Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-09-2018, 04:41   #289
Tyaestyra
 
Tyaestyra's Avatar
 
Reputacja: 1 Tyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputację
Sakura wybuchła śmiechem. Gorzkim i sarkastycznym. Smutnym.

- Nie noszę moich blizn i mojego okaleczenia z dumą. Nie jestem dumna z żadnej szramy jaką mam na ciele. Widok każdej z nich boli po dziś dzień. - rzekła melancholijnie. - Noszę na widoku, bo nie sposób je ukryć. Noszę bo nie mam wyboru Maruiken-san. Jedyny z nich pożytek to taki, że każda mnie czegoś nauczyła. I… muszę radzić sobie z tym co mam. A mam niewiele.
Po czym zwróciła się obliczem ku Leiko. - A nasz czarownik… czerwieni się, bo ja widzę w nim mężczyznę, pod tym całym cherlawym i schorowanym ciałem. Człowieka. I tylko dlatego serce bije mu mocniej. Pomyśl jakby mocno zabiło gdyby to samo zobaczyła w nim kobieta o pięknej nieskazitelnej skórze, ne? Myślisz że on o takich nie marzy? Ależ marzy. Śni… tyle że są dla niego niedostępne, jak szczyty górskie, więc zadowala się tymi co z tych szczytów skapnie. I wierz mi, w każdej chwili zamieniłby ów nieświeży śnieg na biały puch górskich szczytów. Bo taka jest natura mężczyzny, każdego z nich.

Westchnęła smutno. - Pogodził się jednak ze swych losem, bo można walczyć z ludźmi i Oni, ale nie z karmą. Dlatego też jego serce bije mocniej, gdy zostaje dostrzeżony jako mężczyzna… i cierpi, gdy… okazuje się że ta iluzja normalności w oczach innej, okazuje się kłamstwem. Igraszką w rękach sprawnej manipulatorki. Mówi ci to coś, Maruiken-san?

Mówiło wiele, ale najbardziej to, że Sakura była wyjątkowa. Jej umysł bardziej bystry, a natura bardziej skomplikowana niż można by to sądzić po jej powierzchowności “zapijaczonej wojowniczki”. I wyglądało na to że żadna z sztuczek nauczonych przez mateczkę nie pomoże Leiko w ułożeniu tej układanki.
Maruiken w milczeniu przyglądała się kobiecie, nim w końcu i z jej ust wydobyło się westchnienie. Nie ciężkie, nie związane ze zmęczeniem. Było ono bardziej owocem jej zafrapowania tą co najmniej niezręczną sytuacją. Czyż naprawdę można się było dziwić, że wolała spędzać noce z rozkosznie prostymi mężczyznami?

-Jakież musiałam wywrzeć na Tobie wrażenie straszliwej manipulatorki, Sakura-san. Jednak cóż takiego uczyniłam? -opuściła powieki jednak tylko na tyle, by nadal móc przyglądać się łowczyni spod wachlarzy rzęs. Blask złocistych tęczówek wyjątkowo mocno kontrastował z otaczającą je czarną kurtyną, niby cierpliwe spojrzenie drapieżnika w gęstej nocy.

-To ja byłam naga i bezbronna w kąpieli nad rzeką, to także mój pocałunek został skradziony i mój żarliwy partner posiniaczony. A wczoraj jedynie zaaranżowałam dla nas przyjemny wieczór przy sake, abyśmy nie musiały pić tutejszych trunków. Nie mogłam się jednak spodziewać, że pod wpływem sake staniesz się tak.. groźna. Całkiem ponad moje siły -mówiła to wszystko ze spokojem, bez choćby jednej nuty rozbawienia, czy podirytowania. Próba rozpoczęcia przyjacielskiej pogaduszki i tak nie odniosła efektu -Nie musiałam jednak tworzyć przed oczami żadnej iluzji, by chcieć przebywać w Twoim towarzystwie. I głupcem jest każdy, kto przekłada nieskazitelność skóry ponad Twe wdzięki i charakter.

-Nie mogłaś ? Nie mogłaś?
- zaśmiała się ironicznie Sakura i wzruszyła ramionami. - Przecież cię ostrzegałam. Trzeba było mnie słuchać wtedy, gdy byłam w trzeźwa… w miarę. Ostrzegałam wyraźnie, że sake nabieram śmiałości. Trzeba było o tym pamiętać.

- Ah, przecież jestem łowczynią, Sakura-san
- na ten gwałtowny wybuch śmiechu Leiko również zareagowała delikatnym wzruszeniem ramion - Każdego dnia igram sobie z niebezpieczeństwami i to nie tylko ze strony demonów. Równie wiele zdążyłam się nasłuchać o śmiałości niejednego mężczyzny, którzy jednak bez towarzystwa swych popleczników zmieniali się w niedoświadczonych i przestraszonych młodzików. To ci milczący okazywali się być brutalnymi bestiami.
Raz jeszcze pokusiła się o ułożenie swych ust w uśmiech, ale tym razem był on bardziej melancholijny, pozbawiony wcześniejszej beztroski. - Kolejny dowód na to, jak mało czasu spędzam wśród kobiet. A obawiam się, że ani spotkanie z Matką Ogrów, ani z Matką Głodu nie przygotowało mnie na Twą drapieżność.

-Więcej takiej drapieżności nie będzie. I wspólnego pijaństwa. Więcej… nie będzie pomyłek.
- mruknęła cicho Sakura zerkając, gdzieś w bok.- I nie byłoby żadnej pomyłki, gdyby igranie nie weszło ci w krew. Gdybyś wyraźnie pokazała, że… nieważne.

-To wielka szkoda, Sakura-san. Ale czy naprawdę nie pozwolisz mi spróbować naprawić mych błędów? Nie mogłam spełnić Twego pragnienia, mimo to nadal ważne jest dla mnie Twoje dobre samopoczucie
- pomrukiwała Leiko, ale już nie kocio, nie w ten kuszący sposób karmiący wyobraźnię niepokojąco lubieżnymi fantazjami. Iye. Teraz w jej głosie słyszalne były nuty skruchy.
-Miałam ochotę później zebrać naszych znajomych łowców na wspólne upajanie się tutejszym jedzeniem i trunkami, a bez Ciebie nie będzie tak interesująco -pozwoliła sobie na ostrożny uśmiech, zaś ciałem przechyliła się i zbliżyła do drugiej łowczyni, aż prawie zetknęły się ze sobą ich ramiona. A pochylając głowę starała się dostrzec twarz Sakury zza różowych kosmyków niesfornie muskających jej policzki

-Wyczekiwany przez mnichów palankin już przybył do Shimody, więc już nawet jutro możemy się spodziewać tej hordy Oni skuszonych rytuałem. Z pewnością wieczorna uczta będzie niezgorszym przygotowaniem do takiego polowania. A przy okazji wszyscy mogliby poznać nową łowczynię w naszym gronie.. -przymrużyła oczy wspominając swe poranne spotkanie. Ah, czyż Sakusei-san nie byłaby przyjemną rozrywką i pociechą dla Sakury? Z pewnością łatwo pozwoliłaby jej zapomnieć o nocnym niepowodzeniu -Sakuno-san jest równie drapieżna jak Ty. A może nawet bardziej? Nie zdziwiłabym się, gdyby bycie wdową zawdzięczała swemu nienasyconemu pragnieniu.

- I z pewnością znajdzie sposoby na zaspokojenie swojego pragnienia.
- mruknęła melancholijnie Sakura zerkając jednym okiem gdzieś w dal. Nie pochwyciła przynęty. Nie dopytywała się ani o Sakuno, ani o ucztę. Nie wykazała ni krztyny zainteresowania. Zły znak.
Podrapała się po policzku i dodała zdawkowo - Pomyślę.
Grzeczna wymówka znacząca tyle co… "nie jestem zainteresowana".

Wstała nagle otrzepując jedyną ręką swoje kimono - Mam jednak też i swoje plany na wieczór. Nie myśl Maruiken-san, że moje życie kręci się wokół twojego futonu.

Maruiken Leiko była.. miła. Opanowana. Zdawało się, że rzadko kiedy pozwalała sobie na gwałtowniejsze emocje. A jednak czasem pod tą maską spokoju nawet i ona traci cierpliwość. To była jednak z takich chwil.
Szczególnie teraz, kiedy gdzieś nieopodal, tak drażniąco blisko, mnisi dopracowywali ostatnie szczegóły jej porwania. Powinna teraz zastanawiać się nad sposobem powstrzymania ich planu, a mimo to marnowała cenny czas na nieudanych próbach ukojenia serca Sakury. Hai, nie bez powodu przekładała męskie towarzystwo w swoim futonie oraz przy swym boku. Wiecznych drapieżników, zamiast kruchych figurek z porcelany. Jakże dobrze, że w Shimodzie i jej okolicy było kilku utalentowanych mężczyzn gotowych rzucić się za nią w paszczę Oni. Utrata zaufania Sakury na pewno była problematyczna, ale bynajmniej nie zostawiało to Leiko zdanej tylko na siebie.

-Mam taką nadzieję. Już i tak zbyt wiele osób próbuje się do niego wślizgnąć -odparła bez gniewu, bez niechęci do drugiej łowczyni, ale z drugiej strony też nie siliła się już na przesadną poufałość. Biorąc z niej przykład również wstała, również otrzepała kimono białe jak śnieg.

-Zostań, Sakura-san. Ty byłaś tu pierwsza, więc ja odejdę -po wyprostowaniu się skinęła głową w kierunku zapomnianego pakuneczku, który ze sobą przyniosła - Odrobina słodkości dla Ciebie.
Swe słowa podkreśliła uśmiechem, nadal dość czarującym, ale odruchowym, wyuczonym. Następnie odstąpiła od kobiety na kilka kroków i z lekkością podniosła rękę, przez co kraniec rękawa zsunął się po skórze odsłaniając nadgarstek i przedramię. Na pożegnanie przetańczyła palcami w powietrzu – Sayōnara.

-Gome…
- rzekła w odpowiedzi Sakura jakby lekko speszona pod wpływem słów Leiko. Po czym szybko dodała. - Ale ostrzegałam cię… że nie jestem teraz w nastroju na rozmowy. I… nie sądzę by spotkanie również wieczorem było dobrym pomysłem.

-Sama zdecydujesz, czy zechcesz do nas wieczorem dołączyć. Ja nie będę Cię namawiać. Ale pamiętaj, że jesteś lubiana przez naszych towarzyszy, więc wcale nie byłabyś tam tylko dla mnie
- odparła Leiko, którą łowczyni powstrzymała przed odwróceniem się i opuszczeniem ogrodu. Jednak nie wykonała żadnego ruchu mającego z powrotem zmniejszyć ten powstały między nimi dystans, a tylko stojąc w miejscu zaplotła ręce na piersi.
-Jeśli to tylko moje zachowanie jest powodem Twego nastroju, to jak widać nie mogę nic poradzić. Jedynie pogorszyć - wprawdzie spoglądała na Sakurę nieruchomym spojrzeniem, ale uniesienie jednej z malowanych brwi ukazało jej zainteresowanie. Może nawet troską ukrytą pod powściągliwością - A jeśli to co innego zaprząta Twe myśli, to może okazałabym się bardziej pomocna.

-Iye…. po prostu chcę być sama.
- wyjaśniła krótko Sakura zdobywając się na coś na kształt cienia uśmiechu.

-Hai. W takim razie nie będę Ci dłużej przeszkadzała - z tymi słowami aksamitnie spływającymi z jej ust, Maruiken pochyliła delikatnie głowę przed różowowłosą kobietą - Mam nadzieję, że niedługo poczujesz się lepiej, Sakura-san.
Odwdzięczyła jej się uśmiechem, a odwracając się raz jeszcze wykonała to pełne gracji zatańczenie palcami, które zastępowało zwykłe machnięcie dłonią na pożegnanie - Mata ne.

Sakura odpowiedziała uśmiechem i podobnym gestem.





* * *




Nie istniał już Kusaru-san. Nie istniał żaden z Wilków, ani Niedźwiedź. Przestała mieć znaczenie olbrzymia osobowość Sakury, jak i niepozorna postać młodego Dasate. I z całą pewnością nie było już miejsca dla tamtego ciągle kręcącego się wokół niej łajdaka o długich włosach.
W świecie Leiko istniał tylko jej nieustraszony, dzielny partner.. a przynajmniej tak mógł sądzić sam Płomień, kiedy za zaledwie brzmieniem jego głosu kobieta zwróciła ku niemu swe złociste oczy. A przecież ten widoczny w nich blask musiał być odzwierciedleniem jej zachwytu nad tak wspaniałym łowcą, ne? I był on jedynym, na którego patrzyła w taki sposób.

-Oh, Kirisu-kun.. - jego imię wypowiadane przez nią tak aksamitnym głosem, sprawiało wrażenie iście pieszczotliwego przydomku. Takiego przeznaczonego tylko dla mężczyzny ważnego w jej życiu - Czy już jesteś po pokazie swego ognistego tańca? Z pewnością zostawiłeś swe przyjaciółeczki oczarowane Twym talentem.

-Leiko-chan.
- twarz młodzika rozpromieniła się na jej widok. Jakby zobaczył skarb jakowyś na własne oczy. Bo i wszak go widział. Przez chwilę milczał próbując zrozumieć znaczenie jej słów i sycąc swój apetyt widokiem jej postać. - Przyjaciółeczki? Aaa.. tak… zostawiłem je.

-Czym sobie zasłużyłam, że Kami nagrodzili mnie zainteresowaniem tak utalentowanego łowcy?
- Maruiken naturalnie weszła w rolę szarej myszki, skromnej i wdzięcznej światu za skrzyżowanie jej drogi z tak niezwykłym łowcą, który łaskawie zwrócił na nią uwagę.
Tyle, że prawdziwie niepozorna myszka nie sięgnęłaby dłonią ku ramieniu młodziana. Z całą pewnością nie musnęłaby go palcami i zdecydowanie potem nie zsunęłaby ich zmysłowo po jego ręce. Musiała to być kotka ukryta w mysiej skórze.

-Dzisiaj przybył palankin klanu, więc możemy się spodziewać polowania nawet jutro. Czy założyłeś się już z którymś z łowców o ilość głów zabitych Oni? W Nagoi nasi towarzysze nie mieli z Tobą żadnych szans.. - z tymi słowami spojrzenie kobiety prześlizgnęło się po twarzy Płomienia, aby czujnie przyjrzeć się zapchanej sali gospody w poszukiwaniu znajomych twarzy.

- Jeszcze nie miałem okazji.- odparł wesoło Kirisu i zasępił się. Zapewne rozmyślał nad łatwym do pokonania w ten sposób konkurentem. By się nie zbłaźnić przegraną na oczach ulubionej kochanki.

Leiko zaś zerkając przez ramię dostrzegła zarówno Sageru z dwiema wielbicielkami wpatrzonymi w niego. Jak i Marasakiego pijącego obok niego. Dostrzegła Jednookiego Wilka, oraz mnicha z którym przybyła z gór. Ale gdzie była Sakura, gdzie był Akado Yoru?
I gdzie była Sakuno-san? Czyżby tak szybko wpadła w jej sieci jakaś słodka zdobycz? Przy wybranym przez nią ciele wcale nie byłoby to zaskakujące, w końcu nie sposób było dostrzec odwłoka i odnóży za tak zachęcającymi, kobiecymi kształtami. Ah, Maruiken miała tylko nadzieję, że uwaga Pajęczycy nie padła na Młodego Wilczka..

-Być może Jednooki Wilk byłby dobrym rywalem? Albo Niedźwiedź? Sogetsu-san i Kohen-san nie sprawili w Nagoi żadnych problemów, więc byłoby szkoda, gdybyś i tam razem nie odnalazł w nikim wyzwania.. -mruknęła łowczyni, świadomie chcąc pchnąć Kirisu ku wyżynom jego umiejętności, aby żadna kreatura nie zdołała przed nim umknąć. A w szczególności żadna z tych, których celem miała być jego kochanka.

Ktoś mógłby się zastanowić, dlaczego Leiko nie zaproponowała Kusaru, podobno tak wprawionego w polowaniach na Oni. Gdyby tylko to rzeczywiście ten łowca siedział tam, w nieprzyjemnym kącie sali, to nie miałaby nic przeciwko rzuceniu go w tę drobną rywalizację z Płomyczkiem. Wolała jednak, aby jej dawny partner skupił się na czymś ważniejszym niż samo zbieranie rogatych łbów demonów. Chciała go mieć przy sobie. Albo przynajmniej mieć na niego oko.

Mina Kirisu zrobiła się kwaśna i Leiko szybko domyśliła się dlaczego. Musiał słyszeć o nich. O Wilku, Niedżwiedziu i Czapli… każdy z tych łowców miał renomę, z którą on nie mógł się równać. Każdy z tych łowców mógł być dla niego wyzwaniem. Przynęta którą pewnie pochwyciłby Akado-kun, albo pewny swych umiejętności osobisty tygrys łowczyni. Ale on… wolałby kogoś słabszego od siebie. Kogoś na którego tle mógłby błyszczeć.
-Może….Kusaru-san? - zaproponował uznając że ten łowca będzie idealnym tłem dla wyczynów Kogucika.

-Naprawdę? -zaskoczył ją swoim wyborem, że znów zwróciła ku niemu swe spojrzenie, tym razem podkreślone uniesionym brwiami -Nie podróżowałam z nim długo, ale przez tych kilka dni nie zaprezentował mi się jako wybitny łowca..
Jednak zamiast się oburzyć, albo rozczarować jego podejściem, Leiko we wdzięcznym ruchu skryła za krańcem rękawa jeden ze swych czarujących uśmiechów. Może nawet cicho zachichotała na swą niemądrą myśl -Kirisu-kun... nie próbujesz chyba wybrać łatwego przeciwnika, aby z góry zapewnić sobie wygraną? Nie jestem pewna, czy takiemu zwycięstwu będzie się należała moja nagroda.. -coś się zmieniło w oczach kobiety. Coś.. subtelnego, jak nieznaczne opuszczenie powiek z długimi rzęsami, dzięki czemu jej oczy nabrały intymniejszego wyrazu. Na ulotny moment, który mógł się wydawać Płomieniowi zaledwie słodką fantazją.

-Ale jeśli ani Jednookiego Wilka, ani Niedźwiedzia nie uważasz za godnych siebie rywali, to może Młody Wilczek? Niezwykle gorliwie chronił mnie przed demonami.. -mogła o tym nie wspominać. Jednak mało co tak dobrze wzniecało ogień w tym młodzianie, jak myśl o innym mężczyźnie próbującym zająć miejsce u boku Maruiken.

-Może być on…- Kirisu zadziwiająco gorliwie zgodził się na ten pomysł. Zapewne uznając że sprytnie upiecze dwie pieczenie na jednym ogniu. Nie dość że błyśnie na tle rywala, który przyciągał uwagę jego wybranki, to jeszcze przypilnuje by nie miał okazji spoufalać się z Leiko.

-Nie widzę go tutaj, więc będziesz musiał potem pójść go poszukać, Kirisu-kun -stwierdziła Leiko, a mimika jej twarzy zdradzała zadowolenie tym wyborem. Być może tym sposobem Wilczek będzie bezpieczniejszy, jeśli tuż obok niego będzie żarliwy Płomyczek spalający w popiół każdego Oni. Wątpiła, aby rogate stwory na usługach mnichów różniły się w oczach łowców od pozostałych demonów. Każdy musiał zginąć.

Ujęła go delikatnie pod ramię, po czym pociągnęła w stronę siedzących Niedźwiedzia i Czapli. Iye, nie pociągnęła. Zaledwie.. subtelnie nadała ich dwojgu kierunek, mówiąc - A teraz powinniśmy dołączyć do naszych towarzyszy. Jeśli rzeczywiście już jutro czekają nas łowy, to nam wszystkim należy się przyjemne posiedzenie przy jedzeniu, trunkach i opowieściach. Nie wiemy też, kiedy pojawi się kolejna okazja do takiego wspólnego spędzenia czasu, ne? Musimy ją wykorzystać.
Oh, Płomień z całą pewnością mógł sobie wyobrazić o wiele przyjemniejsze i ciekawsze spędzenie tego wieczoru niż w towarzystwie innych łowców, a już szczególnie innych mężczyzn.

- Hai hai… - rzekł jednak starając się wykrzesać pozory entuzjazmu dla planów Leiko, by nie poczuła się urażona. Liczył niewątpliwie, że kobieta później poczuje chęć rozkoszowania się nocą w znacznie mniejszym towarzystwie.

Idąc przez karczemną salę, Leiko raz jeszcze wzrokiem przesunęła po znanych i nieznanych sobie twarzach łowców zebranych tutaj przez klan. Nie umknął jej również Yashamaru skryty w swym mało przyjemnym kącie i.. takie przelotne skrzyżowanie ich spojrzeń było bardziej niż wystarczające. Pomiędzy byłymi partnerami mówiło ono więcej niż mogła odczytać przypadkowa osoba. Przesłanie płynące z oczu Maruiken było proste - „Poczekaj. Jeszcze po Ciebie wrócę”. Potajemny sygnał tuż pod okiem jej czujnego kochanka.

-Kuma-san, Sageru-san -z delikatnym skinięciem głowy powitała siedzących mężczyzn, kiedy już zbliżyła się do nich z Płomieniem - Nabieracie sił przed naszymi wielkimi łowami?
Nie ukrywała swego zerknięcia na kobiety zapatrzone w przystojnego łowcę o chłodnym i niewzruszonym usposobieniu. Na wargach koloru soczystej śliwki zaigrał uśmieszek lekkiego rozbawienia. Ciekawym było, czy któraś z nich spędziła popołudnie na poszukiwaniach czapli brodzącej w rzece? I czy którąkolwiek z tutejszych służek zaszczyci on nocą swoim towarzystwem, aby pomogła mu nabrać sił przed polowaniem?

- Ponoć jutro wszystko się zacznie… ostatnia szansa na odpoczynek przed wielką bitwą.- zaśmiał się rubasznie Kunashi i podniósł wyżej czarkę.- Tym razem… prawdziwa sake, a nie jej mierne zastępstwo.





-Tylko z nią nie przesadzaj Kunashi-san. - rzekł melancholijnie Sageru upijając płynu z czarki, udając obojętność na rozmarzone spojrzenia kilku służek, które to jakoś ciągle przemierzały sale w jego okolicy. Łowczyni dostrzegła znajome twarze dziewcząt z porannego spotkania. Ginamoto swą pozą idealnego bushi rozpalał ich marzenia. Wpaść w ramiona ideału wojownika, jaka chłopka o tym nie marzy?

-A ty? Też planujesz przyjemności na ostatnią noc? Sądząc z tego co opowiadają samuraje i mnisi chińscy… jutro czeka nas prawdziwa bitwa z Oni.- zapytał zerkając to na Leiko, to na towarzyszącego jej Kirisu. - Nie wszyscy ją przeżyją. Nawet najlepszy szermierz jest mrówką, gdy zalewa go fala wrogów.

-Hai. Wszyscy łowcy potrzebują trochę przyjemności przed jutrem
-odparła Leiko, zręcznie przy tym ukrywając swe rozczarowanie widokiem sake wypełniającej ich czarki. Iye, nie żałowała mężczyznom tego trunku. Jednak było ono głównym elementem jej jakże misternie tkanego planu, który miał jej umożliwić samotne wymknięcie się z karczmy i spotkanie z Yashamaru. Drobna przeszkoda. Ale tych miała już wiele na swojej drodze i miała nadzieję na przynajmniej jedno łatwe rozwiązanie..

Westchnęła ciężko, bynajmniej nie z tego powodu. Długie palce jej dłoni w melancholijnym geście sięgnęły rozcięcia dekoltu.
-Mam jednak obawy, że po Shimodzie każde z nas pójdzie własną ścieżką i nie będziemy mieli już wielu okazji do spotykania się przy sake -ze smutkiem w głosie wypowiedziała swe obawy, po czym powoli podniosła spojrzenie na mężczyzn -Czy nie macie nic przeciwko, byśmy się do was przyłączyli i razem spędzili ten ostatni wieczór? Możemy nawet zwołać pozostałych naszych towarzyszy i zrobić sobie istną ucztę na koszt klanu. Należy nam się, ne?
Przy ostatnich słowach wargi Maruiken rozciągnęły się w uśmiechu, który ktoś nieznający jej dobrego serca i pogodnego nastawienia, mógłby uznać za.. chytry. Trochę lisi. Musiała to być figlarna gra świateł tańcujących na jej twarzy.
 
Tyaestyra jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem