Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-09-2018, 13:34   #629
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Dobrze elfko.- Segrid spojrzała na czarodzieja. -Jest tam sporo błota, więc nie liczcie na szybką szarżę…- ostrzegła ich od razu.
-Atakujcie od razu, gdy tylko ujrzycie jaskrawą ścianę mocy.- polecił Arlo. Mag i przewodniczka zniknęli po chwili w leśnej gęstwinie.
-Co z końmi?- Anger wejrzała na Venorę.
- Młot zaopiekuje się stadem. Jak zwykle zresztą - odparła paladynka.
-Ruszajmy w takim razie.- odparł Gustav zeskakując z grzbietu wierzchowca. Pozostali poszli za jego przykładem i kilka chwil później grupa pod przewodnictwem agentki Harfy przedzierała się przez las, starając się przy tym narobić jak najmniejszego hałasu. Gęste krzewy kryły grupę na odległości kilkudziesięciu metrów, aż w końcu dotarli na skraj gęstwiny, skąd widać było za drzewami głęboką nieckę wypełnioną tonami błota.
-Cholera…- szepnęła elfka przyglądając się otoczeniu. -Gobliny siedzą na samym skraju jaskini… Od momentu jak wyłonimy się zza drzew, do potencjalnego pola walki dzieli nas jakieś dwadzieścia metrów przez cholerne błoto. Spowolni nas…- spojrzała przez ramię na Venorę.
-Te małe skurwiele zdążą nas ostrzelać…- Agness wtrąciła się do rozmowy, choć jej spostrzeżenia nie były wielkim odkryciem.

Inna droga nie miała racji bytu. Wejście do jaskini znajdowało się pod cztero metrowym urwiskiem, z którego nie sposób było skakać ciężkozbrojnym wojakom.
-Sprytne pokurcze wiedzą, że to jedyna droga do nich…- Gritta głowiła się co począć.
-Chyba nie ma innego wyjścia jak po prostu spróbować się tam przedrzeć i już.- skomentowała Agness.
Venora zmrużyła oczy intensywnie myśląc nad rozwiązaniem.
-Wiem! - stwierdziła nagle z uśmiechem i zajrzała do swojej torby. - Tak, mam dwie mikstury niewidzialności. Pozwoli nam się dostać do nich niepostrzeżenie i ich zająć do czasu aż pozostali dołączą - zaproponowała. - Z Grittą już raz nam się taka taktyka udała - wspomniała atak na kultystów na Smoczym Wybrzeżu... Przewodzonych przez Agness. - Kto ze mną się na to pisze? - spojrzała po kompanach, oczekując jakiegoś ochotnika[/i]
-Ja pójdę…- syknął Dundein. Krasnolud towarzyszył Venorze już od dawna i nigdy nie lękał się skoczyć za znacznie młodszą od siebie rycerką choćby i w ogień.
-Tylko jak to zrobić, żeby te parszywce nie dostrzegły śladów na błocie?- podrapał się po brodzie.

-Jest noc. Oni grzeją dupy przy ogniskach. Pewnie nawet nie zauważą, że coś rusza się po błocie.- wtrącił Gustav.
-A co z twoim pancerzem? Tylko głuchy, albo głupi nie potrafiłby zrozumieć, że ktoś zbliża się podstępem.- skomentowała elfka, patrząc na opancerzenie Venory.
- Gdyby iść odpowiednio powoli... Albo.. - Venora skierowała spojrzenie na Anger. - Masz możliwość roztoczyć ciszę, tak jak wtedy przy gigantach? - zapytała ją.
Kobieta uśmiechnęła się lekko w odpowiedzi.
-Mam, zbliżcie się.- Anger wyjęła spod zbroi ciężki, żelazny symbol Tempusa i uniosła go przed siebie.
-Władco bitew, Najwaleczniejszy, Najmężniejszy! Panie wojennej wrzawy! Mistrzu toporów! Ześlij swoje błogosławieństwo na mych sojuszników, by mogli rozbić w perzynę siły oponenta!- modliła się z zamkniętymi oczami. Efektu nie było widać na pozór, aż do chwili, gdy Venora zrobiła krok, a jej ciężka zbroja nawet trochę nie zadźwięczała.
-Pijcie miksturę i ruszajcie! Nie ma czasu do stracenia.- poleciła im Gritta.
Panna Oakenfold pokiwała głową i podała jedna miksturę Dundeinowi. Odkorkowała swoją fiolkę i spojrzała na krasnoluda, kładąc mu dłoń na ramieniu, by wiedzieli gdzie są kiedy już staną się niewidzialni. Wypili zawartość w jednym momencie i gdy magia zaczęła działać ruszyli ostrożnie przed siebie.

