Tymczasowy rozejm został zawarty.
Jeśli nie chcieli wybić do nogi wszystkich koboldów, było to jedyne, co mogli w danym momencie zrobić. A Ivor był pewien, że tak mieszkańcy Ostoi woleliby żyć w zgodzie z koboldami, na współpracy z którymi nie wychodzili przecież źle.
Brak wiary w dobre intencje koboldów nie oznaczał poparcia dla - zdecydowanie agresywnego - nastawienia Torina, które ten okazywał na każdym kroku. Pokojowe załatwienie sprawy raczej nie powinno się zaczynać od zastraszania czy zatajania niektórych spraw. Informacje o jeńcach powinny stanowić gest dobrej woli, a nie kartę przetargową podczas negocjacji.
Jednak Ivor postanowił pozostawić swe przemyślenia w sekrecie. Do rozmów wystarczała jedna osoba. Kilka - to już było za dużo. |