26-09-2018, 14:29
|
#35 |
| Zanim Lauga skończyła jej posiłek zdążył wystygnąć a reszta zdążyła już dawno zjeść swoje. Gawiedź była zadowolona bo ich codzienność została ubarwiona opowieścią, w której pośrednio uczestniczyła a wojowniczka miała mocno zachrypnięty głos od opowiadania.
- Już myślałem, że zrezygnujesz z kolacji i do nas nie wrócisz - powiedział z uśmiechem Bran, po czym odsunął kufel z piwem poza zasięg rąk Laugi.
- Nic by mnie od was nie nie umiało rozdzielić - powiedziała półelfka nie przejmując się próbami odebrania jej piwa i bez przeszkód sięgnęła ponad stół
- Oddawaj to, przez tą całą gadaninę mam w gardle suszę. - Dziewczyna jednym haustem opróżniła kufel do połowy, dopiero wtedy zaczęła jeść swoją zimną już pieczeń, widać że opowiadanie o ich przygodach też wygłodziły wojowniczkę.
- Ja ci tam piwa nie zazdroszę - stwierdził zaklinacz. - Ale wlałaś już w siebie sporo...
Lauga przestała jeść i spojrzała złowrogo na zaklinacza.
- Że co?! Że niby mam tak słabą głowę i sobie z kolejnym piwem nie poradzę? - Najwyraźniej rudowłosa odebrała ‘troskę’ drugiego półelfa jako wyzwanie i nie zamierzała się wycofywać. - No to patrz! Gospodyni jeszcze raz to samo!
- Coś czuję, że oprócz opowieści, gawiedź będzie mogła liczyć na inne rozrywki - odparła żartobliwie Arletta, spoglądając na wojowniczkę i pociągając łyk swojego wina.
Bran nie mówił już nic. Zastanawiał się tylko, co nagle ugryzło Laugę, która zwykle okazywała więcej rozsądku i nie traktowała każdej wypowiedzi jak wyzwania.
- Czy to te słynne alkoego zaraz się objawi, o którym opowiadałeś? - zapytał mistyk zaklinacza.
- To zależy od okoliczności... - przyznał zapytany, spoglądając na Laugę. - Ale wygląda na to, że do tańców jest już gotowa.
- Nie mają żadnego minstrela więc nie martw się twoje palce są bezpiecznie - zaśmiała się Lauga na ich głupiutkie komentarze.
- Nigdy mnie to nie martwiło - zapewnił Bran. - Tańce w twoim wykonaniu to była zawsze prawdziwa przyjemność, szczególnie dla oka. W większości przypadków i tak upierałaś się przy tańcach solo... nawet jeśli miejsca było dla paru osób.
- Pff... zawsze mi wmawiasz te niedorzeczne historie - zbyła zaklinacza, zagryzając kolejny kawałek pieczeni.
Bran poczuł się obrażony. W tym, co opowiadał, nie było ani słowa kłamstwa... o czym Lauga mogła po prostu nie wiedzieć, z powodu stanu, w jakim się znajdowała rankiem dnia następnego.
- No, nie mam pod ręką żadnych świadków... - przyznał. - Ale skoro mi nie wierzysz... - Wzruszył ramionami.
- “Twoje palce są bezpieczne”... A co, też masz dryg do pijańskich tańców na stole? - rozbawiona drowka spytała zaklinacza z zaciekawieniem.
- Nie tylko stół był wykorzystywany... A niektórzy ratowali talerze... - odparł Bran z uśmiechem.
- Często wam się takie przygody zdarzały? - elfka zaśmiała się.
- Nie - powiedziała wojowniczka, święcie o tym przekonana. Bran za to skinął głową.
- Coś macie różne obrazy, tych waszych wspomnień. - Zażartowała. Wesoły nastrój trzymał się elfki, która postanowiła spłatać psikusa towarzyszce. Dyskretnie wyczarowała niewidzialną dłoń, która odsuwała kufel wojowniczki za każdym razem, gdy ta chciała po niego sięgnąć.
- Hej..no nie! - frustrowała się wojowniczka próbując złapać swój kufel - no weźcie … - była coraz bardziej zdeterminowana - nie no.. byle kufel nie będzie przede mną uciekał. ..- Zaczaiła się i rzuciła na swój cel - Mam cię!!!!
- Kurczę z czego oni robią te piwo, kufle aż od niego chodzą! - zaśmiała się drowka.
Lauga rzuciła się do przodu z całym stołem, kielichy reszty zatrzęsły się niebezpiecznie, tak jak butelki z winem, ale kufla z piwem nie udało jej się złapać. Dziewczyna spojrzała na niego złowrogo i wyciągnęła wyprostowaną rękę w oskarżającym geście.
- Dobrze rozegrane kufelku! Wygrałeś tę potyczkę ale nie bitwę!
“Hmmm… bitwę?”, pomyślała elfka i gdy tylko Lauga odłożyła swój kufel z powrotem na blat stołu, podniosła go swą wyczarowaną niewidzialną dłonią i zaczęła kołować nim nad głową wojowniczki.
- Hę..?! - Dziewczyna spojrzała na latający kufel. - Kokoro, mój towarzyszu, potrzebuję asysty.
Mistyk nawet nie spojrzał, za to sowa odwróciła głowę. Kufel wyrwał się z niewidzialnej dłoni która nie miała szans utrzymać się przeciwko takiej sile, i powędrował do ust wojowniczki tak by wychyliła go na raz.
Drowka posłała spojrzenie w kierunku mistyka mówiące “psujesz mi zabawę”.
Lauga dobiła ‘lewitujące’ piwo i podziękowała Mistykowi za pomoc.
“Lepszy ubaw będzie po tym” rozległo się w głowie drowki, kiedy zobaczyła jak do Laugi zbliża się cała beczka, z szpuntem gotowym na wojowniczkę. Kiedy jednak ta z początku oponowała, piwo wylało się na jej głowę ku uciesze wszystkich obecnych, zanim zdążyła przyjąć wyzwanie które pewnie by zakończyło się dla niej pobudką w kałuży własnych wymiocin. |
| |