Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-09-2018, 15:54   #21
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Mężczyźni weszli na pokład, minęli zajętych pracą marynarzy i ruszyli na tył statku. Za drzwiami był mały korytarz. Drzwi po każdej ze stron, a na końcu schody prowadzące na dół.
- Po lewej kajuta kapitana, a po prawej pasażerska - powiedział młodzieniec i po zapukaniu otworzył drzwi po prawej. - Zapraszam.

Tanyr, Sher, Kaelon i Rotus znaleźli się w kajucie, w której drużyna miała spędzić kilka najbliższych dni i nocy. Pomieszczenie było duże, znajdowało się w nim aż siedem hamaków, trzy skrzynie zaopatrzone w kłódkę i klucz, oraz dość spora ława - a i tak było jeszcze dużo miejsca wolnego.
Gdy tylko znaleźli się w środku, na twarzy marynarza zagościł szczery uśmiech, a uwaga jaką im do tej pory poświęcał została całkowicie przekierowana na kogoś innego.
Na jednym z hamaków, w prawym kącie pokoju, leżała rudowłosa dziewczyna.


Ładna, młoda kobieta, o kuszących ustach. Ubrana w skąpy strój z czarnej skóry, na który składała się spódnica do połowy ud, oraz kamizelka krojem bardziej przypominająca jednak napierśnik. Stroju dopełniały czarne wysokie buty.
- O! Siemka! - powiedziała z uśmiechem, wstając jednocześnie. - Płyniemy razem?
- Tak nam przynajmniej powiedziano. Witam. Tanyr
- przedstawił się. - A to jest Novio.
Pies na powitanie zamachał ogonem i wyszczerzył się w psim uśmiechu.
- Jestem Ruth - przedstawiła się panna. - I można mi mówić Ruda. Też reaguję - dodała od razu, z wyraźnym uśmiechem. Jednocześnie przyjrzała się dokładnie całej czwórce.
- Kaelon. Bardzo mi przyjemnie. - Tutaj elf skłonił się bardziej dystyngowanie. Dalej preferował jednak powściągliwe zachowanie. Mając na uwadze dobro misji, uznał, że obecność osoby postronnej w kajucie stanowi niezbyt fortunną okoliczność. Tym niemniej, na razie wystarczyło po prostu zachować czujność, bez popadania w panikę.
Sher Nazar zaś wszedł bez słowa, węsząc po kajucie. W przeciwieństwie do poznanej parę godzin temu czarodziejki, tutaj nie wyczuł żadnych perfum, a jedynie naturalny zapach kobiety. Oprócz tego pachniało pieczoną rybą oraz piwem. Nie podobało mu się, że mieli dzielić miejsce z jakąś obcą babą. Khajit miał zamiar mieć oko na szkatułkę przez cały rejs.
- Ruda? Trudno się dziwić. - Tanyr uśmiechnął się lekko, po czym zajął jeden z hamaków, a następnie wrzucił do skrzyni swój bagaż.
Dziewczyna odwzajemniła ukłon i to dość nisko, nieświadomie chwaląc się przy tym wyraźnie odsłoniętym dekoltem.
- Śniegowy elf z khajiitem, to nieczęsty widok - skomentowała z uśmiechem. - A to już wszyscy, czy będzie jeszcze trzech? - spytała.
- Dwóch jeszcze - odparł Tanyr. - Chyba że kapitan jeszcze kogoś dokooptuje.
- A, to spoko
- odparła Ruda z zadowoleniem. - Trochę się płynie, ale mam karty i kości. Możemy se pograć. A macie jakąś flaszkę? - zagadała.
- Niestety, nic do picia - odpowiedział Tanyr. - Ale jakieś karty... Czemu nie. Jakoś można zabić czas... w odpowiednim towarzystwie. - Zmierzył współlokatorkę uważnym spojrzeniem, a ta uśmiechnęła się zadowolona.
- Widzę że to pozytywna uwaga. Dzięki podróżom zdobywamy unikalne doświadczenia. Nie mogę mówić w imieniu dzielnego i zacnego kompana-Khajita, ale jako śnieżny czy śniegowy elf, choć widywałem ludzi częściej, to potrafią być dalece bardziej unikalni, niż przedstawiciele innych, choćby i egzotycznych ras.
Kaelon nie był przeciwny nowym znajomościom. Wszakże postanowił mieć baczenie na Tanyra - jako aktualnego posiadacza szkatułki. Oby tylko gra w karty i kości nie uległa eskalacji do rozmiaru walki o powodzenie misji, już na tym etapie.
Przez cały czas Kaelon nie mógł się podzielić dość istotnymi przemyśleniami - obecnie nie mógł, zważając na obecność osoby postronnej. Skądinąd bardzo miłej, ale tym bardziej - lepiej jej w to było nie plątać.
Dziewczyna wpatrywała się przez chwilę w elfa, zastanawiając się nad jego słowami.
- No tak - powiedziała po chwili, zgadzając się z nim.

Sher zajął jeden z hamaków, który okazał się nader wygodny. Przełożył jedną łapę przez drugą i położył na nich łeb, resztę ciała wyginają w nieco dziwny i nienaturalny sposób, zapychając całe legowisko. Obserwował współlokatorów, nie mieszając się do ich zajęcia. Ograliby go pewnie i w wojnę, khajit nie miał ani szczęścia do kart, ani nie kojarzył tych wszystkich gier.

Zaraz potem, Ruth, Tanyr i Kaelon zasiedli na podłodze, rozkładając na ławie karty. Nie grali jednak na pieniądze, a dla przyjemności. Stawką były historie - ten kto przegrał musiał opowiedzieć pozostałym jakieś zdarzenie ze swego życia.
Dziewczyna przegrała dwa razy. Opowiedziała, że kiedyś opuściła miasto w bardzo deszczowy dzień i po paru godzinach błądzenia po błotnistych drogach dotarła wreszcie pod dach - do miasta, tego samego z którego wyruszyła. A pewnego wieczoru wypadła z balkonu na wóz i jak się rano obudziła była o dzień drogi od “domu”.
Tanyr i Kaelon też przegrali po razie i musieli opowiedzieć coś ze swojego życia.

Tanyr przedstawił barwną opowieść o podróży przez bagna, podczas której nie tylko zgubił drogę, ale i stracił część bagażu. I o tym, jak ciepło" przyjęto go w osadzie, do której dotarł po wyjściu z tychże bagien.

Potem do grona zgromadzonych dołączył Delamros.
- Jestem, wszystko w... - miał spytać, czy wszystko w porządku, ale dostrzegł że nie byli tam wyłącznie we własnym gronie.
- Ach, witam piękną panią. Jestem Delamros, a pani? - powiedział, kłaniając się lekko panience. Dziewczyna ewidentnie wpadła mu w oko.
- Jestem Ruth - odpowiedziała z uśmiechem, a gdy się okazało, że mężczyzna poczęstował zgromadzonych butelką rumu, i miał jeszcze drugą w zapasie, Ruth była gotowa jeść mu z ręki. I tak się rozkojarzyła, że przegrała kolejną partię, opowiadając potem o randce na której zupełnie nie pamiętała imienia chłopaka.

Wtedy to, do kajuty pasażerów dołączył Zevran i drużyna była w komplecie. Dziewczyna spojrzała na nowo przybyłego.
- Tanyr, ty mówiłeś że jeszcze dwóch, ale nie chwaliłeś że takie przystojniaki - wyrwało się rudej. - I do tego z flaszką - dodała szczerze uśmiechając się do Delamrosa.
- No proszę, widzę że panowie się już integrujecie - powiedział z uśmiechem na powitanie Piwny Rycerz, po czym rzucił wzrokiem po pomieszczeniu, finalnie skupiając wzrok na dziewczynie.
- Zevran, miło mi! - powiedział uśmiechając się jeszcze szerzej i kłaniając elegancko. - Nie sądziłem, ze będziemy mieć tak nadobną współtowarzyszkę podróży. Żeby nie było, ja też nie z pustymi rękami, choć gdybym wiedział, że tak sytuacja wygląda to zakupiłbym więcej… - dodał od razu, wyciągając zza paska flaszkę przepalanki kupionej w karczmie i podchodząc do kufra znajdującego się najbliżej niego, po lewej. Szybko wrzucił tam wszelkie swoje rzeczy i zamknął zamek, klucz chowając w kieszeni spodni.
- Można się dosiąść, czy to zamknięta rozgrywka?- zapytał odwracając się do reszty.
- Siadaj - powiedział Tanyr. - Otwarta. Na dodatek stawki są nietypowe. Nie, to nie rozbierany poker... Płaci się opowieściami. Warunek - muszą być autentyczne. I mogą być dla dorosłych - dodał, kątem oka spoglądając na Ruth, która zachichotała zadowolona, przykrywając usta dłonią.
- Przy dotychczasowej passie, powinniście grać w rozbieranego - skomentował Sher Nazar, wyciągając rękę, by zwisała swobodnie z hamaka.
Zevran skwitował słowa Khaita uśmiechem, po czym zajął wolne miejsce wśród grających wyciągając korek z flaszki i upijając spory łyk przepalanki, faktycznie okazała się porządną gorzałką.
- Hę?... Pomysł ciekawy, ale nie no, bo zaraz byście mnie całą ograli - zbagatelizowała temat, ale z wyraźnym uśmiechem na twarzy.
- Ale możemy zwiększyć stawkę. Kilka miedziaków, albo na drinki, że opowiadający dostaje drinka. Co? - zaproponowała.
- Ja głosuję za rozbieranym - Delamros zwrócił się do Ruth, wzrokiem przystępując od razu do dzieła. - Ale jak wolicie - dodał do wszystkich, nie odrywając jednak wzroku od dziewczyny, która ze szczerym uśmiechem odwzajemniała jego spojrzenie.
- Zbyt liczne grono jak na takie zabawy - powiedział Tanyr, który w swym życiu widział już kilka finałów takich gier. A tu pań było zdecydowanie za mało. - Poza tym niektórym spodnie się przydadzą, gdy dotrzemy do celu - dodał żartobliwym tonem.
- Wybaczcie. Przysnąłem - powiedział Kaelon. - Zdarza mi się, gdy zaglądam za daleko w przeszłość. Ze swoją opowieścią nie będę się nikomu narzucał, chociaż zasady mnie zobowiązują - pozostawię wam decyzję, czy chcecie słuchać. Jeśli nie, pozwólcie mi złapać chwilę snu. Co do proponowanej gry - dość miejsc widziałem, gdzie głosowanie nie jest jedyną metodą podejmowania decyzji i nie wszyscy muszą brać udział w czymś takim. Oczywiście mam na myśli głosowanie, nikomu nie bronię się bawić. - Faktycznie, nie bronił. Niezależnie od decyzji grupy, postanowił czuwać, pozorując sen, o ile nie zostanie zmuszony do przedstawienia opowieści.
- Skoro taka jest Twoja wola towarzyszu, to myślę że nikt Cię zatrzymywać nie będzie - skwitował słowa elfa Zev.
- W porządku. Ale to musi być przykre, nie mieć żadnych wesołych historii - zauważyła ruda, spoglądając na elfa ze współczuciem.
- A co do proponowanej przez was stawki, to grono nam się jak widać zmniejszyło, a jeśli tylko poczekacie, aż alkohol zacznie wywierać na mnie pożądane skutki to można pomyśleć i o rozbieranym - dodał z szerokim uśmiechem puszczając oko do Rudej. Mimo to nie przykładał jednak większej wagi do efektów tej zabawy widząc jak Delamros zaleca się do dziewczyny, zwłaszcza, że nie byli tutaj dla odpoczynku tylko w pracy i fakt, że zlecenie wydawało się szalenie proste powinien zdecydowanie wzmóc czujność, a nie ją uśpić.
- Ja. Ja, nie wiem czy - zaczęła Ruth z uśmiechem, słysząc że temat rozbieranej stawki nie został zakończony. Spoglądała przy tym na Zevrana.
- O nic się nie martw, proszę napij się - przerwał jej z uśmiechem Delamros, częstując ją butelką rumu, którą ona ochoczo wzięła.
 
Kerm jest offline