Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-09-2018, 20:04   #89
corax
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację
Żeńka dryfowała w półśnie wycieńczona i wymordowana po niedawnych wydarzeniach.
Śniły się jej jakieś krwawe strzępy, krzyki i migawki z dna Pentexowej pułapki. Niepokój o czwórkę wilkołaków nie zmniejszał się z upływem czasu.
Niepokój o dalsze postępowania i niepewność tego “co dalej” wybijały ją ze snu.
Czuła się bardziej zmęczona niż przed pójściem spać.

I jeszcze na to Zapalniczka.

Gdyby miała siłę, to z pewnością przycedziłaby blondynce. Tym razem z pięści, nie laptopem.

Stała teraz nad nią jak kat nad grzeszną duszą i zgrywała sfochowaną.
Brunetka zgrzytnęła zębami w duchu. A potem jej gniew oblała chłodna, wykalkulowana logika.
Filodoks była jej potrzebna. Jeszcze.

- Dzięki. - Żenia wysłuchała raportu wilkołaczki zbierając się niemrawo z łóżka. Chciała spać chociaż wiedziała, że nie zmruży już oka.
Aniela skinęła głową i ruszyła do drzwi.
- Potrzebuję Twojej pomocy. - zaczęła gdy blondynka ucichła - Znasz kontakty Zaara i znasz okolicę. Możesz zająć się organizacją zaplecza dla ludzi Harada? We dwójkę nie obstawimy całego caernu. Potrzebujemy ich. - Żeńka sączyła słowa powoli - Po drugie potrzebujemy zaplecza zbrojeniowego.
- Tak. Wiem. Spokojna twoja rozczochrana. W ekspresie jest kawa. Jak się ogarniesz pomóż mi zanieść rzeczy Gutka do auta. Postaram się skołować dla ciebie jakiś motor, czy coś…- powiedziała Zapalniczka stojąc już w drzwiach sypialni.
- Zajmę się tym logistycznie, tak - powiedziała jakby gubiąc wątek. Na nią spadło równie wiele rzeczy.
- Szkoda, że nie mogę jechać do Szramy..

- Ja pojadę. Przywiozę Szramę tutaj. Nie będzie siedzieć sama. A może ten nasz moloch caernowy pomoże jej się ogarnąć po stracie watahy.

Żenia wstała i sięgnęła po komórkę.

- W telefonie masz wpisany numer do Zośki Stankiewicz. To krewniaczka Zaara. Nie wiem gdzie jest w realu, ale ogarnia komputery dość sprawnie. Póki nie ma Zaara, ona może nam pomóc - ton Zapalniczki stał się jakiś taki nieobecny.

- Ok. Słuchaj chłopaki wyjdą stamtąd. Nie daj się marazmowi Dalemira. Urabia nas i próbuje nakręcać negatywnie. Czarny i reszta będą tu wkrótce. A póki co jesteś najstarsza z watahy. To nasze terytorium. - Żenia nie wierzyła sama sobie gdy peplała tę mowę wsparcia. - Musimy być gotowe na ich powrót. Muszę znaleźć wsparcie dla nas. - zbliżyła się do Zapalniczki by ściszyć głos - nie sądzę by kły działały altruistycznie w tym tournee po europie. Musimy zabezpieczyć poparcie dla Czarnego. Zajmę się tym. Zgadzasz się?
- Eh… - Aniela westchnęła - dobra, słuchaj zajmę się ludźmi Harada i Caernem. Ty jedź do Szramy. Jutro będziemy się zdzwaniać co dalej. Czarny wróci za dwa, trzy dni.

Zapalniczka wyszła z sypialni Żeni, a ta zaczęła się ubierać, nasłuchując dźwięków połączenia telefonicznego między jednym rękawkiem koszulki a drugim.
Nie znała - nie, wróć - nie pamiętała zbyt wielu „jakichś facetów”. Stawiała, że to Ronin jej szukał. Czyżby miał info na temat Nadziei?

Kilkanaście różnych planów na to co dalej przemknęło Żenii przy wtórze przeciągłego dryyyyyyyń.

Ostatnia pojawiła się myśl czy spotkać się z Markiem. I że potrzebuje Wałaha i Bartka.


***



W słuchawce odezwało się długie i przeciągłe:
- Taaaak?
Przeczucie jej nie myliło. Odebrał Bury Kieł.
- Cześć! - Wrona wykrzesała z siebie resztki entuzjazmu - Podobno bardzo się stęskniłeś i chciałeś ze mną rozmawiać? Już wróciłam. - dodała z uśmiechem w głosie.
- Odniosłem wrażenie, że łatwiej się do mnie dodzwonić niż do ciebie. A wiesz, że nie mam telefonu? Dzwonię z dworca w Toruniu.
- To mylne wrażenie. Ja jestem niezwykle dostępna i chętna do kontaktów. To po prostu był niesprzyjający moment. Ot i tyle. W Toruniu? A długo tam będziesz?
- Na razie nigdzie się nie wybieram. Jest tu dość… ciekawie. Zwłaszcza w kwestii duchów.
- Słuchaj. Dasz się zaprosić na kawę i muffinkę? Ewentualnie hotdoga i piwo? Jutro? No bo ja się stęskniłam. I chciałabym nadrobić zaległości w naszej znajomości. Dorzucę nawet to, że się uczeszę i umaluję żeby nie było że się nie staram dla Ciebie.
- Dobra. Zobaczymy się na toruńskim rynku. Po dwudziestej. Na ten numer możesz nie dzwonić. To budka na dworcu. A ja wreszcie mogę iść zwiedzać miasto. Do jutra - po tych słowach ronina w słuchawce zapadła cisza.

***



Kolejny numer wybrany na telefonie należał do Stankiewicz. Żenia miała długą listę potrzeb do zrealizowania. O śnie i odpoczynku starała się nie myśleć. Kojarzył się jej za bardzo z ciemną komnatą na dnie Pentexu.

- Jezu, Chrystus cię opuścił? Czego chcecie o tak nieludzkiej porze? - zabrzmiał w słuchawce zmęczony damski głos. Tymczasem zegar na ścianie pokazywał, że dochodzi ósma rano.
- Hmmm nieee chyba niee. Nie przypominam sobie bym była z nim w bliższej komitywie. Sprawdzę i dam znać - Żeńka zachowała kamienną minę. - cześć. Potrzebuję paru rzeczy a Aniela mówiła, że jesteś prawą ręką Zaara. Dasz radę mi pomóc?

Po drugiej stronie słuchawki nastąpiło poruszenie. Żenia niemal widziała jak dziewczyna prostuje się na łóżku i wypina dumnie piersi na wzmiankę o „prawej ręce”.
- Tak, jasne. Ty jesteś…? - pytanie zawisło w powietrzu, podczas gdy w tle było słychać poruszenie, jakby odgarnianie pościeli.
- Żenia. Miło mi. Potrzebuję drukarki 3d, i tego śmiesznego plastiku czy czego tam do druku. Potrzebowałabym też kilku info: jak wygląda kwestia podróży na Bałkany. Zaar załatwiał zwykle info tego rodzaju. Naprawdę liczę na Ciebie - dodała cukierka - jakiś lokalny kontakt krewniaków tam jest? Potrzebuję się dopchać do kogoś z naszych. Aha i jeszcze potrzebuję jakiegoś sprawdzonego reportera. Z cyklu tych bardziej zaangażowanych i ogarniętych. Dasz radę?

- Żenia… - dziewczyna zdawała się smakować imię, po chwili w słuchawce rozległy się trzaski i siarczyste przekleństwo. Przez chwilę nie wiedziała co się dzieje, aż nagle odezwała się Zośka.
- Sorry. Upuściłam telefon. Co do drukarki, to jakiej rozdzielczości ci potrzeba? Wiesz, że nie ma jednego „śmiesznego plastiku”, nie? - w tle rozległ się dźwięk uruchamianego systemu chłodzącego. Najwidoczniej cukierki rozdawane przez Żenię zachęcały do natychmiastowej pracy.
- Bałkany… coś konkretnie? Ciężko będzie cię upchać na samolot. Musiałabym zorganizować porządne papiery dla ciebie. Pewnie z tydzień, jak nie dłużej, ale mogłabyś lecieć samolotem. Albo coś prostszego i przejazd autem. Znajdę tam kogoś. Daj mi pół godziny. A dziennikarza? Zjem śniadanie i za trzy minuty dostaniesz numer.
W tle słychać było odwijanje papierka z jakiegoś batonika. Śniadanie Zofii Stankiewicz nie zapowiadało się wyjątkowo imponująco.

Żeńka gwizdnęła przez zęby z nutą podziwu.
- Zajebiście. - mruknęła - Drukarka potrzebna do zaopatrzenia w broń. Tak samo materiały. Teraz na pewno będa monitorować ruch na rynku broni. A ja i Aniela potrzebujemy ogarnąć ochronę caernu. Wolę mieć element zaskoczenia po swojej stronie. Papiery mam jeszcze od Zaara. Na podróz autem powinny styknąć. Muszę wiedzieć, gdzie jechać i z kim pogadać. Aha, a jak wygląda sprawa większego kalibru? Nie do końca praworządna sprawa? Bawisz się w takie rzeczy?

- Wiesz, że wydrukowanie pistoletu na drukarce średniej klasy zajmie nam jakieś 48, może pięćdziesiąt kilka godzin? Karabiny pójdą w tygodnie. Za drukarkę lepszej klasy zapłacimy tak wiele, że w to miejsce możnaby przekupić paru wojskowych, którzy „zgubiliby” czołg… ale rozejrzę się. W zasadzie nie jestem w temacie druku 3D. Możemy coś ogarnąć. Choć z tego co wiem broń nie jest problemem - zmieszała się nieco. Jakby wychowano ją w przekonaniu, że nie należy się sprzeczać z wilkołakiem. Za to wzmianka o czołgu, łapówkach i broni załatwiała kwestie „nie do końca praworządnych spraw” z udziałem Stankiewicz. Stukanie w klawiaturę po drugiej stronie sugerowało, że Zośka wzięła się do pracy bez zwłoki.

- Meler - powiedziała mieląc coś w ustach, tak, że ledwo można było zrozumieć. - Tomasz Meler, krewniak Pomiotów. Pracuje jako dziennikarz śledczy w Polsacie. Miałabym jeszcze kilka osób, ale ktoś robi nagonkę na ludzi Zaara i musieliśmy się pochować na jakiś czas.
Telefon zawibrował przy uchu wilkołaczki.
- Wysłałam ci jego numer.

- Ok. Dzięki. - Żeńka nie brzmiała na przekonaną. To co mówiła Zośka jakoś nie zdawało się brunetce realistyczne - A z tym drukiem 3d sprawdź. Może się przydać. Z innej mańki. Możesz poszukać dojść do grup haktywistycznych, które byłyby zainteresowane działaniami przeciw rządowymi, przeciw istniejącemu status quo? Mam pewien pomysł. Póki co jedynie zbierz informacje. Kolejna kwestia jest nieco bardziej delikatna. Potrzebuję zebrać info na temat szyszek w P. Główni naukowcy, szefowie R&D na całym świecie, CEO, VP. Skoncentruj się głównie na DNA i Magadonie. Nie musisz grzebać za głęboko bo chodzi mi o ludzkie zasoby. Kto, jak duża rodzina i np w przypadku lekarzy grono znajomych z podobnych dziedzin, najbliższe powiązania. Kiefy myślisz miałabyś to info? I tak żebyś nie stała się sama celem?

- Megadon i DNA w Polsce powinnam ogarnąć do wieczora. Najwyżej odpuszczę drzemkę. Haktywistów… przydałoby się więcej info. Oni zawsze lubią dużo wiedzieć. Ale jak dasz jakiś wabik, to może się sami nakręcą. Nie wiem, przeciwko czemu się mają zebrać? Gwałty? Aborcje? Testy na zwierzętach? Jak rozumiem pomoc za friko, więc zajawka musi być dobra. Ale tak, mogę popytać. Co zaś do celów na świecie? Nie wiem. Każdy kraj najpierw wiązałby się z próbnikowaniem systemów zabezpieczeń w różnych organizacjach. Jeżeli skupisz się na jednej firmie, to myślę, że kilkanaście tygodni. Przy założeniu, że nie chcę sforsować ich bram i wyrwać listy płac bezpośrednio z księgowości… wtedy w trzy dni masz na stole wyniki, ale jestem prawie pewna, że czarne garnitury zapukają mi do drzwi czwartego dnia. Dużo tego jak na jedną szaloną Zochę. Mogę sobie dokoptować kilku kumpli do pomocy? Czy jak Zaarowe tajne przez poufne? - do dźwięku szeleszczącego papierka dołączyło krótkie pssst otwieranego napoju w puszce

- Co do haktywistów doświadczenia na ludziach powinny być dość dobrą zajawką. Udział wojska i prywatnych firm ochroniarskich, dostawców broni itd. Chodzi mi o zorganizowanie wjazdu do DNA i Megadonu w konkretnym, danym dniu, tej samej godzinie niezależnie od strefy. Co do zbierania danych - Żenia cieszyła się, że mimo zmęczenia jeszcze ogarnia wielowątkowość rozmowy z Zośką. - Dobierz sobie znajomych nawet spoza nas to znaczy wtajemniczonych. Im dalej od garou tym lepiej. Czaisz o co mi chodzi? Chcę przenieść to na sferę poza nami. Nie potrzebuję na tym etapie włamów do zebrania danych ani głębokiej inwigilacji. Oficjalne warstwy starczą. Ah jeszcze jakbyś mnie skontaktowała z hmm nie wiem jak to nazwać. - Żenia na chwilę umilkła nasłuchując odgłosów z drugiej strony.

A było czego słuchać. Zosia nie przejmując się niczym piła napój i kolejnym zdaniom wilkołaczki z drugiej strony towarzyszyło głośne gulp, gulp, gulp. W końcu umilkły, gdy rozmówczyni zorientowała się, że po drugiej stronie czekano na jej odpowiedź.
- Eee… nie wiem? - padło ni to pytanie ni stwierdzenie.
- Kimś kto za zapłatę w różnej formie potrafi załatwiać problemy. Bez wyjątku… - Wrona zawiesiła głos znacząco.

Tym razem w słuchawce zapadła cisza. Żadnych papierków, czy gnieconych puszek po napojach. Tylko monotonny ruch wiatraczka w oddali. Żenia patrzyła na zegar w pokoju i sekundnik przebiegł połowę tarczy, zanim doczekała się reakcji.

- Tak. Mogę dać ci kontakt do dwóch takich w kraju. Ale jeżeli sprawa jest naprawdę gruba, to Zaar ma zaległą przysługę u jakiegoś Włocha. Możnaby poprosić, ale to już nie w kij dmuchał. Mówił mi, że gdyby kiedyś było trzeba, to mam kontakt. Ale… Czy z nim wszystko ok? Z Zaarem - chyba dopiero teraz do dziewczyny dobiegła powaga sytuacji.
- Z Zaarem jest kilku naszych. Nie jest sam. Będzie dobrze. Na chwilę obecną musimy ogarnąć sytuację do czasu, kiedy wrócą. Powinni być za dzień czy dwa. Na miejscu jest Zapalniczka. Ja będę w ruchu. Na chwilę obecną kontakty lokalne. Nie czas na przysługi. Zwykłe zlecenia.
- Dobra. Namiary na tych dwóch ci podesłać? Czy skontaktować się z nimi w twoim imieniu? - dziewczyna rozluźniła się. W końcu ze słów Żenii wynikało, że nie było tak źle jak myślała.
- Skontaktuj i ustaw mi spotkanie tylko nie na jutro. No chyba, że wola kontakty niebezpośrednie.
- Tylko połączenia telefoniczne. Zawsze dwie trzecie gotówki z góry. Tak zazwyczaj działali.
- Ok. Spytaj o polecenia w stanach też. Cele dostaną jak już będą dane z DNA i Metadonu. Muszę kończyć. Cokolwiek robisz, uważaj na siebie. Nie możemy sobie pozwolić na stratę nikogo z naszych obecnie. Szczególnie Ciebie, Zośka. Jeśli coś wywęszysz nie tak, zbierasz cztery litery i się bunkrujesz nawet w polowie roboty. Jasne?
- Jasne. Ten numer jest czysty. Za chwilę wyślę ci wizytówkę z moim drugim numerem. Jeżeli z niego zadzwonię, to prawdopodobnie rozmowa jest na nasłuchu.
- Ok. I Zośka? Dzięki z góry.

Żenia rozłączyła się. W telefonie były dwie wizytówki. Jedna zapisana jako Filo, a druga z imienia i nazwiska Tomasz Meler.
Westchnęła ciężko.
Nie była pewna tego planu i stąpała po grząskim gruncie.

***


Zgarnęła graty Gucia i poszła do Zapalniczki i Dalemira.

- Dalemir. Słuchaj jak wygląda Bartek i Walach? Możesz ich wypożyczyć na dzień- dwa? Nadal szukacie śladów mordercy chłopaka nie? Nadzieja nie żyje. Brzmi jak wzorzec. No i w sumie dobrze byłoby, żeby była jakaś reprezentacja Kłów chociaż na jednym obrządku. Wypadałoby okazać szacunek waderze, która pomogła wam walczyć z Pieśnią Udręki. Jak myślisz?

- Nie wiem czy Harad kogoś posłał. Nie wiem też co zaplanował dla Marka. Bartek chyba wolny. - Twarz szamana po tych słowach stała się napięta. Sobie nie miał nic do zarzucenia, ale wyczuł prztyczek w nos swojego Alfy. Westchnął, wziął solidny łyk kawy i położył przed sobą tablet.
- Oficjalna wiadomość w sprawie Megadonu. W nocy nastąpiło rozszczelnienie butli gazowej na jednym z poziomów, przez co włączył się alarm o skażeniach. Kilka zastępów straży pożarnej na miejscu zażegnało sytuację. Ani słowa o helikopterze i strzelaninie.

