Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-09-2018, 10:32   #50
katai
 
katai's Avatar
 
Reputacja: 1 katai ma wspaniałą reputacjękatai ma wspaniałą reputacjękatai ma wspaniałą reputacjękatai ma wspaniałą reputacjękatai ma wspaniałą reputacjękatai ma wspaniałą reputacjękatai ma wspaniałą reputacjękatai ma wspaniałą reputacjękatai ma wspaniałą reputacjękatai ma wspaniałą reputacjękatai ma wspaniałą reputację

Gęste od unoszących się woni powietrze smagało tłustym powiewem nieco zmęczoną twarz Hokk’a. Stał oparty o ścianę, nieopodal wejścia do baru, w ocienionej wnęce. Rozglądał się nonszalancko, starając się sprawiać wrażenie tubylca. Przyglądał się ukradkiem przechodniom i witrynom pobliskich lokali. Przerzucał wzrok, z wymuszoną opieszałością, pomiędzy postaciami, taksując jednocześnie okolicę i kabury blasterów. Dwójka rodian zatrzymująca się obok speedera Zaaka natychmiast przyciągnęła jego uwagę. Jegomoście wyglądali na szczerze zainteresowanych ich środkiem lokomocji, wymieniając energicznie opinie. W pierwszej chwili chciał dać znać reszcie o sytuacji. Wezwać posiłki. Jednakowoż w tej chwili nie było na to zbytnio czasu i sposobności. Nie chciał zwracać uwagi całej dzielnicy, a Gerdarr... miał to coś. Po drugie byli zajęci ważniejszą sprawą i lepiej, by ją dokończyli. Wychynął ze swojej kryjówki w miarę jak mijała go grupa podchmielonych osobników. Dołączył do nich, trzymając się z tyłu. Powoli przesuwał się wraz z “orszakiem” w kierunku rodian, obserwując ich poczynania.
W miarę jak Hokk zbliżał się do Rodian, coraz lepiej słyszał ich rozmowę.
- Mówię ci, to ten sam transporter, który miał ten mechanik.
- Takich modeli trochę tu lata po okolicy.
- Nie z tym paskudnym lakierem. Widziałem go w nocy i pamiętam. Musimy ostrzec szefa.
- Myślisz, że ten mazgaj coś tutaj zdziała?
- Mógł zabrać jakichś kolegów.
- Nie wyglądał, jakby miał wiele znajomości… No ale niech będzie. Przezorny zawsze ubezpieczony, jak to mawiał wujcio. Musimy się dowiedzieć, kto przyleciał tym gratem, żeby wiedzieć, na kogo uważać.
- Złota Rączka jest najbliżej. Ale najpierw coś jeszcze… -
Rodianin sięgnął za pazuchę do swojej torby. Z środka wyciągnął mały ładunek wybuchowy.
- Może nikogo tym nie zabiję, ale jeśli umieszczę go w odpowiednim miejscu… - To powiedziawszy, schylił się pod pojazdem jak gdyby nigdy nic i zaczął grzebać pod maską.
- To będą mieli ładną niespodziankę…

Hokk dyskretnie odprowadził wzrokiem rodian na tyle daleko, by spokojnie podejść od drugiej strony speedera. Gdy tylko grupa pijaczków minęła pojazd, nautolanin dał nurka, przylegając do maszyny. Pospiesznie namacał ładunek. Gdy tylko ręka trafiła na wystający element, Jedi zanurkował pod spód, by lepiej przyjrzeć się bombie. Ładunek nie był niczym skomplikowanym. Ot, zwykła bomba na zapalniku radiowym. Hokk potrafił stwierdzić, że usunięcie jej nie będzie w żaden sposób groźne. Byle nie trzymać bomby przy sobie, gdy Rodianin postanowi ją zdalnie odpalić… Ładunek nie sprawiał żadnych problemów przy demontażu. Hokk szybkim ruchem schował materiał wybuchowy i jakby nigdy nic wychynął zza speedera. Szybkim krokiem podszedł do wejścia baru. Rozejrzał się, czy nikt nie obserwuje jego poczynań, po czym umiejscowił ładunek przy drzwiach, zaraz za futryną. Zamaskował go starym kanistrem stojącym nieopodal, przy kupie złomu. Wyprostował się, jeszcze raz rozejrzał i wszedł do baru, kierując się lekko chwiejnym krokiem do stolika, gdzie siedzieli jego kompani. Przechodząc obok, zatoczył się nieco bardziej, opierając się o Marke. Szepnął dyskretnie: - “Dwóch rodian kręci się koło speedera. Szukają właścicieli i mają coś wspólnego z kradzieżą. - Po czym wstał nieco ślamazarnie, uśmiechnął i powiedział, zwracając się do mężczyzny: - Wybacz kolego. - Oddalił się nierytmicznie w kierunku lady, machając do barmana, by mu nalał drinka.
 
__________________
"You have to climb the statue of the demon to be closer to God."
katai jest offline