Durak wystąpił w obronie Karla po bitwie. Nie wskórał nic by w jego mniemaniu móc oczyścić swoje imię przed wszystkimi. Odmowa co do roszczeń dawała jednostajną drogę w przyszłości Duraka. Inni khazadzi już w sumie tylko dla niego taką widzieli i łowca musiał ją zaakceptować jeśli liczył na odzyskanie honoru i znalezienie się po śmierci w salach przodków.
- Wyrok ogłoszony bez rozprawy i udziału oskarżonego i świadków może być sprawiedliwy Doranie zmieniony a Król sam by docenił dążenie do sprawiedliwości.- Spróbował jeszcze raz ratować sytuację, ale wiedział, że to niemożliwe. Krasnolud spojrzał na Karla z wyrzutem i podszedł do skazanego.
- Straciłem honor przez ciebie. Jak wiesz to najważniejsza sprawa dla khazada a teraz śmierć zabierze ciebie i nie da tobie możliwości odpłacenia się. Wierzyłem i nadal wierzę w ciebie. Nie pochwalam skazania Ciebie jako heretyka. Twój brat powinien w oczach khazadów zrobić wszystko by oczyścić wasze nazwisko bo to będzie się ciągnęło przez pokolenia.- Przemówił do szlachcica spokojnie i sam nie wiedział po co i dlaczego. Może dla uspokojenia własnego sumienia? Może z innych powodów. To było teraz nie istotne.
***
Durak czas spędzony w Scharmbeck spędził w samotności. Siedział na blankach z dwoma butelkami alkoholu, który otrzymał od jednego z krasnoludów, który chciał uczcić wygraną bitwę. Zagryzał kawałkiem suszonego mięsa i patrzył w dal na góry.
***
- Doranie. Nie pozostaje mi nic innego jak udanie się do Karak Kadrin i jeśli nie masz nic przeciw to bym wyruszył niezwłocznie.- Zwrócił się były łowca do dowódcy ataku na zamek. Krasnoludowi było wszystko jedno co będzie się działo i nie zamierzał uczestniczyć w egzekucji Lehmana. Nie wierzył w słuszność osądu. Należała się mu kara ale ni w imieniu czegoś co było nieprawdą. W sumie i tak nikt nie liczył się teraz z Durakiem bo jako khazad bez honoru był wyrzutkiem.
Durak był spakowany. Miał swoją kuszę i znalezioną, powtarzalną z zapasem amunicji do niej. Swój miecz i topór a także tarczę i zbroję. Był gotowy do wyruszenia mając jakieś zapasy w plecaku.