~Kiedy Bosman trypra złapał, obciął sobie własnym nożem, a gdy rzucił go za burtę, to wezbrało morze - słowa durnej marynarskiej przyśpiewki wezbrały Kubie w uszach.
Kapelusz zadrżał mu w ręku. Ale gdy okazało się, że Kapitan przeoczył prośbę o postawienie żagli, albo po prostu postanowił nie tego nie czynić, Kuba zacisnął zęby (by nie było słychać szczękania) i nacisnął sobie fantazyjny kapelusz z przyciętym w niedawnej walce piórkiem na głowę.
Wróbel uwielbiał ryzyko ale ryzykował życiem swoim, nie innych. Nie bez dobrego powodu, w każdym razie.
Oddał ukradzione w dokach papiery Eldredowi, wziął głęboki oddech i zrobił coś, czego Dzierzba się nie mogła spodziewać.
- Zgoda. Mój interes w zamian za możliwość odpłynięcia. Zaraz się u Ciebie zjawię. Tylko jakie mam gwarancje, że dotrzymasz słowa? - zapytał Rosę.
- A Wy stawiajcie żagle. Na wszelki wypadek, gdyby nie zdecydowała się dotrzymać słowa - dodał cicho.