Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-09-2018, 14:03   #50
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację

Rytuały

Gdy jechały we trójkę na miejsce rytuału, pogoda się pogarszała. Mgła zaczęła pełznąć pomiędzy drzewami i otulać ziemię. Czy była to mogła Jagody, czy upiorny orszak ruszał na łowy? Trudno powiedzieć. Pewnie dowiedzą się na miejscu. Tak czy siak mgła wydawała się niepokojąca w tej sytuacji. I sprawiała, że i Świerga i Ruta były ciche i milczące. Perka raz na jakiś czas spoglądała na świat duchów, obawiając się momentu w którym dojrzy we mgle coś więcej niż tylko wilgoć.
Na szczęście dotarli do drzewa przy drodze, bez odwiedzin upiorów. Mgła już całkiem otuliła ich swoim całunem. Samochód się zatrzymał i czarownice wysiadły z niego. Perka rozglądając się dostrzegła i Kusego i drzewicę. Oba stwory zbliżyły się do trójki czarownic, acz z przeciwnych stron. Widać jednak było, że trzymają się z dala od siebie. Najwyraźniej drzewica i Kusy nie przepadali za sobą.



- Dobra, asysta jest. - Perka odezwała się szeptem do pozostałych czarownic. - Bierzmy się do roboty. - Wydobyła z kieszeni kartkę z instrukcjami Liszki. Znała je na pamięć ale sprawdzić dwa razy nigdy nie zaszkodzi.
- Mam nadzieję, że nie będzie potrzeby korzystania z asysty.- Joanna wyjęła z kieszeni z skręta i zapaliła. Po raz pierwszy… na ich oczach. Było to zaskoczeniem dla obu czarownic, bo Świerga nie paliła. I nie śmierdziała tytoniem.
- Ostatni buch przed walką? - Perka przejęła zioła od Ruty i zdjęła bluzę, pozostając tylko w koszulce na ramiączka by wygodniej było jej pracować.
- Niezupełnie… walczymy z umarłymi.- mruknęła Świerga zaciągając się i krztusząc po chwili.
- To jedyne sztuczki jakie znam, które przeciw nim się nadają.- wyjaśniła.
- Dobrze… - Perka otworzyła woreczek z rozdrobnionymi ziołami i zaczęła pomału rozsypywać je we wzór przypominający gwiazdę, szepcząc krótką modlitwę do Nyji. Gdy skończyła stanęła przed czarną dziurą i pomału powtarzała słowa spisanego przez Liszkę uroku, tuż przed końcem, zgodnie z zaleceniem, zamierzając wrzucić kości do środka.
Zanim jednak to zrobiła… mgła zgęstniała i zrobiło się przerażająco zimno. Dziura pokryła się warstewką lodu zamykając przejście. Słychać było szaleńczych tętent koni i skrzypienie zbliżającego się wozu. Orszak upiorów nie zamierzał się poddać tak łatwo.
Zosia wrzuciła kawałek żebra do kieszeni i opierając się o drzewo spróbowała wykopać dziurę w lodzie.
Jednak zamarznięta woda okazała się twarda, jak lodowa kra w lutym. Świerga wydmuchnęła dym ze swego papierosa, który zmieszał się z mgłą dookoła czarownic i zaczął ją pożerać niczym żarłoczny potwór. Szary opar pochłaniał mglistą mgiełkę, tworząc powoli kopułę wokół nich zakrywającą pole widzenia. Marylka przytuliła się do blonynki drżąc lekko, a odgłosy zbliżających się upiorów narastały.
Zosia rozejrzała się szukając jakiegoś kawałka drewna.
- Ruta, masz zapalniczkę? - Podniosła z ziemi jakąś gałąź i zerknęła na czarownicę.
- Nie.. to znaczy tak.- rzekła Marylka i sięgnęła do kieszeni Świergi wydmuchującej z płuc coraz większe kłęby dymu. Po czym podrzuciła Perce wyciągniętą stamtąd zapalniczkę.