Mikstura prędko zaczęła działać i Venora po raz kolejny doświadczyła tego dziwacznego uczucia, kiedy jej ciało skrawek po skrawku znika z jej własnych oczu. Nie minęła chwila a wraz z Dundeinem stali się kompletnie niewidzialni. Para towarzyszy ruszyła do przodu starając się utrzymać równe tempo kroków. Krasnolud robił co mógł by nadążyć z krótszymi nogami.
W końcu wyłonili się z osłony krzewów, a niedługo potem wkroczyli na bagniste podłoże osuniętej gleby przez obfite opady deszczu. Wejście do jaskini było spore i nie sposób było go zauważyć, ale tylko od południowego wschodu. Panna Oakenfold z każdym krokiem doliczała kolejnych przeciwników. Jedne gobliny spały, inne pożerały mięso jakiegoś upolowanego zwierza. Jeszcze inne stróżowały, rozglądając się po okolicy. Było ich około czterdziestu, tak jak naliczyła Segrid. Venora nigdzie nie potrafiła wypatrzyć żadnych bestii towarzyszących przeważnie goblinom w ich parszywym życiu. Ani wilków, ani worgów, ani innych bestii.
Błoto pod nogami było grząskie i głębokie. Venora czuła jak nogi topią jej się do wysokości kolan i wcale nie zazdrościła Dundeinowi.
~ Bywało gorzej...~ pocieszała się w myślach rycerka, wspominając przedzieranie się przez śmierdzące bagniska, gdy poszukiwała siedziby licza.

Na szczęście duetowi udało przejść się przez ten przeklęty teren sprawnie i pozostając niezauważonymi. Kiedy postawili ostatnie kroki na błotnistym terenie i stanęli na twardym gruncie nieopodal wejścia do jamy w lesie zahuczała sowa. Gritta obserwowała ich kroki swym elfim wzrokiem, a kiedy uznała, że są dość blisko dała znak czarodziejowi. Venora położyła dłoń na rękojeści lodowego miecza gotując się na walkę. Ta cisza trwała kilka sekund, ale mag w końcu wiedział co robi. Jego głos poniósł się echem po okolicy skupiając uwagę kilku goblinów. Nagłe poruszenie wśród zielonoskórych zbudziło kilku śpiących osobników, kilku oderwało od kolacji.
Jeszcze inne zerwały się, łapiąc za łuki. Wtedy za plecami Venory pojawiła się ściana ognia wysoka na dwa metry i kompletnie odcinająca wejście do jamy. Gobliny zerwały się do walki już wiedząc co je czeka. Wtedy z ukrycia wyłonili się pozostali. Gustav, Anger, Agness biegli przodem, jako ciężkozbrojni i mniej narażeni na goblińskie strzały. Za nimi pędziła Gritta uzbrojona w łuk. Zielonoskórzy skupili się na nich celując z krótkich łuków, a chwilę później z zupełnie innej strony nadszedł kolejny atak. Bełt wystrzelony przez Segrid wbił się w czaszkę jednego z goblinów powalając go prosto w płomienie ogniska.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline