Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-09-2018, 10:15   #627
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Instynkt Venory nigdy nie zawiódł. Rycerka skupiła się za swym niezwykłym zmyśle wyczuwania negatywnej energii w pobliżu. Wszystko działo się tak szybko. Silny i co najważniejsze sporych rozmiarów impuls energii pojawił się z prawej strony. Venora spojrzała w tym kierunku i ujrzała rozpędzonego trolla, który za cel obrał sobie Gustava. Potężny cios barkiem przewrócił Tempusytę i jego wierzchowca w ciągu jednej sekundy. Rżenie rannego konia zagłuszył donośny okrzyk trolla, który najwyraźniej zadowolił się swoją ofiarą i od razu sięgnął łapą w stronę wierzgającego wierzchowca.
- Wyciągajcie kwas! - krzyknęła rycerka dobywając miecza i pogoniła Młota wprost na trolla, by zaatakować go z końskiego grzbietu.
Dopiero teraz kompani mogli mu się z bliska lepiej przyjrzeć. Wychudzony jak na standardy trolli, lecz o charakterystycznych proporcjach ciała. Nisko osadzona głowa znajdowała się na długiej i przygarbionej szyi. Ręce sięgały mu niemal kolan patykowatych nóg. Na ciele nosił wiele śladów walk, sporo blizn i zadrapań. Czarne oblepione krwią i błotem włosy zachodziły mu na oczy, a bulwiasty nos był jeszcze większy niż nos Dundeina. Stwór dyszał ciężko ukazując haczykowate zębiska, na myśl o posiłku na wyciągnięcie ręki.


Venora prędko pognała Młota do bestii. Mimo sporego zamieszania, rumak nie czuł krzty strachu dzielnie doskakując do monstrum. Rycerka zdążyła dobyć lodowego ostrza i kiedy tylko zbliżyła się do oponenta cięła precyzyjnie po paskudnym łbie trolla. Bestia zaryczała i odstąpiła od próby pożarcia konia Gustava. Stwór zamachnął się szponiastą i nienaturalnie długą łapą uderzając potężnie w bok Venory. Nim panna Oakenfold zdążyła się zasłonić, bestia poprawiła z drugiej strony, odbierając jej na krótką chwilę dech w piersi. Stwór zaryczał raz jeszcze, plując na przeciwniczkę i nagle ścisnął obiema łapami trzymaną w uścisku rycerkę. Venora czuła jak niemal pękają jej żebra, ale na szczęście jej magiczny pancerz uchronił ją przed złamaniami i poważniejszymi ranami. Reszta drużyny na czas zareagowała. Każdy z kompanów zadziałał po swojemu, a największym popisem umiejętności mogła pochwalić się Segrid, która zatańczyła pod nogami trolla atakując zajadle po kolanach. Stwór padł na ziemię kilka chwil później, a Arlo dokończył dzieła polewając truchło żrącym kwasem ze szklanej butli.
-Jesteście cali?- spytała Segrid zerkając to na Gustava, to na Venorę.

- Taaa... Tylko trochę mnie poobijał... - odpowiedziała paladynka i skrzywiła się na twarzy, gdy ruszając ramionami starała się ustalić czy aby wszystko z nią w porządku. - A ty Gustav i twój koń? - zapytała przyglądając się kapłanowi boga bitew.
-Ma rozorany bok…- Gritta podeszła bliżej i pochyliła się nad powalonym koniem. -Ale będzie żył, tylko trzeba go uleczyć.- spojrzała na pozostałych, czy ktoś poczuje się do zmarnowania zaklęcia leczącego na zwierzę.
-I tak wchodzimy pod ziemię. Dobij go, oszczędź mu cierpienia.- wtrąciła się Agness.
Za to Gustav wyglądał, że jest cały, na tyle na ile można było ocenić stan okutego w stalową zbroję wojownika.
- W żadnym razie - fuknęła Venora, bo czuła niepokój swojego rumaka spowodowany z rannym członkiem jego stada. Paladynka zeskoczyła z grzbietu i sięgnęła po swoją torbę i z nią podeszła do rannego zwierzęcia. - Mam mikstury leczenia, których sama nie zamierzam już tknąć. Napoję nimi biedaka - powiedziała i wyciągnęła pierwszą butelkę. Odkorkowała i ostrożne zaczęła polewać ranę zwierzęcia.
-Tempus mówi, że każda bitwa niesie ofiary, będą nam potrzebne te eliksiry.- odezwała się Anger, na co Gustav skinął głową.
-Racja. Nasze zdrowie jest ważniejsze niż zdrowie zwierzęcia. To nieroztropne marnować napar dla… konia…- przekonywał Venorę.

- Dwie butelki są znacznie mniej warte niż wyszkolony do bitwy wierzchowiec - stwierdziła paladynka na ich słowa. - Poza tym ilu mamy kapłanów w drużynie, co? - spojrzała przez ramię po kolei na Anger, Gustava, Segrid i Dundeina, a na koniec na Agness, ale do tej tylko się uśmiechnęła. - Mamy dość magii objawień by biedne zwierze nie traciło niepotrzebnie życie
-Nie!- zaprotestował Gustav. -Ilu by nie było kapłanów to za mało. Nie zapominaj młoda damo, że czeka nas bitwa i dziesiątki rannych żołnierzy czekających na pomoc. Co im powiesz? Że nie możesz im pomóc, bo uleczyłaś konia?- Gustav miał chłodny wyraz twarzy i nie wyglądał jakby miał zamiar odpuścić.
Na zachowanie kapłana rumak panny Oakenfold zaczął groźnie rżeć.
- Nasza misja ma teraz priorytet. A polega ona na szybkości. Dlatego jedziemy konno, a nie pieszo. Jeśli szybko się uwiniemy to w ten sam sposób wrócimy, by oszczędzić zwoje teleportacji. Jesteś za ciężki, żebyś jechał na grzbiecie z kimś innym - odparła ze spokojem Venora na jego zarzuty i wyciągnęła drugą butelkę, której zawartością polała to co jeszcze nie zrosło się na ranie. Jednocześnie głaskała uspokajająco zwierzę.

- A żołnierzy sama lepiej wyleczę, niż taka fiolka - stwierdziła rycerka tonem wyraźnie mówiącym, że to koniec w tym temacie. - Ruszajmy dalej, nie ma czasu na dłuższe przestoje. Segrid prowadź - dodała i znów skupiła się na swoim wyjątkowym zmyśle. Miała nadzieję, że tym razem uda jej się szybciej wyczuć zagrożenie i ostrzec pozostałych.
Gustav kręcił głową, kiedy Venora kończyła wylewać leczniczy napar na ranę wierzchowca. Koń leżał tak chwilę ciężko dysząc, ale eliksiry najwyraźniej podziałały, gdyż rumak zaczął wierzgać, próbując się podnieść. Panna Oakenfold czuła, że również Młot czuł ulgę i nieco się uspokoił. Anger złapała za uzdę i pomagała wstać zwierzęciu, kiedy służka Helma rozglądała się wokół szukając ewentualnego zagrożenia. Gustav nie zdążył wsiąść z powrotem na grzbiet konia, gdy między górskimi szczytami poniósł się echem donośny ryk, podobny do tego, który wydał z siebie wcześniej troll.
- Oho, jakby jeden był mało... - mruknęła Venora pod nosem.
-Ruszajmy!- poleciła Segrid -Ten skurwiel wezwał chyba kolegów…-
Grupa ruszyła, przyspieszając tempa. Błotnista i stroma ścieżka nie sprzyjała takim eskapadom, ale kompani nie mieli wyjścia, jeśli nie chcieli tracić sił i magii na kolejną walkę.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline