30-09-2018, 13:34
|
#200 |
| Spór nad ilością chorych i nieżywych przerwało pojawienie się ogromnej, nieumarłej bestii, która wylądowała wśród chłopstwa i zaczęła sieć zniszczenie. Bosch aż cofnął się o krok wytrzeszczając oczy w zdumieniu. - Czy to jest jakiś żart?! - Wydusił z siebie oniemiały starając się złapać za miecz. Udało mu się trafić na rękojeść dopiero za drugim razem. - Rand, masz może jakąś balistę za pazuchą, albo przynajmniej oddział pikinierów schowany za okolicznym krzakiem? Swój chyba zostawiłem w domu... - Zwrócił się do towarzysza nie odrywając wzroku od poczwary. Na dobrą sprawę nie wiedział jak w ogóle zabrać się do walki z czymś tak wielkim, wymachującym pochwyconym chłopem jak szmaciana lalką.
Tarcza. Było to pierwsze co mu przyszło na myśl, ale swoja miał przytroczoną do juków, a konie stały przywiązane przed karczmą. Choć może i dobrze się stało, bo po czymś takim to pewnie musieliby ich szukać po okolicznych wsiach, o ile tak czy inaczej się nie zerwały spłoszone i nie uciekły. Tak czy inaczej nie było czasu po nią biec. Trzeba było działać już teraz, niezależnie od przygotowania. - Odwrócę jego uwage, a ty spróbuj to obejść. Myślisz, że łuk coś da? Jakbyś zdołał jakoś uszkodzić mu skrzydło to uziemimy suczysyna. Chyba... -
Oswald ruszył powoli do przodu. Podniesionym kamieniem cisnął w stwora. - Kurwiu brzydki! - Krzyknął starając się zwrócić jego uwagę i zaczał wymachiwać mieczem nad głową.
"Zły pomysł. Zły pomysł..." Krążyło w jego głowie. Ale z wolna formował się jakiś plan. Pierwsze co, musiał uniknąć pochwycenia przez zabójcze szczęki. Reszta jakoś przyjdzie sama. Taką przynajmniej miał nadzieje.
__________________ Our sugar is Yours, friend. |
| |