Wątek: [SF] Parchy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-09-2018, 15:39   #373
Perun
 
Perun's Avatar
 
Reputacja: 1 Perun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputację
Grey&Black

- I nie jestem tak głupia na jaką się zwykle zgrywam. - odburknęła trochę nadąsanym głosem patrząc po twarzach dwójki Blacków. Przełknęła ślinę gdy rozejrzała się jeszcze bardziej dookoła, tym razem chyba sprawdzała czy ktoś poza ich grupy mógłby ich usłyszeć. - Rozmawiałam z Amy. Mówiła, że macie transport. Chcę się stąd zabrać tym transportem. Zapłacę. Mam czym. - powiedziała sięgając pod swój dekolt i wyjęła z niego niewielki woreczek. Po chwili otworzyła go i wyłuskała z niego niewielki, przezroczysty kryształek. Złapała go w dwa palce i przystawiła do napierśnika Black 2. Potem przesunęła nim wzdłuż pancerza i mały kryształek bez trudu zostawił na napierśniku zdolnym wytrzymać bezpośrednie trafienie ze szturmówki cienką rysę. Potem dziewczyna wzruszyła ramionami i schowała z powrotem kryształek i woreczek tam skąd je wyjęła.

- Sanders - odezwała się Grey 32, która wróciła do gromady bogatsza o ciągnięty wielki wór i naręcze butelek pod pachą. - Tlen dla ciebie, paramedyczny dezodorant... - oceniła przyglądając się opisowi opakowania. Przedmioty wcisnęła medykowi do rąk i kontynuowała rozdawanki dalej. - Ty masz aparat - oceniła Black 2 przeskakując do kolejnej osoby. - Ty masz hermetyka... - odpowiedziała do Lectici. - Ty łap - powiedziała do Black 8 wciskając jej butelkę z tlenem. - Ty... - spojrzała na Leemana - Za wielki jesteś - skwitowała starając się ocenić, która z osób będzie mogła najlepiej wykorzystać ograniczone zasoby.
Mając dwie ostatnie butelki spojrzała po reszcie mniej znanych twarzy.
- Fush, masz jakiś zestaw naprawczy...? - zawiesiła głos, uznając dwie ostatnie butelki za materiał do przehandlowania. - Jak chcecie większe, to jest jeszcze 5 strażackich butli - oceniła i zaczęła zakładać jeden z dużych zestawów na własne plecy.

- Blachę. Jej chodziło o pancerz - Sanders gapił się na Tami i po chwili rzucił jej taksujące spojrzenie. Podarek łaskawie przyjął, tym razem niczego nie komentując, zamiast tego raz jeszcze przejrzał sprzęt. Na rany nie narzekał, mogło być gorzej. - Zostań tu dziewczyno, nie ma się co pchać z nami. Życie ci kurwa niemiłe.

Drobny pokaz przypadł Ósemce do gustu do tego stopnia, że prawie się uśmiechnęła. W ostatniej chwili opanowała mimikę, obracając butlę z tlenem aż do chwili, gdy odrzuciła ją dziwce.
- Pancerz. Nie masz trudno - lektor skrzyknął, parch splunęła na podłogę - Musisz oddychać. I nie gubić się. Pójdziesz w środku - tego co stanie się przy jej rychłej śmierci z woreczkiem diamentów nie mówiła, jako rzeczy oczywistej. Miast tego wyciągnęła łapę oczekująco, a widząc minę krupierki dostukała - Pół teraz. Pół na lotnisku - złote oczy wskazały diamenty.

Czarnowłosa zręcznie złapała rzucony pojemnik z tlenem i oglądała go ważąc w dłoniach i wodząc po nim wzrokiem. Spojrzała zaraz na wyciągniętą dłoń Black 8 i przygryzła wargę z zastanowieniem.
- Jedna czwarta. Muszę sobie jeszcze wykupić miejsce na przelot. - powiedziała podnosząc wzrok z dłoni saper na jej złote oczy.

