22-09-2018, 23:10
|
#117 |
| Gabrielle prawie podskoczyła gdy Francuz podszedł do niej od tyłu. Nie czuła się dobrze w tym kraju. Było tu potwornie zimno, jego mieszkańcy zdawali się być potwornie zdystansowani. Do tego ta akcja. Brak broni i konieczność ukrywania tożsamości, podtrzymywały w niej niepokój. Położyła dłoń na piersi.
- Monsieur… Jak się cieszę, że to Pan. - Uśmiechnęła się szczerze i zgarnęła za ucho jakiś niesforny kosmyk, który postanowił opuścić kok. - Z przyjemnością się przespaceruję. Pobyt na świeżym powietrzu ułatwia zaśnięcie, a… - Westchnęła delikatnie. - .. to przydatne w nowym miejscu.
Ruszyła tuż obok Lapointe przysłuchując się mu i ukrywając uważne spojrzenie pod zalotną maską. Nie podobało się jej to co słyszała, zbyt bardzo ocierało się o prawdę.
- Nie musi Pan przepraszać. Poruszony został trudny temat, który w wielu osobach wywołuje bardzo silne emocje. - Delikatnie ułożyła dłoń na ramieniu mężczyzny w pocieszającym geście. - Z przyjemnością z Panem porozmawiam jednak muszę Pana uczulić, że nie jestem tutaj osobą decyzyjną.
Gabrielle przysłuchiwała mu się z delikatnym uśmiechem starając się ukryć niepokój. Podejrzewał ich o bycie agentami? Czy także mógł jednym być? Podrzucenie liściku nie było ani trudne ani też łatwe i z jakiegoś powodu, uważała że musiała to wykonać osoba z dużą wprawą. Gdy skończył wypowiedzieć zaśmiała się bezgłośnie, stając tuż przed mężczyzną. Odrobinę zbyt blisko jak na to, na co pozwalała grzeczność. Stając w delikatnym kontrapoście podkreśliła tą niewielką różnicę we wzroście, ujmując sobie centymetrów i sprawiając, że Francuz mógł spojrzeć na nią z góry. Na nią i strój, który ciasno opinał jej atrybuty.
- Panie Lapointe. Jak już rozmawialiśmy wokół panują niezbyt pozytywne nastroje. W Europie czuje się napięcie, które prosi się o wybuch. W Kanadzie także to widzimy. Do nas także dociera ten niepokój. - Ostrożnie ułożyła dłoń na przedramieniu mężczyzny jakby szukając w nim oparcia. - Proszę zrozumieć… nasza firma potrzebuje tych materiałów, a my zbyt świadomi jesteśmy tego, że tydzień, a co gorsza miesiąc zwłoki to może być za dużo. Obawiamy się, że granice… mogą się niebawem zamknąć. - Uśmiechnęła się smutno zabierając dłoń i poprawiając okulary. - Ale to smutny temat, a ja… z przyjemnością napiję się z Panem wina.
Gabrielle dała się wprowadzić restauracji, postanawiając że tego wieczoru spróbuje dogłębnie poznać Pascala i dowiedzieć się czy to nie on przypadkiem pracuje dla którejś ze stron. |
| |