Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-09-2018, 18:49   #10
Obca
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację


Wojowniczka odłożyła swoją tarczę i miecz pod jedną ze ścian, plecak rzuciła na swoją cześć łóżka i zaczęła zdejmować swoją koszulkę kolczą i resztę elementów zbroi jaką posiadała i nosiła. Była to standardowa pospolita zbroja noszona przez mężczyzn, a nie taka jak u bardziej doświadczonych i lepiej zarabiających wojowniczek których zbroje nie tylko spełniały swoją rolę obronną, ale i były dopasowane do ich ciał podkreślając wszystkie walory tychże wojowniczek. Laugi nie było stać na coś takiego...jeszcze. Wraz z butami elementy zbroi wylądowały na jednym z krzeseł. Zapewne jakby Lauga miała własny pokój jej dobytek szybko skolonizowałby cała podłogę, wojowniczka nie była najporządniejszą osobą w drużynie.
Swoje manatki wyrzuciła z plecaka na łóżko, wyciągnęła z nich kawałek mydła, i jakiś flakonik złapała też zapasowe czyste ubranie i jakąś sakieweczke z nieznaną zawartością.
- Idę skorzystać z łaźni, błagam nie zaśnij z zamkniętymi od środka drzwiami i oknami bo będę musiała iść spać do nich - poinstruowała chłopaka rudowłosa i drepcząc boso po drewnianej podłodze ruszyła do małego pokoiku robiącego w karczmie jako łaźnia.

~~Łaźnia~~
Pokoik jak jej się wydawało wcale nie był mały, przynajmniej nie tak jak by się spodziewała po karczmie w tak małym miasteczku, mieścił piec na którym grzała się ciepła woda dla gości w dwóch kotłach, duża beczka z zimną wodą, zapewnia służąca do napełniania kotłów żeby co chwila nie latać do studni po wodę, dwie drewniane baliez krzesełkami oddzielone od siebie solidnym, ale widać, że leciwym kawałkiem jutowej, trochę przezroczystej tkaniny i socjalny kawałek mydła.
- Nie no, luksus - Powiedziała do siebie dziewczyna, biorąc do ręki “wspólny” kawałek mydła, jej wzrok spoczął na jeszcze jednej rzeczy znajdująca się na wyposażeniu pokoju.
- Hi hi hi…- dziewczyna nie opanowała cichego chichotu biorąc drewniany przedmiot do ręki - no ja nie mogę …
Wojowniczka przelała wodę z obu kotłów do jednej z bali i pędzona dobrym wychowaniem napełniła je nowo zimna i postawiła na piecu. Jej świeże ubranie położyła na krzesełko, mydło na krawędzi balii, a flakonik na podłodze. Tam też wylądowały jej noszone od tygodnia ubrania czekając aż przy okazji je umyje. Zasunęła swoje jutowe zasłony by nie wprawiać w zakłopotanie jakiegoś innego gościa, który przyszedłby się wykąpać. W ostatniej chwili wróciła i zabrała dla towarzystwa wcześniej znaleziony przedmiot.
Rudowłosa weszła do bali zanurzając się w niej cała by wynurzyć się dopiero jak zabrakło jej powietrza i tylko wystawiając część głowy by jej nosek znalazł się nad powierzchnią tafli wody. Dziewczyna obserwowała chwilę, jak wśród oparów ciepłej wody pływał sobie zabrany do kąpieli towarzysz.
Mała drewniana kaczuszka dzielnie przemierzała baliowe jezioro, mimo mgły, jaka na nim panowała, brnęła do przodu nieświadoma bycia obserwowaną przez dwoje niebieskich oczu.
Nagle, coś wynurzyło się na drugim końcu jeziora , powodując że kaczuszka została porwana po większe fale, niebezpiecznie kołysząc się na nich.
Mimo że po pewnym czasie fale zmalały, to nadal ich kołysanie było na tyle żwawe, że kaczuszka zderzyła się z granicą jeziora, a może był to koniec świata? Granica niesprawiedliwego świata, który sprawił, że kaczuszka mogła tylko pływać, a nie - jak inne kaczuszki - wzbić się w powietrze i poszybować w przestworza.
Te nieme skargi na swój los przerwało wynurzenie się z wody tuż obok Kaczuszki białego potwora, albo jego części. Długa jasna prosta kończyna wynurzyła się z odmętów i było jej coraz więcej i więcej i unosiła się coraz wyżej i wyżej, aż wyglądała jak długie białe wystające z tafli jeziora drzewo, albo jakaś prosta budowla… drewniana kaczuszka nigdy nie widziała drzewa ani żadnej innej budowli, ale gdyby miała takie doświadczenie właśnie do nich porównałaby widok, jaki nastał na baliowym jeziorze.
Tak jak białe coś wynurzyło się z wody to tak samo do niej powróciło, zostawiając za sobą mętną wodę i małe ilości piany pachnące lawendą. Oczywiście kaczuszka nie wiedziała co to jest piana ani jak pachnie lawenda, była z drewna i nie miała nozdrzy, o zmyśle powonienia nie wspominając.
Sytuacja powtórzyła się, ale białe coś wynurzyło się trochę dalej i schowało się w wodę szybciej niż pierwsze, powodując taką falę która wyskoczyła za drewnianą granice jeziora w odmęt nicości. Te same fale wywołały prądy, które poniosły kaczuszkę na miejsce jeziora, które było zachwaszczone czerwonymi wodorostami, unoszącymi się zaraz pod wodą.
Normalne kaczki czasem jedzą wodorosty, ale ta nie miałam żołądka nawet takiego drewnianego, więc nie odczuwała takich pragnień jak głód czy pragnienie, nie umiała też czuć dotyku, więc nie poczuła, jak malutkie białe odnóże czegoś co również przebywało w tym zbiorniku wodnym dokonuje kontaktu z drewnianym kuprem kaczuszki i odpycha ją w druga stronę, z dala od wynurzonej białej części, pokrytej czerwonymi wodorostami.
W kolejnych mijających chwilach Kaczuszce znowu towarzyszyły wielkie fale spowodowane wynurzeniem się białego czegoś z wody i wychyleniem się za granicę w przepaść wypinając w stronę kaczuchy swoje bardziej zaokrąglone elementy.
Możliwe, że widok zaokrąglonych części kaczuszka odebrałaby jako obrazę, a drugiego skupiska czerwonych wodorostów jako gorszący...gdyby jej oczy nie były z drewna i posiadałaby zmysł wzroku albo zasady moralne.
Kiedy stwór dzielący z nią... albo nim, kaczuszka jak zmysłów nie posiadała też płci, więc trudno było rzec, jaką preferowała, lub preferował mieć, więc decydując arbitralnie dalej będziemy określać kaczuszkę jako ‘ona’, więc kiedy stwór dzielący z ‘nią’ zbiornik wodny wrócił, a właściwie wróciła, bo stwór był potwierdzonego rodzaju żeńskiego, to impet z jakim to zrobiła po raz kolejny wylał z bali pokaźną falę wody i tylko jakimś kosmicznym zrządzeniem losu drewniana kaczuszka w ostatniej chwili odbiła się od krawędzi bali i zamiast wraz z chwilowym wodospadem wody wypaść w nicość, zanurzyła się całkowicie w wodzie. Obróciła się w niej do góry nogami, a właściwie dnem, po czym działająca fizyka świata i to, w jakim kształcie ją wystrugano, sprawiło, że wypływając na powierzchnię obróciła się już poprawnie.
W tym czasie jakby nic stwór płci żeńskiej splatał przy pomocy “granatowego paska” czegoś co wyciągnąć z nicości poza zbiornikiem wodnym oplatał rude wodorosty doczepione do swojego jestestwa. Musiał zrobić coś jeszcze, ale nawet gdyby drewniana kaczuszka umiała myśleć swoim nie wystruganym drewnianym mózgiem, to pewnie nie wiedziałaby co i po co stwór wyprawiał, ale na pewno zauważyłaby, że kiedy skończył, zrobiło się spokojnie.
Istota dzieląca zbiornik wodny z drewnianą kaczuszką nie powodowała już wielkich fal tylko wylegiwała się, opierając swoje kończyny o krawędź zbiornika, tylko co jakiś czas trącając drewnianą kaczuszkę inną kończyną, zmuszając ją do szybszego pływania po tafli wody lub odpychając ją od siebie, kiedy ta dopłynęła do jednej z dwóch wielkich wyspopodobnych kończyn i wydając z siebie mruczone melodie, których kaczuszka i tak nie słyszała, bo nie miała uszu.

 
Obca jest offline