Perka chwyciła zapalniczkę i gałąź. Szybko wyszeptała krótki urok zapalając drewno magicznym płomieniem. Przysuneła pochodnie do lodu patrząc jak ten reaguje na płomień.
Topił się… przerażająco powoli. Tymczasem kopuła dymu zaczęła otaczać trójkę czarownic zasłaniając im pole widzenia. Natomiast słyszały dobrze… upiorne wycie, przecinające powietrze świsty bicza, jakieś wrzaski ni to kozie ni to ludzkie. Niemniej to właśnie wycia przeważały, męskie i ludzkie, upiorne i smętne i pełne gniewu. Dłonie i twarze pojawiały się w oparach papierosowych Świergi. Napierające na jej barierę, próbujące się przez nią przecisnąć lub ją strzaskać. Wykrzywione w gniewie i głodzie, pozbawione oczu.
- Światowidzie… pomóż. - Perka wyszeptała krótki urok i dmuchnęła na pochodnię, zmieniając jej płomień w coś co z dala mogłoby przypominać miotacz ognia. Skierowała strumień w stronę oblodzonego czarnego punktu.
Lód opierał się strumieniowi ognia coraz bardziej przypominającemu coraz bardziej płomień palnika acetylenowego. Niemniej zaczęła się przebijać, podobnie jak niektóre dłonie upiorów rozciągały dymną kopułę Świergi. Bo dym z jej skręta zamknął trójkę czarownic w kopule.
Wrzaski bólu dochodzące do nich, świadczyły o toczącym się boju. Ale kto w nim wygrywał?
Gdy tylko lód zaczął robić się cieńszy zaczęła na przemian dmuchać w niego ogniem i uderzać, by przebić się przez twardą powłokę.
Udało się… przebiła się w końcu. Otchłań w dole wydała się być pełna kołtującej czerni i czerwieni, a lód… zaczął od “zarastać” szczelinę.
Perka szybko wcisnęła żebro w niewielki otwór i popchęła je wciaż palącą się pochodnią.
Te zaczęło się żarzyć jak pochodnia, choć blask przypominał słoneczny. Błogosławieństwo z jakim zostało pochowane, modlitwy, pamięć i opieka nad grobem… to co dało żebru przebywanie w poświęconej ziemi teraz walczyło z ciemnością i żalem zapomnianych ofiar. Światło pożerało mrok i ataki na osłonę Świergi zelżały. Perka nie miała za wiele czasu na rozmyślania. Czas było dokończyć rytuał. Zosia pospiesznie zaczęła szeptać słowa rytuału starając się by jej wzrok cały czas utkwiony był w tkwiącym w czarnym punkcie żebrze. Gdy skończyła przyłożyła pochodnię do rozsypanych ziół, które mimo wilgoci i nierównego terenu zapłonęły, wypalając na ziemi pieczęć.
Głośny wrzask, nieludzki pisk… te dźwięki wręcz ogłuszyły czarownice, gdy upiory zaczęły ginąć w zawrotnym tempie, jeden po drugim. Znikały twarze i ręce napierające na dymną kopułę Świergi. Wyglądało na to, że świat… powoli się uspokaja.
- Rozproszyć?- zapytała Joanna.
- Tak. - Perka zgodziłaby się na wszystko byleby na chwilę zapanowała cisza i spokój.
Powoli szary opar rozwiewał się odsłaniając przed trójką dziewczyn, ciemną cichą i mglistą noc. Typowy obrazek dla tej pory roku.
- Chyba się udało. Oby.- oceniła blondynka.
Perka klapnęła tak jak stała, siadając na lekko przypalonej trawie. Dopiero gdy jej nogi zostały zwolnione z obowiązku dźwigania reszty ciała, pozwoliła sobie na wejście do świata duchów.