Fush podszedł w tym czasie do strażackich butli tlenowych jakie przywlokla Kurson. Wziął jedną i ważył chwilę w dłoniach. Podniósł ją w obu dłoniach i potrząchnął sprawdzajac ciężar i zawartość. Pozostali z grupki skazańcy też sprawdzali i przymierzali się do tego plecakowego pojemnika.
- A niech stracę. - grenadier machnął ręką i przyjął proponowaną wymianę paramedycznego zasobnika z tlenem za jeden komplet wkładów naprawczych. Reszta zaczęła przepakowywać się i przywdziewać butle strażackie na swoje plecy i przemodelować swój ekwipunek by uwzględnić te zmiany.

- Po co się tak stroicie? I tak wszyscy zginiecie. - prychnęła z pogardą nie wiadomo skąd nadeszła gotka. Złożyła ręce na piersiach i patrzyła na przygotowania skazańców z równą pogardą jaką okazywała im w mimice i spojrzeniu.

- Ja pierdole... - syknęła momentalnie Grey 32 słysząc ten konkretny głos z tą konkretną emocją z tymi konkretnymi słowami. - Ostatnia butelka dla tego, co odjebie ją na miejscu...

Black 8 zrobiła dwa kroki do przodu, stając tuż przed drugą kobietą i warcząc nisko patrzyła z zaciętą miną prosto w jej twarz.
- ⅓ teraz. Drugie ⅓ na lotnisku - syknęła w rytm syntetycznych słów - Albo szukasz drogi sama. Twój wybór.

Słysząc czarnowłose szczęście Sanders parsknął, a na jego gębie pojawił się żywszy wyszczerz.
- Co tam, nie chodzisz do McDonalda bo tam sprzedają zestawy Happy Meal, no nie?

Gotka posłała mu w odpowiedzi krzywe, przedrzeźniające spojrzenie połączone z podobnym ruchem głowy.
- Nie bądź taki mocny. I tak zginiecie. Rozwalą was te gówna ze szponami albo załatwi waz burza. Wszystkich nas to czeka. Wszyscy zginiemy i już jesteśmy martwi. Tylko wy, te wszystkie gnojki, jeszcze tego nie łapiecie. - zaszydziła z wyższością i złością Alex patrząc z nienawiścią na wszystkich przepakowujących się skazańców.

Tami nie zawracała sobie nią głowy pochłonięta negocjacjami z Black 8. Skrzywiła się i zacisnęła ze złości usta w wąską linię. Po chwili bicia się z własnymi myślami ze złością sięgnęła znowu za dekolt, odsypała z małego woreczka kupkę kryształków i przesypała ją z powrotem na podstawioną dłoń Nash. Sam woreczek znowu schowała za dekolt.
- Ale jak tak to macie na mnie poczekać. Muszę się przebrać, tak nie pójdę. - powiedziała nadąsanym tonem.

- Oj się sfrajerzyłaś skarbie. - roześmiał czarnoskóry Dent. Przekładając coś po kieszeniach podszedł do trójki stojących kobiet. - To ja jestem głównym drajwerem tej taksówki na jaką idziemy i to ja pobieram taks. Dawaj dolę dla mnie. - wykonał ponaglający ruch przyzywania dłonią wyciągnietą w stronę krupierki w krótkiej kiecce.

- To wylewanie żali ci pomaga? Tak sobie radzisz ze strachem zanim pójdziesz się ciąć bombką za choinkę? - Grey 35 nadal pogodnie dochodził do sedna problemu czarnowłosej gotki z wybitnie zaintrygowana miną. Drapał przy tym zarośniętą szczękę, aż pojawił się etap dzielenia doli.
- Ej, mnie też się coś należy za to składanie was co kwadrans! - dodał z pretensją, przepychając się pod diamentonośne źródełko.
 
__________________
Jak zaczęła się piosenka, tak i będzie na końcu,
Upał na ulicy i plamy na Słońcu.

Hej, hej…
Perun jest offline