Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-09-2018, 11:25   #96
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
***Wszyscy – bez Vermina ***

Elf nie wdawał się w wymianę zdań z krasnoludem, więcej już na niego nie patrząc. Ostentacyjnie wodził wzrokiem po każdej z postaci, z którą rozmawiał, ani razu już nie opuszczając wzroku na krasnoluda.
- Nie widzę potrzeby panowie, by dalej te kradzione przedmioty pozostawały w rękach, do których nie należą. Wielu elfów zginęło przez to z rąk chciwych ludzi. Dochodzi obecnie nawet, wierzcie mi, do tego. Ci tu – wskazał na rannych – to tylko kurierzy. Ale to i przez nich ten proceder się rozrasta. To przez nich bandyci z Loren polują na mych braci, chciwi na elfią sztukę, biżuterię i święte rzeczy. Bandyci przekazują zrabowane rzeczy bretońskim kupcom, ci ,tym tutaj, a następnie trafia to do domów w waszym kraju. Wszyscyście poniekąd winni - uogólnił bardzo – dlatego rad bym był, by waszym osądem było pozostawienie tego prawowitym właścicielom, a właściwie ich braciom, rodzinom. To tak byście zrozumieli moją wolę na przejęcie tych zawartości. Liczę na waszą sprawiedliwą decyzję. Jest ona wszakże po waszej stronie. Jeśli się zgodzicie, będziecie mogli liczyć zawsze na mą, nieocenioną, pomoc. Będziecie mnie potrzebować, a się w dowód wdzięczności, zjawię. Jeśli nie…- na moment zawiesił głos - jeśli nie, to szybko stracicie przyjaciela, którego właśnie zyskaliście.

***

Abelard zabrał się za powierzchowne leczenie rannych. Opatrzył wszystkich na tyle ile umiał. Utrzymał przy życiu, przynajmniej na ten moment, ustrzelonego przez Robin. Utrzymał przy życiu również drugiego, któremu stwierdził, że śmierć z racji ran, nie zagraża. Rana poważna, wnętrzności naruszone, ale żył będzie – tyle był w stanie ocenić.


***Wszyscy + Borys – bez Vermina ***

Ruszyli w kierunku Kreutzhofen, decydując, że pójdą szlakiem. Droga miała być tam najbezpieczniejsza i najprostsza. Słońce i las budziły się do życia. Gdy doszli do szlaku ujrzeli kolejnego wędrowca. Widać zależało mu, by być w miasteczku z samego ranka. Widząc, że grupa jest pokrwawiona i ranna, podbiegł do nich szybko. Przedstawił się imieniem Borys Bogdanov i rzekł iż na medycynie się zna.
- Tego już martwego niesiecie – stwierdził bardzo szybko wskazując mężczyznę z wbitą w ciało strzałą.


*** Vermin ***


Vermin biegł za zbirami, ale niestety po pewnym czasie ich zgubił. Został sam pośrodku lasu nie będąc pewnym w którym miejscu dokładnie jest. Zmęczenie dawało już się we znaki.
 
AJT jest offline