- I nie jestem tak głupia na jaką się zwykle zgrywam. - odburknęła trochę nadąsanym głosem patrząc po twarzach dwójki Blacków. Przełknęła ślinę gdy rozejrzała się jeszcze bardziej dookoła, tym razem chyba sprawdzała czy ktoś poza ich grupy mógłby ich usłyszeć. - Rozmawiałam z Amy. Mówiła, że macie transport. Chcę się stąd zabrać tym transportem. Zapłacę. Mam czym. - powiedziała sięgając pod swój dekolt i wyjęła z niego niewielki woreczek. Po chwili otworzyła go i wyłuskała z niego niewielki, przezroczysty kryształek. Złapała go w dwa palce i przystawiła do napierśnika Black 2. Potem przesunęła nim wzdłuż pancerza i mały kryształek bez trudu zostawił na napierśniku zdolnym wytrzymać bezpośrednie trafienie ze szturmówki cienką rysę. Potem dziewczyna wzruszyła ramionami i schowała z powrotem kryształek i woreczek tam skąd je wyjęła.
- Sanders - odezwała się Grey 32, która wróciła do gromady bogatsza o ciągnięty wielki wór i naręcze butelek pod pachą. - Tlen dla ciebie, paramedyczny dezodorant... - oceniła przyglądając się opisowi opakowania. Przedmioty wcisnęła medykowi do rąk i kontynuowała rozdawanki dalej. - Ty masz aparat - oceniła Black 2 przeskakując do kolejnej osoby. - Ty masz hermetyka... - odpowiedziała do Lectici. - Ty łap - powiedziała do Black 8 wciskając jej butelkę z tlenem. - Ty... - spojrzała na Leemana - Za wielki jesteś - skwitowała starając się ocenić, która z osób będzie mogła najlepiej wykorzystać ograniczone zasoby.
Mając dwie ostatnie butelki spojrzała po reszcie mniej znanych twarzy.
- Fush, masz jakiś zestaw naprawczy...? - zawiesiła głos, uznając dwie ostatnie butelki za materiał do przehandlowania. - Jak chcecie większe, to jest jeszcze 5 strażackich butli - oceniła i zaczęła zakładać jeden z dużych zestawów na własne plecy.
- Blachę. Jej chodziło o pancerz - Sanders gapił się na Tami i po chwili rzucił jej taksujące spojrzenie. Podarek łaskawie przyjął, tym razem niczego nie komentując, zamiast tego raz jeszcze przejrzał sprzęt. Na rany nie narzekał, mogło być gorzej. - Zostań tu dziewczyno, nie ma się co pchać z nami. Życie ci kurwa niemiłe.
Drobny pokaz przypadł Ósemce do gustu do tego stopnia, że prawie się uśmiechnęła. W ostatniej chwili opanowała mimikę, obracając butlę z tlenem aż do chwili, gdy odrzuciła ją dziwce.
- Pancerz. Nie masz trudno - lektor skrzyknął, parch splunęła na podłogę - Musisz oddychać. I nie gubić się. Pójdziesz w środku - tego co stanie się przy jej rychłej śmierci z woreczkiem diamentów nie mówiła, jako rzeczy oczywistej. Miast tego wyciągnęła łapę oczekująco, a widząc minę krupierki dostukała - Pół teraz. Pół na lotnisku - złote oczy wskazały diamenty.
Czarnowłosa zręcznie złapała rzucony pojemnik z tlenem i oglądała go ważąc w dłoniach i wodząc po nim wzrokiem. Spojrzała zaraz na wyciągniętą dłoń Black 8 i przygryzła wargę z zastanowieniem.
- Jedna czwarta. Muszę sobie jeszcze wykupić miejsce na przelot. - powiedziała podnosząc wzrok z dłoni saper na jej złote oczy.
Fush podszedł w tym czasie do strażackich butli tlenowych jakie przywlokla Kurson. Wziął jedną i ważył chwilę w dłoniach. Podniósł ją w obu dłoniach i potrząchnął sprawdzajac ciężar i zawartość. Pozostali z grupki skazańcy też sprawdzali i przymierzali się do tego plecakowego pojemnika.
- A niech stracę. - grenadier machnął ręką i przyjął proponowaną wymianę paramedycznego zasobnika z tlenem za jeden komplet wkładów naprawczych. Reszta zaczęła przepakowywać się i przywdziewać butle strażackie na swoje plecy i przemodelować swój ekwipunek by uwzględnić te zmiany.
- Po co się tak stroicie? I tak wszyscy zginiecie. - prychnęła z pogardą nie wiadomo skąd nadeszła gotka. Złożyła ręce na piersiach i patrzyła na przygotowania skazańców z równą pogardą jaką okazywała im w mimice i spojrzeniu.
- Ja pierdole... - syknęła momentalnie Grey 32 słysząc ten konkretny głos z tą konkretną emocją z tymi konkretnymi słowami. - Ostatnia butelka dla tego, co odjebie ją na miejscu...
Black 8 zrobiła dwa kroki do przodu, stając tuż przed drugą kobietą i warcząc nisko patrzyła z zaciętą miną prosto w jej twarz.
- ⅓ teraz. Drugie ⅓ na lotnisku - syknęła w rytm syntetycznych słów - Albo szukasz drogi sama. Twój wybór.
Słysząc czarnowłose szczęście Sanders parsknął, a na jego gębie pojawił się żywszy wyszczerz.
- Co tam, nie chodzisz do McDonalda bo tam sprzedają zestawy Happy Meal, no nie?
Gotka posłała mu w odpowiedzi krzywe, przedrzeźniające spojrzenie połączone z podobnym ruchem głowy.
- Nie bądź taki mocny. I tak zginiecie. Rozwalą was te gówna ze szponami albo załatwi waz burza. Wszystkich nas to czeka. Wszyscy zginiemy i już jesteśmy martwi. Tylko wy, te wszystkie gnojki, jeszcze tego nie łapiecie. - zaszydziła z wyższością i złością Alex patrząc z nienawiścią na wszystkich przepakowujących się skazańców.
Tami nie zawracała sobie nią głowy pochłonięta negocjacjami z Black 8. Skrzywiła się i zacisnęła ze złości usta w wąską linię. Po chwili bicia się z własnymi myślami ze złością sięgnęła znowu za dekolt, odsypała z małego woreczka kupkę kryształków i przesypała ją z powrotem na podstawioną dłoń Nash. Sam woreczek znowu schowała za dekolt.
- Ale jak tak to macie na mnie poczekać. Muszę się przebrać, tak nie pójdę. - powiedziała nadąsanym tonem.
- Oj się sfrajerzyłaś skarbie. - roześmiał czarnoskóry Dent. Przekładając coś po kieszeniach podszedł do trójki stojących kobiet. - To ja jestem głównym drajwerem tej taksówki na jaką idziemy i to ja pobieram taks. Dawaj dolę dla mnie. - wykonał ponaglający ruch przyzywania dłonią wyciągnietą w stronę krupierki w krótkiej kiecce.
- To wylewanie żali ci pomaga? Tak sobie radzisz ze strachem zanim pójdziesz się ciąć bombką za choinkę? - Grey 35 nadal pogodnie dochodził do sedna problemu czarnowłosej gotki z wybitnie zaintrygowana miną. Drapał przy tym zarośniętą szczękę, aż pojawił się etap dzielenia doli.
- Ej, mnie też się coś należy za to składanie was co kwadrans! - dodał z pretensją, przepychając się pod diamentonośne źródełko.