Najpierw udali się do piwniczki z winem. Raczej ku pokrzepieniu po walce, niż w celu zdobycia czegoś łatwopalnego. Nie było w niej nic innego niż wino, a ten trunek raczej ciężko było podpalić. Samo w sobie się nie paliło – żeby osiągnąć zapłon, trzeba by je było bardzo długo podgrzewać, a na to przecież nie było czasu.
Drogocenne mikstury nabyte za zrabowane z domu Thepididesa skarby pokazały swą leczniczą moc. Makhar i Berwyn poczuli się zdecydowanie lepiej. Areonowi pozostało spożycie wybornego wina z Argos, które znacznie poprawiło mu humor i dodało animuszu.
Pozostała kwestia tajemniczego przeciwnika, którego Lord Nadanidus wypuścił z kryjówki. Cokolwiek to było, prawdopodobnie teraz przemierzało w zupełnej ciszy korytarze pod dworem swego pana w poszukiwaniu ofiary.