Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-09-2018, 13:08   #46
Warlock
Konto usunięte
 
Warlock's Avatar
 
Reputacja: 1 Warlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputację
Kłopoty w Scharmbeck

Scharmbeck, Wissenland
19 Vorgeheim, 2529 K.I.
Południe

Sigmund Lehman z niedowierzaniem zakręcił wąsem, kiedy z nieprawego łoża syn przekazywał mu ponure wieści. Jego pierworodny i zarazem jedyny majątkowy spadkobierca miał zostać stracony przez krasnoludy gdzieś na obrzeżach Scharmbeck. Dla tak wpływowego i przywykłego do władzy człowieka, taki obrót spraw był czymś nie do pomyślenia. Senior magnackiego rodu podniósł się gwałtownie ze swojego podbitego miękkim oparciem krzesła, po czym sięgnął po leżącą na biurku złoconą piersiówkę. Znajdowała się ona tuż obok spisywanego chwilę wcześniej przez niego dokumentu własnościowego, który miał trafić w ręce potencjalnego nabywcy jego włości, lecz teraz ta sprawa musiała poczekać. Jednym haustem osuszył zawartość piersiówki, którą ze wściekłością cisnął w kąt, po czym podszedł do ściany za sobą, gdzie na stojaku zawieszona została szabla. Sigmund chwycił za kunsztownie wykonany oręż, poprawił żupan i wytarł bujnego wąsa, po czym żwawym krokiem minął Vitto, ręką odsuwając go sobie z drogi. W pośpiechu opuścił swoje biuro, trzaskając za sobą drzwiami.

Na dziedzińcu czekał go zapowiedziany przez Vitto widok. Karl siedział przykuty do wozu z ponurą, zasępioną miną, otoczony przez doborowo uzbrojonych krasnoludzkich wojowników. Gdzieniegdzie wokół skazańca rozpalone zostały stosy, na których skwierczały właśnie spopielone ciała kultystów. Tymi ostatnimi Sigmund się nie przejmował; byli mu kompletnie obojętni i może nawet odczuwałby satysfakcję z ich losu, gdyby nie fakt, że jego pierworodnego syna również posądzono o konszachty z Chaosem, a na to nie mógł już pozwolić. Może nie był dowódcą pokroju Dorana Gromowładnego, ale sporo wojował za młodu i dysponował majątkiem zdolnym utrzymać przez miesiąc całą armię prowincjonalną Wissenlandu. Jak na człowieka jego pokroju przystało – miał też odpowiednie znajomości na każdym szczeblu władzy i choć niewola u Detleva Kampfa odebrała mu zdrowie oraz część wpływów, to dalej był on potężnym arystokratą.

- Psubraty… - mruknął pod nosem, spoglądając spode łba na krzątających się po dziedzińcu krasnoludów. Wśród tej zgrai zbrojnych szukał wzrokiem jednego konkretnego, rudobrodego wojownika o hardym spojrzeniu.
- Przyjaciele Sigmara... - splunął na ziemię z obrzydzeniem, kiedy zlokalizował Dorana Gromowładnego. Dowódca pochłonięty był rozmową z inżynierami, którzy wydawali się szybko zapisywać jego rozkazy na pergaminie.
Sigmund zerwał pas podtrzymujący jego drogocenny żupan, pozwalając mu swobodnie powiewać na wietrze i z wyciągniętą szablą dumnie szedł przed siebie, lekko przy tym utykając. Jeden z młodszych krasnoludzkich wojowników dostrzegł groźnie wyglądającego szlachcica, który z bronią w ręku szybko zbliżał się w stronę jego dowódcy. Krótkobrody natychmiast ustawił się między nim, a swoim przełożonym, własnym ciałem próbując powstrzymać Sigmunda. Ten jednak bez trudu zepchnął go ze swojej drogi, bo choć stary i osłabiony niewolą, to wciąż był postawnym człowiekiem o brzuchu beczułkowatym, którego nie powstydziłby się niejeden krasnolud. Trawił go od wewnątrz nieskrępowany gniew i niewielu było takich, co byli w stanie teraz go powstrzymać.
Doran najwyraźniej dostrzegł zamieszanie mające miejsce za jego plecami, bowiem odwrócił się w tę stronę i zaprzestał wydawania rozkazów przybocznym. Pozostali jego wojownicy chcieli ruszyć na Sigmunda i odgrodzić go od dowódcy, ale wystarczył jeden ruch palca Gromowładnego, aby ostudzić ich zapał. Ten zaś wysunął się naprzeciw szlachcica i stanął kilka metrów od niego, dumnie unosząc podbródek i kładąc dłoń na żelaznej głowie zatkniętego za pas topora. Wiedział z jakiego powodu tu przybył i był gotów stawić mu czoło, jak równy równemu.
- Nie masz prawa sądzić mego syna na imperialnej ziemi, psubracie! - Warknął Sigmund niczym rozwścieczony buldog.
- Dlatego zabieram go do Karak Hirn. Tam czeka go jedyna kara na jaką sobie zasłużył - odparł spokojnie Doran, niepomny na wymachiwaną przez szlachcica szablę.
- On nie jest kultystą, nigdy nim nie był. Ratował jeno rodzinę, a ty brudny krasnoludzie zapłacisz za swoje czyny! - Krzyknął pijacko i uniósł szablę. - Dalijże, potykaj się! - Zachęcał go do pojedynku Sigmund, ale Doran był nieprzejednany.
- Nie będzie żadnego pojedynku, magnacie - powiedział wciąż spokojnym głosem krasnoludzki dowódca, puszczając mimo uszu obelgi, którymi został potraktowany. Nie mniej jednak w jego kolejnych słowach czaiła się już groźba. - Postąp choć jeden krok więcej w moją stronę, a każę cię aresztować.
- Takiż kurwa mądry?! Myślisz jeno, że skroś przybył tu w otoczeniu zbrojnej hołoty, to wolno ci wszystko? Ino zaraz obaczymy jak będziesz gadać, ty pozbawiona honoru świnio! - Warknął w odpowiedzi Sigmund, po czym pośpiesznie opuścił bramą zamkowy dziedziniec, zostawiając w ciszy skonsternowanych krasnoludów oraz awanturników.


Deszcz lunął niespodziewanie z nieba, a w oddali odezwały się pierwsze pomruki zbliżającej się burzy, która w oczach co bardziej zabobonnych była zapowiedzią nieuchronnego konfliktu. Nikt się jednak nie ruszył z miejsca; wszyscy bowiem oczekiwali nadejścia Sigmunda lub pojawienia się jakiegokolwiek innego, dalszego ciągu ponurych wydarzeń związanych z Karlem Lehmanem. W ostateczności ciszę przerwał Reinmar Kessel, który ku zdumieniu wszystkich, a w szczególności Astrid, postanowił wyjść na środek dziedzińca i zwrócić się do sumienia krasnoludów.
- To tak wygląda ten słynny honor i sprawiedliwość khazadów? Gdybym nie zobaczył na własne oczy, nigdy bym nie uwierzył - zaczął głośno. - W trzydziestu na jednego starca? - Podnosił głos Reinmar patrząc dookoła. - Będzie to bitwa godna wzmianki w księdze. Zapewne świetnie wam pójdzie. Doranie, czy twój król wie o tym, że planujesz pospolity lincz na tym szlachcicu, w dodatku aresztowanym bez wyroku sądu na jego własnej ziemi? Czy twoi ludzie wiedzą, że okryją się niesławą, jeśli pomogą ci w jego mordowaniu? Czy dlatego próbujesz tak prędko wywieźć go z Scharmbeck, bo wstydzisz się tego czynu, czy też może spieszy Ci się aby rozlać kolejną krew? Nieważne kogo? Może nie czekajmy z tym dłużej, bo mam propozycję, Doranie Gromowładny - wzrok Reinmara spoczął na khazadzie - Ty, lub którykolwiek z twoich ludzi, jeden na jednego ze mną, tu, na tym placu, o ile dalej chcesz ciągnąć tę farsę. Karl ma stanąć przed sądem i jeśli potrzebujesz krwii, jestem do dyspozycji Twojej lub kogokolwiek innego, kto ustawi się w kolejce. Jeśli nie, zabierajcie księgę i odpierdolcie się od Lehmanów!
Dowódca wojsk z Khazad Hradan w milczeniu spoglądał na Reinmara. Jego mina była poważna, czoło zmarszczone – widać było kłębiące się pod nim myśli. W końcu chrząknął, głośno, acz trochę niepewnie.
- Nie będzie żadnego pojedynku - powtórzył, tym razem bez przekonania w głosie. - Takie otrzymałem rozkazy i nie mogę ich złamać, inaczej przypłacę stanowiskiem i honorem mego klanu - kontynuował krasnolud, choć widać było targające nim wątpliwości. Jego ludzie również to wyczuli, bowiem spojrzeli z niepewnością w oczach na dowódcę.

Dalszy ciąg rozmowy przerwało jednak oczekiwane nadejście Sigmunda. Tym razem nie był sam. Zebrał wokół siebie grupę prymitywnie uzbrojonego pospólstwa, ale na szczęście dla nich – na dziedzińcu znajdował się wóz, wypchany po brzegi pozostawionym przez kultystów sprzętem, który Sigmund użyczył Peterowi, aby ten wywiózł i odsprzedał w całości za stosowną kwotę. Chłopi na rozkaz magnata natychmiast zarekwirowali wóz i zaczęli pośpiesznie przerzucać na siebie skórznie oraz chwytać za znajdujące się tam miecze, tarcze i topory. Mimo to w ich oczach wciąż czaił się strach. Obawiali się krasnoludów, ale chyba jeszcze bardziej obawiali się swojego pana.
- Możecie zachować sprzęt jako formę waszej zapłaty. Łupy po pokonanych krasnoludach też będą w całości wam przekazane - Sigmund najwyraźniej zagrał w czułe struny, bowiem chłopi pewniej stanęli obok niego i tylko czekali na dalsze rozkazy.
- Najemnicy! - Zwrócił się wtedy do awanturników szlachcic, najwyraźniej uważając, że zostali kupieni przez krasnoludów do wyzwolenia Scharmbeck. - Tysiąc pięćset karli dla waszej grupy, jeśli opowiecie się po mojej stronie. Mój syn jest niewinny i niebawem ma zostać haniebnie stracony przez tych podłych szubrawców! - Zawołał, wskazując szablą Dorana Gromowładnego i jego obstawę, która zaczęła właśnie formować defensywny szyk wokół wozu, na którym znajdował się skuty Karl Lehman.
- Co powiecie? - Zapytał awanturników, licząc, że zgodzą się na jego ofertę.

 
__________________
[URL="www.lastinn.info/sesje-rpg-dnd/18553-pfrpg-legacy-of-fire-i.html"][B]Legacy of Fire:[/B][/URL] 26.10.2019

Ostatnio edytowane przez Warlock : 14-09-2018 o 19:48.
Warlock jest offline