Gdy już wspólnymi siłami wyciągnęli ich z jamy, Grzmot momentalnie zauważył wśród nich brak jednej osoby.
- A gdzie elf? - zapytał, a smutne spojrzenia w dół oraz plusk drapieżników walczących o co lepsze kąski był najlepszą odpowiedzią. Barbarzyńca przyklęknął na jedno kolano i złapał garść ziemi. Roztarł ją sobie w dłoniach nad otworem. Ludy północy nie miały specyficznych obrządków pogrzebowych. Zwykle palili swoich zmarłych, żeby Ci nie powstali kiedyś przeciw nim. Prochy takich osób były następnie wcierane w ciała ich rodzin. Miało to sprawić, że polegli nigdy nie zapomną ani nie opuszczą bliskich. Nie zawsze było to jednak możliwe. W trakcie rajdów albo w kampaniach najemniczych barbarzyńcy zaadaptowali stare zwyczaje do nowych warunków.
"
Obyś odnalazł swoich bogów elfie".
Zanim odeszli, Grzmot wrzucił truchła psów do jamy. Przynajmniej nie zostawią po sobie śladów. W psiarni trzymał się blisko reszty drużyny, w miarę możliwości jak najdalej od goblinów ale blisko Valkirii. Jeszcze w drodze podszedł do niej bliżej, żeby podzielić się swoimi wątpliwościami, ale tak by zielone pokurcze nie usłyszały.
-
Rozumiem, Valkirio, że uważasz za swój cel uratować każdą istotę dręczoną i bezbronną. Bądź jednak świadomym dowódcą i nie popełniaj tych samych błędów. Pomnij na wydarzenia z Rozpruwaczem. ***
Gdy ostrza nagle uniosły się same z siebie, był równie zdziwiony co reszta drużyny. Udało mu się odbić jeden nóż, który zmierzał prosto w jego twarz, ale fruwające dookoła żelazo groziło naszpikowaniem niczym jeże. Rzucił się na ziemię, licząc że uniknie nadlatujących pocisków.