Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-09-2018, 13:08   #31
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- To racja - dodał Bran. - Musisz się upewnić, że nic nie zacznie się paprać. A i kapłan będzie miał okazję do zrobienia dobrego uczynku.
- Eh, no dobrze. Choć naprawdę jest już lepiej
- zapewniła elfka.
- Naprawdę myślicie, że Alexieja coś dopadło? Na czaromiotów to chyba mocnych nie ma, skoro sobie nawet niektórzy do innych światów latają na skinienie palca… - spytał Ivan.
- Fakt, jeśli chodzi o zaklęcia, bywają mocni, ale równie dobrze coś mogło go zaskoczyć i mógł nie zdążyć nic wyczarować… - odparła elfka. - Choć możliwe, że my rozpatrujemy czarne scenariusze, a on się po prostu gdzieś zaszył.
- Z brutalną siłą też sobie kiepską radzą, prawda Kokoro?
- Było to pytanie retoryczne wypominające mistykowi jego przegraną bitwę na poduszki.
- Hmmm… Czyli nastawić się na dłuższe rządy rady? - odparł zaniepokojony kowal.
- Coś jest nie tak z tą radą? - spytała zaciekawiona Lauga, u której w domu preferowano wspólne ustalanie planów i decyzji.
- Żrą się ze sobą co chwila o to, z czego ma się utrzymywać wioska, jakie mają mieć kompetencje i tego typu sprawy. Ale w sumie mają dobre intencje…
- Zwykle jest lepiej, jak tylko jeden decyduje, i to w najważniejszych sprawach, a nie wtrąca się nikomu do życia codziennego
- powiedział Bran. - Ale jak się grupa zgodzić ze sobą nie może, to intencje, nawet najlepsze, mogą sobie... wypisać i na ścianie powiesić. - Zaklinacz wolał użyć bardziej kulturalnego określenia.
- Ważne żeby w radzie byli mądrzy dobrzy ludzie..i żeby ich było nieparzyście żeby nie było remisu głosów - wtrąciła się Lauga, przypominając sobie pewne głosowanie o zrównanie cen win dla przybyłych kupców, które właśnie z powodu parzystej liczby głosujących trwało tydzień.
- Niech wioska się utrzymuje z tego co się opłaca. Jak wam pasują owce, to je wypasajcie - skwitował mistyk.
- Szczególnie że wilków nie ma - dorzucił Bran.

W końcu sam Merriksonn wyszedł powitać przybyszów. Wyraźnie mu się spieszyło i ciągle tylko poganiał przechodniów, aby zeszli mu z drogi.
- Już jesteście! Pół wioski o was gada… Podobno wilki żeście ubili! I, jak widzę, ocaliliście Ivana!
- Ivan świadkiem, że załatwiliśmy sprawę - powiedział Bran. - Wioska jest już bezpieczna. A dokładniej - owce.
Spojrzał na kowala, by ten potwierdził jego słowa.
- Ano… Wpadli, porzucali zaklęcia, pomachali bronią i pozabijali każdego z wilków, prawdę mówią.
- To chyba rozwiązuje wasze problemy. Możecie iść sprawdzić ich leże, ale niewiele tam zostało
- dorzucił Kokoro. - Możecie już o to być spokojni, teraz chyba dobrze by było coś zjeść.
- Jeszcze nagroda...
- powiedział Bran, który nie sądził, by sama kolacja załatwiła sprawę.
- Niestety nie znaleźliśmy w leżu śladów twojego brata - przyznała Lauga.
- Czy moglibyśmy wejść do świątyni? - Bran zmienił temat. - Nasza towarzyszka potrzebuje pomocy.
Wolał na temat brata kapłana i jego eksperymentów z wilkami odłożyć na później.
 
Kerm jest offline