Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-09-2018, 15:51   #43
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Po śniadaniu wyruszyli do miejsca gdzie Bran widział ślady walki wilków i sowo niedźwiedzia. Z tego miejsca rozpoczęli poszukiwania.
Po śladach wilków nic już nie zostało, a przynajmniej nic, co mogliby znaleźć awanturnicy. Pozostało im już tylko liczyć na więcej szczęścia następnym razem…
Sowoniedźwiedź był już za to zupełnie inną sprawą. Jego trop może i był już stary, jednak ciągle na tyle wyraźny, aby nikt nie miał specjalnych problemów w podążaniu za nim w głąb lasu. Drzewa były tu dużo gęstsze i stare. Obdarzona magicznymi talentami część drużyny od czasu do czasu wyczuwała echa rzucanych tu miesiące temu zaklęć, jednak nie potrafiła ustalić, w jakim celu je rzucono.
Słońce, mimo że świeciło mocno, miało problemy z przedarciem się przez ściśnięte korony drzew, (Macie tu pół-cień), a odgłosy tych bardziej przyjaznych zwierząt zdawały się ginąć gdzieś w oddali.
Lauga szła na przedzie wypatrując niebezpieczeństw i śladów, Miecz i tarcze miała wyjęte i w gotowości do użycia na najmniejszy ślad niebezpieczeństwa. Brnęła do przodu raźnie ale i ostrożnie.
Bran, jak wszyscy zaklinacze, nie szedł jako pierwszy, pozostawiając wojowniczce przyjemność narażania się na pierwszy atak.
Arletta zamykała grupę, pilnując aby nic nie zaszło ich od tyłu.
Nie minęło zbyt wiele czasu, a na horyzoncie zaczęła majaczyć niewielka górka, a w niej czarna, głęboka jama wiodąca nieznacznie ku dołowi. Nie trzeba było zbytnich umiejętności, aby ocenić, że było to leże sowoniedźwiedzia. W pierwszej chwili zdawało się, że jest teraz puste, jednak chwilę przed popełnieniem poważnej pomyłki, drowce udało się dosłyszeć dobiegające z dołu, basowe chrapanie bestii.
- Stójcie… - rzuciła cicho drowka, ostrzegając towarzyszy. - Słyszycie? On tam jest…
- Ja nic nie słyszałem, ale wierze w twoje uszy
- powiedziała ciszej Lauga - Wchodzimy? Po cichy rzecz jasna..
- Ja też nie słyszałem
- przyznał Bran. - Ale ten sowoniedźwiedź przynajmniej smacznie śpi, jak przystało na nocne zwierzątko. Może zanim go zbudzimy, rozstawimy pułapki? - spytał.
- To chyba rozsądne… - odpowiedziała elfka. - Tylko tak, co sami w nie nie powpadamy.
- Nie powpadamy. Rozstawisz pułapki i ustalimy plan, rozstawimy się strategicznie, by pułapki nie były na naszej drodze tylko na jego. Jak będziemy gotowi, Kokoro użyje telepatii albo innego sposobu by wygonić go z nory na pułapki i na nas
- powiedziała wojowniczka, rozglądając się po terenie próbując wybrać jak najlepsze rozłożenie pułapek i ich małej grupki.
- Plan jest świetny, ale… jest mały problem - odparła Arletta. - Nie mam żadnych pułapek. Ja wiem, że mówiłam, że moja matka jest łowczynią, ale nie podbierałam jej żadnych sideł…
- Ja mam
- powiedział Bran. - Co prawda nie używałem jej od wieków, ale działa. I nawet wiem, jak ją rozstawić.
- Czyli mamy jedną
- powiedziała z uśmiechem drowka. - To gdzie ją ustawiamy? A właśnie, Kokoro… Nie potrzebujesz może trochę światła? - spytała mistyka, wiedząc, że ludzie nie widzą w ciemnościach.
 
Kerm jest offline