Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-09-2018, 07:19   #6
Obca
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację

Lauga przerwała na chwile jedzenie steków i przysunęła miskę ze swoją cebulką zupą trochę w stronę elfki.
- Możesz spróbować ode mnie jeszcze jej nie zaczęłam.
- Tylko jedną łyżkę, nie będę cię objadać. - uśmiechnęła się drowka, sięgając do miski z zupą. - Mmm… Faktycznie dobre, nic dziwnego, że tyle im tego schodzi - odparła odsuwając miskę z powrotem w stronę Laugi.



- Dwie gołąbeczki, z jednej jedzące miseczki - zażartował Bran.
- Owszem darzę Laugę sympatią, ale spokojnie wolę mężczyzn. - zaśmiała się elfka i pociągnęła łyk wina. - Cóż, koło tego serwowanego w karczmach w Wrotach Baldura stanąć sobie nie może, ale i tak dobre.
- Wszak o misce mówiłem, nie o łożu - sprostował Bran. - A co do wina to rację masz. Jak dobrze trafić, to we Wrotach lepsze dają. Ale w niejednej karczmie gorszy sikacz można znaleźć.
- No ba - odparła drowka. - Wrota to moje miasto, wiem gdzie znaleźć najlepsze wino. Jak kiedyś byśmy się tam znaleźli to muszę was zabrać do karczmy Pod Baranim Łbem. - Uśmiechnęła się i po raz kolejny napiła się wina.
- Pamiętam tylko jedno wino z tego miasta - wspomniała wojowniczka. - W Spłonionej Syrenie mieli Marsember Blush się nazywało i było... smaczne, choć wolę smak tego co robiliśmy z jarzębin w domu.
- Twoi rodzice robili wino? - zapytała elfka.
- Nieee.. znaczy tak, cała wioska je robiła - mówiła Lauga między kęsami mięsa - w Czerwonej Dolinie rosną prawie same jarzębiny, znaczy inni sadzili też inne owocowe drzewa, ale jarzębiny rosną tam najszybciej i naturalnie. Późną jesienią, po trzecim czy piątym przymrozku takim mocnym, albo w ogóle po pierwszych opadach śniegu zbierało się to co zostało na drzewach i nastawiało się wina, konfitury czy nalewki. Piwa z tego nie robiliśmy nigdy nie mieszkał u nas ktoś kto wiedział jak się piwo warzy.
- Jarzębiówka? Czy jak to zwaliście? - spytał Bran.
- Między sobą owszem, ale sprzedawało się jako “Bursztynowe Wino z Czerwonej Doliny”, wiecie bo pomarańczowy kolor.



- Aaaaa… Trzeba było tak od razu. Spotkałam się z tym winem raz, czy dwa razy w jakiejś karczmie we Wrotach Baldura. Faktycznie było dobre. - Arletta przytaknęła wojowniczce.
- Widziałem nawet, jak komuś podróbkę tego chcieli wcisnąć - stwierdził zaklinacz. - Kolor nawet miało podobny, ale smak w smak kupującemu nie poszedł. I Sprzedającemu butelkę na łbie rozbił.
- No właśnie, dlatego że u nas było dużo wina, to teraz preferuję piwa - powiedziała unosząc kufel i upijając parę łyków - nawet jeśli nic nie pamiętam po nich i musicie mi mówić co wyprawiałam, jak po Smoczym Oddechu, które zamówiłam w Pochyłej Latarni, pamiętasz Bran? - Zaśmiała się rudowłosa trącając czarodzieja łokciem w żebra.
- Twoje wyczyny były całkiem przyjemne dla oczu - zapewnił zagadnięty. - A gdyby stół wytrzymał, to już w ogóle widoki by były...
- Dobrze że jedno z nas pamięta - zaśmiała się jeszcze raz kończąc piwo, i odstawiając naczynie gdzie było jej mięso przysunęła sobie miskę z cebulową.
- Nie wiem, gdzie wtedy byłam, ale nie jestem pewna czy mam żałować, że mnie wtedy nie było - zaśmiała się elfka.
- Żałuj. Taniec z szablami, przy równoczesnym zbywaniu się niektórych fragmentów odzienia... Widzowie by się pozabijali, by być jak najbliżej - zapewnił Bran. - Dzięki temu miał ją kto łapać, gdy stół się przechylił.
- Muszę pamiętać, żeby przy was nie przesadzić z alkoholem, bo jeszcze się w te wasze zabawy wciągnę - zażartowała drowka spoglądając w swój kielich, który był już pusty.
- Nie bój się. Z tego co pamiętam obudziłam się we własnym łóżku, bez obcych osób towarzyszących... chociaż łomotanie w głowie jakie mi towarzyszyło do końca dnia mogło mieć własną świadomość, myślę.
- Ogniem trzeba było natrętów odganiać - powiedział Bran. - Pół nocy się do drzwi dobijali.
- Ja bardziej boję się o to, że mogłabym mieć predyspozycję do tego, żeby obudzić się nie we własnym łożu - zaśmiała się elfka. -W ten sposób poznali się moi rodzice, się jeszcze okaże, że to genetyczne.
- Małolaty nie powinny nawet myśleć o takich rzeczach - zażartował Bran.
- Dziewczyny szybciej dorastają w tych sprawach, Bran - “uświadomiła” maga Lauga
- Bran, ja mam pięćdziesiąt lat. Społecznie może wśród elfów nie jestem uznawana do końca jako dorosła, ale fizycznie i mentalnie już owszem. - drowka uśmiechnęła się. - Nie jestem dzieckiem.
- Widać - zapewnił ją zaklinacz. - Nie, że masz tyle lat - dodał.
- Uff… ulżyło mi, bo już myślałam, że wyglądam jak jakiś dzieciak. - odpowiedziała elfka z uśmiechem.
- Wyglądasz jak słodka szesnastolatka - z udawaną powagą oznajmił Bran. - W żadnym wypadku nie jak dzieciak.

“Nabija się z ciebie. Droczy się”, rozbrzmiał w głowie drowki głos Kokoro przed którym jakimś cudem rósł większy stosik misek, zapewne należących wcześniej do obecnie uczestniczących w burdzie.
- Mówisz? - drowka odpowiedziała na mentalną wiadomość Kokoro, po czym spojrzała na stos naczyń leżący przed mistykiem.
- Skąd ty wziąłeś kolejne porcje? - spytała zdziwiona.
- Mhm.- Mistyk zaś pokiwał głową potwierdzająco, po czym wskazał na jedną z misek leżących na stole obok trwającej burdy. Powietrze wokół niej zamigotało, a miska szybko, jak wystrzelona poleciała w kierunku ich stolika, lądując w rękach obcokrajowca. Ten zaś zabrał się za jedzenie, w sposób który mógł tłumaczyć jak dał radę zjeść tak szybko. Wykręcił bowiem kość z pieczeni i cały kawałek włożył naraz do ust, dość energicznie żując.
- Ty się jeszcze nie najadłeś? Ja bym już pękła od takiej ilości - odparła drowka, jednocześnie dyskretnie spoglądając na zaklinacza. “Droczysz się, hm?” pomyślała uśmiechając się pod nosem.
 
Obca jest offline