Twój plan zdawał się banalnie prosty. No cóż, zdawał się... Udało ci się uniknąć uderzenia kuflem w kolano, kawałkiem ławki w bark i kolejnej butelki lecącej łukiem prosto w twoje czoło. Niestety cios nogą stołka w brzuch zabolał wystarczająco, żeby na chwilę się zwinąć. Właściwie to cię to rozjuszyło, niestety nie byłaś pewna, jak wyglądał napastnik. Przezornie jakiś pijak dostał od ciebie w łeb kolbą pistoletu. I w tym momencie Elena silną ręką "wyrwała cię" ze środka bójki. Stałyście na stole. W pięć. I każda na swój sposób pilnowała pozycji (przezabawnie wyglądała Gunrud - wiotka, chuda do granic i zaplątana w swojej luźnej szacie z groźnie palącymi się błękitnymi oczami uderzała kawałkiem drewna od razu powalając przeciwnika. A nawet nie używała do tego zbytniej siły. Inna sprawa, że runy wyryte na drewnie niebezpiecznie błyszczały).
- Może się stąd wyniesiemy? - wrzasnęłaś w kierunku pozostałych nokautując pobliskiego mężczyznę - miał brzydką zapitą gębę, a to powód jak każdy.
- Dobry pomysł! - odwrzasnęła Simone rozbijając dzbanek z winem na głowie jakiegoś zbyt natarczywego żeglarza. - Tylko powiedz mi, jak mamy to zamiar zrobić?
Sprawa nie przedstawiała się zbyt ciekawie. Strop niski, wszędzie latały resztki mebli i elementy zdarte z innych (właśnie obok przelatywał miecz, którego nawet nie wyjęto z pochwy - widocznie użyto go jako dzidy, zresztą bardzo nie celnie), a tłok jakoś się nie zmniejszał.
- Jak to jak? - rzuciła gromkim głosem Elena. - O właśnie tak!
I wskoczyła na barki zdezorientowanej ofiary kierując się do wyjścia po głowach mężczyzn. Poszłaś w jej ślady. W końcu jakimś cudem udało się wam skorzystać z drzwi wejściowych i od razu zrobiło się przestronniej. Morze cicho szumiało niedaleko, wszędobylski zapach soli otulił was wilgocią. O tak, o wiele lepiej.
__________________ "Women and cats will do as they please, and men and dogs should relax and get used to the idea."
Robert A. Heinlein |