Kea doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że nie wolno krzywdzić mniejszych. Oczywiście tyczyło się to wszystkich stworzeń, a najmniejszymi były robaczki... Niestety ten tutaj był jednak zdecydowanym wyjątkiem. Wyglądał okropnie, wręcz przerażająco i chyba nigdy nie słyszał o tym, żeby nie krzywdzić mniejszych od siebie. Jasne też było, że nie da się z nim porozmawiać i mu tego wytłumaczyć.
Jakby tego było mało, Kea straciła swoją wierną Pawęż. Nie miała się za czym schronić i prawie tak bardzo jak samego potwora, wystraszyła się faktu, że tak wrażliwa była w chwili zagrożenia. Co gorsza, nie miała też czym osłonić innych i to co zwykle robiła w takich sytuacjach, było teraz niewykonalne.
Nie bardzo wiedząc co robić, zareagowała odruchowo. Cofając się do tyłu, chwyciła worek ze skarbami i skierowała go w kierunku stwora. Może nie była to nawet namiastka tarczy, ale mogło działać tak samo. Półolbrzymka mogła osłonić się nim, mogła uderzyć nim w robaka, a potwór mógł zająć się atakowaniem zawartości worka, zamiast nich. Kea na nic nie liczyła, po prostu musiała mieć coś zamiast tarczy, a worek z jego ciężką zawartością był jej jedyną opcją.
- Cio! Uciekaj! Idź sobie! - powiedziała głośno, pokazując stworzeniu, że nie jest mile widziane. Było na to zbyt straszne.
Cofając się dalej, drugą ręką Kea poszperała w pośpiechu w swojej torbie na ramię. Dość szybko wyciągnęła swój nóż, trzymany w skórzanym pokrowcu. Owszem, zwykle kroiła nim tylko warzywa lub zwierzynę, ale ostrze było naprawdę porządne. Z uwagi na brak tarczy, była to jej jedyna broń, bo na worek mogła liczyć tylko do pewnego stopnia.