12-09-2018, 22:31
|
#160 |
| - Prędzej porzucę całe to miasto i toczącą go chorobę, niż kogokolwiek z Was dam odesłać - Tanis uniósł się gniewem, ale widząc reakcję Lei nie kontynuował. Zamilkł, zły i osowiały, i maszerował tak aż do późniejszej narady.
- Czyli jak na razie mamy jednomyślność. - Tanis zerknął na kolejnych, którzy jeszcze się nie wypowiedzieli w kwestii działań po dotarciu do Cytadeli.
Morn skinął głową. - Jak by nie było, to najrozsądniejsze wyjście - powiedział.
Lea uśmiechnęła się. - Wszystko to możemy zrobić nim zejdziemy do wąwozu z cytadelą. Wezmę też ostatnią wartę nad ranem. Przekształcę też psy wspinacze by mogły pilnować terenu.
Lea to mówiąc wyjęła cztery figurki psów i rzuciła na ziemię. Po chwili do nóg dziewczyny przypadły. - Ale zgodziliśmy się, że najpierw rozbijamy obóz, a potem dopiero będziemy badać otoczenie. - Półelf odsunął się trochę dalej od ognia i sięgnął w śnieg. - Ale padł ważny szczegół. Cytadela jest w rozpadlisku, z jednym zejściem. - Tanis zabrał się do rysowania patykiem zarysu tego co dowiedział się o Cytadeli od patroli.
Niecałą milę od końca płaskowyżu, na końcu wąwozu który wychodził na rzeki obiegające cały masyw, nad stromymi ścianami wciąż tkwiły resztki Cytadeli.
Ponad wąwozem wciąż stała wieża i resztki murów. W całości ocalał jedynie parter i kawałek stropu kolejnego piętra, ale mury mogły dać jako taką osłonę przed wiatrem. Do samego wąwozu - i reszty fortyfikacji, ze względu na strome ścian dało się zejść tylko na linach.
__________________ W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki! |
| |