Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-09-2018, 19:43   #56
Vetala
 
Reputacja: 1 Vetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputacjęVetala ma wspaniałą reputację
.....Po wpadnięciu na Rodianina i początkowym szoku Barah prędko odzyskała rezon.
.....Zgadza się, to ja. – Uśmiechnęła się słodko, skinąwszy głową. Jedną dłoń wsparła na biodrze, drugą zaś pozornie bezwiednie bawiła się niebieskim lokiem spływającym jej na ramię. Spojrzała na nieznajomego pogodnie. – Może mógłbyś mnie… pokierować? – W jej głosie grała nutka bezradności sprawiająca zwykle, że rozmówca nagle bardzo pragnął pomóc zagubionej Zeltronce.
.....Uch… Ja nie jestem od tego… Ale… nikogo innego tu nie ma. – Jego głos brzmiał, jakby zeszłej nocy wypił nie o kieliszek, ale o całą flaszkę corelliańskiej za dużo. – Rano wszyscy zniknęli… Cóż… Chętnie cię oprowadzę, ale bardzo muszę skorzystać… – Rodianin wyraźnie się zawstydził – ...z ubikacji. Zaraz do ciebie wrócę, poczekaj tu!
.....To powiedziawszy, ruszył do pierwszych drzwi przy wyjściu do służbowej łazienki.

.....Zeltronka miała chwilę na przeszpiegi. Jeśli chodzi o pomieszczenia do zbadania, wybór był szeroki – zarówno po prawej, jak i lewej stronie korytarza znajdowało się troje identycznych drzwi, a naprzeciwko wyjścia z baru kolejne, solidniejsze od pozostałych. Właśnie te ostatnie skupiły uwagę dziewczyny. Podeszła do nich, chwilę nasłuchiwała z uchem przy framudze, a potem uchyliła je ostrożnie. Okazało się, że wychodziły na obskurną tylną uliczkę, wąską, zagraconą i pełną śmieci. Mogłaby stanowić idealną drogę ucieczki lub ukradkowego dostania się do strefy dla personelu…

.....Rodianin wciąż nie dawał znaku życia, toteż Barah zamknęła drzwi i skierowała się do kolejnych, pierwszych z prawej. Te z kolei, ku jej niejakiemu zaskoczeniu, prowadziły do szatni. Gdy weszła do środka, z lewej strony spojrzało na nią jej własne odbicie z jednego z wielkich luster. Przed nimi zaś stały rzędy stoliczków i szafek pełnych kosmetyków. Naprzeciwko ciągnęły się natomiast rzędy wieszaków z dziesiątkami ubrań: w większości były to skąpe sukienki, spódniczki oraz fikuśna bielizna, która w tajemniczy sposób przyciągała uwagę Zeltronki. Czas jednak gonił, więc zostawiła wieszaki w spokoju. Po chwili, gdy już chciała uznać, że w szatni nie znajdzie nic więcej, coś ją tknęło i postanowiła zajrzeć do jednej z trzech przebieralni. Jej podłoga wyraźnie różniła się od pozostałych. Barah zauważyła też, iż prowadziły do niej ledwo widoczne ślady brudu. Krótkie oględziny przywiodły jeden wniosek: była to klapa prowadząca do jakiegoś podziemia.

.....Dokonawszy tego odkrycia, z powrotem zamknęła przebieralnię, by nie było widać, że ktoś zaglądał do środka. Przez krótką chwilę się wahała, a potem przypomniała sobie, że ma ze sobą comlink. Był to w tej sytuacji jedyny sposób, by powiadomić kompanów o tym, co znalazła – nie mogła już wrócić do knajpy. Gdyby ktoś spostrzegł, jak wychodzi ze strefy personelu, zrobiłoby się nieprzyjemnie. Poza tym Rodianin mógł wyjść z łazienki w każdej chwili, a jeśli zauważyłby, że Zeltronka przepadła, nawet mimo solidnego kaca na pewno nabrałby podejrzeń. Skontaktowała się więc z Marką, w duchu prosząc, by na górze nikt nie podsłuchał tego, co za chwilę mu powie.
.....Jest zejście. Obejdźcie knajpę i wejdźcie w tylną uliczkę.
.....Potem opuściła szatnię, po drodze zerkając na siebie w lustrze i poprawiając włosy. W tym samym momencie Rodianin wyszedł z ubikacji, przecierając gębę rękawem.
.....Wybacz, na koniec nocy zawsze przesadzimy… tak, tego… Trochę dziwne, że tak prędko cię przysłali, nie ma nikogo, kto by cię o tej godzinie przeszkolił. Wszyscy jeszcze śpią po wczorajszej imprezie…
..... Trudno, mogę poczekać na przeszkolenie. – Zeltronka wzruszyła ramionami, uśmiechając się niefrasobliwie. Potem zerknęła na niego zachęcająco, pytając: – To jak, oprowadzisz mnie?
.....Umm, no dobrze, na końcu z prawej jest szatnia tancerek. Pokażę ci, bo może się kiedyś przekwalifikujesz… To znaczy, nadawałabyś się. Jeśli będziesz chciała sobie dorobić, to wystarczy zapytać szefa.

.....Rodianin wprowadził Zeltronkę do pomieszczenia, z którego chwilę wcześniej wyszła. Włączył światła, pokazał jej lustra, ubrania. Udawała o wiele bardziej zaskoczoną wnętrzem, niż była w istocie.
..... Na razie to chyba tyle… – Po czym odwrócił się do wyjścia.
.....Barah nie chciała tak szybko dać się wyprowadzić z szatni. Było to pomieszczenie najbliżej drzwi wychodzących na zaułek za knajpą, a kto wie, gdzie pokierowałby ją Rodianin, gdyby teraz je opuściła. Poza tym istniała jeszcze jedna przyczyna jej chęci zwłoki… Rzędy wieszaków pełne rozmaitych kolorowych fatałaszków miały w sobie coś, co do niej przemawiało. Zbliżyła się do nich w namyśle i przejrzała uważnie. Większość z tych ubrań miała jedną wspólną cechę – nie miały zakrywać, lecz obiecywać rychłe odsłonięcie. Dla Zeltronki brzmiało to jak całkiem rozsądna filozofia odzieżowa.
.....Hm… W zasadzie to już nie raz myślałam o zostaniu tancerką… – mruknęła z rozmarzeniem, spoglądając z ukosa na obserwującego jej poczynania Rodianina. To rzekłszy, zdjęła z jednego z wieszaków puszyste różowe boa z piór i owinęła się nim jednym zgrabnym ruchem. Potem w kuszącej pozie stanęła przed lustrem, zerkając w nim prowokująco na swego towarzysza. – Naprawdę sądzisz, że bym się nadawała?
..... Ummm… Ermmm… Myślę, że z miejsca zostałabyś ulubienicą tłumów… powinnaś… powinnaś pogadać z szefem… – Rodianin kompletnie stracił głowę. Gdyby był człowiekiem i mógł się rumienić, to jego policzki byłyby już chyba całe purpurowe. Barah spokojnie się zbliżyła, a Rodianin ani drgnął.
.....Zgadza się, powinnam… – wymruczała, wolnym krokiem okrążając zesztywniałego towarzysza. Stopniowo odwinęła boa z ramion, a gdy miała już całą jego pokaźną długość do dyspozycji, zarzuciła splot na nieszczęsnego Rodianina. Zacisnęła improwizowaną linę na tyle mocno, by unieruchamiała mu ręce. Boa nie było szczególnie wytrzymałe, ale było go dużo, a w dodatku zawiązała je uderzająco piękna Zeltronka – to wystarczyło, by mężczyzna posłusznie poddał się woli Bary.
.....To będzie mój popisowy numer, kiedy już zacznę robić karierę – szepnęła Rodianinowi do ucha, kładąc mu dłoń na ramieniu i popychając w kierunku drzwi. – A teraz chodź, ja cię trochę oprowadzę.

.....Bezwolny w tym momencie Rodianin nie spostrzegł po drodze, że Barah poza jego sercem zdobyła także kartę dostępu, którą niepostrzeżenie wyciągnęła mu z tylnej kieszeni, maskując ten ruch uwodzicielskim dotykiem.
.....Wyprowadziła swego “zakładnika” na korytarz, a potem podeszła do drzwi wiodących na tylną uliczkę i otwarła je, by spostrzec Markę, Gerdarra, Hokka i Sekiego czekających na zewnątrz. Pomachała do nich teatralnie.
..... Długo wam zeszło, prawie zdążyłam dostać tu pracę – rzuciła, gestem zapraszając ich do środka.

 
Vetala jest offline