Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-09-2018, 12:34   #46
BloodyMarry
 
BloodyMarry's Avatar
 
Reputacja: 1 BloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputację
Tym razem drużyna nawet nie zaczęła dobrze szukać śladów, a już udało im się znaleźć szczątek tkaniny. Zaraz po nim znaleźli nie do końca zatarte ślady malutkich stóp, resztki bliżej nieokreślonych komponentów magicznych i inne, przydatne tropy prowadzące dalej w środek lasu do, co nie ulegało wątpliwości, samego Alexieja.
Przynajmniej wiemy gdzie iść — odezwała się rudowłosa — Idziemy czy wracamy po Kokoro?
Wracamy — powiedział natychmiast Bran. — Nie wiadomo, co takiego ten zaklinacz mógł wykombinować. Zaczął od wilków, może przerzucił się na coś większego?
Lauga zrobiła w tył zwrot i zaczęła kierować się w stronę jaskini gdzie zostawili mistyka.
Kiedy byli na miejscu dziewczyna krzyknęła do środka.
Kokoro! Dużo ci zostało? Znaleźliśmy ślady! Chodź!
Tak szczerze… — Arletta spytała szeptem Brana i Laugę. — To wy macie zamiar to jeść?
— Tak szczerze, to skunks byłby lepszy — przyznał Bran. — Ponoć mięso sowomisia jest wstrętne. Niech sam spróbuje… Cokolwiek powie, i tak mu nie uwierzę.
Wiesz… pieczeń z wilka już się jadło na przykład, ale to do cholery jest potomek niedźwiedzia, który przeleciał sowę — skomentowała Arletta. — W życiu nie wezmę takiego mięsa do ust.
To brzmi jeszcze bardziej zachęcająco niż to, co słyszałem od tych, co próbowali jeść to świństwo — odpowiedział Bran.
Jak człowiek głodny to potrafi zjeść cokolwiek — skomentowała Lauga po czym po raz kolejny raz krzyknęła — Kokoro rusz się! — Półelfka odwróciła się do tamtej dwójki, która nadal rozmawiała o walorach smakowych sowoniedźwiedzia zamiast o rzeczy najważniejszej. — Chociaż z tego co wiem, dla nas to mięso było by trujące.
Wiem… za dzieciaka, dla żartu ze znajomymi zamówiliśmy jednemu koledze danie z takiego mięsa… — odparła drowka. — Nie sądziłam że elf może przybrać zielone barwy… Chłopak przez następne dwa miesiące się do nas po tej akcji nie odzywał. — Zachichotała przypominając sobie swój wybryk.
Podziwiam wasze poczucie humoru… — mruknął Bran, wyobrażając sobie biedaka, co na dzień cały zablokował wychodek.
Oj tam, miałam mniej lat niż Kokoro teraz — wytłumaczyła się elfka.
No, to cię w całości usprawiedliwia — powiedział zaklinacz, którego wczesna młodość też nie była wolna od różnych grzeszków. Doskonale pamiętał efekt, jaki wywołało pojawienie się paru białych myszek w łaźni. Damskiej.
Nie znacie sie. Nieco twardawe i trzeba by namoczyć w mleku na noc, ale dobre. — Kokoro podszedł do nich z wielkim zawiniątkiem na plecach, zrobionym z pozostałości sowoniedźwiedzia. Jego odcięty łeb dyndał mu koło pasa, obok niego 4 łapy z pazurami, a na plecach prowizoryczny plecach z opierzonej skóry wypełniony mięsem z różnych obszarów ciała.
No i coście znaleźli?
Ślady. — Bran odpowiedział w imieniu całej trójki. — Jest szansa, że zostawił je Alexiej. Są nieduże, a poza tym wyglądało, jakby ktoś gubił komponenty do zaklęć.
- Więc … - Popatrzyła na zdobiące pas mistyka ‘trofea’ wojowniczka - … mamy nadzieję że zdążyłeś wyzbierać wszystkie ozdoby nad kominek bo chcemy ruszać. - Lauga odwróciła się i ruszyła w drogę powrotną w miejsce gdzie znaleźli ślady ciągnąć werbalnie resztę za sobą.
 

Ostatnio edytowane przez BloodyMarry : 30-09-2018 o 13:29.
BloodyMarry jest offline