- Powiedziałam precz!! - Rozległ się nagle ryk z piętra. A głos należał do... Heny. Dziewczyna wybrała się samotnie na piętro, by sprawdzić jakość izb owego podupadłego przybytku.
Synarfin, Rita, Glaiscav i Durin zerwali się z miejsc w sali biesiadnej, ich pracodawczyni miała kłopoty?
Na piętrze zapanował mały rumor, ktoś szpetnie zaklął, a po chwili i krzyknął jakby z bólu? Po tym, po schodach stoczył się jakiś mężczyzna... koziołkując, turlając się, i obijając na wszystkie możliwe sposoby.
Towarzysze Uczennicy Maga już pędzili ku schodom na piętro, gdy owy jegomość pozbierał się wyjątkowo szybko, po czym spojrzał z rozbitym łukiem brwiowym po gościach tawerny.
- Wiedźma! Albo Demon! - Krzyknął wskazując palcem schody, po czym... dał długą przez drzwi wyjściowe.
Na schodach z kolei pojawiła się Hena, spokojnym krokiem pokonując kilka z nich.
- Dobierał się do mnie sukinsyn - Wyjaśniła dziewczyna w połowie stopni, wzruszając ramionami, po czym dodała, jakby nic - Izby zdatne, Rito, kąpiel gotowa...
- Ale jak to tak? Co się dzieje? Co tu wyprawia? - Karczmarz był równie skołowany, co reszta gości.
__________________ "Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD |