Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-09-2018, 20:35   #77
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Na druidzie karczma nie zrobiła złego wrażenia. Po prawdzie dobrego też nie, ale to był detal. Ot, Shargoz nie przywiązywał aż takiego wielkiego znaczenia do kwaterunku. Całe dzieciństwo wszak sypiał w budowlach, które tutejsi uznaliby za prymitywne szałasy.
Sytuację z Heną zbył milczeniem i karmieniem kruka okruszkami ze stołu. Skoro ich pracodawczyni sobie sama poradziła, to po co on miał wtrącać swoje trzy grosze.
Ogólnie… druid był zadowolony. Mieli dach nad głową i pieniądze na posiłek. Nie będąc teraz ani specjalnie głodny, ani spragniony… nie był zainteresowany dalszym przebywaniem w tej karczmie teraz. Miał inne plany na głowie, a Hena wszak miała swoich obrońców i potrafiła sama o siebie zadbać.
- Idę się przejść. Rozejrzeć po mieście.- rzekł głośno, gdy wstawał oznajmiając swoje plany reszcie drużyny. I… jak się okazało, nie wyszedł sam.



Trzech kompanów wyrwało się na podbój miasto. Trzech całkowicie różniących się od siebie kompanów. Jeden wręcz tryskał egzotyką i pachniał drzewem sandałowym na odległość, drugi był klasycznie ślicznym blondynem z wyższych sfery, trzeci… no cóż… trzeci miał siwe włosy, nieco szalone spojrzenie i przemierzając ulice z laseczką dłoni, stukał nią o bruk czegoś szukając. Czegoś na niebie, czegoś na budynkach czegoś na ulicy. Zwracał uwagę na wszelkie przejawy życia pleniące się w mieście. Nieważne jakiego rodzaju… zwracał uwagę na pleniące się chwasty, na ptaki przecinające niebo, na szczury przemykające pod straganami.
- To miasto wygląda niewiele lepiej niż ta speluna, w której mamy niby nocować. - powiedział Ramas, rozglądając się na wszystkie strony.
- Więc karczma wtapia się w otoczenie.- skomentował Shargoz bardziej zainteresowany gawronami na dachach, niż stanem budynków.
- Podobno największą atrakcją są tutaj wyścigi prosiaków, a ja umówiłem się wieczorem na randkę z dziewczyną z elokwencją ghula, może ma jakieś ukryte atuty - Khalim westchnął melancholijnie i wzruszył ramionami.
- Najważniejsze ma ukryte pod ubraniem.- ocenił krótko druid.
- Wszystko zależy od celu spotkania. - Ramas włączył się do wymiany poglądów. - Z takim prosiakiem, na przykład, nie pogadasz, szczególnie jak ma jabłko w ryjku, a konsumpcja... Palce lizać.

Rozmowy spacerujących ulicami towarzyszy przerwał widok… faceta lejącego batem wyjącego osiołka. Zwierzę z dwoma dużymi koszami na grzbiecie, wypełnionymi ziemniakami, było chyba wykończone pracą, i oklapło z sił na środku ulicy, nie mając zamiaru wstawać. A ten skurwiel walił i walił po ciele osła batem, klnąc na całego.
Jeśli osioł opadnie ci z sił,
Słodko cmokaj i czule go głaszcz.
Boże broń, abyś osła bił -
Sam już chyba potem worki taszcz.
Ramas zacytował fragment znanej piosenki.
- Jak go zatłuczesz, to nie dostaniesz nawet paru sztuk srebra za jego skórę - rzucił w stronę właściciela osła.
- I łomot z mojej strony. Jeśli nie chcesz mieć pogryzionego zadka, to sobie znajdź inną rozrywkę- warknął gniewnie Shargoz.
Jegomość spojrzał zdziwiony na towarzystwo, wstrzymując się chwilowo z batożeniem.
- A co wam do tego, panowie?! To mój zwierz, moja własność!
- Silvanus ma w rzyci twoje prawa własności, takoż i ja… zresztą zwierzaka ci nie zabiorę. Natomiast potargam ciebie… ot dla wymierzenia sprawiedliwości - wyjaśnił swoje racje druid.- I dla zachowania równowagi w przyrodzie, ma się rozumieć.
- Podoba mi się takie podejście do zagadnienia. - Ramas pokiwał z uznaniem głową.

Wystraszony pogróżkami właściciel osła cofnął się o krok w tył, po czym zaczął rozglądać.
- Ludzie!! Na pomoc! - Zaczął się wydzierać zwracając uwagę paru przechodniów. - Straż! Wołać strażników! Napadać mnie chcą!
- Od razu strażników… - mruknął trzymający się do tej pory z boku od awantury zaklinacz, stojąc za Ramasem i Shargozem starał się nie zwracając większej uwagi rzucić urok na kłopotliwego gbura.”

Po cicho wypowiedzianym zaklęciu przez Khalima, typek zamrugał kilka razy ślepiami, po czym durnowato uśmiechnął się do Zaklinacza.
- Mógłby jeszcze wziąć osła na plecy -szepnął Ramas, zdecydowanie zadowolony z zamilknięcia właściciela osła.
- Od razu lepiej, będziesz teraz milszy dla tego nieszczęsnego zwierzęcia, prawda? Znasz historię o Kalifie i jego ośle? Lecz pewnie i tak byś nie zrozumiał. Może masz dla niego jakiś przysmak?… - Khalim spojrzał surowo na gbura, choć tak naprawdę powstrzymywał się od śmiechu.
- Załatwmy to szybko… zanim zwrócimy na siebie za dużo uwagi.- stwierdził cierpko druid.
- Tak... A potem chodźmy sprawdzić, co oferuje "Chochlik" - zaproponował Ramas.
Khalim popatrzył sceptycznie na właściciela osła. Zaklęcie które rzucił zmieniło jego nastawienie ale nie dawało kontroli nad umysłem a sprawa nie była warta wszczynania burdy.
-Żegnaj przyjacielu, proponuje abyś troszczył się lepiej o swojego osła, wydaje się być mądrzejszy od swojego pana… - Khalim machnął gburowi na pożegnanie po czym zwrócił się cicho do kompanów.
- Nie ma co tracić czasu, możemy sprawdzić tego Chochlika.
- Dobra… to chodźmy tam.- mruknął spolegliwie druid. Wszak nie znalazł tu czego szukał.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline