Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-09-2018, 17:22   #120
Col Frost
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
- Chyba, że wasz przyjaciel od samolotu dotrze tam pierwszy - zauważył. - Prowadź więc, dość czasu zmarnowaliśmy.

Fowler starał się ocenić nowe znajomości. Niewiele zdążył się dowiedzieć o Kimberly, ale z tych paru słów Johna Doe wywnioskował, że nie pomylił się co do niej w swojej początkowej ocenie. Raczej nie było sensu poświęcać jej uwagi. O Rafie nie wiedział praktycznie nic. Brodacz nie odzywał się za wiele, jego zdolności bojowe pozostawały zagadką i chociaż jego brak interwencji w walce mógł wskazywać na ich niski poziom, ninja na wszelki wypadek go nie lekceważył. Z pewnością jednak dysponował innymi interesującymi umiejętnościami i ten temat zabójca chętnie by zgłębił w przyszłości.

Najwięcej mówił John Doe, który zdawał się kimś w rodzaju przywódcy, nawet jeśli nie wybranym przez ich pana, lub za zgodą członków grupy, to mianował się nim sam. Choć nikt nie powiedział tego głośno, podporządkował sobie nawet Fowlera, na co ten postanowił się zgodzić, przynajmniej na razie. Poza tym czarnoskóry mężczyzna lubił tajemnice. Z jego ust wychodziło dużo słów, ale zawierały one niewiele treści. Wyglądało na to, że miał mnóstwo sekretów nawet przed swoimi towarzyszami, a to jeszcze bardziej podkreślało jego rolę przywódcy.

Niestety jednocześnie oznaczało to, że ninja nie doczeka się odpowiedzi na własne pytania. Mógł jednak poczekać. Miejsce pobytu przestawało mieć znaczenie, skoro pojawił się plan jego opuszczenia. Co za różnica z której dżungli musiał się wydostać? Skąd jego nowi towarzysze tyle wiedzieli, też miało w tej chwili niewielkie znaczenie. Gdyby byli jego wrogami, już by nie żył, a w zabiciu Quan Chi raczej nie zechcą mu pomóc. Czy w takim wypadku miało znaczenie komu służą?

Po chwili wahania zabójca sięgnął do kieszeni i wyjął z niej niewielką fiolkę z gęstą, czerwoną substancją. Rękę, w której ją trzymał, wyciągnął w stronę Johna.

- Byłbym zapomniał, ostrze noża jest zatrute - powiedział spokojnym tonem, jak gdyby rozmawiał o pogodzie. - Wylej połowę na ranę, a drugą wypij. Chyba że chcesz umrzeć w ciągu najbliższej doby, wybór należy do ciebie.
 
Col Frost jest offline