Ranek rozpoczął się podobnie, jak i dnia poprzedniego, z tym jedynie, że krasnoludzka kucharka spoglądała na czworo swoich gości nieco przychylniejszym wzrokiem. Być może dlatego, że wczorajsze opowieści Laugi zdecydowanie zwiększyły spożycie jadła i trunków.
Wojowniczka zeszła jako ostatnia najwidoczniej ilość piwa i dobra zabawa postanowiły zatrzymać ją w odmętach pościeli dłużej niż zwykle. Zamówiła śniadanie z wodą. Usiadła wraz z przyjaciółmi ziewnęła ostentacyjnie i oceniła czy wszyscy są gotowi.
- Wyspana? - W głosie spoglądającego na Laugę Brana był cień wątpliwości.
- Tak, strzepuje z firaneczek rzęs resztki snu. - powiedziała zbywająco wojowniczka popijając chłodną wodę przyniesioną jej do śniadania.
Arletta zauważając, że wojowniczka jest dzisiaj jakoś oschła, spojrzała na zaklinacza pytającym spojrzeniem, jakby szukając w jego osobie odpowiedzi.
Bran lekko skinął głową, po czym spojrzał na mistyka i ponownie na Arlettę.
Kokoro zaś zszedł na dół idealnie zsynchronizowany z tacą z jagnięciem. Zasiadł zamyślony, kiedy kawałki mięsa wlatywały mu do ust.
- Widzę, że tobie nigdy apetyt nie przechodzi, młody - zaśmiała się elfka.
“Emocje sie odezwaly prawda? Wieczorem przed snem.”- rozległo się w głowie wojowniczki. Kokoro nawet nie drgnął kiedy przekazywał swoje myśli. Zajmował się swoim baranem na tacy.
“Widziałem że płakałaś”
Lauga wzdrygnęła się słysząc głos w głowie ale kontynuowała śniadanie ze stoickim spokojem. Nie było sensu mu odpowiadać i tak by nie usłyszał jej myśli. A nie uśmiechało jej się dyskutować o swoim wczorajszym gorszym stanie. Do momentu kiedy wszyscy i było hasło do wymarszu starała się udawać zaspaną.
Drowka widząc, że atmosfera między towarzyszami jest jakaś napięta postanowiła rzucić jakimś tematem, żeby trochę ją rozluźnić.
- To co gotowi na to, żeby znaleźć tą krzyżówkę sowy z niedźwiedziem i stworzyć okazję, dla nowych opowieści Laugi? - uśmiechnęła się.
- Silni, zwarci, gotowi - zapewnił Bran. - Chyba że Kokoro... - spojrzał na wspomnianego, by się przekonać, czy ten faktycznie już zaspokoił swój głód.
- Lauga? Wszystko w porządku? Dopiero ranek, a ty jakaś zmarnowana wyglądasz… - Arletta spytała troskliwe, przyglądając się badawczo towarzyszce.
- Taaaa, nie przejmujcie się, miałam problemy z zaśnięciem, ale zanim wyruszymy będę już rozbudzona i gotowa do bronienia was przed wielkimi bestiami - zmusiła się na jej zwykły optymizm wojowniczka i dokończyła śniadanie.
Elfka uśmiechnęła się tylko ciepło do towarzyszki. “Mam nadzieję, że tych problemów ze spaniem nie miałaś przez nas”, pomyślała przypominając sobie wczorajszą noc.