Postukał coś w tablecie. Zmienił zakładkę:
- Tutaj dla odmiany awaria w czasie ćwiczeń w pobliskiej jednostce wojskowej. Pilot nie opanował maszyny, która rozbiła się w pobliżu ruchliwej ulicy. Trzech zabitych. Sześciu ciężko rannych. Ani słowa o strzelaninie, zrzucie granatów dymnych, czy wozie strażackim.
Znów postukał w ekran.
- Tylko w brukowcu artykuł: „Rosjanie ostrzelali z helikoptera mój samochód”. Jakiś facet się żali, a dalej brną w tezę, że był to atak wrogiego państwa. Cóż, trza przyznać, że PR Pentexu odwalił niezłą robotę.

Żenia wzruszyła ramionami.
- PR srirar. W sieci zapewne znajdą się filmiki z youtube i innych. Kwestia kto głośniej pisze i kto więcej płaci. Wszystkich kanałów nie kontrolują. Wiesz, wolność internetu i te sprawy.

- To jak? - spytała Dalemira zachęcająco - kiedy będę wiedzieć w kwestii Marka i Bartka? Aha i jeszcze jedno. Jak czekamy na Czarnego jakie są szanse, żebyś pomógł w ogarze duchów?
- Mogę zadzwonić i zapytać. Nie monitoruję wszystkich z watahy. Co do, jak to uroczo określiłaś, „ogaru duchów”, to nie ma szans. Jutro wyjeżdżam z Haradem - powiedział.

- Będzie z wami jakiś kontakt? - dociekliwość Wrony sięgnęła nowego poziomu upierdliwości. Oparła twarz na dłoni wpatrując się w szamana. Wyraźnie było widocznym, że nie zamierzała się ruszyć póki nie dostanie swojej łapówki w postaci Walacha i Bartka.
- Tak. Zostawię numer Zapalniczce - zaczął zerkać podejrzliwie Dalemir.
- Aha. Dobrze. - Żenia zapatrzyła się z uśmiechem w twarz szamana - To jak? Dzwonisz? - uśmiech dziewczyny poszerzył się zachęcająco.

- Nie. Najpierw muszę się spotkać z Haradem. - szaman spokojnie dopił kawę.
- Mhm. - Żenia uniosła jedną brew - Nie możesz do niego zadzwonić? Nie będzie szybciej?
- Mogę. Udało się coś ustalić w sprawie zgubionej skóry? To od razu przekażę mu informację o postępach - uśmiechnął się szeroko, a w jego uśmiechu było coś z wyszczerzenia kłów.
- Udało. Nie przekazali wam informacji? - Żenia zrobiła zdziwioną minę świętego oburzenia. - Musieli być zajęci pomaganiem wam - dodała jakby właśnie zdała sobie sprawę z popełnionego faux pas. Uśmiechnęła się słodko.

Dalemir pokiwał głową na znak zrozumienia.
- Tak, masz rację. Z pewnością nadal są zajęci.
- No. Z pewnością. I zapewne masz rację. Lepiej poczekać niż zadzwonić. W końcu to waszego człowieka oskórowano i wywalono na śmietnisko. Dzień w te czy we w tę, co za różnica. - Żenia wzruszyła ramionami. - Przekażę Szramie, żeby poczekała z pogrzebem Nadziei aż się spotkasz z Haradem. - Żenia peplała niewinnym tonem zbierając rzeczy Gustawa i swoje. - No a potem poczekamy, żebyś się skontaktował z Zapalniczką a ta mnie namierzyła. No ma to ręce i nogi.

Faktycznie.
Miało.
W świecie na opak.

Wrona nie miała jednak za wiele czasu. Zapoczątkowała działania, których Alfa mógł nie zaaprobować. Musiała się spieszyć.

Obładowana Żenia ruszyła do drzwi mieszkania.
- No to będę czekać na znak i miejsce spotkania z Markiem i Bartkiem.
Zapalniczka pomogła jej z rzeczami, które zanosili do samochodu.

- Ogarniesz go? - Żenia dopytała Sędzi.
Zapalniczka kiwnęła głową.
- Nie mam wyboru. Muszę ogarnąć to wszystko. Ale spokojnie. Wysadziliśmy Pentex. Chłopaki wrócą i będą prężyć klaty. Jak zwykle - zakończyła uśmiechem, ale Żenia wyczuła, że miał on dodać otuchy nie tyle jej, co samej sędzi.
 
corax jest offline