| - Czyżby ktoś jeszcze was nie lubił? - zagadnął Rhail, popychając jeńca do wejścia. Jeśli tam była pułapka, niech pierwszy oberwie. - To niemożliwe! - jęknął jeniec. - Torreo nigdy by się nie włamał, a nikt inny w okolicy by nie podołał!
Pchnięty do przodu przez Zabraka, ruszył wolno do wrót. Ostrożnie wkroczył do środka i nic się nie wydarzyło. Na końcu korytarza naprzeciwko wejścia leżał trup w takiej samej zbroi, w jakiej paradowali wszyscy wojownicy z bunkra, z którymi walczyli. - Widać ktoś nas uprzedził - rzucił Mandalorianin ściszonym głosem na widok trupa. - Trzymajcie broń w gotowości. Nie wiadomo, co nas czeka dalej.
Hastal uniósł broń, po czym podszedł do ciała. Rzucił pobieżnie okiem i szturchnął truchło nogą, by upewnić się, że nie żyje i sprawdzić, co go zabiło. Rozejrzał się dookoła, próbując znaleźć ślady walki i ocenić, ilu może być napastników. Następnie krótkim gestem wskazał towarzyszom, by szli dalej.
Rhail spokojnym ruchem przejechał vibrosotrzem po szyi jeńca. Oparł go o ścianę i pozwolił mu się osunąć na ziemię. Odłożył ostrze na podłogę i ruszył za mandalorianinem. Przesunął zdobyczny na szefie karabin z pleców na przód. Był jeszcze zbyt słaby, by używać rękawic, więc musiał się zadowolić półśrodkami. - Musiałeś? - syknęła Lyssa na widok poczynań Rhaila. - Był nam potrzebny…
W miejscu gdzie leżał trup korytarz rozdzielał się na dwa prowadzące prostopadle na prawo i lewo. Na górze wisiały stare tabliczki, pamiętające chyba wojny Sithów, gdy bunkier miał jeszcze jakieś znaczenie militarne. W prawo droga prowadzić miała do zbrojowni i centrum dowodzenia, na lewo znajdować się miały kwatery oraz szyb ewakuacyjny. Nad tabliczkami zaś przylepiona do ściany znajdowała się kamera, nienaruszona. - Termin jego przydatności minął dawno - odparł Rhail - nie mamy czasu wyciskać z niego informacji po kropli. Mamy co innego na głowie. Po pierwsze zniszczenie kamery...
Kolba karabinu strzaskała urządzenie. - Proponuję sprawdzić centrum dowodzenia we dwóch. Lyssa popilnuje tu, by nikt nas od tyły nie zaszedł.
Poprawił nasunięte na czoło gogle w były gotowe do zsunięcia na oczy, jakby zgasło światło. - Niech ci będzie. Ale uważaj na siebie, brutalu, ledwo stoisz na nogach - powiedziała z udawaną troskliwością. - Ktokolwiek tu jest, to już wie, że nadchodzicie.
Rhail ruszył w stronę centrum dowodzenia, na końcu korytarza znajdowały się dwie pary drzwi po przeciwnych stronach. Te po lewej były otwarte, w środku od razu rozpoznał wystrój właściwy dla HQ. Dużo komputerów, starych, antycznych wręcz stacji, na podłodze improwizowane okablowanie. Poza tym jednak w środku panował istny bałagan. Ktoś powyrzucał wszystko z szafek, zniszczył dwa sejfiki. Przy wejściu leżały dwa zniszczone datapady. Intruza lub intruzów wszakże nigdzie nie było widać.
Na środku znajdował się komputer z monitoringu.
Rhail dał znak Hastalowi, by szedł do zbrojowni, a sam ostrożnie wszedł do centrum dowodzenia, by sprawdzić, czy gdzieś nie zaczaił się ktoś. A jeśli monitoring działał, to może dało się zobaczyć, co dzieje się w innych częściach bunkra.
W pozostałych częściach bunkra nie było śladu obecności kogokolwiek. Rhail zauważył też opcję wyświetlania historii zapisów z całego tygodnia. - Na kamerach nikogo nie widać - powiedział Rhail do comlinka - ale chyba lepiej sprawdzić. Ja w tym czasie przejrzę nagrania. - Najpierw zabrak zajrzał do nagrań sprzed kilku minut, gdy gospodarze narzucali się przyjezdnym. Potem planował przesuwać się w tył, aż trafi na coś ciekawego.
Rhail dostrzegł na nagraniach postać już mu wcześniej znaną. Ów niski zakapturzony jegomość z obstawie dwóch wielkich droidów. Wyszedł z bunkra dosłownie minutę przed ich przybyciem. Wcześniej czegoś szukał w centrum dowodzenia i kwaterach, jednak nie wiadomo, czy mu się to udało.
Po tym, jak Rhail sprawdził pierwszy korytarz, Hastal ruszył w drugą stronę, aby sprawdzić, czy tam nikt ani nic ciekawego się nie kryło. Broń trzymał uniesioną, cały czas w gotowości.
Hastal nie napotkał nikogo więcej w całym bunkrze. Po drugiej stronie znajdowały się cztery kwatery, każda po dwa łóżka. Przy nich swego rodzaju kuchnio-jadalnia, gdzie załoga musiała spędzać większość czasu. W ostatnim pomieszczeniu zaś była jedynie wielka klapa, za którą kryć się musiał ów szyb ewakuacyjny.
Zbrojownia, ku ogromnemu zaskoczeniu, była wręcz przepełniona dziesiątkami różnych blasterów, vibrobroni oraz prostych pancerzy. - Nic tu ciekawego nie ma. - Nadał Hastal przez commlink - Sprawdźmy jeszcze komputery i znikajmy stąd.
- Właśnie przeglądam - odpal Rhail - pamiętasz tego kurdupla, co gadał ze strażnikami, jak przyszliśmy? To on tu wpadł z wizytą i dał nogę chwilę przed naszym przyjściem. jak znajdę jakiś działający dysk, zgram, co się da z komputerów i znikamy. Sprawdzisz w tym czasie, co jest za tą klapą w ostatnim pomieszczeniu? |