Nie było tam nikogo… ani drzewicy, ani kusego, ani upiorów… w powietrzu unosiły się ślady kolorowych mgiełek… krwi duchów, takich jak Kusy. Niestety przy tym całym zamieszaniu nie była nawet pewna czy drzewica jej pomogła. Nie ważne… po prostu odciągnie tych chłopaków jutro od tego przeklętego drzewa. Przyjrzała się miejscu, w którym do niedawna był czarny punkt upewniając się czy udało się jej je zamknąć. Obszar wydawał się już zwyczajny, jakby nigdy nic tu się nie wydarzyło.

- Dobra… - Perka powróciła wzrokiem do świata żywych i opadła na trawę. - Jest czysto… teraz tylko rytualik dziękczynny i będzie bosko. -
Przymknęła oczy delektując się chwilą ciszy.
- Ruta ty to rób. Ja sił nie mam.- Świerga padła na ziemię i leżała dysząc ciężko.
- Tak to jest. Palenie szkodzi zdrowiu.- odparła mentorsko Marylka.
- Zależy czego. - Zosia uśmiechnęła się. - W takich chwilach marzy mi się twój skręt z sabatu.
- Mam takie!- odparla Ruta. Bo oczywiście że miała.
- Później…- warknęła Joanna przypominając sobie efekty ziołowych sztuczek Marylki.
- Ok… - Perka usiadła ponownie na ziemi i sięgnęła po swoją wygaszoną już pochodnię. - To co.. może rozpalimy ognisko gdzieś na uboczu, co by za bardzo nie rzucać się w oczy? - Spojrzała na Rutę.
- Jestem za… świętujmy.- odparła radośnie Ruta ruszając przodem, prosto w las, by znaleźć miejsce do zabaw.
Perka dźwignęła się z ziemi i zerknęła na Aśkę.
- Idziesz z nami, czy zaczekasz tutaj. Postaram się by szybko to skończyć. - Uśmiechnęła się do wilczycy.
- Akurat w to uwierzę… - uśmiechnęła się złowieszczo Joanna nie ruszając z miejsca.- zaraz do was dołączę.
Perka ruszyła za Rutą zgarniając po drodze z ziemi swoją bluzę.
Zosia musiała wejść dość głęboko w las, by dostrzec ognisko i Rutę… z rozpuszczonymi włosami opadającymi na plecy, w bieluśkich majteczkach na pupie, wijącej się rozpustnie i zmysłowo wokół ognia w szalonym tańcu i ze skrętem domowej roboty tlącym się w kąciku jej ust. Zosia uśmiechnęła się i zaczęła zrzucać z siebie wszystkie ubrania, pozostawiając jedynie koronkowe majtki. Podeszła do Ruty i objęła ją by dalej wspólnie kontynuować taniec.
Palce Ruty wślizgnęły się pod majtki Perki i zaczęły ściskać jej pośladki drapieżnie wbijając lekko paznokcie w pośladki. Dziewczyna naparła ciałem na Zosię próbując ją zachęcić do przejęcia niedopałka z jej ust i sztachnięcia się parę razy.
Perka przywarła swoim ciałem do drugiej czarownicy i wargami sięgnęła po skręt by się nim zaciągnąć. Wypuszczając powoli dym nosem, uśmiechnęła się do Marylki.
Przez ciało Zosi przeszedł dreszcz, wywołany paznokciami wbitymi w skórę, ocierającym się drobnym biustem Marylki, wiatrem, chłodem nocy i żarem ogniska. Nagle wszystkie doznania zrobiły się wyraźniejsze i bardziej odczuwalne. Nagle… zmysły zrobiły się bardziej wyraźne. Zosia wyrzuciła końcówkę skręta do ogniska i przywarła ustami do Marylki ocierając się swoimi piersiami o jej. Dłonie rudej czarownicy szybko odnalazły drogę pod majtki kochanki i zanurzyły się tam by także mocno ścisnąć jej pośladki.
Marylka odzwajemniała pocałunki łapczywie dociskając usta do warg Perki, jej skóra wydawała się płonąć żarem, twarde szczyty piersi wręcz pocierały się o skórę Zosi niczym kreda o tablicę. Nic dziwnego że Marylka była już goła. Zosia czuła wyraźnie na sobie swoje majteczki, wręcz ocierające się o jej ciało. No i… dostrzegła ją. Wilcze oczy Aśki przyglądały się dwóm całującym dziewczynom. Ale Zosia czuła się tu pochwyconą ofiarą… zarówno Ruta jak i Świerga planowały zabawić się jej kosztem… choć, czy jej przeszkadzało w tej chwili stać się rozrywką obu czarownic na raz?
Zosia obróciła się plecami do Aśki i zakręciła ponętnie pośladkami nie przerywając pocałunków, którymi obdarzała wargi Ruty. Jej dłonie uciekły od pośladków kochanki i gwałtownie wcisnęły się pomiędzy ich ciała, ściskając mocno niewielkie piersi Marylki.
Marylka odrzuciła głowę do tyłu eksponując swą szyję i mocniej wypinając piersi, pozwalała się bawić swoim ciałem drżąc z zimna i podniecenia za razem. Ściskała mocno pośladki Perki, z których to kolejne dłonie zaczęły zdzierać majtki… a gdy te opadły na kostki Perki, czyjś zwinni języczek zaczął leniwie i prowokacyjnie wodzić pomiędzy pośladkami Zosi, naciskając czubkiem na bramę wyuzdanych zabaw. Dość letnia zwykle podnieta, tym raze była mocniejszym impulsem… wszak Zosia była teraz nieco bardziej wrażliwa na dotyk… wszędzie.
Perka krzyknęła z rozkoszy i odruchowo rozsunęła nogi, stojąc okrakiem i ułatwiając dostęp do swojej pupy. Wtuliła twarz w szyję Marylki na przemian to zaciągając się jej zapachem to smakując skórę kochanki. Palce dłoni Zosi, przesuwały się powoli po skórze piersi Marylki badając każdą najdrobniejszą żyłkę, każdą maleńką nierówność, szybko trafiły na karmelki i już przy nich utknęły ciesząc się ich fakturą, ściskając za twarde szczyty.
Pomrukiwania i ciche jęki Ruty drżącej pod pieszczotami przechodziły w coraz głośniejsze okrzyki, ale i Perka miała problemy z zachowywaniem się cicho, gdy czuła dłonie obu kochanek ściskające jej pupę. A język Świerki, wodzący między pośladkami i sięgający niżej by posmakować nektaru jej kwiatuszka.
Zosia krzyknęła dochodząc gdy tylko zwinny język Aśki otarł się o jej wrażliwy punkcik. Wpiła się ustami w szyję Ruty ssąc ją mocno i dając upust dreszczom, które nagle zawładnęły jej ciałem.
- Aleś ty wrażliwa…- zaśmiała się Świerga dając mocnego klapsa w pośladek Zosi. Rozgrzewający ciało i przeszywający je zarówno bólem jak i perwersyjną przyjemnością. Blondynka nie dawała jej odetchnąć.
- To ten skręt… też powinnaś. - Perka zamruczała i wypięła się w stronę Aśki.
- Może… ale ostatnio była Liszka…- palec Świergi zanurzył się między pośladki Perki, podbijając jej bramę perwersyjnych rozkoszy.- Teraz twoja kolej. -
Tak wyraźnie i mocno wyczuwalny, jakby to była męskość kochanka.
- Jak… jak to? - Perka zadrżała i poczuła jak nogi lekko się pod nią uginają.
- Złapałyśmy cię, więc jesteś nasza…- zamruczała złowieszczo Świerga poruszając powoli palcem w pupie kochanki, a Marylka szepnęła.- Ona tak tylko… straszy… nie przejmuj się.
- Yhym. - Zosia objęła Rutę mocno czując jak jej ciało przeszywają kolejne fale dreszczy.
- Więcej?- Świerga przyspieszyła ruch palca z sadystycznym uśmieszkiem.
- Tak...mocniej. - Po kilku kolejnych ruchach Zosia doszła ponownie z głośnym okrzykiem i już całkowicie zawisła na ramionach Ruty. - Jeszcze… na ziemi?
- Ja bym chciała trochę przyjemności… otrzymać… a i pewnie Aśka też…- zamruczała Marylka siadając i tuląc do siebie kochankę. Jedynie goła Świerga stała górując nad nimi.
- Ona nic nie mówi. - Perka zsunęła się w dół kochanki i przywarła ustami do jej piersi, wypinając się w stronę Świegi.
- A co mam powiedzieć? Niezły tyłeczek.- zaśmiała się Aśka kucając i dając mocnego bolesnego klapsa w pośladek rudej czarownicy. Tymczasem Ruta muskała swą kobiecość palcami rozkoszując się pieszczotą ust kochanki.
- Że chcesz poczuć moje palce w sobie? Mój język? - Zosia uśmiechnęła się do wilczycy i sięgnęła dłonią w dół dołączając do palców Marylki w pieszczeniu kwiatu ich właścicielki.
- Język… palce już masz zajęte.- Wilczyca obeszła kochanki i stanęła przed ich głowami, chwyciła za pukle Perki przyciągając jej oblicze do swojego wilgotnego podbrzusza. Zosia wysunęła język i przesunęła nim po kwiecie Aśki. Kobiecy smak niemal eksplodował w jej ustach na chwile pozbawiając ją oddechu. Czuła się jak dziecko, które po raz pierwszy spróbowało czegoś kwaśnego. To był szok ale chciała więcej. Jej język przyspieszył i coraz zachłanniej zlizywał soki wilczycy.
Pomruki Joanny zmieniły się w pojękiwania, lekko drżące biodra starały się lekko poruszać pod jej pieszczotą… i dziewczyna moczyła się jeszcze bardziej. Poza tym Perka czuła rywalizujące z jej palcami, paluszki Ruty razem pieszczące jej kwiatuszek.
Chciała więcej, mocniej. Przyspieszyła ruchy swoich palców i przyssała się do wrażliwego punktu Aśki. Gdyby tylko nie musiała się opierać na drugiej ręce… Tak bardzo chciała dotknąć swoich piersi, zanurzyć palce w swoim kwiecie.
- Nie… przesadzaj… z szybkością… to nie wyścig.- wysapała Ruta wijąc się pod pieszczotami. Joanna mając wolną jedną rękę używała do pieszczenia swojego biustu, drugą nie pozwalając uciec kochance. Dochodziła… a jej kwaśny smak niemal wypełnił kubki smakowe Perki.
- Yhym… - Spróbowała zwolnić, ale jej ciało nie chciało tego robić. WIęcej, jedyne o czym mogła myśleć to by doświadczyć jak najwięcej. Wsunęła w Rutę kolejny palec, atakując jej kwiatuszek. Z głośnym piskiem Joanna dotarła na szczyt niemal pryskając swoją żądzą na twarz kochanki. Dysząc ciężko oderwała się od ust Perki pieszczącej ciało Marylki. Druga ofiara pieszczot Zosi była już blisko, niestety… niewystarczająco blisko dla niecierpliwej rudowłosej kusicielki.
Perka zsunęła się w dół i przywarła ustami do kwiatu Marylki. Smak jednej kochanki wymieszał się ze smakiem drugiej gdy zanurzyła swój język w jej kwiatuszku.
