Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-09-2018, 15:58   #214
Ranghar
 
Ranghar's Avatar
 
Reputacja: 1 Ranghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputację
Akcja z dziurą

- Robi się! - Tifa puściła za trzymane ciało Cienia i przekoziołkowała po ziemi. Rzuciła się biegiem do martwego w cennej zbroi i zaczęła z obrzydzeniem ją odpinać.

Raileyn dobiegł do foki i zamachnął się młotem uderzając w bok i płetwę. Młot prawie wypadł mu z rąk, gdy nawiązał kontakt z ciałem stworzenia. Skóra była bardzo twarda, śliska i elastyczna. Zadał 1 punkt obrażeń, nie czyniąc praktycznie żadnych szkód w miejscu uderzania.
Foka w odpowiedzi wygięła się łuk i trzymanym w zębach ciałem przywaliła w mężczyznę. Tarcza i pancerz przyjęły na siebie uderzenie, tarcza rozbłysła przebudzając w sobie nową magię, ale same uderzenie było tak potwornie silne , że wyrzuciło mężczyznę z wody zadając 6 punktów obrażeń (zostaje 1 PŻ), rozszarpując mu lewą rękę. Krwawiąc obficie z ręki usłyszał kolejne skowyty dwóch innych fok, które wynurzyły się z wody i zaczęły wyszarpywać sobie nawzajem ciało Cienia. Łapały za kończyny wyszarpując je ze stawów i pochłaniały z dzikim apetytem.
- Zyjesz? Możesz się ruszyć?! - Tifa wrzeszczała z nad głowy mężczyzny. Trzymała pod pachą katanę i wlokła zbroje.
- Dawaj do liny, nim zwęszą krew z twoje rany! - Obwiązali się szybko oboje sznurem. - Wyciągnijcie nas! Sami nie damy rady! Raileyn jest ciężko ranny, a zbroja dużo waży!

Laerune szybko chwyciła za linę i kazała Jinfu ruszyć przed siebie.
- Zamiast głupio pytać ruszcie linę! - Drowka sapnęła do mężczyzny przy niej. Axim chwycił za linę i napiął muskuły do granic możliwości, Laerune dała z siebie większość sił, a Grzmot z potężną siłą niczym drugi koń wraz z Jinfu zdołali wywindować w górę owiniętych liną towarzyszy. Raileyn wynurzając się z dziury słyszał plusk wody i walkę o szczątki towarzysza, zwierzęta rwały jego ciało, a chrzęst łamanych kości wypełniał jaskinie. Pierwszym widokiem jaki zobaczył na powierzchni była parszywie przeorana morda Bartholomeusa, z tymi jego nieludzkimi oczkami. Osłaniał ich z góry, z procą w ręku. Miły gest, ale Raielyn przekonał się już na własnej skórze, że na bydlaki w dole trzeba czegoś znacznie potężniejszego. Alchemik szybko odłożył procę i wyciągnął ręce do mężczyzny i kobiety wyciągając ich głębiej na ląd. Jego przeorana morda, była w tej chwili najpiękniejsza rzeczą na świecie. Zaraz później zjawiła się Nedia z opatrunkami i maściami tamując krwotoki z poszarpanej ręki.

Po kilku chwilach odpoczynku rzemieślnik wraz z Sidhe zidentyfikowali łupy i zaklęcia odblokowane w jego tarczy:



1. Wodny Smok (I) - dwuręczna katana - obrażenia +6, +1 przerzuty ataku,
- Oddech Wodnego Smoka - 1 raz dziennie pozwala kontrolować wodę wokół postaci.
- Siła Mistrza Dai Niht - pasywna umiejętność - jeśli w teście na Siłę wypadnie 1 to zmienia wynik na 10, trzymana broń nie wypadnie z ręki.

2. Świetlista Łuska (I) ciężka zbroja łuskowa- obrona [3], jeśli noszona przez postać z zaklęciami kapłańskimi promienieje aurą światła.

Gobliny tymczasem wydawały się onieśmielone pierwszym kontaktem z Walkirią.
- Mówiłam wam głupcy, że ona istnieje. Pokłońcie się! - Przed szereg wysunęłą się albinoska. -Bądź pochwalona Pani! Jesteśmy na rozkazy! - Dumnie nosząca się goblinka skłoniła się dworsko. - Jestem Erda, wyrocznia. Wszechstwórca pokazał mi twe nadejście, kazał mówić o Tobie plemieniu. Będziemy wierni i przydatni!

Kilka minut później

Drużyna wraz z nowymi sojusznikami ruszyła w kierunku, z którego przybyły psy. Dotarli do psiarni z dwudziestoma pustymi klatkami. Po innych psach nie było śladu, brak też było wartowników. Miejsce było opuszczone w pośpiechu, ognisko nie zdążyło jeszcze wygasnąć.
Jednak Walkiria wciąż coś wyczuwała z tego miejsca, gdzieś przed nią unosiła się zła aura. Wiedziona mocami ruszyła za klatki, w kierunku prowizorycznych szałasów. Tam natrafiła na miejsce, które można było określić rzeźnią. Zakrwawione i rozczłonkowane stosy ciał leżały na sobie, niektóre przegniłe, inne obgryzione przez psy, jeszcze inne stosunkowo świeże. Leżały tam elfy, ludzie i gobliny, wyglądało na to, że rzeźnicy członkowali każdego kogo złapali. Jednak coś dorwało także w końcu i ich, kilka goblińskich ciał w zakrwawionych fartuchach leżało bez oznak życia.

Sybill wyczuwała nad nimi rosnącą negatywną energię, jej oczy wybuchły żarem płomieni, jakby ktoś dorzucił mocniej do pieca. W końcu zauważyła wiszącą w powietrzu sylwetkę elfa. Długie białe włosy rozmywały się i zanikały, oczy były wypełnione czarną, cieknącą mazią. Postać miała na sobie brązowy lekki pancerz. Zjawa dostrzegła dziewczynę i niemo zakrzyknęła unosząc rękę.

Nagle wszyscy zobaczyli jak w powietrze unoszą się noże, miecze, sztylety i tasaki. Widoczna tylko dla Sybill postać zamachnęła się ręką wysyłając grad ostrzy w jej kierunku. Walkiria szybko zareagowała zasłanijąc się tarczą i parując ostrza mieczem. Kilka ostrzy uderzyło w pancerz nie czyniąc jej krzywdy.

Esmond tymczasem zauważył coś ciekawego wśród stosu ciał. Na jednej z poćwiartowanych rąk widniał niebieski naramiennik. Miał na sobie drobne symbole gwiazd oznaczające, że są to naramienniki dla klas czarujących.
 
Ranghar jest offline