Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-09-2018, 18:58   #11
waydack
 
waydack's Avatar
 
Reputacja: 1 waydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputację
***

Zaczęło się. Łódź wpłynęła w mgłę, która Harrego jednocześnie fascynowała i przerażała. Świat dookoła wyglądał jakby zamknięto go w szklanej kuli a do środka wpuszczono gęste opary dymu w kolorze mleka. Frost wyciągnął i włączył kamerę by udokumentować to niezwykłe zjawisko. Wtedy na podglądzie zauważył, że obraz co chwilę skacze, zamazuje się i przerywa. Podróżnik kilka razy postukał w sprzęt, ale usterka nie zniknęła. Popatrzył na swój elektroniczny zegarek. Cyferki na wyświetlaczu zamiast godziny wskazywały rzędy dziwnie porozrzucanych kresek. Chciał podzieli się z kimś tym niezwykłym odkryciem i wtedy zobaczył bladą twarz geologa. Mężczyzna wyglądał jakby zaraz miał zwymiotować wszystko co zjadł podczas poranka zapoznawczego. Nikt chyba za specjalnie go nie lubił, a już na pewno nie damska część ekspedycji. Może dlatego Frost poczuł do niego sympatię, ciągnęło go do wyrzutków i dziwaków, nawet jeśli bywali obleśni.
- W porządku!? – krzyknął próbując przekrzyczeć szum spienionych fal – Dać panu papierową torebkę!?
Honzo pokręcił jedynie przecząco głową, po czym mimo bladej gęby, wysilił się na głupawy uśmiech i uniesienie kciuka w górę.
- Wyłączyć wszystko co macie! – usłyszał rozkaz, wiec schował kamerę do plecaka. Jeszcze raz popatrzył na mgłę a potem wyciągnął dłoń w jej kierunku muskajac palcami biały płaszcz, który otaczał wyspę.

***

Kiedy wychodził z łodzi i stawiał pierwszy krok na dziewiczej ziemi, koszulka lepiła mu się do pleców. Widział kiedyś w Indonezji tonący kuter, który zarył w skały i był pewien, że ich łódź skończy tak samo. Jakim cudem dopłynęli do brzegu? To chyba na zawsze zostanie tajemnicą. Harremu zajęło chwilę złapanie oddechu i wyrównanie tętna. Potem spojrzał przed siebie i zamarł.

"Boże, jak tu pięknie"

Wyciągnął i włączył kamerę i zaczął nagrywać. Najpierw skupił się na ocenie, potem zrobił ujęcie plaży by na końcu uchwycić znikającą w głębi lądu dżunglę.
- Jak widzicie dotarliśmy w końcu na miejsce. Sami przyznajcie, zajebiste widoczki nie? Przed chwilą nasza łodź zaryła w skały. Zastawiam się czy przypadkiem nie zginęliśmy, bo to by tłumaczyło, dlaczego ta wyspa wygląda jak biblijny raj.
Harry zaczął chodzić z kamerą po plaży nagrywając ludzi, którzy w pocie czoła wypakowywali sprzęt z łodzi.
- Chłopaki teraz wyciągną ten cały szajs, którym będą badać glebę i roślinki. Ciekawi was co tu robią żołnierze? Mnie też. Za dużo nam na razie nie mówią. Patrzcie na tego świra…
Harry zrobił zbliżenie na muskularnego murzyna w wojskowym mundurze
- Wczoraj szpanował przed panienkami na statku i świecił gołym bicem. Muszę zapytać go później o suplementację.
Zauważył, że obraz znowu migocze. Zrobił przewijanie na podglądzie i puścił nagrany materiał od początku. Jego komentarz był rwany, głos pocięty i zanieczyszczony szumami. Nadawał się do kosza. Harry zaklął pod nosem. I jak ma pracować w takich warunkach? Był perfekcjonistą, dlatego zakłócenia na kamerze nie pozwoliły mu w pełni zachwycić się dziewiczą przyrodą nowo odkrytego lądu. Podszedł do Collinsa, który chwilowo nie był zajęty rozmową z innymi naukowcami. Kto jak to ale on chyba powinien wiedzieć, co to za anomalie.
- Coś dziwnego dzieje się ze sprzętem. Myśli pan, że to jakieś zakłócenia elektromagnetyczne? –
- A owszem, dziwna sprawa. Wszystko na taką anomalię wskazuje, jednak czy jej występowanie jest powiązane z mgłą, czy z samą wyspą, w tej chwili tego nie wiemy… w końcu chyba nie miały tu miejsce testy atomowe? - Powiedział starszy mężczyzna, po czym sam na własne słowa zrobił nieco większe oczy i przetarł czoło chusteczką.
Harry uśmiechnął, ale był to uśmiech człowieka, próbującego ukryć jakąś obawę. Nie uśmiechało mu się świecić w nocy na zielono. Podziękował skinieniem za rozmowę po czym znów włączył kamerę i zacząć krążyć po wyspie dokumentując ostatni etap przygotowań przed wyruszeniem w ekspedycję.

***

W końcu nadszedł ten długo wyczekiwany moment, gdy część ekipy ruszyła w głąb dżungli na rozpoznanie. Harry nie zamierzał przepuścić takiej okazji. Cały czas towarzyszyła mu kamera. Łudził się, że zakłócenia w końcu znikną, choć na razie nic na to nie wskazywało. Podróżnik był przyzwyczajony do długich i wycieńczających marszów w trudnym terenie. Starał się być wszędzie gdzie działo się coś ciekawego. Ktoś zauważył nieznany okaz motyla? Harry już tam był gotowy upamiętnić moment odkrycia nowego gatunku. Czasem kamera zatrzymywała się na tyłkach seksownej pani doktor i jej azjatyckiej koleżanki. Kto by się powstrzymał widząc takie ciała w tak obcisłych strojach? Kiedy w końcu major zarządził postój Frost zaczął chodzić z kamerą między towarzyszami. Zdobył się nawet na odwagę i podszedł do muskularnego blondyna, na którego wołali „Bloody”. Nie sprawiał fajnego wrażenia, na statku unikał towarzystwa, a okazał konkretnym gościem. W końcu który żołnierz dałby potrzymać mu swój karabin? Jedynym problemem był tylko ten upierdliwy dowódca, który za byle gówno beształ najemników. Harry przycupnął w cieniu drzewa a z plecaka wyciągnął kanapkę. Myślami wrócił do Detroit. Zastanawiał się jak czuje się Claire i dziecko. Cały czas w jego podświadomość wbijała się myśl, że powinien być teraz ze swoją dziewczyną i synkiem, a nie tutaj, na tej zapomnianej przez Boga wyspie.
 

Ostatnio edytowane przez waydack : 25-09-2018 o 19:38.
waydack jest offline