Marylka zaś zachłannie całowała Zosię nie mając chyba nic przeciwko nowemu smakowi. Pochwyciła za włosy kochankę nie dając jej uciec przed kolejnymi pocałunkami, nim doszła gwałtownie do szczytu. Perka podniosła się lekko oddychając przy tym z trudem. Jej ciało boleśnie drżało, głodne pieszczot. Ręką sięgnęła do swojego kwiatu i brutalnie zanurzyła w nim palce, delektując się tym jak pływają w jej własnej wilgoci.
- Wyciąg te palce… kto ci pozwolił. - zaśmiała się Świerga wstaję, opierając stopę na ramieniu Perki i popychając ją na plecy.- To my się pobawimy twoim ciałkiem, nie ty.
Zosia uśmiechnęła się i pokazała wilczycy język.
- Jesteście zbyt wolne. - Demonstracyjnie wsunęła w siebie kolejny palec.
- To ty jesteś niecierpliwa.- oceniła Joasia. Obie dopadły leżącą Perkę, Świerga z lewej, a Ruta z prawej strony. Wyrwały jej dłoń siłą z intymnego zakątka i wsunęły swoje palce podbijając kobiecość swojej ofiary brutalnie, mocno i bez litości. Usta obu kobiet skupiły się na jej biuście, każda miała dla siebie jedną jej pierś, do lizania, całowania i kąsania… w zależności od upodobań i nastroju.
Perka jęknęła odrobinę ze złości, ale przede wszystkim z rozkoszy. Rozchyliła szeroko uda dopuszczając jak najgłębiej obie kochanki i czując jak ból miesza się z przyjemnością.
Te… nie marnowały czasu i nie bawiły się w subtelności, traktując biust kochanki jak plac zabaw dla swych ust, języka i zębów. Równie brutalne pieszczoty Zosia odczuwała poniżej. Nie oszczędzały jej ciała, wiedząc że to lubi i testując możliwości jej kobiecości, aż do granic ich wytrzymałości. Perka miała niemal wrażenie, że jej ciało się rozrywa. Jednak nawet mimo tego bólu doszła ponownie wyginając swoje ciało w łuk.
Przez chwilę leżały tak we trzy, na zimnej trawie i ziemi grzejąc się żarem ogniska i ciepłem własnych ciał.
- Chyba powinnyśmy wracać.- rzekła w końcu Marylka.
- Powinnyśmy. - Perka pogładziła włosy obu kochanek. - Wymęczyłyście tak Liszkę?
- Bardziej.. poczekaj jeszcze dwadzieścia minut, a zaczniemy męczyć cię od nowa.- dodała z chichotem Ruta.
- To lepiej nie. Wilga na pewno już się zamartwia. - Zosia pomału uniosła się siadając na trawie. - Dobrze nam poszło.
- I jest już.. druga, albo trzecia w nocy.- stwierdziła Ruta wpatrując się w niebo.
- Jest grubo po czwartej.- poprawiła ją Joanna.
Zosia westchnęła ciężko wstając i ruszając w stronę ubrań. - A mnie czeka rano spacer pod pewne drzewo.
- Tak… straszne.- zaśmiała się ironicznie Świerga również idąc w tym samym kierunku. Jedynie Ruta się nie przejmowała jeszcze swą golizną i zabrała się za gaszenie ognia.
- Też lubię pospać, wiesz? - Perka pokazała Aśce język po czym wypięła się w jej stronę naciągając majtki.
- Taaa… ale coś innego wolisz bardziej.- mruknęła wilczyca dając klapsa w pupę Perki, by przypomnieć co takiego woli.
- Tylko dlatego, że wokół mnie kręci się tyle seksownych kobiet. - Zosia wcisnęła się w spodnie i sięgnęła po zrzucony pospiesznie stanik. - Przejdziesz się tam jutro ze mną?
- Tak. Tak… pomogę.- odparła blondynka kończąc ubieranie i zerkając na Marylkę, która z racji niewielkiej ilości ubrań jakie nosiła, już zdołała się ubrać.
Perka uśmiechnęła się i z zaskoczenia pocałowała Aśkę w policzek.
- Dziękuję.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline