Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-09-2018, 04:57   #290
Tyaestyra
 
Tyaestyra's Avatar
 
Reputacja: 1 Tyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputację
- Ja myślę że to dobry pomysł.- stwierdził dobrodusznie Kuma, a Sagi wyraźnie się wahał zerkając na służki i zauważając ich tęskne spojrzenia w swoją stronę. Kirisu zdobył się na kwaśny jak cytryna uśmiech świadczący o tym, że nie ma ochoty na większe towarzystwo i wolałby Leiko-chan zatrzymać tylko dla siebie.
Niemniej to właśnie Sageru tu decydował.
-Zgoda… nie mam nic przeciwko takiemu spotkaniu w większym gronie.- zgodził się w końcu, ku rozczarowaniu kogucika.

-Cudownie - zamruczała łowczyni ignorując zawiedzioną minę swego partnera, jak i to krótkie zawahanie Czapli. Bądź co bądź sama też miała jeszcze inne plany na ten wieczór, więc rozumiała ich niezdecydowanie.

Jednak nie usiadła od razu. Stała wyprostowana szykując się do tymczasowego odejścia, uzgodnienia z którąś z tutejszych dziewczyn szczegółów owej uczy i zwołania znajomych twarzy wcześniej dostrzeżonych w grupach łowców zebranych w gospodzie. Uśmiech nie znikał z jej warg. Jedynie brew drgnęła unosząc się wyżej od swej bliźniaczki, kiedy kobieta mówiła -Zdążyłam poznać tę szarą myszkę, która miała zaszczyt przyciągnąć wasze spojrzenia. Ją również mogę odnaleźć i zaprosić, by siadła razem z nami. Miło będzie popatrzyć na nową, ładną twarz, a moją już zbyt często widujecie, żeby mogła zagrzać wasze serca do walki.
Zachichotała bezgłośnie zza długich palców, którymi przesłoniła swe usta.

-Nie wydaje mi się by to była szara myszka.- ocenił w zamyśleniu Sageru, a Kunashi wybuchł śmiechem. - Czyżbyś odnalazła nowe powołanie w roli swatki Maruiken-san? Obawiam się że Sageru za bardzo kocha wszystkie piękne kobiety by oddać się tylko jednej, a i jak cenię kawalerski stan ponad kobiece wdzięki, a Kirisu…- zerknął na młodzika.- … za młody, by go już więzić w małżeńskiej celi.

-Oh, Kuma-san
-szczerze rozbawił łowczynię swoimi podejrzeniami. Prawdą jednak było, że Leiko mogła wskazać przynajmniej jedną problematyczną osóbkę, której zeswatanie byłoby jej teraz bardzo na rękę -Ani myślę narażać się całej płci pięknej, a właśnie to by się stało, gdybym śmiała któregoś z was pchnąć w ramiona ożenku. Wolę polować na całą hordę demonów niż stanąć twarzą w twarz z wściekłą kobietą o złamanym sercu.
Ponad głowami siedzących mężczyzn przesunęła spojrzeniem po gwarnej sali, dodając przy tym -Potrafię jednak docenić dobre towarzystwo.

- Dlaczego więc się nie przysiadasz? Szukasz kogoś?-
spytał Sageru. Po czym powiadomił łowczynię.- Zarówno Sakura jak i ta “szara myszka” wyszły wcześniej. Sakura sama… “szara myszka” z jakimś bushi.
Kuma miał rację, umysł Czapli był równie ostry jak jego katana.

Przyłapana łowczyni powoli powróciła wzrokiem do mężczyzn. Przechyliła głowę, aby figlarnie opadające pasmo włosów odsłoniło jej twarz.
-Śliczne służki potrafią rozkojarzyć nawet błyskotliwego Czaplę - zażartowała z wesołością w głosie, a następnie przymrużyła oczy przyglądając się jego postaci - Czyż nie rozmawialiśmy o spędzeniu wieczoru w większym gronie? Zauważyłam Jednookiego Wilka siedzącego nieopodal z mnichem, a także Kusaru-san kryjącego się w kącie, więc chciałam ich do nas zaprosić. Nie wiem tylko gdzie się podziewa Akado-kun.. -wyraźnie się zatroskała takim zawieruszeniem się łagodnego i szlachetnego młodzika. W końcu Shimoda nie była teraz najbezpieczniejszym miejscem Japonii - Widzieliście go?

- Rozmawiał z jakimiś chińskimi mnichami i bushi Hachisuka. Mam wrażenie, że ci buddyjscy mnisi wielce go cenią.
- zamyślił się Sageru, podczas gdy Kunashi wzruszył ramionami. Bo Kuma nie zwracał uwagi na cichego i grzecznego młodzika. Niemniej jego kompanowi nic nie umykało. Maruiken musiała więc pamiętać o tym, by przy nim być ostrożna… co by nie przejrzał jej maski.
Kirisu zaś nie umknęło zainteresowanie jakie Leiko-chan okazywała innemu młodzieńcowi. Nic nie powiedział, ale… niezadowolenie było wyrysowane na jego twarzy.

Leiko wykonała swym ciałem nieznaczny i całkiem naturalny ruch, który nie zwróciłby niczyjej uwagi, ani tym bardziej niczyich podejrzeń. Zaledwie przeniosła swój ciężar na nogę bliższą stojącemu obok niej Płomyczkowi. I to wystarczyło, by jej wyraźnie zaokrąglone biodro spotkało się z jego bokiem, co tylko subtelnie podkreśliło ich zażyłość. Podsunęło mu również wspomnienie kształtu tego konkretnego fragmentu ciała łowczyni, jak i ognia czającego się pod białym kimonem oraz maską powściągliwości. Ognia dzikiego, kiedy tylko pozwalała mu wybuchnąć.

-Mam nadzieję, że będzie na siebie uważał. Krążą pogłoski, że ci szacowni goście klanu mają w zwyczaju zapraszać utalentowanych bushi do swojego klasztoru. A Akado-kun bywa bardzo ufny.. -westchnienie poruszyło jej piersiami, jednak nie było ono spowodowane tęsknotą za młodzianem, a niedowierzaniem w jego łatwowierność -Być może później do nas dołączyć. O ile wcześniej nie da się skusić ich słodkimi słówkami i cudownościami płynącymi z założenia mnisich szat..

Wprawdzie mówiła o jednym łowcy, lecz jej dłonie zdecydowanie bardziej były zainteresowane tym o ognistej duszy, o wiele mniej niewinnym. Korzystając z bliskości musnęła czubkami palców najpierw skórę jego boku, a potem zmysłowo przewędrowała na jego plecy. Lubiane przez Płomienia skąpe ubranie ułatwiało tak drobne pieszczoty.
-Usiądź, Kirisu-kun. Zaraz do Ciebie wrócę - zamruczała z uśmiechem, nim odwróciła od niego spojrzenie w poszukiwaniu służki. Najlepiej jednej z tych zapatrzonych w pięknego Czaplę.

Było ich kilka tutaj, wzdychających smutno i łakomym wzrokiem omiatających idealną sylwetkę Sageru. Ale jedna szczególnie zwróciła uwagę Leiko… z racji krągłości równie imponujących co jej własne, a może nawet deczko większych. Urodziwa chłopka spłoniła się, gdy jej spojrzenie napotkało na wzrok Maruiken i lubieżnie oblizawszy usteczka uciekła spłoszona na tyły karczmy pod wpływem jej wzroku. A choć te niedwuznaczne zachowanie z jej strony sugerowało erotyczny podtekst, to Leiko zrozumiała kogo zauważyła… i że ta owa cycata chłopka jest chętna się z nią spotkać na uboczu, w celach dalekich od flirtu.

Paznokcie Maruiken ostatni raz przesunęły się pieszczotliwie po skórze Płomyczka, po czym odsunęła się od niego i ruszyła niespiesznie w kierunku zawstydzonej służki. Miała mieszane uczucia wobec tego nagłego spotkania. Wprawdzie mogło ono oznaczać dobre wieści ze strony kunoichi, lecz.. Leiko nie charakteryzowała się pogodą ducha. Spodziewała się więc usłyszeć o kolejnych przeszkodach na swej drodze - o przyśpieszeniu rytuału, czy pomysłowym oddzieleniu jej od pozostałych łowców i sojuszników.
Jaka teraz niespodzianka kryła się za tymi prowokacyjnymi usteczkami?

Ta stała spokojnie skryta w cieniu dachu, przekrzywiła lekko głowę i spytała zmysłowym głosem.
- Jak mogę ci pomóc pani? - acz kpiący uśmieszek odbierał tej sytuacji powagę.
Setsuko splotła ramiona razem mówiąc - Nie udało ci się, ne? Akado-kun nie wpadł w toń twoich oczu, jak ten drugi młodzik? -nie przejmując się że ta poza podkreśla dekolt jej chłopskiego kimona. Uśmiechnęła się -Pewnie bym zadrwiła z twojej pewności siebie i dumy ze swej urody, gdybym i ja nie przeżyła porażki z tym młodzikiem. Ech… należałoby go skrępować i siłą nauczyć o urokach kobiecego ciała.

-Hai, być może Wilczek wymaga bardziej zdecydowanego podejścia. Odwiedzenia go nocą w pokoju, przyparcia do ściany i zasłonięcia ust pocałunkami, by nie mógł nawet swych Kami prosić modlitwami o pomoc
- Leiko roztaczała przed drugą kobietą tak rozpustną wizję ataku na młodziana, ale brak większego zaangażowania w wypowiadane słowa świadczył o tym, że ani myślała obierać tak.. ordynarnej metody. Poruszyło to jej wrażliwą duszę -Ale jakież byłoby to brutalne odebranie mu niewinności..
W następnej chwili płynnie przemieniła swoją przekonującą łagodność w wyrachowaną powagę -Niektórym mężczyznom rzeczywiście musimy podtykać nasze wdzięki, by opleść ich sobie wokół zgrabnych paluszków. Jednak Akado-kun jest milutkim chłopcem, którego nie musiałam szczególnie namawiać na podzielenie się swoimi historiami z życia. I w zamian nie domagał się nawet jednego całusa.

- Ale nie o historię tu chodzi, a o wpływ…. kontrolę. Akado-kun jest zbyt cenny, by pozwalać mnichom na zdobycie przewagi nad nami na tym polu.
- stwierdziła kunoichi wzdychając.- Brak nam czasu na powolne oplatanie Wilczka, na delikatność wobec niego.
Spojrzała na Leiko dodając.- Jutro łowcy zostaną podzieleni na grupy… czteroosobowe. Zostanie im wyznaczone bronienie konkretnych miejsc. Ważnych punktów, które będą filarami kolejnych… kekkai. Barier osłaniających główne miejsce rytuału. Nie gwarantuję że mi się uda, ale poprzez sojusznika mojego pana mogę spróbować wpłynąć na decyzje w związku z tym związane. Kogo byś chciała mieć przy sobie podczas tej bitwy?

Maruiken otworzyła odrobinę szerzej oczy, a i jej brwi uniosły się w wyrazie zdziwienia.
-To... trudny wybór, szczególnie w takich okolicznościach. Musisz pozwolić mi na moment zastanowienia -odparła powoli, oczami wyobraźni omiatając postacie łowców napotkanych na swej drodze przez ziemie Hachisuka. Którym z nich naprawdę była gotowa powierzyć swe życie, a co ważniejsze - losy swego zadania?

Myślami cały czas oscylowała wokół Shimody. Wędrowała nimi pomiędzy swymi sojusznikami oraz wśród ciemnych i niebezpiecznych uliczek labiryntu, jakim była intryga opadająca ciężko na to niepozorne miasteczko. A im dalej się zagłębiała, tym tylko natrafiała na więcej pytań bez odpowiedzi.
-Widziałam, że nareszcie przybył do Shimody ten jasnowłosy, niezaspokojony olbrzym wraz z palankinem. A jeśli wierzyć plotkom, to podobno ktoś widział wychodzącą z niego kobietę - w zaciekawieniu przechyliła głowę -To prawda? Znasz ją?

-Nawet kilka… dokładnie sześć kurtyzan pałacowych. To nienasycona bestia, zwykle żąda dwóch kobiet na noc. Ale żadna jakoś nie narzeka na ten ciężki obowiązek. Wprost biją się o dostęp do niego.
- uśmiechnęła się ironicznie kunoichi. I skinęła głową.- Piorę i zszywam ich kimona. Zamieniam słówka czy dwa z Płatkiem Śniegu i Poranną Bryzą.

Wbrew temu co eksponowały skrzyżowane ręce drugiej kobiety, Maruiken z pełnym opanowaniem skupiała swe spojrzenie na jej twarzy. Hai, była prześliczna, ale łowczynię przede wszystkim interesowało rozpoznanie prawdziwości wypowiadanych przez nią słów.
-Mnisi rzeczywiście muszą niezwykle dbać o swojego olbrzyma, skoro specjalnie dla niego wysłali do Shimody palankin z kobietami mającymi zaspokajać jego żądze -łagodny i ciepły uśmiech pojawił się na wargach Leiko. Może nawet któreś z tych uczuć miało swoje odbicie w jej duszy -Po tym czego się nasłuchałam od Ciebie i Twego Pana spodziewałam się, że przewozili nim kolejny element do swego rytuału. Dobrze więc, że prawda okazała się być inna, ne?

-Nie. Owe kobiety nie przybyły z palankinem. Tylko wcześniej, wraz z oddziałem bushi. Nie wiem co kryło się w nim. Też jestem ciekawa.
- wzruszyła ramionami Setsuko. Spojrzała na Leiko dodając. - Nie zajmuj się rytuałem Maruiken- san. Nie warto. Masz wystarczająco zmartwień na głowie, by nie zagłębiać się w mistyczne sprawy o których ani ty ani ja nie mamy pojęcia.

-Nie możesz mnie winić za to, że wszędzie doszukuję się rozwiązania moich problemów
-odparła Leiko z ciężkim westchnieniem. Jednocześnie rękę uniosła i dłonią rozmasowała swój kark w nieudolnej próbie odprężenia swego spiętego ciała i ukojenia starganych nerwów.
-Jednak jeśli i Ty nie wiesz, jaki sekret został przywieziony palankinem do Shimody, to najwyraźniej ktoś bardzo zadbał o zachowanie go z dala od cudzych oczu i uszu. A zatem musi być bardzo ważny dla mnichów, ne? I gdyby tego czegoś lub.. kogoś nagle zabrakło, to być może mocno namieszałoby w ich planach -mówiła, a jej palce leniwie zsunęły się na bark i uścisnęły mocno to miejsce, gdzie łączy się on z szyją. Miejsce, które o wiele częściej było odwiedzane pieszczotami przez kochanków Maruiken, niż przez jej własny dotyk -I może nawet utrudniłoby im schwytanie mnie i pozostałych łowców.

- Może. Ale nie zaryzykuję dla tego pomysłu mojego bezpieczeństwa i tajemnic mojego pana
.- odparła krótko Setsuko przyglądając się działaniom Leiko, po czym spojrzała w mrok.- Moim zadaniem jest zbieranie informacji, a nie wchodzenie w drogę mnichom. Jeśli ty chcesz popsuć im plany… to ja cię nie zamierzam powstrzymać. Ale też i nie pomogę.
Przeciągnęła się leniwie dodając.- Niemniej mogę ci powiedzieć, że Chińczycy zadbali o dyskrecję i ochronę w tej kwestii. Zawartość palankinu jest obecnie ukryta w samym sercu Shimody i broniona przez zarówno samych mnichów, jak i wiernych im bushi. Jeśli chcesz zaryzykować próbę przekradnięcia się tam, to musisz być sprytna, zwinna i mieć Kami po swojej stronie.

-Z tymi ostatnimi może być trudno. Mam wrażenie, że Kami nie tylko opuścili Shimodę, ale i resztę ziem Hachisuka
-stwierdziła Maruiken, która nie miała w zwyczaju szukać zainteresowania Kami i polegać na ich pomocy. Jak dotąd jej własne umiejętności okazywały się być wystarczające. Jak dotąd -Uczestniczenie w klanowej intrydze nie do końca leży w moich obowiązkach łowczyni demonów. Ale tak samo jak i bycie zwierzyną dla mnichów.
W swojej wędrówce dłonią w końcu sięgnęła też i twarzy, gdzie palcami delikatnie ścisnęła nasadę nosa. Na krótki moment przymknęła oczy, po czym z powrotem uniosła powieki i spojrzała na kunoichi - Ale póki co potrzebuję trochę osłodzić moim towarzyszom ten ostatni wieczór przed rytuałem. Dużo jedzenia, jeszcze więcej przelewającej się sake, ładne służki w zasięgu wzroku. Możesz mi w tym pomóc?

-Nie potrzebujesz mojej pomocy w tej kwestii. Klan w swojej mądrości postanowił wydać łowcom zapasy ryżu i sake, by podnieść ich morale przed bitwą. A co do służek… Sageru je ściągnie ku sobie.
- odparła zamyślona służka. - Na kurtyzany… już za późno. Gdybym wiedziała wcześniej, może udałoby się jakąś. Teraz już nie.

-Oh.. zależy mi jedynie, aby niczego im dzisiaj nie zabrakło
-łowczyni lekkim machnięciem dłoni odgoniła kurtyzany z ich rozmowy. Mimo wszystko nadal było jej potrzebne oddanie Płomyczka -Jutro wielki dzień, muszę się więc do niego przygotować. A choć moi towarzysze są uroczy, to zadawaliby zbyt wiele pytań, na które nie potrafiłabym im udzielić odpowiedzi. Dla wszystkich będzie lepiej, jeśli skupią się na przyjemnościach.
Delikatny uśmiech powrócił na jej usta, jednak coś w tym nieznacznym uniesieniu kącików warg wyróżniało go od innych podobnych jemu uśmiechów w jakie była uzbrojona Maruiken. Był to uśmiech od jednej kobiety zaplątanej w sieć swoich i cudzych tajemnic, do drugiej ostrożnie stąpającej po tej pajęczynie intryg tkanej przez klan i mnichów -Z pewnością potrafisz zrozumieć moją chęć cichego wymknięcia się, ne?

Setsuko skinęła głową odpowiadając na to pytanie bez słowa. Następnie zmieniła temat.
-Zjawię przy twoim pokoju rano Maruiken-san. Liczę że wtedy już będziesz miała kilka imion dla mnie. Potem… nie będzie już szans na to, bym mogła w jakikolwiek sposób wpłynąć na to, którzy łowcy staną u twojego boku, podczas wieczornej bitwy. Ja…- uśmiechnęła się ironicznie.-... na pewno walczyć nie będę. Schowam się wśród służby.

-Hai. A jeśli wszystko pójdzie po naszej myśli, to może nawet całe i zdrowe zobaczymy się po rytuale
-zamruczała z życzliwością Maruiken. Wszak dopóki żadna drugiej nie zaglądała zbyt głęboko pod maskę, póki ich ścieżki szły równoległe do siebie zamiast się krzyżować, to nie było powodów do okazywania niechęci. Wręcz przeciwnie, znajomość z kunoichi okazywała się być całkiem.. owocna. A łowczyni lubiła słodycz owoców.
Skinęła głową, dodając -Uważaj na siebie, Amiko-chan.

- Ty też. Aczkolwiek tej nocy obie jesteśmy bezpieczne. Skorzystaj z przykładu swoich towarzyszy i zrelaksuj się.
- poradziła na pożegnanie kunoichi.



* * *




Leiko nie musiała nikogo specjalnie zachęcać do korzystania z uroków zbliżającej się nocy. Na jej szczęście większość łowców była całkiem prostymi mężczyznami, którzy każdego dnia spoglądali w uzbrojone zębami uśmiechy rogatej śmierci. Takie widoki czyniły sake słodszą i jakże bardziej pożądaną w ciałach naznaczonych bliznami, zaś śliczne kobiety.. cóż, dla tych zawsze było miejsce w osamotnionych sercach mistycznych wojowników. Niektórzy tylko jeszcze o tym nie wiedzieli.
Zatem kiedy ładniutkie służki zostały uzbrojone we wprost nieskończone ilości butelek z sake, to mało który z zebranych na sali łowców był w stanie oprzeć się takiej pokusie. To właśnie dzięki niej po niedługim czasie gospoda wypełniła się głośnymi odgłosami rozbawienia, śmiechami, rozmowami i raz po raz wznoszonymi toastami. Przypominało to bardziej hucznie celebrowane wiejskie wesele aniżeli wieczór poprzedzający wielkie polowanie na demony. Ale i goście tej biesiady byli specyficzni.

