Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-09-2018, 21:16   #55
Hawkeye
 
Hawkeye's Avatar
 
Reputacja: 1 Hawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputację
Cała trójka kolejno zeskoczyła na dół. W ciszy przycupnęli za jedną z potężnych skrzyń, nasłuchując zagrożenia. Żadne z nich niczego nie odnotowało.
- Możemy uciec tym tunelem - zasugerował nieśmiało Cereanin, wskazując na okrągły tunel przypominający taki należący do sieci metra podziemnego. - Ale to jakieś pół godziny marszu, jeśli nie więcej.
- Mam inną propozycję - zaoponowała Alette. - Dasz się związać, a my cię tam schowamy.
- A-a-ale… no dobrze… w końcu nie jesteście tu przypadkiem… - Rysteen poddał się woli swojej rodaczki.
Cereanka zaczęła się rozglądać za liną, aby zrealizować swój plan.
Mężczyzna sam pomógł jej znaleźć linę, a następnie dał się związać.
- Powodzenia - rzekł, widząc, jak para śledczych szykuje się do starcia.
- Dotarliśmy na miejsce, gdzie ty się lepiej czujesz niż ja... - zagadnęła Alette do Ordo - więc prowadź.

Mandalorianin skinął głową. Wyglądał na dość zadowolonego, szybko rozejrzał się po pomieszczeniu, przechodząc szybko jakby próbując ustalić miejsca gdzie prawdopodobnie pojawi się wróg. W końcu Sudodthowi udało się odnaleźć doskonałą kryjówkę na jednym kontenerze, na którym zaś leżały kolejne, mniejsze skrzynie. Miał stąd widok na całą drogę od drzwi do peronu i miejsca ze stolikiem. W razie problemów mógł zeskoczyć z tyłu i skrywać się pomiędzy skrzyniami. Raczej też nikt go tu nie powinien zauważyć, dopóki sam nie postanowi się ujawnić. Alette miała nieco gorszą pozycję, bo nie mogła się chować, mając jednocześnie widok na halę. Musiała więc liczyć na decyzje Sudodtha. Przykucnął gdyż nie pozostawało im nic innego jak czekać. Przyczajeni w osłonami, Sudodth z Alette czekali parę minut, aż ekipa złodziei powróci do rozładowni. Wreszcie drzwi otwarły się, a do środka wkroczyła czwórka dość dobrze uzbrojonych mężczyzn, nosili lekkie pancerze, wszyscy trzymali karabiny blasterowe. Pośród nich dwoje było Rodianami, idący przodem, za nimi kroczył barczysty Trandoszan, a pochód zamykał wyglądający na oficera Duros. Właśnie zamknął drzwi i zablokował je swoją kartą dostępu.

Ordo jako pierwszy postanowił zareagować. Liczył na szybkie wyeliminowanie jednego z przeciwników, jednak zadanie okazało się trudniejsze, niż sądził. Część strzałów chybiła, a jedyne, które trafiły, skutecznie zostały pochłonięte przez pancerz oficera. Alette w tym samym momencie zeskoczyła na dół, kiedy cała uwaga przeciwników skupiła się na Mandalorianinie. Zaszła jednego z przeciwników od tyłu… lecz Rodianin w ostatniej chwili zorientował się, o co chodzi. Prewencyjnie uderzył Alette w łokieć, ostry sztylet ani go nie drasnął. Tymczasem Trandoshanin rzucił się za osłonę i wystrzelił trafiając Łowcę w lekko wysunięty bark. Jeden z Rodian widząc śmiały atak na swego towarzysza, odskoczył do tyłu i wystrzelił w Alette. Miał trudniejsze zadanie, jego kompan wciąż pozostawał w zwarciu z Cereanką. Nie trafił. Sudodth zmienił cel, próbując trafić Trandoszana, który w tym zamieszeniu wybrał nieodpowiednią osłonę i znalazł się teraz bardzo blisko swojego wroga. Wycelował… i niestety nie trafił tak, jak miał zamiar. Zamiast w głowę, jego przeciwnik oberwał w dłonie. A jego broń wypadła z uścisku, odlatując na otwartą przestrzeń. W walce wręcz poszukiwaczka postanowiła zmienić strategię i zaatakować przeciwnika z innej strony. Czego nie udało się osiągnąć jej za pierwszym razem, dokonała teraz. Rodianin nie wiedzieć czemu ani zareagował na kolejny atak Alette. Jej molekularny nóż wbił się niczym w masło przez pancerz, trafiając prosto w serce kosmity. Rodianin padł na ziemię trupem. Duros nie przejmował się ostrzałem - nieskutecznym zresztą. Po prostu stał dalej w miejscu i spokojnie wycelował w Mandalorianina. Mimo jego osłony i diabelsko szybkich manewrów zdołał trafić go dosyć boleśnie. Uśmiech z jego twarzy zszedł jednak prędko. Jego karabin się przegrzał już po tej jednej serii.
- Przeklęte badziewie Grakkusa! - zaklął, stojąc jak kołek, tam gdzie został.

Trandoszanin widząc swoją niekorzystną sytuację, początkowo nie wiedział, co zrobić. Wreszcie wyciągnął swój sztylet i ruszył na Alette. Nie był jednak na tyle szybki, by atakować. Nie czekając, aż zabójcza Cereanka zechce się na niego rzucić i zabić jak jego kompana, wystrzelił w nią kolejną salwę. Trafił, jednak nieszczególnie boleśnie dla Alette. Po chwilowej niesłabości, Sudodth wreszcie sięgnął celu, dosyć poważnie go raniąc.
Oficer raniony w brzuch, dalej nie ustępował. Rzucił karabin i wyciągnął pistolet. Bez porządnego celowania wystrzelił w Mandalorianina, licząc na łut szczęścia. Ordo nie zdążył się całkowicie schować, więc miał większe szanse. Udało mu się to, a Sudodth oberwał po raz kolejny. Na szczęście z mniejszego kalibru. Alette miała czas, aby przygotowac się na atak Trandosza. Zrobiła krok w bok, złapała zamachującego się jaszczura i obróciła nim jak baletnicą. Gdy już znowu stanął przodem do niej, przecięła go sztyletem po klacie i ramieniu. Jaszczur, wściekły takim ośmieszeniem, próbował pchnąć Alette sztyletem, co mu się udało. Kiedy skończył, wykorzystał swoją przewagę i kopnął swój karabin oficerowi prosto pod nogi. Tym samym odsłonił się na zemstę Alette. Rodianin Ponownie strzelił w zajętą walką Alette. Jednak i jego karabin się nie spisał. Mimo wściekłego wciskania spustu, z lufy nie wydobywał się żaden strzał.
- Ittu! - zaklął głośno, po czym przystąpił do przeładowywania broni.

Tym razem strzelec pokazał swoje Mandalorskie umiejętności. Jego strzał trafił prosto w głowę Durosa, oczywiście zabijając go na miejscu, nim zdążył podnieść blaster po Trandoszu. Trandoszanin popełnił karygodny błąd, odwracając się tyłem do Cereanki, chcąc pomóc swojemu szefowi. Jej atak był tak szybki, że nawet nie zrozumiał, kiedy ta rzuciła się na niego od tyłu i poderżnęła mu gardło. Posoka polała się na ziemię, a Trandoszanin padł martwy na brzuch.

Rodianin widząc pogrom, jaki urządziła Cereanka, wydawał się chcieć poddać. Już miał opuścić broń, lecz w ostatniej chwili zdecydował się na strzał. Pewnie nie uwierzył w litość. Udało mu się ponownie trafić w Alette, jednak ta wciąż trzymała się na nogach.
W tym momencie nieoczekiwanie do walki dołączyła kolejna osoba. Od strony peronu pojawił się Cereanin z blasterem wycelowanym w Alette. Jej serce zaczęło bić jeszcze szybciej w trakcie tej walki. Była na skraju śmierci, a jej jeniec zdołał się wydostać z więzów. W ostatniej chwili jednak Cereanin zmienił cel i wystrzelił w Rodianina. Zdradzony przez kolegę oberwał mocno w plecy, ledwo utrzymując się na nogach. Z drugiej strony zaś serię w niego posłał Ordo, dziurawiąc go jak sitko.
Rysteen odetchnał ciężko. Rzucił karabin i pobiegł do Alette.
- Wszystko w porządku, siostro? Mamy w magazynie skrzynkę stimpacków i apteczki….
Cereanka serdecznie się uśmiechnęła do pobratymca. - Tak! - Tu obejrzała się na Ordo. - Bardzo nam pomogłeś. Przyda się nam tylko porządne łatanie, gdy się tym zajmiemy, powiesz, o co tu właściwie chodzi.
Powiedziawszy to, poszukiwaczka przystąpiła do przeszukiwania ciał, zwłaszcza tego, które należy do jak sądziła sierżanta.
Mandalorianin doszedł do grupy, chcąc pomóc przeszukać ciała. -Medyk się przyda. Potem możesz nam powiedzieć, kto za tym stoi, a potem lepiej by było, żebyś zniknął, nim ktoś inny się tym zainteresuje. Lepiej, żeby nasz szef o tobie nie wiedział.
Cereanin ruszył po sprzęt medyczny, po czym zaczął opatrywać pierw Mandalorianina, potem Alette. W międzyczasie zaczął tłumaczyć im:
- Mnie zwerbowali jako technika. To miała być zwykła praca, nie wiedziałem, że będziemy zajmować się kradzieżami i planowaniem napadów i zamachów. Niestety nie miałem już odwrotu… ale to nie o mnie chcecie słuchać. Pewnie zastanawia was, jak pod nosem Grakkusa udawało nam się okradać jego fabrykę. Nie znam szczegółów, ale w załodze pojawili się nasi agenci. Dzięki nim zhackowałem drony tak, żeby nikt się nie dowiedział. Działały tak samo, jednak odtąd mogły powalać niczego nie spodziewających się ochroniarzy. I mieliśmy dostęp do całego monitoringu. Drony przesyłały swój obraz. Zawsze doskonale wiedzieliśmy, kiedy ruszyć na łowy. Nasze ukryte przejście znajdowało się za jedną z maszyn, stamtąd zjeżdżaliśmy w dół, do magazynu, tam za ścianą. - Wskazał na sąsiednie pomieszczenie.
- Dobrze! Skoro powiedziałeś co wiesz, to pora, byś powiedział, gdzie są stimpaki i zmykał stąd, póki nie wpadły tu grupy interwencyjne... Chyba dobrze znasz te tunele, zatem chyba sobie poradzisz się z nich wydostać. Jak już to zrobisz, to zaszyj się w hotelu "Pijany przybysz" ... do jutra postaram się z tobą jakoś skontaktować i przekazać ci, jak się dostać w moje rodzinne strony. -
Rysteen z niedowierzaniem spojrzał na Alette.
- Dz-dziękuję - odparł wzruszony. - Będę czekał. Na komputerze w naszej centrali znajdziecie więcej informacji. Stimpacki leżą w małej skrzyneczce za drzwiami po lewej.
To powiedziawszy, pozbierał się i ruszył na peron. Wyskoczył do głównego tuneli, po czym skierował swe kroki na prawo.
 
__________________
We have done the impossible, and that makes us mighty
Hawkeye jest offline