Wątek: Rycerska Rzecz
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-07-2007, 18:32   #30
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Ból wdzierał się do umysłu dziewczyny, godząc w niego podstępnie igiełkami oraz nie dając wytchnienia...
Cierpienie fizyczne ma jednak jedną zbawienną cechę: w małej dawce otrzeźwia człowieka, uwalniając go od nagromadzonych emocji.
Sara odetchnęła głęboko, gdy paraliżujący członki strach rozluźnił nieco swe kleszcze. Odruchowo jak zawsze, gdy miała problem, odgarnęła kosmyki włosów za ucho, po czym nerwowo rozejrzała się wokół, oceniając sytuację. Była DOSŁOWNIE przyparta do muru, gdyż za plecami czuła chropowatą ścianę – pozostałość po jakimś spalonym domostwie. Zewsząd zaś zbliżali się do niej przedziwni ludzie. Co jednak ciekawe, teraz, gdy otoczyli dziewczynę, zatrzymali się w pewnym oddaleniu, jakby obawiając się swojej „ofiary”.
Dziewczyna pewniej złapała rękojeść miecza w ręce – jedyne źródło otuchy i... jedyną drogę ku wybawieniu.

- Tak łatwo mnie nie dorwiecie gnojki. –
wysyczała z wściekłością.

Poderwała się z ziemi. Fala bólu niczym obuch uderzyła w nią, lecz mimo to stanęła pewnie na nogach. Raz jeszcze potoczyła wzrokiem po zebranych wokół ludziach, by po chwili bez słowa ostrzeżenia rzucić się w lewo, wprost ku stojącej tam gawiedzi. Błysk stali oślepił na moment jednego z ponurych wyznawców smoka. Był to ułamek sekundy, lecz i tak trwał zbyt długo i żylasty mężczyzna nie zdążył uskoczyć przed ciosem. Krew z jego na wpół odrąbanego ramienia trysnęła prosto na twarz Sary. To ją jednak nie powstrzymało - adrenalina zagłuszyła strach. Czując ciepłą posokę na wargach pomknęła przed siebie, byle jak najdalej...

Brudne, jakby proszące o wsparcie ręce wyciągały się w jej kierunku, próbując pochwycić uciekinierkę. Przypominające gałęzie chorych drzew palce szarpały odzienie.

- Aaaaach!


Dziewczyna znów jak długa runęła na ziemi. Jakaś podstępna dłoń szarpnęła nią bowiem w chwili, gdy ciężarem ciała opierała się na stłuczonej kostce.
Wszystko działo się tak szybko, że nie było miejsca na myślenie i zastanawianie się co robić. Górę wzięły odruchy wyćwiczone przez lata treningu. To niesamowite, że oto przepychanki dwójki smarkaczy, teraz stały się podstawą do ratowania skór.

Odturlawszy się na bok, Sara zobaczyła jak w miejsce, gdzie dopiero co leżała, spadł potężny kij – niby maczuga – trzymany przez jednego z mężczyzn. Młoda alchemiczka jęknęła, po czym , podpierając się mieczem, podniosła się najszybciej jak potrafiła z ziemi.

W normalnych warunkach oprawcy już by ją mieli. Mogliby ją unieruchomić, zabić i kto wie co jeszcze. Tymczasem ci tutaj byli jacyś spowolnieni, przywodząc na myśl zastęp żywych trupów.

„Pewnie jakiś narkotyk ich otępił. Nie dogadam się z nimi, moją jedyną szansa jest biec, biec jak najszybciej...”

Dziewczyna z rozmachem zatoczyła wokół siebie mieczem, raniąc tych napastników, którzy nie zdążyli uskoczyć. Znów bryznęła krew, a krzyk wściekłości i bólu wyrwał się z kilku gardeł.

Na ślepo niemal Sara wykonała kolejne pchniecie i cięcie... i znowu: pchnięcie, a potem cięcie – tak jak uczył ją Sante.
Strużki potu i krwi – głównie cudzej krwi - ściekały po jej szyi, lecz... udało się, przebiła się! Teraz tylko...

- Aaaaa!!! –
nie opanowała krzyku, gdy zęby półnagiej kobiety zanurzyły się w jej barku. – Zostaw mnie ty dziwko!

Mimo niewielkiej postury Sara wolną ręką złapała czarne włosy swej oprawczyni i odciągnęła z całej siły. Czuła jak zęby kobiety rozszarpują jej skórę, jakby chcąc w ten sposób utrzymać się przy ofierze. Alchemiczka drugą ręką, w której trzymała broń, wyprowadziła cięcie, które rozorawszy brzuch niedoszłej smakoszki, zepchnęło ją teraz na bok.

Starając się ignorować ból dziewczyna biegiem ruszyła przed siebie. Za każdym razem, gdy jej stopa opierała się o ziemię, miała wrażenie, że będzie to jej ostatni krok, że zaraz znów się wywróci. O dziwo jednak udało jej się umknąć ścigającej bandzie. Klucząc między resztkami chałup, w końcu przystanęła za jedną z ocalałych ścian. Odruchowo schwyciła się za ranę na barku, próbując tamować krew skrawkami odzienia. Teraz starając się nieco ochłonąć nasłuchiwała czy ktoś się nie zbliża. Miecz trzymany w prawej ręce wciąż gotów był do walki, chociaż wzrok dziewczyny celowo omijał jego zakrwawione ostrze. Jeszcze przyjdzie czas na przemyślenia, teraz najważniejsze było PRZETRWANIE.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline