~~Po uczcie (łazienkowa drama)~~
Przyjaciele porozchodzili się do swoich pokojów, Lauga mimo wypitych kuflów piwa trzymała się całkiem nieźle, miała po prostu trochę chwiejny krok ale nadal mówił z sensem i nie przewracała się. Dodatkowo nie zaczęła się rozbierać na sali, co było pewnym sukcesem.
Rzucając po raz kolejny swoje rzeczy w pokoju dziewczyna złapała swoje przybory do mycia i udała się do łaźni.
Arletta, która już wcześniej weszła do łaźni, wychyliła twarz zza kotary, słysząc wchodzącą do środka, trochę podpitą Laugę.
- A to ty. - Uśmiechnęła się do towarzyszki i po chwili jej twarz znów zniknęła za kotarą.
- W rzeczy samej - przytaknął wojowniczka idąc do drugiej bali, dziewczyna zostawiła swoje rzeczy na taboreciku i poszła po wodę. Tym razem to ona miała przyjemność kąpać się w chłodniejszej ale nadal ciepłej wodzie. - Dobrze się bawiłaś? - Zapytała towarzyszkę, rozbierając się do kąpieli.
- Całkiem nieźle. - odparła wesoło, uśmiechając się pod nosem do samej siebie. - A jak już wracamy do kolacji i rozmów które miały w jej trakcie miejsce… Mogę cię o coś spytać?
- Jasne, wal - powiedziała wskakując do bali robiąc porządny plusk - Aaaaaa… jak dobrze.
- Bo wiesz, dołączyłam do tej naszej ciekawej drużyny jako ostatnia i tak się zastanawiam… Jak długo już znacie się z Branem? I jak się poznaliście? - spytała elfka.
- Mhmmm... całą czwórką podróżujemy już ponad kwartał, Kokoro poznaliśmy niecałe trzy miesiące przed tobą, a z Branem poznaliśmy się pół roku przed tym, więc sumując znamy się mniej więcej od roku. - Kończąc algebrę zrobiła dłuższą przerwę. - To była mała wioska w górach miała problemy z bandytami… hi hi hi… - dziewczyna zaczęła chichotać - nie miałam wtedy własnej zbroi tylko kaftan pod ubraniem więc wyglądałam jak zwykła dziewka z wioski. Wiesz taki łatwy łup dla bandytów, miałam plan żeby ich zwabić i zaatakować kiedy będą się tego najmniej spodziewać. Kiedy już ich znalazłam a raczej oni mnie w ostatniej chwili pojawił się Bran wziął mnie za damę w opresji i zaczął wygrażać tym łotrom - Lauga zaczęła przedrzeźniać głos Brana - “Jestem potężnym magiem”, “Zostawcie tą niewiastę albo pozamieniam was w żaby”. - Lauga musiała prychnąć śmiechem i dopiero potem się uspokoiła.
- Trzeba było go widzieć. Prawie mu wyszedł ten blef, ale ich herszt postanowił jednak sprawdzić jego groźby… nie uniknęliśmy bitki i Bran wypstrykał się z zaklęć zanim wszystko się skończyło, więc z jego perspektywy musiało to źle wyglądać, zwłaszcza że ja nadal udawałam ‘damę w opresji’. Trzeba było widzieć jego minę i reszty bandytów, kiedy wykorzystałam okazję, żeby przywalić ich Hersztowi. Facet zwalił się jak kłoda a ja wykończyłam resztę bandytów, nie było ich dużo i Bran ich dla mnie zmiękczył więc było mi łatwo. Zabraliśmy tych co przeżyli do wioski na proces i by dostać nagrodę. Od słowa do słowa postanowiliśmy zacząć podróżować ze sobą. I to właściwie tyle - dokończyła ciut zbyt rozmarzona niż by chciała. To był pierwszy raz jak ktoś próbował ją uratować i Lauga była pod wrażeniem odwagi zaklinacza.
- Mhhm… - zamyśliła się elfka. - Czyli, że Bran wyratował cię z kłopotów… a przynajmniej się starał… - stwierdziła. - Co pomyślałaś w momencie, gdy przybył ci z pomocą? - kontynuowała “przesłuchanie” chcąc wykorzystać to, że alkohol rozwiązał język towarzyszce i dowiedzieć się jak najwięcej.
- Mhmmm… zaskoczenie, wiesz, nie każdy by stanął w obronie jakiejś tam przeciętnej dziewki, tym bardziej że musiał wiedzieć że nie da rady im wszystkim, zachował się jak głupek, …. ale… bardzo mi wtedy zaimponował - przyznała rudowłosa, w jej głosie mimo rozluźnienia dało się usłyszeć podziw i coś jeszcze.
- Może uznał, że nie jesteś zwykłą, przeciętną dziewką… - skomentowała elfka, zanurzając się głębiej w wodzie, tak że znad jej powierzchni wystawała tylko głowa dziewczyny.
- [i]Lubisz go prawda? Więcej niż lubisz.. [/]- Pytania Laugi były jak jej ciosy, bezpośrednie z mocnym uderzeniem i sięgające celu.
- Aż tak widać? - spytała elfka, podciągając kolana pod brodę i obejmując je dłońmi.
- Zanim się przyłączyłaś, był zainteresowany głównie dziewczynami, które pracowały w tawernach jakie odwiedzaliśmy i tymi, które uratowaliśmy, ale na żadną nie patrzył tak, jak na ciebie. - przyznała wojowniczka, nie wypowiedziała na głos, że Bran nigdy nie patrzył na nią z najmniejszym nawet zainteresowaniem, było to coś z czego Lauga mimo doświadczeń z domu nigdy do końca nie przetrawiła.
- Serio mówisz? - Arletta uśmiechnęła się słysząc słowa wojowniczki. Po chwili jednak uśmiech opuścił jej oblicze, kiedy przypomniała sobie, że pakując się w związek z pół-elfem, może na niego ściągnąć niemałe problemy. Westchnęła cicho. - A ty? - postanowiła wrócić do pytań. - Miałaś kogoś na kogo patrzyłaś w ten sposób? Bądź kogoś kto patrzył tak na ciebie? To znaczy.. Nie chcę być wścibska…
- Nieee, Kokoro już wam powiedzieć że jestem taką sama dziewicą jak on … tyle że mnie rodzina lepiej uświadomiła …- prychnęła śmiechem przypominając sobie to śniadanie - … a tak serio nie, nigdy nikt się mną nie interesował w ten sposób. Jak zaczęłam dorastać moi koledzy z wioski przestali po mnie przychodzić i spędzać czas, znaczy nie tak z dnia na dzień, ale im byłam starsza to coraz mniej ich było. - Powiedziała smutno, po czym dodała już z większą werwą. - Nie rozumiem dlaczego. W moim domu zawsze byli mile widziani, nawet mój ojciec zawsze rzucał to, co robił, żeby ich przywitać na progu, nawet zabierał ich do szopy z narzędziami pokazać im swoja kolekcje toporów, żeby im umilić czas jak na mnie czekali.
- Powiem ci, że z tym brakiem zainteresowania to mnie zaskoczyłaś… - odparła elfka. - To znaczy… wiesz, patrząc na… twoje warunki, to myślałam, że dość często bywasz adorowana przez mężczyzn… - przyznała.
- A gdzie tam, wszystko co wiem znam tylko z teorii i podglądania nastolatków z resztą dzieciaków, jak mieszkałam w Czerwonej Dolinie, właściwie to ci zazdroszcze mieć już doświadczenie z osobą której na tobie zależy. - powiedziała z nieukrywanym podziwem wojowniczka zanurzając się w wodzie do momentu aż jej płuca nie zaczęły jej palić.
- Może i tak, chociaż mam i doświadczenia które nie są aż tak przyjemne… - powiedziała elfka spoglądając w sufit. - Bran nie jest moim pierwszym partnerem… - przyznała. - Miałam niecałe dwadzieścia lat, kiedy zaczęłam utrzymywać bliższe stosunki z takim jednym chłopakiem… Spotykaliśmy się przez kilka miesięcy, niestety któregoś razu przyłapał nas mój ojciec… - przerwała na chwilę. - Wytargał chłopaka z pokoju za szmaty i tyle go widziałam… Co się z nim stało? Nie wiem, ale na pewno nic dobrego…
- Pierwszy chłopak, który mnie pocałował, zaginął w lesie, reszta dzieciaków wymyśliła jakąś idiotyczną historyjkę, że mój ojciec dopadł go w lesie i porąbał. Głupota! Po jakimś czasie i wielu innych zniknięciach okazało się że głęboko w lesie zadomowiła się wiedźmia i ona porywała dzieci i je pożerała. Tamtego chłopaka też zabiła. Znaleźliśmy jego rzeczy w jej chacie po wszystkim.
- Dobrze, że nie okazało się, że to twój ojciec go porąbał. Biedne dzieciaki... - skomentowała opowieść wojowniczki o wiedźmie. -Problem w tym, że moi rodzice to drowy… i to nie takie “podrabiane” jak ja, tylko takie, które zdążyły przesiąknąć Podmrokiem. I może zabrzmi to dziwnie, kiedy mówi się to o drowach, ale od małego byłam ich… jak to nazwać? Oczkiem w głowie? Którego niestety chronili w zbyt brutalny sposób… - westchnęła.
- Hę...hej, jak twoi rodzice są tak przewrażliwieni to czy… Branowi… nic nie… będzie? - Lauga najwidoczniej zaczęła trzeźwieć bo z każdym wyrazem po połączeniu informacji zaczęła przybierała coraz bardziej napiętą posturę a w jej głosie był jawny niepokój.
- A ty myślisz, że mnie to pytanie nie dręczy? - spytała drowka, drżącym głosem. Dało się słychać, że dziewczyna zaczyna płakać.
- O Cholera…- skomentowała ognistowłosa - ...powiedziałaś mu?
- A jak mam mu o tym powiedzieć?! Jak myślisz, jak on na to zareaguje? - rzuciła przez łzy. - Najbardziej uderzył mnie rano komentarz Kokoro… Przecież gdybym ja była… No wiesz... - głos jej się zatrząsł, nie potrafiła dokończyć zdania.
Lauga, kiedy usłyszała już łamiący się głos dziewczyny, wyskoczyła niezdarnie z balii, prawie nie wyrżnęła się na podłogę. - Hej, no nie, Arli.. co ty wyprawiasz - powiedziała wchodząc w jej przestrzeń łaźni i w sekundę znalazła się przy dziewczynie przytulając ją do siebie na tyle ile była w stanie przy przeszkadzającej balii.
- Hej już dobrze … nie płacz... po prostu zaopatrzymy cię w odpowiednie ziółka...i przez jakiś czas nie będziemy wracać do Wrót Badura… - “Tak przez kolejne pięćdziesiąt lat pewnie” pomyślała tuląc dziewczynę do siebie. - A później się pomyśli... ale może powinnaś jednak powiedzieć o wszystkim Branowi… Jak chcesz, kupię ci krasnoludzką wódkę dla odwagi… i nie martw się, Bran nie będzie zły…. i szczerze wątpię, by z ciebie zrezygnował. - Pocieszała chlipiącą elfkę najlepiej jak umiała.
- A ja nie… Lauga, on bywa uparty, ale głupi nie jest… - rzuciła Arletta przez łzy. - Nie wierzę by narażał się, tylko dlatego, że mogę mu się podobać… Młody jest, bez problemu znajdzie sobie inną. - westchnęła elfka.
- No już, ... już… - półelfka pogładziła drowke po głowie - ...jakoś się ułoży...choć nadal uważam, że powinnaś mu powiedzieć o swoich obawach, Bran jest naprawdę wspierającym dobrym facetem.. no i jest bystry więc pewnie sam się domyśli...ale pewnie wolałby byś sama się z nim tym podzieliła.
- Ech… - elfka westchnęła po czym przepływała zapłakaną twarz wodą. - Masz rację… powiem mu jak wrócę do pokoju… - powiedziała, po czym uśmiechnęła się do pół-elfki. - Dzięki Lauga, jesteś w porządku. Wybacz za ten uciekający kufel przy kolacji. - Spojrzała na dziewczynę z przepraszającym uśmiechem. - No dobra… będę już wychodzić - dodała i powoli zaczęła się zbierać.
- Taaaa ten kufel….- powiedziała rudowłosa kładąc jej stanowczo rękę na głowie - ..dobry żart…- elfka poczuje jak jej głowa ląduje pod wodą na chwile zanim Lauga pozwoliła jej się wynurzyć, widząc jak Lauga wraca do swojej części łaźni - potraktuj to jako rewanż i nie płacz więcej. Bran jeszcze pomyśli, że to przez niego.
- Taaa… chyba jesteśmy kwita. - odpowiedziała elfka odsłaniając twarz z mokrych włosów. Po chwili wyszła z bali, powycierała się, owinęła ręcznikiem i wzięła swoje rzeczy. Zatrzymała się jeszcze na chwilę przed drzwiami i odwróciła w stronę wojowniczki.
- Jeszcze raz dzięki za rozmowę.
- Jak będziesz jeszcze kiedyś potrzebowała się wygadać to wiesz gdzie mnie znaleźć - rzuciła jej na pożegnanie i zaczęła kończyć swoją kąpiel.
Elfka uśmiechnęła się i wyszła za drzwi. Oparła się o nie na chwilę plecami i wzięła głęboki wdech.
- No dobra… Dasz radę. - powiedziała sama do siebie i skierowała swe kroki do pokoju.