Płynny i jakże hojny podarunek od klanu skutecznie pozwalał zapić wątpliwości i strach co mniej doświadczonych łowców. Każda kolejna opróżniana czarka, której zawartość rozkosznie rozpływała się po ciele, zdawała się wlewać w nich również odwagę oraz pewność co do swych umiejętność wobec całej armii Oni. Bo i one pod wpływem trunku stawały się jakby.. mniejsze. Sake w magiczny sposób przeobrażała je w niegroźne stworki.
Zaś ci łowcy, którzy nosili wiele blizn po spotkaniach z godnymi siebie rywalami, którzy swymi umiejętnościami zasłużyli sobie na szacunek wśród towarzyszy, roztaczali wokół siebie kojącą aurę. Niektórzy z nich przechwalali się swymi dokonaniami, inni przyjmowali role milczących mścicieli. W towarzystwie każdego z nich można było się poczuć bezpiecznie. Również i Maruiken dostrzegała korzyści z ich obecności.

Ale teraz nikomu nie były w głowie jutrzejsze łowy! A jeśli nawet, to nikt nie rozmawiał o hordzie przebrzydłych demonów. Po cóż, skoro o wiele przyjemniejszą kwestią była nagroda od obrzydliwie bogatego klanu?

Najwięcej poklasku zyskiwały rubaszne wizje spożytkowania całego złota – wydać je na najpiękniejsze i najbardziej utalentowane kurtyzany, oczywiście wszystkie w tym samym czasie. Budzić się z głową na dużych piersiach, zabawiać się całymi dniami i nocami pomiędzy zachęcająco rozłożonymi nogami, a potem zasypiać wśród niezliczonych ciał nagich kobiet. Dodatkowo jeszcze pić najlepszej jakości trunki i obżerać się jedzeniem, aż już nie będzie miejsca na kolejne kąski. Istna nirwana rozpusty.

Pojawiały się też głosy większego rozsądku. Cichsze, spokojniejsze. Zbierające wyraźnie mniej pokiwań głową w zrozumieniu.
A bo to może dobrze byłoby wspomóc biedne dzieci w sierocińcach? Podzielić się złotem z ludźmi z potrzebie?
Albo porzucić polowania, znaleźć sobie żonę i dla odmiany zacząć wieść spokojne życie. Gdzieś na wsi, w domku z kawałkiem pola i miejscem na wychowanie gromady pocieszek. Odłożyć broń,a pochwycić rodzinę w mocny uścisk.
Złożyć obfitą ofiarę Kami, którzy w swej nieskończonej łasce pozwolili przetrwać łowy na ziemiach Hachisuka.
Zabrać kochaną mamusię na wizytę w luksusowych gorących źródłach, kupić jej zapas ciepłych skarpet.

Ile łowców, tyle planów na spełnienie mniej lub bardziej wyszukanych marzeń.

A Leiko siedziała pośród tych barwnych postaci, jak zwykle przyjmując rolę skromnej myszki przy swym odważnym i niepokonanym partnerze. Hai, nadal swą urodą przyciągała spojrzenia i wyróżniała się na tle wielu dość.. nieokrzesanych łowców, ale pokornie poprzestawała na byciu ładną ozdobą stołu. Tym piękniejszą, że bez pytania dolewającą sake do czarek swych towarzyszy. Nie szczędziła im też swego śmiechu w reakcji na kolejne nieprawdopodobne opowieści, ani figlarnych komentarzy nieraz podsyconych przyjacielską uszczypliwością.

Nie musiała robić nic ponadto. Łowcy wzajemnie dostarczali sobie rozrywek. Zatem wyjątkowo nawet i ona mogła się pokusić o odrobinę..
Tak troszeczkę..
Wprost ździebełeczko odprężenia w wesołym towarzystwie.
Przynajmniej na tych kilka chwil nim rozpęta się wokół nich krwawa łaźnia.
 
Tyaestyra jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem