Wątek: [SF] Parchy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-09-2018, 15:41   #374
Proxy
 
Reputacja: 1 Proxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputację
Pytania do kapitana były raczej zbędne. Cel i motywacja były wystarczające. Grey 32 ustawiła się do lekarza, by ten chemią doszlifował wszystkie siniaki, a następnie zarzuciła kotwicę przy zgromadzonych zasobach. Nic dziwnego, że sama nie mogła niczego zdobyć po ogłoszeniu zbiórki. Zabrała przydziałowe fanty w postaci dwóch magów do pistoletu, paru medykamentów i granatu. Generalnie chujnia... Wypytawszy o dodatkowy sprzęt - otrzymała odpowiedź negatywną. Wypytawszy o pancerz, który był w lepszej kondycji, niż to co miała na sobie z Grey 29 - otrzymała odpowiedź negatywną. Wszędzie była degręgolada i wszyscy ranni lub martwi nie bez powodu dotarli do swojego stanu. Ich pancerze nie dały rady.

- Nie ma chuja, że tak wyjdę... - podsumowała do siebie Grey 32 i czym podebrała się pod boki i stała chwilę w skupieniu. Rozejrzała się i zniknęła na parę chwil w głąb bazy.

* * *

- Dogulas - saper prychnęła pod nosem, wskazując na młodą dziewczynę z pompką u pasa. Swoją część diamentów zagarnęła do kieszeni na udzie, tam gdzie moneta od… cholernego kaktusa. - Widziałam co potrafi robić z łapkami. Zręczna bestia - skrzywiła usta w czymś co przypominało krótki uśmieszek. - Pewniejszy strzał - na koniec popatrzyła na czarnucha, unosząc kontrolnie jedna brew ku górze.

- Młoda, spierdalaj - sykneła po raz drugi blond technik, po chwili jednak naszła ją myśl, którą wyżyła przez moment. W końcu się zreflektowała i zbliżyła do Alex badając odpowiednio, czy na wizji nie ma gdzieś Mahlera, czy innego gównodowodzącego. Wyciągnęła ramię i objęła jej szyje w kumpelskim geście, który pod maską był siłowo wymuszony. Głos Grey 32 obniżył się do dość prywatnego. - Te wszystkie gnojki same się tu zgłosiły. Ty tu, kurwa, jesteś przypadkiem. Nie pierdol mi o umieraniu, bo to właśnie mam w planie od kiedy mam Obroże na szyi. To jest sto razy prostsze niż gnicie w celi przez 30 lat. Polecam decyzję. Świat będzie tobie za to wdzięczny. Czego tu, kurwa, dokonasz, co? Znowu ktoś cię przerżnie? Będziesz na zmianę żreć i srać aż skończą się zapasy? Tu się, kurwa, świat tobie kończy. Tu jest jebana klatka. Chcesz żyć w klatce do końca? Zamknięta jak zwierze? My wychodzimy, bo mamy jaja zdechnąć jak sami sobie wybierzemy. Nie bądź pizda - zaakcentowała szarpiąc nieco objęcie. - Zrób coś z sobą.

- Wychodzicie nie dlatego, że macie jaja suko tylko dlatego, że wam kazali. Jak nie to was rozwalą od ręki i zdechniecie na miejscu a nie na zewnątrz - Alex zrewanżowała się Kurson swoją ripostą. Wypowiedź nadal ociekała pogardą i jadem gdy dziewczyna spojrzała tej drugiej prosto w twarz. A, że stały obok siebie odkąd Kurson ją objęła w przyjacielskim geście to odległość wielka nie była. - A jak ktoś mnie przerżnie to na pewno nie ty - fuknęła jeszcze jak rozzłoszczona kotka. Nie zaszczyciła też odpowiedzią Grey 35 zadowalając się krzywym i obrażonym spojrzeniem jakie mu posłała.

- O nie! Już wam zapłaciłam za bilet! Z nią się dogadujcie! - zawołała desperacko krupierka widząc, że wokół niej zbiera się coraz więcej diamentowych sępów. Wskazała na stojącą Black 8 której właśnie przekazała pulę przezroczystych kryształków. Dent przestał się uśmiechać i podszedł bliżej do pracownicy klubu. Tak blisko, i tak nachylił się do niej jakby zamierzał ją pocałować. Tylko mina coś niezbyt na to zapowiadała. - I po co wam te kamienie? I tak wam zabiorą jak wrócicie na orbitę - powiedziała nieco ciszej chyba trochę przestraszona tym napieraniem obcego faceta.

- Bo chcę, żebyś mi je dała skarbie - wycedził cicho ale groźnie parch mający licencję pilota. Dziewczyna zacisnęła zęby i cofnęła się ciut do tyłu i głębiej pod opiekuńczy uścisk Black 2.

- Ależ kiciu - niespodziewanie odezwała się Leticia która kończyła zakładanie butli strażackiej. Podeszła do Kurson i Alex. Gotka widząc ten ruch spojrzała na nią. - Dziubusiu, jeśli my wszyscy zginiemy to kogo ty będziesz tak bardzo nienawidzić co? - zapytała łapiąc ją wolną dłonią za policzki, ściskając przez co rzeczywiście powstał dziubek z ust Alex. - I kto cię będzie przywiązywał do regałów albo zmuszał do pracy na klęczkach bo sama nie masz jaj tego zrobić co? No? I nie będzie ci smutno jak nas już nie będzie co? - cekaemistka zapytała ironicznie a w tym całym pancerzu, butli i bojowym oporządzeniu wydawała się kilkukrotnie górować nad szczupłą gotką masą i gabarytami.

- Nooo... - przytaknęła Grey 32 - A tak to zobacz. Mam tutaj takie coś... - pokazała buteleczkę z tlenem. - Na górze jest co prawda chujnia, ale z tym to nawet dasz radę. Oddasz tlen jakiemuś Parchowi, żeby miał lepiej? Dojeb im, weź dla siebie. A skoro już masz czym oddychać - przycisnęła aparat tlenowy do twarzy Alex - To pójdź z nami. Co tutaj sama będziesz robić? Zajebiesz się z nudów. A tak to będziesz mogła jebać Parchów cały czas. Patrz - wskazała na Leticię - Twoja ulubiona Parch będzie tęsknić. Kto ją będzie przywoływał do pionu jak nie ty? - nagabywała cały czas, tym razem bardzo powoli stawiając kroki w kierunku wyjścia, ciągnąć w objęciu swoją ofiarę. - A do ciebie już startować nie będę. Nudno się pieprzysz. Może wygadana jesteś, ale do robienia to jesteś ostatnia. Weź Sandersa na lekcje, to ten to jest pojeb. Sprzętu nie wyhodujesz, trudno, ale może wtedy bym się zastanowiła. A tak - szarpnęła ponownie wymuszonym objęciem - To się podszkolisz i będziesz mogła jebać wszystkich po równo.
 
Proxy jest offline