Podróż tunelem zajęła Rhailowi, Hastalowi oraz Lyssie już ponad godzinę. W środku panował chłód, więc szło się całkiem przyjemnie, choć śmierdziało. Lecz przynajmniej nikt ich nie gonił.
Lyssa uspokajała towarzyszy. - Już blisko pałacu - rzekła, spoglądając na ekran radaru. - Zostawiłam w pokoju nadajnik - wyjaśniła. - O ile ktoś go nie ukradł, to trafimy do pałacu. Gdzieś tu musi być jakieś wyjście…
Wtem z przodu dobiegły odgłosy strzałów. Ich echo było nikłe, w tunelu mogły się nieść z bardzo daleka.
Hastal uniósł dłoń, każąc wszystkim nagle się zatrzymać. Skulił się lekko, mocniej ściskając broń, jakby spodziewając się ataku. Obejrzał się do tyłu, nie było jednak żadnych oznak pogoni. - Zachowajcie czujność - oznajmił szeptem. - Lyssa, wiesz, co może znajdować się przed nami?
- Coś z najbliższej okolicy Pałacu... - zastanowiła się. - Złomowisko, fabryki, nightcluby…
Strzały powtórzyły się. Tym razem Hastal mógł lepiej ocenić, jak daleko się znajdują - około kilometra. Ujrzał też nikłe światełko w głębi tunelu. - Musimy się tam przekraść, poczekajmy, aż się wystrzelają…
- Lepiej nie czekać - stwierdził krótko Mandalorianin. - Są jeszcze daleko. Możemy się podkraść i ocenić sytuację z mniejszej odległości.
Jeśli trwała tam walka, mieli dużą szansę, by skorzystać na zamieszaniu. Nikt się raczej nie będzie spodziewać piechurów w tunelu.
- Chodźmy, nie marnujmy czasu.
Rhail zanim poszli, zlustrował uważnie tunel zdobyczną infrawizyjna lornetką. W oddali ujrzał subtelne źródło ciepła dobiegające z prawej strony. Jakiś kilometr przed nimi.
Trójka nie zdążyła przejść nawet połowy drogi, gdy strzały ucichły.
Rhail co kilkanaście metrów lustrował lornetką tunel z przodu i z tyłu.
Hastal gestem ręki nakazał towarzyszom zwolnić kroku i zachować ciszę. Dalej musieli się podkraść, jeśli chcieli zachować przewagę. Walka widocznie już się skończyła, więc ewentualni wrogowie mogliby być teraz bardziej uważni. Nie był pewien umiejętności Zabraka, lecz z Catharką powinno im się to udać. Ostrożnie ruszyli dalej, wypatrując cały czas zagrożenia. Przyjrzał się ich sytuacji w tunelu, analizując możliwości ukrycia się przed innymi osobami przemieszczającymi się tunelem.
W tunelu nie było żadnej opcji, aby się schować, w dodatku na kładce można było iść tylko gęsiego. Na podłodze tunelu zaś zalegała warstwa gęstego szlamu. Najlepsza formą osłony było położyć się na kładce.
Rhail w pewnym momencie dostrzegł w oddali malutki punkt ciepła, powoli malejący. Ktoś oddalał się szybkim krokiem ze stacji tą samą kładką. - Ktoś się oddala kładką - poinformował kompanów zabrak. - I to szybko.
Hastal spojrzał w tamtym kierunku. Skalibrował gogle, uwzględniając dystans i oświetlenie, po czym przymierzył dodatkowo przez lunetę karabinu, by zidentyfikować źródło oraz skąd się pojawiło. |