Michael na pytanie o opatrzeniu ran odruchowo kiwnął głową, dopiero później potwierdził tę oczywistość słowem. Gdy mówił, miał przytłumiony głos, jakby pod maską.
Dobrze, że się odnaleźli.
- Nad nami jest Keira – wytłumaczył cichy, dochodzący do nich kobiecy głos. - Rzućcie jej jeśli macie jakąś linę, jeśli nie, spróbujmy z ubraniami, chyba że znaleźliście coś w okolicy?
Myśli Michaela powędrowały do czegoś, co rzekomo zabił Japończyk. Był ciekaw czym było owe stworzenie. Jeśli dobrze pamiętał ich dawni przewodnicy stosowali ciała poza-światowców jako jakiś środek maskujący... W zasadzie może i dobrze że tego nie widział.
- Poza tym jesteście cali? Ranę trzeba przemyć. Mam trochę prochów. Wejdziemy na górę i pójdziemy dalej tunelem. W końcu dojdziemy do stacji, tam z pewnością znajdziemy apteczkę i może trochę jedzenia i wody. Przypomnijcie mi, żeby rozdzielić prowiant, który mamy. Nie zazdroszczę tym co się zgubili i go nie mają. Dobrze byłoby zostawić im jakiś znak gdzie poszliśmy.
Ostatnio edytowane przez Rewik : 26-09-2018 o 21:47.
|