy rozwalony na dystans chodzący trup to jeden mniej do ubijania w walce wręcz.

- Tyle że wtedy było nas więcej... mieliśmy mniejszą przestrzeń do bronienia... i przebieglejszego przeciwnika. - rzekł Galvinson i zaczął mówić głośno w khazalidzie prośbę do Boga Przodka - Gazulu, Przewodniku po Podświecie, spójrz łaskawie na tych, którzy będą gromić to co w twych oczach jest złem. Gazulu, Dzierżący Czarne Ostrze, zapewnili spokój udręczonym przez zło duszom... Gazulu, którego sztandar nas zjednoczył, obdarz mnie i kuzyna Detlefa siłą, abyśmy odparli hordę wynaturzeń...

Dopiero słysząc słowa o chorągwi Detlef mógł zauważyć, na galebowym napierśniku odznakę kaprala Czarnego Sztandaru. Skrawek sztandaru, długie pasmo czarnego materiału, Runiarz owinął sobie wokół prawego przedramienia.
 

Ostatnio edytowane przez Stalowy : 11-09-2018 o 21:30.
Stalowy jest offline